Złoto najemników

Status
Zamknięty.

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Złoto najemników

Było już ciemno, gdy pięciu najemników na koniach wracało do miasta, prosto z patrolowania okolicznych farm. Robili to już kilka miesięcy. Wszyscy pochodzili z tej samej wioski i mieli po 20 lat. Nazywali się Malgrim, Job, Hrenin, Laren i Leon. Mimo tak młodego wieku, byli niezwykle silni i zręczni. Lubili swoją pracę głownie za sowitą nagrodę, bo 100 sztuk złota wystarczało zwykłemu człowiekowi na tydzień, a oni mogli wydać to w jeden dzień. Pewnego dnia monotonia ich życia przerwała się. Byli na targowisku, gdy do miasta Gorda wpadł wieśniak.
- Orkowie, Orkowie nadchodzą! – wrzeszczał farmer.
Wszyscy patrzyli na niego, aż podszedł strażnik i zaprowadził do koszar, gdzie stacjonował Lord Fenic, dowódca straży. Laren natychmiast pobiegł za nimi.
Reszta pozostała na targu i niecierpliwie czekała na jego powrót. Gdy wracał miał kamienny wyraz twarzy.
- Podobno kilkuset orków niszczy farmy kilka kilometrów stąd. Ten chłop Jest chyba jedynym uratowanym
- Czy widział machiny oblężnicze? – zapytał Malgrim
- Tak, mówił o gigantycznych wieżach, taranach i katapultach.
- No to powinniśmy stąd zwiewać, w mieście jest za mało ludzi do obrony - zaproponował Job – chyba tylko 50 strażników i z dziesięciu paladynów. Zapasy starczą na góra kilka miesięcy.
- Dobry pomysł. Ale dokąd? – zapytał Leon
- Może do stolicy, to przecież około 50 km stąd. Przy okazji ostrzeżemy króla – zaproponował Malgrim
- A skąd w ogóle wiemy, że orkowie nadchodzą? – zapytał Hrenin
- Ja wolę nie ryzykować, myślę że, powinniśmy ruszać już dzisiaj. – powiedział Laren, a inni przytaknęli. – Weźmy tylko trochę jedzenia, strzał i złota. No i może po jednym zapasowym mieczu.
Tym razem nikt się nie odezwał. Odczekali aż się ściemni i wyjechali na koniach na zachód, do stolicy. Jechali kilka godzin, aż zobaczyli gospodę i postanowili się zatrzymać, bo już świtało. Przytulne wnętrze przypadło i do gustu i gdy zapłacili za pokoje natychmiast poszli do nich i zasnęli. Pierwszy obudził się Malgrim. Było już około 14, gdy obudził resztę. Zjedli trochę mięsa i ruszyli dalej. Do wieczora nie wydarzyło się nic ciekawego, oprócz pokonania kilku wilków. Nagle Hrenim zobaczył światło dobiegające z jaskini. Żądni wrażeń podeszli cicho, i gdy tylko zobaczyli ubranych w skóry zwierząt obdartusów rzucili się na nich. Mimo że bandytów było dziesięciu, dopiero po śmierci dwóch pierwszych zorientowali się co się dzieje i zaczęli walczyć. Jednak doskonale wyćwiczeni najemnicy łatwo pokonali bandytów. Jeden z nich padł na kolana i błagał o litość.
- Opowiem wam pewną legendę – powiedział obdartus, a gdy Laren zaczął się śmiać dodał – To nie jest zwykła legenda. Niedaleko stąd stoją stare ruiny. Podobno są tam skarby wielkie tak, że przy nich to co ma król, to jak kawałem srebra do góry złota.
- Skoro to prawda, dlaczego nikt ich nie obrabował? – zapytał Leon.
- Gdyż klucz do nich dać może jedynie Arcymag Ognia, Garan. Mieszka w stolicy, a to tylko kilkaset metrów stąd, zresztą w dzień można zobaczyć stąd najwyższą wieże zamku.
- No dobrze, puścimy cię żywego, precz stąd! – powiedział Malgrim, a bandyta szybko uciekł.
Najemnicy poszli spać i jedynie Job został na straży. Gdy nastał ranek, wszyscy ruszyli ku wielkiej wieży, najwyższego miejsca w stolicy. W mieście panowało wielkie poruszenie. Hrenin zapytał pierwszego mieszkańca.
- Nie wiecie? Wielcy bohaterowie Khorinis i Myrtany, Bezimienny, Diego, Milten, Gorn, Lester i Vatras przybyli do naszego miasta! Może podpiszą mi się na pergaminie!
Hrenin spojrzał na resztę grupy. Wszyscy wiedzieli, czego dokonała ta grupa. Zwłaszcza Bezimienny, który pokonał demona Śniącego i 6 smoków. Hrenin dowiedział się jeszcze, że będą na rynku i wszyscy tam ruszyli. Rynek był bogato przystrojony. Wszędzie chodzili strażnicy, a ludność zebrała się wokół herolda, który ogłosił:
- Słuchajcie, słuchajcie! Wielcy bohaterowie Myrtany, zaproszeni przez burmistrza Natrym, właśnie wychodzą!
Pierwszy stanął Milten w ciężkiej szacie ognia, potem Lester w zbroi nowicjusza, następnie Diego w ciężkiej zbroi Cienia, Gorn w wielkim pancerzu łowcy smoków i w końcu Bezimienny w zbroi z magicznej rudy. Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać. Gdy Bezimienny zaczął mówić, przez bramę wlał się tłum orków.
CDN.

Co o tym sądzicie, pamiętajcie że to tylko pierwsza część. Proszę o krytykę, pochwały i porady.
 

PsykoMaN0

New Member
Dołączył
18.10.2004
Posty
10
No No postarałeś się daje 9,9/10 a wiesz czemu? bo nie podoba mi się bezimienny w zbroi z magicznej rudy.Czekam na CD
 
A

Anonymous

Guest
Tekst jest iezły. Zbroja z rudy? Tylko czy wzmocniona? Moim zdaniem o wiele lepiej wygląda niż zbroja palladyna z rugiej części Gothica.
 

LUKE4E

New Member
Dołączył
22.10.2004
Posty
29
Bu

Great tylko mogles wymyslec cos z ta zbroja bezimiennego ale ogolnie jest cool
 

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Złoto najemników cz. 2

Mieszczanie pouciekali, zaś strażnicy, najemnicy i Bezimienny z towarzyszami ruszył do boju. On, Gorn i Lester walczyli w zwarciu, Diego szył z łuku a Milten i Vatras strzelali ognistymi kulami. Po chwili cały targ był pełen martwych orków.
- Ale była zabawa! – powiedział Gorn – Szkoda, że już koniec.
Mieszczanie zaczęli wracać na targ. Wszyscy zaczęli dziękować Bezimiennemu. Najemnicy chcieli już odejść, gdy Gorn do nich zagadał.
- Ej, wy! Widziałem jak walczycie. Kim jesteście?
- Ja jestem Malgrim, a to są moi kumple, Job, Hrenin, Laren i Leon.
- Byliście całkiem nieźli! Co robicie w Natrym? - zapytał Milten
- Blisko miasta Gorda widziano setki orków. Woleliśmy na nich nie czekać i ruszyliśmy do stolicy. – odpowiedział Laren. – A jeszcze coś. Jesteś magiem ognia, czy znasz Arcymaga Garana?
- Tak. A co od niego chcecie?
- Słyszeliśmy o pobliskich ruinach. Podobno może on dać do nich klucz.
- A, ruiny Klasztoru Przemian. Podobno w ich wnętrzu są całe tony magicznej rudy. Nasza drużyna też tam idzie. Ale nie po rudę. Znajduje się tam ponoć artefakt o nazwie Laska Przemian. Jej właściciel może przemieniać się w Czarnego Trolla.
- Kiedy wyruszacie? – zapytał Hrenin
- Jutro. Jeśli chcecie klucz to wam go dam. Bramę otwiera słowo DERHAROK.
- Czy moglibyśmy wyruszyć z wami? – zapytał Malgrim
- Jasne. Jutro o 9 rano. Przed główną bramą – wtrącił się Gorn – Tylko nie zaśpijcie, he he.
Najemnicy poszli do gospody. Zjedli trochę chleba z szynką, popili ginem i poszli spać. Obudzili się o ósmej. Pierwszy jak zwykle wstał Malgrim. Gdy obudził resztę, wszyscy ubrali się i wyszli po główną bramę. Stali tam już Lester i Gorn.
- Widzę, że nie zaspaliście. Poczekamy tylko na resztę i ruszamy. Zaczęli rozmawiać o najnowszych zbrojach z rudy, gdy pod bramę podeszli Milten, Vatras, Diego i Bezimienny.
- Dobra, jesteśmy wszyscy. Możemy iść. – powiedział Bezimienny.
Całą drogę rozmawiali o tym, co może czekać ich w ruinach, aż Lester wspomniał o hordach zombi. Wtedy ucichli, bo doszli do wielkiej, czarnej bramy.
- No to do roboty – powiedział Milten - DERHAROK
Brama otworzyła się. Wszyscy weszli do środka. Po chwili w ich oczy uderzył niebieski blask. Całe góry magicznej rudy rozciągały się przed ich oczami. Obok nich lśniły góry złota. Pierwszy ocknął się Bezimienny i kazał iść dalej. W końcu doszli do rozwidlenia.
- My idziemy w lewo, wy w prawo. Jeśli znajdziecie Laskę przemian pierwsi, okupimy ją. Za tamtą rudę. – powiedział Bezimienny
- No to cześć – odpowiedział Leon.
Gdy najemnicy odeszli, Malgrim odezwał się.
- Jak myślicie, czy naprawdę są tu hordy zombi?
- Może nie zombi, ale na pewno szkielety. – odpowiedział Hrenin – Zombi są dosyć rzadkie.
Szli tak kilkanaście minut, gdy doszli do dużej wieży. Popatrzyli na siebie i weszli do środka. Jak się okazało, w środku wcale nie było ciemno. Wręcz przeciwnie. Na wszystkich ścianach paliły się magiczne pochodnie. Po chwili doszli do podwyższenia, oświetlonego przez słońce, padające przez otwór z sufitu. Nad podwyższeniem unosiła się dziwna laska.
- To chyba Laska Przemian. Powinniśmy ją wziąć i wrócić do wyjścia. – zaproponował Malgrim.
- Skąd wiesz, czy nie jest chroniona jakąś magią? – zapytał Hrenin
- Jak jej nie wezmę, to się nie dowiemy.
Malgrim podszedł do podwyższenia i podniósł laskę. Przez chwilę nic się nie działo. Nagle coś przy ścianach poruszyło się i do najemników podbiegły dziesiątki szkieletów. Malgrim cofnął się do towarzyszy. Wszyscy byli gotowi do walki. Szkielety zaatakowały. Najemnicy wściekle walczyli, każdy z nich zniszczył po kilkanaście, gdy zaczęło ogarniać ich zmęczenie. Nie mieli dokąd uciec, bo szkielety osaczyły ich. Pierwszy poległ Job. Potem Leon i Laren. Gdy zginął Malgrim, Hrenin został sam. Niespodziewanie szkielety cofnęły się i rozpadły. Po chwili ziemia zatrzęsła się i pojawił się wielki, czarny portal, z którego wyłoniła się, wielki, czarny demon.
- Tylko ty przeżyłeś. Tylko ty jesteś godny. Tylko ty zostaniesz sługą BELIARA, HAHAHAHAHA – zadudnił głos potwora
- Nigdy – wydyszał Hrenin
- Nic mi nie zrobisz, mały człowieczku
Nagle obok najemnika teleportował się Bezimienny z drużyną.
- O nie, ale razem zaraz ci coś zrobimy – krzyknął Bezimienny i wraz z Lesterem, Gornem i Hreninem rzucił się na demona.
Diego jak zwykle szył z łuku, a Vatras i Milten strzelali z coraz potężniejszych czarów. W końcu demon wrzasnął „ Nie” i zginął, a jego skóra zamieniła się w trującą ciecz. Hrenin podszedł do pociętych ciał towarzyszy i zaszlochał. Doszedł do niego Bezimienny.
- Dołącz do nas. Razem dokonamy jeszcze wielu chwalebnych czynów.
- Wybacz, po ich śmierci, nie zniosę, przynajmniej na razie, niczyjej obecności.
- Trudno. Przyjmij chociaż to.
Bezimienny podał mu zgrabnie związaną, wzmocnioną zbroję z rudy.
- Mam takie dwie. Niech ci dobrze służy.
Hrenin miał już odejść, gdy coś mu się przypomniało.
- Bezimienny, jak się naprawdę nazywasz?
- Wiesz co? Raczej nikt się tego nie dowie.
- No to cześć
- Cześć – odpowiedział każdy z drużyny Bezimiennego.

Zakończenie

Hrenin postanowił wyruszyć na północ, aby chronić tamtejszą ludność. Do reszty dopływały opowieści podróżników o tajemniczym człowieku w zbroi z rudy, który chroni słabszych i niszczy bandytów. Mało kto w nie wierzył, oprócz Bezimiennego i jego drużyny.
Koniec

To koniec jak pewnie zauważyliście
biggrin.gif
. Może dam dlaszą część przygód Hrenina ale to już inny temat
 

huk

Member
Dołączył
9.9.2004
Posty
366
Bardzo fajne opowiadanie powinieneś zostać pisarzem
tongue.gif
 

Arcane

Czarująca Anomalia
Weteran
Redakcja
Dołączył
11.11.2003
Posty
1613
Dobra, czas na mnie. Po przeczytaniu całej opowieści mam kilka rzeczy do powiedzenia: Bardzo dobra fabuła. Ale... Czegoś mi brakuje, a wiesz czego? Dalszego ciągu! Tak, trochę szkoda że kończy sie tak szybko. Miałeś motyw orków który można rozwinąć choćby i na dziesiątki rozdziałów. Ale... zawsze jakieś 'ale' musi być. Starzec który wpadł do maista wrzeszcząc o orkach. Powiedz szczerze - uwierzyłbyś jakiemuś facetowi co wpada przez bramę i krzyczy o orkach? Prędzej byś go wyśmiał, tak jak reszta mieszkańców. A on trafił do dowództwa straży! Trochę to mało wiarygodne. Fajnie można było rozwinąć motyw próby dostania się do dowództwa i ostrzeżenie o niebezpiezceństwie. Dalel: walki. Trochę to za szybkie, ciach ciach, zabili wszystkich. Za mało akcji. Tam gdzie powinno być jej najwięcej, jest jej najmniej. Tak samo walka z demonem - przypuszczalnie jakiś kozak, a zatem walkę można było nieźle opisać. No trudno... Moty wieży - również można było rozwinąć, szkoda że tak krótkie to było. Za bardzo moim zdaniem pędziło, ale efekt jest nienajgorszy. Na przyszłość postaraj się rozwijać akcję, i pisać cos dłuższego. Aha, i radzę faktycznie trochę przy tym posiedzieć, pomyśleć o ewentualnych dodatkach itp.


pzdr
 

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Dobra, już robię część 2 i postaram ustrzec się błędów, lecz pewnie mi się to nie uda. Może ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia o opowiadaniu?
 

LUKE4E

New Member
Dołączył
22.10.2004
Posty
29
Ogolnie opowiadanie jest dobre czesc pierwasza byla lepsza od 2 bo w drugiej bylo za malo akcji mogles rozbudowac walke ze szkieletami i tym demonem ale ogolnie bylo ok jak bardziej sie postarasz mozesz napisac ksiazke
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom