Oto moje zapowiadane opowiadanie, jest w nim kilka poprawek
Istniało kiedyś i istnieje do dziś potężne królestwo Myrthana, ale czy na pewno potężne?
Niewiadomo dokładnie kiedy ludzie zaczęli wydobywać magiczną rude, ale wiadome było nam od dawna, że ma ona wielką wartość .Bowiem z tej właśnie rudy można było wykuć oręż tak potężny, że wrogowie zawsze omijali jego właściciela, zbroje tak wytrzymałą, że łamała się on nią najtwardsza broń, tarcze tak twarde, że niemożliwością było zniszczenie jej, a hełmy wykonane z magicznej rudy nie miały sobie równych ,bowiem wszystko co powstało z magicznej rudy miało nienaturalną właściwość... było niezniszczalne. I tak leciały lata panowania Myrthany nasycone podbojami i zwycięstwami i bogactwem .Myrthana rozkwitała jak piękny kwiat ,lecz czy kwiat nie powinien zwiędnąć .Było to za panowania Rhobara II, nikt z mieszkańców nie przewidywał tego co ma się stać w przyszłości, lata płynęły, a Myrthana wciąż rozkwitała, król Rhobar wydawał się być godnym następcą swojego ojca ,lecz powoli zbliżał się dzień zwiędnięcia .Niewiadomo jak ,ale wieść o magicznej rudzie obiła się między wszystkie piękne krainy ,przebyła morze aż trafiła w miejsce tak plugawe, tak paskudne ,że nie da się tego opisać .Wieść ta trafiła do krainy orków .Orkowie są to istoty znane z barbarzyństwa i braku litości ,gdy tylko dotarła do nich wieść o bogactwach Myrthany natychmiast zapragnęli je zdobyć ,lecz wcale nie było to łatwe zadanie, orkowie byli podzieleni i tylko na wielkie wojny zbierali się w jedną wielką kupę ,po całym ich kraju było pełno osiedli i miast, gdzie żyli .Wielki Ur-Nok(tak bowiem nazywali swojego władcę)kazał natychmiast rozpocząć przygotowania do wielkiej wojny, w całym kraju wrzało ,kuto miecze ,topory i szable, budowano statki i łodzie, i po niecałym roku przygotowania do wojny były skończone .Ur-Nok ogłosił wielki marsz wojenny na niczego nie spodziewającą się Myrthane .W Królestwie było tylko jedne miejsce gdzie można było wydobywać magiczną rude była to wyspa zwana Khorinis .W Górniczej dolinie dniem i nocą wydobywano rude ,ale nie wydobywali jej górnicy tylko więźniowie skazani za najgorsze przestępstwa .Tymczasem orkowie napadli na Myrthane, szli przez kraj niszcząc, paląc i rabując wszystko co miało jakąkolwiek wartość .Gdy zbliżyli się już wystarczająco blisko, aż nazbyt blisko król kazał zacząć się bronić .Lecz orkowie byli przygotowani na to, że prędzej czy później spotkają opór .Król miał zaledwie 5 000 ludzi gdy orkowie mieli aż 18 000,istniała jednak miedzy nimi wielka różnica ,orkowie walczyli bez ładu i byli słabo uzbrojeni, gdy ludzie króla byli dobrze wyszkoleni, w szyku i co najważniejsze mieli miecze i tarcze z magicznej rudy .Armia króla stała cicha i spokojna na wzgórzu czekając tylko okazji by zaatakować ,zaś armia orków stała bez szyku dobrze oświetlona co stanowiło dobrą sposobność do strzału .Król nakazał łucznikom przygotowywać się do strzału, zamierzał sprowokować orków do ataku ,co jednocześnie było dla nich wyrokiem śmierci.
Zamierzał zjechać z całą jazdą na nich gdy tylko zaczną wchodzić na wzgórze.
Otóż nie mylił się, gdy tylko łucznicy skończyli strzelać orkowie rzucili się do ataku i zaczęli wspinać się na wzgórze ,jazda ustawiła się w szyku ,...już widać orkowe łby wystawające z pomiędzy traw...już za chwile dotrą tu, właśnie w tym momencie król nakazał atak. 3 000 jazdy zjechało z góry i uderzyło nawroga ,orkowie w porywie szaleństwa rzucali się pod kopyta koni lub pchając się do przodu ginęli pod mieczami żołnierzy króla Rhobara.
Było to jedno z największych zwycięstw w historii Myrthany , lecz było to dopiero pierwsze spotkanie i nikt nie wiedział jak zakończy się następne, jeden z pisarzy który orków nazywał barbarzyńcami ,tak opisał te bitwę „Gdy jazda króla uderzyła w szeregi barbarzyńców wiadome już było, że zwycięstwo jest nasze, w tej bitwie zginęło zaledwie 348 ludzi zaś barbarzyńców 18 000 tys.„ Żaden z orków nie uszedł żywy z tej bitwy i nikt nie mógł donieść wielkiemu władcy o klęsce, lecz król pomimo zwycięstwa chciał się lepiej zabezpieczyć i nie do puścić orków do kopalni magicznej rudy. Wezwał więc swoich 12 najpotężniejszych magów ,aby utworzyli nad górniczą doliną barierę która pozwalała wejść, ale już nigdy nie można było z niej wyjść, było to też pewne zabezpieczenie przed tym by więźniowie nie uciekali z kopalni, lecz król nie specjalnie ufał swoim magom więc wezwał 13 maga by nadzorował ich prace ,ów mag zwał się Xardas . Był on starym magiem i nikt nie wiedział ile dokładnie ma lat, wiadome jednak było, że jest jednym z zaufanych ludzi króla.Gdy tylko dowiedział się ,że Xardas przybył kazał go zawołać do siebie, po chwili drzwi otworzyły się i wszedł człowiek ubrany w ciemnofioletową szatę maga, na jego głowie została zaś kępka siwych włosów .Podszedł do króla ukłonił się i powiedział:
-Czego sobie życzysz władco.
-W trudnych czasach znów się spotykamy Xardasie, ale ja wciąż sądzę, że te lepsze czasy nadejdą.
-Może może nie, wszystko zależy od tego jaką decyzję się podejmie, i jeśli się nie mylę królu to wezwałeś mnie tu w jakiejś szczególnej sprawie.
-Tak, Xardasie mam dla ciebie zadanie, chciałbym byś nadzorował moich magów gdy będą tworzyć barierę ,chyba słyszałeś o moim planie.
-Obiło mi się to o uszy
-Dobrze, jest to misja bardzo ważna i mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz.
-A, dlaczego mam nadzorować twoich magów ,królu .Czyżbyś im nie ufał?
-Ufam im, ale chcę mieć pewność, że wszystko pójdzie dobrze.
-Dobrze, a więc podejmę się tego zadania, ale do stworzenia bariery będą potrzebne prastare kamienie ogniskujące.
-Nie martw się kazałem już je zebrać, powinny już znajdować się w Khorinis.
-A, więc wyruszam jutro z samego rana ,żegnam królu.
-Ja też cię żegnam i niech Innos ma cię w swojej opiece
Po tych słowach Xardas ukłonił się i wyszedł, czekała go teraz długa droga na wyspę Khorinis, przez chwile myślał o teleportacji lecz po chwili zaniechał tej myśli .Magowie już z dawna posiedli możliwość teleportacji lecz istniała pewna granica której nie mogli przekroczyć, tą granicom była odległość .Odległość na jaką mógł teleportować się mag zależała od jego siły duchowej, Xardas był potężnym magiem, lecz nawet jego siła duchowa nie mogła przenieść go na wyspę .Po wielu dniach podróży dotarł wreszcie na wyspę Khorinis, gdy tylko wyszedł na brzeg zagadał do niego człowiek przybrany w czerwoną szatę maga.
-Witaj, ty zapewne jesteś Xardas i masz nadzorować naszą pracę, jestem Corristo
-Tak brzmi moje imię, lecz wolałbym nie tracić czasu i czym prędzej udać się do Górniczej doliny.
-Dobrze ,jeśli taka twoja wola ,a więc chodźmy.
Corristo zdawał się być miłym magiem i przez całą drogę próbował nawiązać rozmowę , lecz Xardas był z natury samotnikiem i przeważnie wolał izolować się od innych.
W końcu dotarli do Górniczej doliny, niebo było bezchmurne i nic nie zwiastowało tego co za chwile się stanie .Nakazano przygotowania ,magowie wyjęli i ustawili w odpowiednich miejscach kamienie ogniskujące. Przeteleportowali się na swoje miejsca ,Xardas dał znak by rozpocząć rytuał. Wszyscy zaczęli odmawiać tajemne zaklęcia, od wszystkich kamieni ogniskujących zaczęło bić światło, coraz jaśniej i jaśniej, aż w końcu od kamieni poleciało w górę pięć okręgów, błyskających i świecących jak gwiazdy. Wszyscy wstrzymali oddech, od tego zadania zależała przyszłość Myrthany .Okręgi leciały w górę i w końcu u samej góry zderzyły się ze sobą. Utworzyła się od nich mała bariera która z każdą chwilą rosła, magom ulżyło, wydawało się już, że zadanie się powiodło ,gdy nagle bariera przekroczyła wyznaczone granice.
-Co się dzieje ?Bariera jest za duża-krzyknął Corissto
Lecz nim zdążył jeszcze coś powiedzieć został pochłonięty przez barierę ,to samo stało się z innymi magami i Xardasem. Tymczasem w zamku w Górniczej dolinie, więźniowie natychmiast wykorzystali nie uwagę strażników i podnieśli bunt, rycerzy królewskich było za mało by go stłumić więc w końcu w całym zamku nie został żaden żywy zwolennik Rhobara, to samo stało się we wszystkich kopalniach które znajdowały w barierze, szczególnie dzielnie walczył Gomez i to on w późniejszych czasach
stał się przywódcom więźniów ..Magowie, gdy tylko bariera przestała się rozrastać, uspokoili się lekko, Saturas który tak samo jak Corristo chciał nawiązać rozmowę z Xardasem, teraz podszedł do niego i spytał
-Czy może wiesz co się stało, bariera nie powinna przekroczyć ustalonych prze nas granic?
-Nie wiem co się stało ,ale jeśli to sprawka któregoś z was to się dowiem
-To nie możliwe, wszyscy jesteśmy wierni królowi i nikt specjalnie by tego nie zrobił
-Skoro tak mówisz, dobrze zbierz wszystkich magów i powiedz im by stawili się w moim namiocie
Po nie długiej chwili wszyscy magowie znajdowali się już w namiocie, panowała cisza nikt nie chciał rozmawiać wobec tego co się stało .Xardas podniósł ręce co znaczyło, że chce mówić.
-Zebrałem was tu by omówić sytuacje w której się znaleźliśmy ,bariera przekroczyła wyznaczone granice .Czy ktoś ma jakiś pomysł który to wyjaśni?
Natychmiast sypnęło się wiele propozycji, ale żadna nie była na tyle wiarogodna by uznać ją za prawdziwą .
-Xardasie –odezwał się Corristo- może popełniliśmy jakiś błąd przy tworzeniu bariery.
-Niewykluczone, ale bardzo wątpliwe, dobrze dość ,usłyszałem już wszystko co chciałem wiedzieć, możecie iść.
Po tych słowach magowie rozeszli się, zostali jeszcze Saturas i Corristo by omówić jeszcze pewien szczegół lecz po chwili i oni odeszli .Xardas został sam, po chwili zaczął gorączkowo chodzić po namiocie, ale opanował się i usiadł.
-Jakich dożyłem czasów, że magowie których miałem nadzorować zrzucają winę na mnie, a zwłaszcza ten Corissto.
Walnął ręką z wściekłością w stół.
-Nie może być bym popełnił błąd ,coś musiało go wywołać tylko co?
Gdy zaczął rozmyślać usłyszał głos Saturasa
-Mistrz nie może teraz rozmawiać, jest bardzo zajęty.
Błysnęło światło i jakiś krzyk ,nastała cisza.
Xardas wychylił się przez poły swojego namiotu i ujrzał leżącego na ziemi więźnia, po którym widać było ,że został trafiony silnym zaklęciem oszałamiającym
Wtem podbiegł do niego Saturas
-Wybacz, ale ten więzień próbował się do ciebie dostać, mówiliśmy mu ,że jesteś zajęty ,nie reagował więc musieliśmy go oszołomić.
-Hmn, dobrze ,ale jednak może przyniósł jakieś ważne wieści, każ go natychmiast ocucić.
Saturas kiwnął głową na maga który znajdował się pobliżu więźnia, poszedł on do więźnia i wlał mu do ust dziwny srebrzysty płyn .Więzień otworzył oczy i szepnął słabym głosem.
-Pić
-Dać mu piwa
Rozkaz natychmiast spełniono i w końcu więzień stanął przed Xardasem
-Podobno czegoś ode mnie chciałeś
-Tak, przynoszę list
-Daj mi go.
-Oto on
Xardas wziął list i zaczął czytać ,gdy skończył twarz miał spokojną lecz wiać na niej było głębokie zamyślenie .Kazał ponownie zwołać magów.
-Wybaczcie ,że musiałem was wyrwać z waszego spoczynku , ale nadeszły niepokojące wieści.
-Jakie, mistrzu-spytali chórem magowie
-Więźniowie opanowali zamek i wszystkie kopalnie, zabili też wszystkich rycerzy królewskich.
Przez wszystkich zebranych przeszedł szmer oburzenia.
-Na szczęście król postanowił negocjować, więźniowie zgodzili się na jego warunki
-A niby jaki to ma związek z nami?- spytał Corristo
-W warunkach które król zaproponował więźniom jest jeden który tyczy się nas.
-Jaki?
-Więźniowie zgodnie z umową mają dostarczać królowi co miesiąc magicznej rudy w zamian zaś chcą wszystkiego co może im się tutaj przydać, król dał też rozkaz aby więźniowie udostępnili nam jeden budynek w zamku gdzie będziecie mieszkać...
-Będziecie-spytał zdziwiony Saturas -Chyba chciałeś powiedzieć będziemy
-Nie Saturasie nie pomyliłem się
-Mistrzu to znaczy, że odchodzisz od nas
-Można to tak określić ,robię to dlatego, że niektórzy-tu spojrzał groźnie na Corristo-nie zgadzają się z moimi przekonaniami , ale dajcie mi skończyć, a więc będziecie tam musieli kontrolować wydobywanie rudy i nakierować jego władcę ,jeśli się nie mylę to nazywa się Gomez, pamiętajcie nie będziecie tam mieli władzy i nie próbujcie jej zdobywać siłą, macie tam utrzymać tylko względny porządek i by ruda docierała do króla na czas, to wszystko co chciałem wam powiedzieć, dowidzenia-Xardas wstał i wyszedł ,magowie powoli zaczęli wychodzić z namiotu, został tylko jeden Saturas który został by porozmawiać.
-Mistrz mnie wzywał-rzekł wchodząc
-Tak, Saturasie, chciałem z tobą porozmawiać
-Dobrze, słucham
-Gdy odejdę masz po mnie przejąć władze nad magami, powierzam te funkcje tobie ponieważ tylko tobie mogę ufać.
-Dziękuje, ale nie wiem czy to zadanie nie okaże się dla mnie zbyt wielkie
-Sądzę ,że sobie poradzisz, a tymczasem chce cię ostrzec, pamiętaj więźniowie mogą być niebezpieczni, a was jest tylko garstka, staraj się na początku nie wchodzić w utarczki z Gomezem bo może być nie obliczalny.
-Bardzo ci dziękuje ,że mnie ostrzegłeś
-Dobrze myślę ,że to wszystko żegnaj Saturasie może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Po tych słowach wyszedł i gdy Saturas wypadł za nim nie zobaczył go już
-A więc naprawdę poszedł, szkoda bo to był potężny mag, może nawet zbyt potężny.
Nie pomylił się ,Xardas naprawdę był potężnym magiem, ale to nie należy już do tej historii .Tymczasem mag o którym mówimy wyruszył na poszukiwanie spokojnego miejsca gdzie mógłby prowadzić swoje badania, postanowił on bowiem na własną rękę odkryć co było powodem tego iż bariera się rozrosła, w końcu znalazł miejsce którego szukał .Na środku jeziora znalazł starą wieże w której postanowił zamieszkać, znalazł tam rzeczy które świadczyły, że mieszkał tu kiedyś nekromanta, wszędzie było pełno zwoi z zaklęciami przywołującymi golemy, demony i szkielety, Xardas kiedyś myślał o tym by zostać nekromantą , ale nie wiedział gdzie mógłby nim zostać, to była jego szansa ,mógł zostać nekromantą i co z tego ,że będzie musiał służyć Beliarowi ,i w końcu po wielu nieprzespanych nocach wreszcie postanowił, wszystko co było potrzebne znalazł w wieży ,liczne księgi o czarnej magii jak i szatę nekromanty .Niestety pewnego dnia nastąpiło trzęsienie ziemi i zatopiło wieże.
Na szczęście dla Xardasa ocalało wiele rzeczy i mógł zbudować nową wieże, wykorzystał do tego po raz pierwszy czarną magie, użył zaklęcia przywołania szkieletów ,i wbrew jego wątpliwościom nieżywi szybko zebrali potrzebne materiały i zaczęli budowę wieży, po niedługim czasie skończyli. Dla towarzystwa stworzył dla siebie demona który miał strzec by nikt nie spodziewany nie zakłócił jego spokoju, stworzył też trzy golemy które miały chronić dostępu do wąwozu który prowadził do jego wieży. Tymczasem w Starym Obozie (bo tak nazwali go więźniowie) nie działo się najlepiej, Lares jeden ze skazańców nie chciał słuchać Gomeza i wyruszył z grupką ludzi i 6 magami by szukać lepszego miejsca na obóz, między tymi magami znajdował się Saturas, po dosyć krótkim czasie znalazł odpowiednie miejsce i tam założył swój obóz ,nazwał go Nowym obozem ,magowie wody chcieli za wszelką cenę wydostać się z bariery, lecz spotkał się z oporem magów ognia pod przywództwem Corristo, i tak podzielili się, sześciu magów ognia było w Starym obozie, a sześciu magów wody w Nowym obozie ,Magowie ognia chcieli by ruda na czas docierała do króla, zaś Magowie wody chcieli zniszczyć barierę .W końcu zapomniano o Xardasie i dziś tylko nieliczni wiedzą kto to jest. .Ale czy na pewno? Czas pokaże
By GaNdi
Istniało kiedyś i istnieje do dziś potężne królestwo Myrthana, ale czy na pewno potężne?
Niewiadomo dokładnie kiedy ludzie zaczęli wydobywać magiczną rude, ale wiadome było nam od dawna, że ma ona wielką wartość .Bowiem z tej właśnie rudy można było wykuć oręż tak potężny, że wrogowie zawsze omijali jego właściciela, zbroje tak wytrzymałą, że łamała się on nią najtwardsza broń, tarcze tak twarde, że niemożliwością było zniszczenie jej, a hełmy wykonane z magicznej rudy nie miały sobie równych ,bowiem wszystko co powstało z magicznej rudy miało nienaturalną właściwość... było niezniszczalne. I tak leciały lata panowania Myrthany nasycone podbojami i zwycięstwami i bogactwem .Myrthana rozkwitała jak piękny kwiat ,lecz czy kwiat nie powinien zwiędnąć .Było to za panowania Rhobara II, nikt z mieszkańców nie przewidywał tego co ma się stać w przyszłości, lata płynęły, a Myrthana wciąż rozkwitała, król Rhobar wydawał się być godnym następcą swojego ojca ,lecz powoli zbliżał się dzień zwiędnięcia .Niewiadomo jak ,ale wieść o magicznej rudzie obiła się między wszystkie piękne krainy ,przebyła morze aż trafiła w miejsce tak plugawe, tak paskudne ,że nie da się tego opisać .Wieść ta trafiła do krainy orków .Orkowie są to istoty znane z barbarzyństwa i braku litości ,gdy tylko dotarła do nich wieść o bogactwach Myrthany natychmiast zapragnęli je zdobyć ,lecz wcale nie było to łatwe zadanie, orkowie byli podzieleni i tylko na wielkie wojny zbierali się w jedną wielką kupę ,po całym ich kraju było pełno osiedli i miast, gdzie żyli .Wielki Ur-Nok(tak bowiem nazywali swojego władcę)kazał natychmiast rozpocząć przygotowania do wielkiej wojny, w całym kraju wrzało ,kuto miecze ,topory i szable, budowano statki i łodzie, i po niecałym roku przygotowania do wojny były skończone .Ur-Nok ogłosił wielki marsz wojenny na niczego nie spodziewającą się Myrthane .W Królestwie było tylko jedne miejsce gdzie można było wydobywać magiczną rude była to wyspa zwana Khorinis .W Górniczej dolinie dniem i nocą wydobywano rude ,ale nie wydobywali jej górnicy tylko więźniowie skazani za najgorsze przestępstwa .Tymczasem orkowie napadli na Myrthane, szli przez kraj niszcząc, paląc i rabując wszystko co miało jakąkolwiek wartość .Gdy zbliżyli się już wystarczająco blisko, aż nazbyt blisko król kazał zacząć się bronić .Lecz orkowie byli przygotowani na to, że prędzej czy później spotkają opór .Król miał zaledwie 5 000 ludzi gdy orkowie mieli aż 18 000,istniała jednak miedzy nimi wielka różnica ,orkowie walczyli bez ładu i byli słabo uzbrojeni, gdy ludzie króla byli dobrze wyszkoleni, w szyku i co najważniejsze mieli miecze i tarcze z magicznej rudy .Armia króla stała cicha i spokojna na wzgórzu czekając tylko okazji by zaatakować ,zaś armia orków stała bez szyku dobrze oświetlona co stanowiło dobrą sposobność do strzału .Król nakazał łucznikom przygotowywać się do strzału, zamierzał sprowokować orków do ataku ,co jednocześnie było dla nich wyrokiem śmierci.
Zamierzał zjechać z całą jazdą na nich gdy tylko zaczną wchodzić na wzgórze.
Otóż nie mylił się, gdy tylko łucznicy skończyli strzelać orkowie rzucili się do ataku i zaczęli wspinać się na wzgórze ,jazda ustawiła się w szyku ,...już widać orkowe łby wystawające z pomiędzy traw...już za chwile dotrą tu, właśnie w tym momencie król nakazał atak. 3 000 jazdy zjechało z góry i uderzyło nawroga ,orkowie w porywie szaleństwa rzucali się pod kopyta koni lub pchając się do przodu ginęli pod mieczami żołnierzy króla Rhobara.
Było to jedno z największych zwycięstw w historii Myrthany , lecz było to dopiero pierwsze spotkanie i nikt nie wiedział jak zakończy się następne, jeden z pisarzy który orków nazywał barbarzyńcami ,tak opisał te bitwę „Gdy jazda króla uderzyła w szeregi barbarzyńców wiadome już było, że zwycięstwo jest nasze, w tej bitwie zginęło zaledwie 348 ludzi zaś barbarzyńców 18 000 tys.„ Żaden z orków nie uszedł żywy z tej bitwy i nikt nie mógł donieść wielkiemu władcy o klęsce, lecz król pomimo zwycięstwa chciał się lepiej zabezpieczyć i nie do puścić orków do kopalni magicznej rudy. Wezwał więc swoich 12 najpotężniejszych magów ,aby utworzyli nad górniczą doliną barierę która pozwalała wejść, ale już nigdy nie można było z niej wyjść, było to też pewne zabezpieczenie przed tym by więźniowie nie uciekali z kopalni, lecz król nie specjalnie ufał swoim magom więc wezwał 13 maga by nadzorował ich prace ,ów mag zwał się Xardas . Był on starym magiem i nikt nie wiedział ile dokładnie ma lat, wiadome jednak było, że jest jednym z zaufanych ludzi króla.Gdy tylko dowiedział się ,że Xardas przybył kazał go zawołać do siebie, po chwili drzwi otworzyły się i wszedł człowiek ubrany w ciemnofioletową szatę maga, na jego głowie została zaś kępka siwych włosów .Podszedł do króla ukłonił się i powiedział:
-Czego sobie życzysz władco.
-W trudnych czasach znów się spotykamy Xardasie, ale ja wciąż sądzę, że te lepsze czasy nadejdą.
-Może może nie, wszystko zależy od tego jaką decyzję się podejmie, i jeśli się nie mylę królu to wezwałeś mnie tu w jakiejś szczególnej sprawie.
-Tak, Xardasie mam dla ciebie zadanie, chciałbym byś nadzorował moich magów gdy będą tworzyć barierę ,chyba słyszałeś o moim planie.
-Obiło mi się to o uszy
-Dobrze, jest to misja bardzo ważna i mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz.
-A, dlaczego mam nadzorować twoich magów ,królu .Czyżbyś im nie ufał?
-Ufam im, ale chcę mieć pewność, że wszystko pójdzie dobrze.
-Dobrze, a więc podejmę się tego zadania, ale do stworzenia bariery będą potrzebne prastare kamienie ogniskujące.
-Nie martw się kazałem już je zebrać, powinny już znajdować się w Khorinis.
-A, więc wyruszam jutro z samego rana ,żegnam królu.
-Ja też cię żegnam i niech Innos ma cię w swojej opiece
Po tych słowach Xardas ukłonił się i wyszedł, czekała go teraz długa droga na wyspę Khorinis, przez chwile myślał o teleportacji lecz po chwili zaniechał tej myśli .Magowie już z dawna posiedli możliwość teleportacji lecz istniała pewna granica której nie mogli przekroczyć, tą granicom była odległość .Odległość na jaką mógł teleportować się mag zależała od jego siły duchowej, Xardas był potężnym magiem, lecz nawet jego siła duchowa nie mogła przenieść go na wyspę .Po wielu dniach podróży dotarł wreszcie na wyspę Khorinis, gdy tylko wyszedł na brzeg zagadał do niego człowiek przybrany w czerwoną szatę maga.
-Witaj, ty zapewne jesteś Xardas i masz nadzorować naszą pracę, jestem Corristo
-Tak brzmi moje imię, lecz wolałbym nie tracić czasu i czym prędzej udać się do Górniczej doliny.
-Dobrze ,jeśli taka twoja wola ,a więc chodźmy.
Corristo zdawał się być miłym magiem i przez całą drogę próbował nawiązać rozmowę , lecz Xardas był z natury samotnikiem i przeważnie wolał izolować się od innych.
W końcu dotarli do Górniczej doliny, niebo było bezchmurne i nic nie zwiastowało tego co za chwile się stanie .Nakazano przygotowania ,magowie wyjęli i ustawili w odpowiednich miejscach kamienie ogniskujące. Przeteleportowali się na swoje miejsca ,Xardas dał znak by rozpocząć rytuał. Wszyscy zaczęli odmawiać tajemne zaklęcia, od wszystkich kamieni ogniskujących zaczęło bić światło, coraz jaśniej i jaśniej, aż w końcu od kamieni poleciało w górę pięć okręgów, błyskających i świecących jak gwiazdy. Wszyscy wstrzymali oddech, od tego zadania zależała przyszłość Myrthany .Okręgi leciały w górę i w końcu u samej góry zderzyły się ze sobą. Utworzyła się od nich mała bariera która z każdą chwilą rosła, magom ulżyło, wydawało się już, że zadanie się powiodło ,gdy nagle bariera przekroczyła wyznaczone granice.
-Co się dzieje ?Bariera jest za duża-krzyknął Corissto
Lecz nim zdążył jeszcze coś powiedzieć został pochłonięty przez barierę ,to samo stało się z innymi magami i Xardasem. Tymczasem w zamku w Górniczej dolinie, więźniowie natychmiast wykorzystali nie uwagę strażników i podnieśli bunt, rycerzy królewskich było za mało by go stłumić więc w końcu w całym zamku nie został żaden żywy zwolennik Rhobara, to samo stało się we wszystkich kopalniach które znajdowały w barierze, szczególnie dzielnie walczył Gomez i to on w późniejszych czasach
stał się przywódcom więźniów ..Magowie, gdy tylko bariera przestała się rozrastać, uspokoili się lekko, Saturas który tak samo jak Corristo chciał nawiązać rozmowę z Xardasem, teraz podszedł do niego i spytał
-Czy może wiesz co się stało, bariera nie powinna przekroczyć ustalonych prze nas granic?
-Nie wiem co się stało ,ale jeśli to sprawka któregoś z was to się dowiem
-To nie możliwe, wszyscy jesteśmy wierni królowi i nikt specjalnie by tego nie zrobił
-Skoro tak mówisz, dobrze zbierz wszystkich magów i powiedz im by stawili się w moim namiocie
Po nie długiej chwili wszyscy magowie znajdowali się już w namiocie, panowała cisza nikt nie chciał rozmawiać wobec tego co się stało .Xardas podniósł ręce co znaczyło, że chce mówić.
-Zebrałem was tu by omówić sytuacje w której się znaleźliśmy ,bariera przekroczyła wyznaczone granice .Czy ktoś ma jakiś pomysł który to wyjaśni?
Natychmiast sypnęło się wiele propozycji, ale żadna nie była na tyle wiarogodna by uznać ją za prawdziwą .
-Xardasie –odezwał się Corristo- może popełniliśmy jakiś błąd przy tworzeniu bariery.
-Niewykluczone, ale bardzo wątpliwe, dobrze dość ,usłyszałem już wszystko co chciałem wiedzieć, możecie iść.
Po tych słowach magowie rozeszli się, zostali jeszcze Saturas i Corristo by omówić jeszcze pewien szczegół lecz po chwili i oni odeszli .Xardas został sam, po chwili zaczął gorączkowo chodzić po namiocie, ale opanował się i usiadł.
-Jakich dożyłem czasów, że magowie których miałem nadzorować zrzucają winę na mnie, a zwłaszcza ten Corissto.
Walnął ręką z wściekłością w stół.
-Nie może być bym popełnił błąd ,coś musiało go wywołać tylko co?
Gdy zaczął rozmyślać usłyszał głos Saturasa
-Mistrz nie może teraz rozmawiać, jest bardzo zajęty.
Błysnęło światło i jakiś krzyk ,nastała cisza.
Xardas wychylił się przez poły swojego namiotu i ujrzał leżącego na ziemi więźnia, po którym widać było ,że został trafiony silnym zaklęciem oszałamiającym
Wtem podbiegł do niego Saturas
-Wybacz, ale ten więzień próbował się do ciebie dostać, mówiliśmy mu ,że jesteś zajęty ,nie reagował więc musieliśmy go oszołomić.
-Hmn, dobrze ,ale jednak może przyniósł jakieś ważne wieści, każ go natychmiast ocucić.
Saturas kiwnął głową na maga który znajdował się pobliżu więźnia, poszedł on do więźnia i wlał mu do ust dziwny srebrzysty płyn .Więzień otworzył oczy i szepnął słabym głosem.
-Pić
-Dać mu piwa
Rozkaz natychmiast spełniono i w końcu więzień stanął przed Xardasem
-Podobno czegoś ode mnie chciałeś
-Tak, przynoszę list
-Daj mi go.
-Oto on
Xardas wziął list i zaczął czytać ,gdy skończył twarz miał spokojną lecz wiać na niej było głębokie zamyślenie .Kazał ponownie zwołać magów.
-Wybaczcie ,że musiałem was wyrwać z waszego spoczynku , ale nadeszły niepokojące wieści.
-Jakie, mistrzu-spytali chórem magowie
-Więźniowie opanowali zamek i wszystkie kopalnie, zabili też wszystkich rycerzy królewskich.
Przez wszystkich zebranych przeszedł szmer oburzenia.
-Na szczęście król postanowił negocjować, więźniowie zgodzili się na jego warunki
-A niby jaki to ma związek z nami?- spytał Corristo
-W warunkach które król zaproponował więźniom jest jeden który tyczy się nas.
-Jaki?
-Więźniowie zgodnie z umową mają dostarczać królowi co miesiąc magicznej rudy w zamian zaś chcą wszystkiego co może im się tutaj przydać, król dał też rozkaz aby więźniowie udostępnili nam jeden budynek w zamku gdzie będziecie mieszkać...
-Będziecie-spytał zdziwiony Saturas -Chyba chciałeś powiedzieć będziemy
-Nie Saturasie nie pomyliłem się
-Mistrzu to znaczy, że odchodzisz od nas
-Można to tak określić ,robię to dlatego, że niektórzy-tu spojrzał groźnie na Corristo-nie zgadzają się z moimi przekonaniami , ale dajcie mi skończyć, a więc będziecie tam musieli kontrolować wydobywanie rudy i nakierować jego władcę ,jeśli się nie mylę to nazywa się Gomez, pamiętajcie nie będziecie tam mieli władzy i nie próbujcie jej zdobywać siłą, macie tam utrzymać tylko względny porządek i by ruda docierała do króla na czas, to wszystko co chciałem wam powiedzieć, dowidzenia-Xardas wstał i wyszedł ,magowie powoli zaczęli wychodzić z namiotu, został tylko jeden Saturas który został by porozmawiać.
-Mistrz mnie wzywał-rzekł wchodząc
-Tak, Saturasie, chciałem z tobą porozmawiać
-Dobrze, słucham
-Gdy odejdę masz po mnie przejąć władze nad magami, powierzam te funkcje tobie ponieważ tylko tobie mogę ufać.
-Dziękuje, ale nie wiem czy to zadanie nie okaże się dla mnie zbyt wielkie
-Sądzę ,że sobie poradzisz, a tymczasem chce cię ostrzec, pamiętaj więźniowie mogą być niebezpieczni, a was jest tylko garstka, staraj się na początku nie wchodzić w utarczki z Gomezem bo może być nie obliczalny.
-Bardzo ci dziękuje ,że mnie ostrzegłeś
-Dobrze myślę ,że to wszystko żegnaj Saturasie może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Po tych słowach wyszedł i gdy Saturas wypadł za nim nie zobaczył go już
-A więc naprawdę poszedł, szkoda bo to był potężny mag, może nawet zbyt potężny.
Nie pomylił się ,Xardas naprawdę był potężnym magiem, ale to nie należy już do tej historii .Tymczasem mag o którym mówimy wyruszył na poszukiwanie spokojnego miejsca gdzie mógłby prowadzić swoje badania, postanowił on bowiem na własną rękę odkryć co było powodem tego iż bariera się rozrosła, w końcu znalazł miejsce którego szukał .Na środku jeziora znalazł starą wieże w której postanowił zamieszkać, znalazł tam rzeczy które świadczyły, że mieszkał tu kiedyś nekromanta, wszędzie było pełno zwoi z zaklęciami przywołującymi golemy, demony i szkielety, Xardas kiedyś myślał o tym by zostać nekromantą , ale nie wiedział gdzie mógłby nim zostać, to była jego szansa ,mógł zostać nekromantą i co z tego ,że będzie musiał służyć Beliarowi ,i w końcu po wielu nieprzespanych nocach wreszcie postanowił, wszystko co było potrzebne znalazł w wieży ,liczne księgi o czarnej magii jak i szatę nekromanty .Niestety pewnego dnia nastąpiło trzęsienie ziemi i zatopiło wieże.
Na szczęście dla Xardasa ocalało wiele rzeczy i mógł zbudować nową wieże, wykorzystał do tego po raz pierwszy czarną magie, użył zaklęcia przywołania szkieletów ,i wbrew jego wątpliwościom nieżywi szybko zebrali potrzebne materiały i zaczęli budowę wieży, po niedługim czasie skończyli. Dla towarzystwa stworzył dla siebie demona który miał strzec by nikt nie spodziewany nie zakłócił jego spokoju, stworzył też trzy golemy które miały chronić dostępu do wąwozu który prowadził do jego wieży. Tymczasem w Starym Obozie (bo tak nazwali go więźniowie) nie działo się najlepiej, Lares jeden ze skazańców nie chciał słuchać Gomeza i wyruszył z grupką ludzi i 6 magami by szukać lepszego miejsca na obóz, między tymi magami znajdował się Saturas, po dosyć krótkim czasie znalazł odpowiednie miejsce i tam założył swój obóz ,nazwał go Nowym obozem ,magowie wody chcieli za wszelką cenę wydostać się z bariery, lecz spotkał się z oporem magów ognia pod przywództwem Corristo, i tak podzielili się, sześciu magów ognia było w Starym obozie, a sześciu magów wody w Nowym obozie ,Magowie ognia chcieli by ruda na czas docierała do króla, zaś Magowie wody chcieli zniszczyć barierę .W końcu zapomniano o Xardasie i dziś tylko nieliczni wiedzą kto to jest. .Ale czy na pewno? Czas pokaże
By GaNdi