Rozdział I - Lee i jego nowy dom
Po upadku magicznej bariery Lee wraz z kilkoma najemnikami zatrudnili się do ochrony farm należących do tutejszego właściciela ziemskiego Onara. Onarowi podlegały jeszcze dwie farmy, farma Sekoba i Bengara. Kilka dni potem na farmie pojawili się inni wojownicy, podawali się za najemników, twierdzili że pomagali armi królewskiej w walce z orkami na południu.
Nazajutrz Lee wysłał Gorna, .Wilka i dwóch najemników na przełęcz aby sprawdzali kto ją przekracza. Gdy już wyruszyli na zwiady do pokoju Lee wpadła Buster i oznajmił że w strone przełęczy zbliża się duży odział paladynów. Lee zabrał ze sobą Corda, Patryca i Ciphera aby ostrzec przyjaciół niebezpieczeństwie które im groziło. Palladyni mieli zapewne rozkazy aby łapać zbiegłych skazańców kolonii. Gdy już zbliżali się do przełęczy polecił Cordowi i Patricowi aby zajęli pozycje przy wodospadzie a Cipher niech stanie przy kapliczce Innosa, a on sam ruszy na most gdzie stali Gorn i inni. Nie zdążyli zająć pozycji gdy jednego z najemników ugodził bełt, padł on na ziebie ze zduszonym krzykiem. Wilk kucnął aby schować się za murkiem mostu i założył strzałe na cięciwe łuku. Palladyni zaczęli okrążać najemników jedni zachodzili ich z drugiej strony podczas gdy drudzy osłaniali ich strzałami z kuszy. Wilk wychylił się zza murka i wycelował w zbliżającego się rycerza. Chybił jednak a strzała wbiła się w drzewo. Kilku rycerzy biegło w kierunku mostu wybiegł im na spotkanie Gorn, za nim niepewnie truchtał najemnik. Wilk schował łuk i wyjął miecz chciał biec za Gornem ale spostrzegł Lee skradającego się za krzakami. Między nim a Lee biegło w jego stronę trzech rycerzy. Wilk zamachnął się mieczem na jednego z nich ale ten zrobił unik i powalił go kolbą kuszy na ziemię. Wymierzył niego i trzymał na muszce. Pozostali dwaj rycerze pobiegli w kierunki mostu aby zajść Gorna od tyłu. Nagle Lee przestał się skradać i wybiegł zza drzewa uderzył w głowę rycerza, który pilnował Wilka. Omdlały osunął się na ziemię. Lee podał Wilkowi rękę i podniósł go z ziemi. Zaczęli uciekać w kierunku kamiennych schodów, machną ręką do Corda i Patricka aby wracali spowreotem na farmę. Cipherowi nie potrzeby był żaden gest aby zaczął się wycofywać. Lee podtrzymując Wilka pod ramię obrócił się i spostrzegł Gorna otoczonego przez rycerzy, w jego kierunku było wycelowane ze dwa tuziny kusz i łuków. Widział jak Gorn odkłada broń i się poddaje.
Wrócili na farmę, Wilk położył się do łóżka. Lee wysłał Bustera do chatki stojącej nad jeziorem, wziął ze sobą jednego z najemników . Mieli tam pełnić warte.
Rozdział II - początek nowych kłopotów
Następnego ranka przełęcz została obstawiona przez czterech strażników miejskich. Razem z nimi przybyło kilku robotników z wozem pełnym drewna i narzędzi. Zaczęli budować bramę żeby łatwiej było by ją bronić przed skazańcami którzy próbują przekroczyć przełęcz. Postawili również chatkę w której będą mieszkali strażnicy przez jakiś czas. Wszystko było gotowe w kilka godzin później. Robotnicy zwijali się już, ładowali pozostałe narzędzia na wóz, resztki drewna zostawili strażnikom za opał, żeby nie musieli zbierać w lesie. Na przełęczy zostało dwóch strażników, pozostałych dwóch eskortowało robotników powrotem do miasta.
Pod wieczór prze przełęcz przeszła duża grupa skazańców, zabili strażników bez żadnych problemów. problemów koncu niespełna trzydziestka. Rozdzielili się na kilka mniejszych grup chyba podobało im się że jeden z nich próbował zgrywać szefa. Większ ich część, bo aż siedemnastu, udała się w góry gdzie pod przywództwem Dextera osiedliła się w górach. Gdzie poszła reszta?? tego nie wiem, zapewne w głąb wyspy.
Ta stara forteca w górach była idealnym schronieniem dla wyętch spod prawa skazanców. Lee martwił się żez braku żywności zaczną oni napadać na okoliczne farmy. I nie mylił się następnego dnia do Lee przyiegło kilku farmerów, a wsród nich Bengar, który wtnajmował farmę tuż przy przełęczy. Farma została zejęta przez bazdytów a częćś farmerów wyrżnięta w pień. Onar tak się wściekł że nakazła wszystkim najemnikom odbić farmę z rąk bandytów bo inaczej każe sie im wynosić z farmy. Na nic zdały się tłumaczenia Lee że jak ich wyżuci to następną farmą jaką zaatakują bandyci będzie właśnie jego farma. Lee po prostu wiedział że to oznacza wojne i że zginie wielu najemników. Nie było wśród nich Gorna, który zapewne został spowortem wysłany do Górniczej Doliny. Lee niewiedział po co palladnyni udali się do Doliny, w tym celu wysłął do Khorinis, Diega który maiał ostrzec palladynów o smokach i dowiedzieć się więcej na temat palladynów w Khorinis.
Tym czasem Torlof dzielił najemników na grópy, które miały wziąś udział w odbicu farmy z rąk bandytów. Lee powieżył mu to zadanie ponieważ wiedział że na niego zawsze można liczyć. Podzielił ich na pięć grup. Pierwsz pod dowództwem Wilka miała czekać w pogotowi na rostaju dróg między polami. Druga, główna siła udeżeniowa, pod dowództwem Lee miała udać się go gospody w centrum wyspy, i stamtąd mają udać się w strone przełęczy gdzie koło mostu miała się jeszcze rozdzialić na dwoje z czego jedna miało sołaniać drugą z ataku z tyłu i przez żołanieżami królewskimi któzi teraz większym garnizonem obstawili przełęcz. Trzecia zaś miała sprawować posterunem przy chatce Erola. pod dowództwem Bustera. Mieli za zadanie wyłapać tych bandytów kózi będą się ratować ucieczką skacząc do jeziora.. Natomiast czwarta grupa miała zaatakować farmę od strony kamiennych schodów i uniemożliwić ucieczke bandytom. Torlof doskonale nadawał się do tego zadania. ochronę Onara powieżono Jarvisowi i kilku innym najemnikom, aby farma ne została zaatakowana pod nieobecność Lee.
Rozdział III - pierwsza, wielka bitwa na wolności
Atak był planowany wszesnym rankiem i gdzy słońce wyjżało zza gór wszyscy byli już na pozycjach. Lee i jego kompania ruszyła naj wcześniej, mieli w końcu najdłuższą drogę do pokonania. Gdy mineli "Martwą Harpie" Lee spojrzał na drogowskaz który wskazywał na przełęcz. Szli drogą aż do mostku gdzie Gorn został pojmany. Rozdzialili się Sylvio i jego zwolennicy mieli ubezpieczać tyły.
- Łuki napięte?? - spytał szeptem Lee.
- Oczewście - szepną Fester
- Ruszamy, trzymaćsię razem - oznajmił wszystkim Lee.
- Do ATAKUU!!!! - krzyknieli wszyscy razem
Obudzeni bandyci byli zupełnie zaskoczeni. Najpierw na nich poleciał grad strzał, ci któzi nie zdązyli się schować zostali podziurawieni jak sito. Następnie zgraja wściekłych najemników życiła się do ataku. Jeszcze Lee krzyczał żeby brać jeńców i nie zabijać wszystkich. Niektózi bandyci również zaczeli strzelać do biegnących wojów. Fester dostał bęłtem w szyje, przewrócił się do tyłu i leżał na ziemia, a w okół jego głowy pojawiła się czerwona kałuża krwi. Cord zręcznie wykonał unik i szybko przeszedł do kontr ataku, wbił miecz w brzuch jednemu z bandytów a drugiego udeżył a twarz z całej siły. Ten wywinoł orła i upadła na ziemi, podbiegł do niego Roul i dobił nieszczęśnika. Dar oberwał toporem w głowę, jego ciało odchyliło się do tyłu a jego rozcięta głowa spoczeła na ramieniu Patricka. Do Lee podbiegło trzech bandytów. Lee zablokował cios jednego z nich, jednocześnie schylił się by uniknąć ciosu drugiego z bandytów i kopnoł w przuch kolejnego. Jeden padłą na ziemię bez głowy którą odcioł mu jego kolega po nietrafionym zamachnięci się. Lee uderzył w twarz łokciem tego co wczśniej dostał w brzuch. Padł on na ziemię.
Jeden z bandytów krzyknoł "Odwrót!!!" i wszyscy zaczeli się wycofywać. Dobiegali już do schodów a tu nagle wyłonił się Sylvio, Bulko, Sentenza, Rod i Khaled. Sylvio przykucnoł i wzioł zamach, potężnym udeżeniem trafił w brzuch nieszczęsnego bandyte i pociągnoł miecz po jego brzychu w swoją strone. Bulko złapał jednego za włosy, obrócił go do siebie plecami, kopnoł w plecy, bandyta uklęknoł a Bulko odchylił jego głowę do tyłu i swojim potężnym mieczem podcioł gardło nieczczęśnikowi. Rd wdał się w dłuższą walkę z bandytą. Po kilku atakach i blokach zmęczony chwile nieuwagi przypłacił własnym życiem. Bandyta wyciągnoł z za pasa nuż i wbił go Rodowi w brzuch. Sentenza stanoł na schodach uniemożliwiając ucieczkę. W pierwszego nadbiegającego wycelował z kuszy. Trafił ramię. Następnego w koleii ueżył kolbą kuszy w głowe z taką siłą że pogruchotał biedakowi czaszkę.
został już tylko jeden bandyta. Stanoł na i patrzył na Sentenze, oglądnoł się za siebie spojżał tłum zmęczomych najemników. Otoczyki go, wiedział że już nie ucieknie. Za nimi zobaczył kilku swoich toważyczy pojmanych i wiązanych przez Patricka i dwóch innych najemników. W koncu zdecydował się życić broń i w tym momęcie, gdy wypuścił brońz ręki podbiegł go niego Sylvio i jednym zamachem strącił mu głowe z karku. Gdy Lee to zobaczył bodbiegł do niego i wzioł zamach ale Sylvio go zablokował i wykonał szybki atak Lee odskoczył wykonał obrót, ale Sylvio znów go zablokował. Zedecydował się na kopnięcie w noge, tylnią część kolana. Sylvio zgioł się i a Lee złapał go za rękę w której trzymał miecz i komkoł go kolenem w tważ. Sylvio przewócucił sie na plecy. Wetdy Bulko zaatakował Lee od tyłu....
Rozdział IV – początki nowych konfliktów
[ : Wto Lut 15, 2005 8:49 pm ]
Bardzo przepraszam za te straszne błędy ale jestem strasznym analfabetą. Dopiero co wróciłem z Burkinafaso i dopiero uczę się polskiego. A co do opowiadania to... moge jeszcze wymyślić kilka rozdziałów. Atak piratów na bandytów na bagnie. Zajęcie Khorinis przez Najemników itp.... Mam dużo pomysów.
[ : Wto Lut 15, 2005 11:01 pm ]
Życie Lee uratował Trolof który zaniepokojony tym że jeszcze żaden z bandytów się nie wycofuje ruszył sprawdzić co się stało. Zobaczył leżącego na ziemi Lee a nad nim Bulka z uniesionym do góry mieczem skierowanym ostrzem do ziemi. Krzyknął i gdy Sylwio go zobaczył kazał Bulkowi odłożyć miecz. Po krótkiej wymianie zdań Sylwio wraz ze swoimi ludźmi odeszli.
Lee ocknął się dopiero w południe w końcu Bulko to nie lada mięśniak.
Podczas nieprzytomności Lee rozegrała się tam mała sprzeczka, no wcale nie taka mała. Najemnicy podzielili się na dwie grupy. Sylwio stanął na czele jednej do niej przyłączyli się oczywiście Bulko, zawsze lojalny wobec Sylwia. Rod, Sentenza, Khaled, Alvares, Engardo i jeszcze kilku najemników razem było ich trzynastu. Zabrali jeszcze ze sobą trzech pojmanych bandytów bandytów udali się w kierunku gospody. Zajęli tam podobno jakiś obóz myśliwych i tam urządzili sobie kwaterę główną.
Kiedy Torlof opowiedziało Lee tym co się stało ten strasznie się zdenerwował no i nic w tym dziwnego. Najemników było teraz znacznie mniej. No i nie mogli już zapewnić Onarowi takiej ochrony jak kiedyś.
Do Lee dotarła jeszcze jedna złą wiadomość, otóż Diego został pojmały i powrotem wysłany do Górniczej Doliny. Lee musiał mieć w Khorinis jakiegoś szpiega więc wysłał tam Lasera. Jego zadaniem było dowiedzieć się co palladyni robią w mieście i kto jest ich dowódcą na wyspie.
Bandyci znów zaatakowali farmę Bemgara, tym jednak razem nikomu nie udało się ujść z życiem a bandyci nie zajęli farmy tylko ją ograbili. Onar znów się wściekł i powiedział Lee że jeśli nie załatwi tej sprawy z bandytami to go wyrzuci na zbity pysk wraz z jego ludźmi, a ochronę farmy powierzy Sylviowi. Lee nie maił wyboru musiał się ich pozbyć. Wiedział że to nie będzie łatwe. Wybrał do tego ciężkiego zadania samych ochotników, nie chciał nikogo zmuszać do tej roboty. Zgłosili się Torlof, Wilk, Cord, Cipher i jeszcze dwóch innych najemników no i jeszcze Lee sam się zgłosił. Na farmie zostali Buster, Jarvis, Patrick i sześciu innych najemników.
Wieczorem o północy wszyscy się spotkali przy kaplicy. Mieli przejść lasem tak żeby nikt ich nie zauważył. Zakradli się do ścieżki prowadzącej w góry. I szli gęsiego po cichu. Na samym przodzie szedł Lee za mim Torlof, Wilk, Cord i inni. Po dojściu do zakrętu położyli się na ziemi i zaczęli się czołgać w górę. Wilk napił cięciwe łuku i wypuścił strzałę która trafiła strażnika w krtań. Ten opadł na ziemię nie wydając z siebie żadnego odgłosu. Torlof, Wilk, Cipher i dwóch najemników mieli zaatakować przez most. A Lee razem z Cordem mięli obejść wieżyczkę do o koła i zajść wroga z tyłu. Podczas gdy Wilk wypuszczał strzała za strzałą w kierunku bandytów, Lee i Cord spostrzegli u wejścia do wieży czterech bandytów. Zanim strażnik zdążył wyciągnąć miecz Cord już był przy nim i wbił mu miecz w brzuch. Lee kopniakiem powalił na ziemie jednego z bandytów bandytów drugiego przeszywając na wylot mieczem. Cord złapał jednego za kark w wyrzucił go przez murek w przepaść. Jego krzyk usłyszeli wszyscy bandyci i zaczęli kierować się w ich kierunku.
Wtedy Torlof ruszyli przez most do ataku. Jeden z najemników padł po strzale z łuku która go trafiła w pierś. Torlof zamachnął się i pogruchotał klatkę piersiową jednemu z bandytów. Wilk został za mostem i strzelał z łuku do nadbiegających bandytów powalił tym chyba z czterech.
Tym czasem Lee z Cordem walczyli z przeważającymi siłami wroga. Cord jednym machnięciem miecza zabił dwóch bandziorów bandziorów , Lee zabrał jednemu miecz i walczył dwoma brońmy na raz. To jednego skopał, to drugiemu obciął rękę, jeszcze innemu nogę a resztę starał się strącić w przepaść.
- Idź zabić Dextera, dam sobie radę! – krzyknął Cord
- Na pewno?! – odkrzyknął Lee
- Tak!
Lee wykonał unik i bandyta zamiast niego trafił toporem w swojego. Lee pobiegł dalej podskoczył wysoko i z pół obrotu kopnął w głowę bandyte. Wtedy z chatki wyszedł Dexter. Był jak zawsze w zbroii cienia, którą miał jeszcze ze starego obozu. Gdy zobaczył Lee wbiegł powrotem go swojej chatki i schodami na górę. Lee pobiegł za nim. Dexter zżucił coś z góry i gdyby nie doskonały refleks Lee już by było po nim. Gdy wbiegł w końcu na samą górę i wychylił się zobaczył że Deuter bierze zamach i chce mu obciąć głowę. Schylił się i odskoczył w bok. Gdy Lee wziął zamach Deuter nie miał szans. Poczuł jak mu się miażdż wszystkie żebra, miecz wypadł mu z rąk. Lee wziął jeszcze jeden zamach którym ktrącił głowę z karku Dextera, ostatnim kopniakiem wymierzonym w niego spowodował że ciało Dextera wypadło z wieży i zleciało na sam dół. Nieszczęśliwym trafem spadło na najemnika, zabijając go przy okazji.
Po zejściu z wieży Lee spostrzegł Torlofa pochylonego nad Cordem. Był on ciężko ranny. Jeden z bandytów wbił mu nuż w brzuch. Zabrali go z powrotem na farmę i ułożyli rannego w łóżku. Miejscowy Farmer powiedział im że za farmą Sekoba w lesie mieszka stara zielarka i że tylko ona jest w stanie mu pomóc.
Aha zapomniałem dodać opcji ankiety i piszcie czy się wam podoba moje opowiadanko.
Po upadku magicznej bariery Lee wraz z kilkoma najemnikami zatrudnili się do ochrony farm należących do tutejszego właściciela ziemskiego Onara. Onarowi podlegały jeszcze dwie farmy, farma Sekoba i Bengara. Kilka dni potem na farmie pojawili się inni wojownicy, podawali się za najemników, twierdzili że pomagali armi królewskiej w walce z orkami na południu.
Nazajutrz Lee wysłał Gorna, .Wilka i dwóch najemników na przełęcz aby sprawdzali kto ją przekracza. Gdy już wyruszyli na zwiady do pokoju Lee wpadła Buster i oznajmił że w strone przełęczy zbliża się duży odział paladynów. Lee zabrał ze sobą Corda, Patryca i Ciphera aby ostrzec przyjaciół niebezpieczeństwie które im groziło. Palladyni mieli zapewne rozkazy aby łapać zbiegłych skazańców kolonii. Gdy już zbliżali się do przełęczy polecił Cordowi i Patricowi aby zajęli pozycje przy wodospadzie a Cipher niech stanie przy kapliczce Innosa, a on sam ruszy na most gdzie stali Gorn i inni. Nie zdążyli zająć pozycji gdy jednego z najemników ugodził bełt, padł on na ziebie ze zduszonym krzykiem. Wilk kucnął aby schować się za murkiem mostu i założył strzałe na cięciwe łuku. Palladyni zaczęli okrążać najemników jedni zachodzili ich z drugiej strony podczas gdy drudzy osłaniali ich strzałami z kuszy. Wilk wychylił się zza murka i wycelował w zbliżającego się rycerza. Chybił jednak a strzała wbiła się w drzewo. Kilku rycerzy biegło w kierunku mostu wybiegł im na spotkanie Gorn, za nim niepewnie truchtał najemnik. Wilk schował łuk i wyjął miecz chciał biec za Gornem ale spostrzegł Lee skradającego się za krzakami. Między nim a Lee biegło w jego stronę trzech rycerzy. Wilk zamachnął się mieczem na jednego z nich ale ten zrobił unik i powalił go kolbą kuszy na ziemię. Wymierzył niego i trzymał na muszce. Pozostali dwaj rycerze pobiegli w kierunki mostu aby zajść Gorna od tyłu. Nagle Lee przestał się skradać i wybiegł zza drzewa uderzył w głowę rycerza, który pilnował Wilka. Omdlały osunął się na ziemię. Lee podał Wilkowi rękę i podniósł go z ziemi. Zaczęli uciekać w kierunku kamiennych schodów, machną ręką do Corda i Patricka aby wracali spowreotem na farmę. Cipherowi nie potrzeby był żaden gest aby zaczął się wycofywać. Lee podtrzymując Wilka pod ramię obrócił się i spostrzegł Gorna otoczonego przez rycerzy, w jego kierunku było wycelowane ze dwa tuziny kusz i łuków. Widział jak Gorn odkłada broń i się poddaje.
Wrócili na farmę, Wilk położył się do łóżka. Lee wysłał Bustera do chatki stojącej nad jeziorem, wziął ze sobą jednego z najemników . Mieli tam pełnić warte.
Rozdział II - początek nowych kłopotów
Następnego ranka przełęcz została obstawiona przez czterech strażników miejskich. Razem z nimi przybyło kilku robotników z wozem pełnym drewna i narzędzi. Zaczęli budować bramę żeby łatwiej było by ją bronić przed skazańcami którzy próbują przekroczyć przełęcz. Postawili również chatkę w której będą mieszkali strażnicy przez jakiś czas. Wszystko było gotowe w kilka godzin później. Robotnicy zwijali się już, ładowali pozostałe narzędzia na wóz, resztki drewna zostawili strażnikom za opał, żeby nie musieli zbierać w lesie. Na przełęczy zostało dwóch strażników, pozostałych dwóch eskortowało robotników powrotem do miasta.
Pod wieczór prze przełęcz przeszła duża grupa skazańców, zabili strażników bez żadnych problemów. problemów koncu niespełna trzydziestka. Rozdzielili się na kilka mniejszych grup chyba podobało im się że jeden z nich próbował zgrywać szefa. Większ ich część, bo aż siedemnastu, udała się w góry gdzie pod przywództwem Dextera osiedliła się w górach. Gdzie poszła reszta?? tego nie wiem, zapewne w głąb wyspy.
Ta stara forteca w górach była idealnym schronieniem dla wyętch spod prawa skazanców. Lee martwił się żez braku żywności zaczną oni napadać na okoliczne farmy. I nie mylił się następnego dnia do Lee przyiegło kilku farmerów, a wsród nich Bengar, który wtnajmował farmę tuż przy przełęczy. Farma została zejęta przez bazdytów a częćś farmerów wyrżnięta w pień. Onar tak się wściekł że nakazła wszystkim najemnikom odbić farmę z rąk bandytów bo inaczej każe sie im wynosić z farmy. Na nic zdały się tłumaczenia Lee że jak ich wyżuci to następną farmą jaką zaatakują bandyci będzie właśnie jego farma. Lee po prostu wiedział że to oznacza wojne i że zginie wielu najemników. Nie było wśród nich Gorna, który zapewne został spowortem wysłany do Górniczej Doliny. Lee niewiedział po co palladnyni udali się do Doliny, w tym celu wysłął do Khorinis, Diega który maiał ostrzec palladynów o smokach i dowiedzieć się więcej na temat palladynów w Khorinis.
Tym czasem Torlof dzielił najemników na grópy, które miały wziąś udział w odbicu farmy z rąk bandytów. Lee powieżył mu to zadanie ponieważ wiedział że na niego zawsze można liczyć. Podzielił ich na pięć grup. Pierwsz pod dowództwem Wilka miała czekać w pogotowi na rostaju dróg między polami. Druga, główna siła udeżeniowa, pod dowództwem Lee miała udać się go gospody w centrum wyspy, i stamtąd mają udać się w strone przełęczy gdzie koło mostu miała się jeszcze rozdzialić na dwoje z czego jedna miało sołaniać drugą z ataku z tyłu i przez żołanieżami królewskimi któzi teraz większym garnizonem obstawili przełęcz. Trzecia zaś miała sprawować posterunem przy chatce Erola. pod dowództwem Bustera. Mieli za zadanie wyłapać tych bandytów kózi będą się ratować ucieczką skacząc do jeziora.. Natomiast czwarta grupa miała zaatakować farmę od strony kamiennych schodów i uniemożliwić ucieczke bandytom. Torlof doskonale nadawał się do tego zadania. ochronę Onara powieżono Jarvisowi i kilku innym najemnikom, aby farma ne została zaatakowana pod nieobecność Lee.
Rozdział III - pierwsza, wielka bitwa na wolności
Atak był planowany wszesnym rankiem i gdzy słońce wyjżało zza gór wszyscy byli już na pozycjach. Lee i jego kompania ruszyła naj wcześniej, mieli w końcu najdłuższą drogę do pokonania. Gdy mineli "Martwą Harpie" Lee spojrzał na drogowskaz który wskazywał na przełęcz. Szli drogą aż do mostku gdzie Gorn został pojmany. Rozdzialili się Sylvio i jego zwolennicy mieli ubezpieczać tyły.
- Łuki napięte?? - spytał szeptem Lee.
- Oczewście - szepną Fester
- Ruszamy, trzymaćsię razem - oznajmił wszystkim Lee.
- Do ATAKUU!!!! - krzyknieli wszyscy razem
Obudzeni bandyci byli zupełnie zaskoczeni. Najpierw na nich poleciał grad strzał, ci któzi nie zdązyli się schować zostali podziurawieni jak sito. Następnie zgraja wściekłych najemników życiła się do ataku. Jeszcze Lee krzyczał żeby brać jeńców i nie zabijać wszystkich. Niektózi bandyci również zaczeli strzelać do biegnących wojów. Fester dostał bęłtem w szyje, przewrócił się do tyłu i leżał na ziemia, a w okół jego głowy pojawiła się czerwona kałuża krwi. Cord zręcznie wykonał unik i szybko przeszedł do kontr ataku, wbił miecz w brzuch jednemu z bandytów a drugiego udeżył a twarz z całej siły. Ten wywinoł orła i upadła na ziemi, podbiegł do niego Roul i dobił nieszczęśnika. Dar oberwał toporem w głowę, jego ciało odchyliło się do tyłu a jego rozcięta głowa spoczeła na ramieniu Patricka. Do Lee podbiegło trzech bandytów. Lee zablokował cios jednego z nich, jednocześnie schylił się by uniknąć ciosu drugiego z bandytów i kopnoł w przuch kolejnego. Jeden padłą na ziemię bez głowy którą odcioł mu jego kolega po nietrafionym zamachnięci się. Lee uderzył w twarz łokciem tego co wczśniej dostał w brzuch. Padł on na ziemię.
Jeden z bandytów krzyknoł "Odwrót!!!" i wszyscy zaczeli się wycofywać. Dobiegali już do schodów a tu nagle wyłonił się Sylvio, Bulko, Sentenza, Rod i Khaled. Sylvio przykucnoł i wzioł zamach, potężnym udeżeniem trafił w brzuch nieszczęsnego bandyte i pociągnoł miecz po jego brzychu w swoją strone. Bulko złapał jednego za włosy, obrócił go do siebie plecami, kopnoł w plecy, bandyta uklęknoł a Bulko odchylił jego głowę do tyłu i swojim potężnym mieczem podcioł gardło nieczczęśnikowi. Rd wdał się w dłuższą walkę z bandytą. Po kilku atakach i blokach zmęczony chwile nieuwagi przypłacił własnym życiem. Bandyta wyciągnoł z za pasa nuż i wbił go Rodowi w brzuch. Sentenza stanoł na schodach uniemożliwiając ucieczkę. W pierwszego nadbiegającego wycelował z kuszy. Trafił ramię. Następnego w koleii ueżył kolbą kuszy w głowe z taką siłą że pogruchotał biedakowi czaszkę.
został już tylko jeden bandyta. Stanoł na i patrzył na Sentenze, oglądnoł się za siebie spojżał tłum zmęczomych najemników. Otoczyki go, wiedział że już nie ucieknie. Za nimi zobaczył kilku swoich toważyczy pojmanych i wiązanych przez Patricka i dwóch innych najemników. W koncu zdecydował się życić broń i w tym momęcie, gdy wypuścił brońz ręki podbiegł go niego Sylvio i jednym zamachem strącił mu głowe z karku. Gdy Lee to zobaczył bodbiegł do niego i wzioł zamach ale Sylvio go zablokował i wykonał szybki atak Lee odskoczył wykonał obrót, ale Sylvio znów go zablokował. Zedecydował się na kopnięcie w noge, tylnią część kolana. Sylvio zgioł się i a Lee złapał go za rękę w której trzymał miecz i komkoł go kolenem w tważ. Sylvio przewócucił sie na plecy. Wetdy Bulko zaatakował Lee od tyłu....
Rozdział IV – początki nowych konfliktów
[ : Wto Lut 15, 2005 8:49 pm ]
Bardzo przepraszam za te straszne błędy ale jestem strasznym analfabetą. Dopiero co wróciłem z Burkinafaso i dopiero uczę się polskiego. A co do opowiadania to... moge jeszcze wymyślić kilka rozdziałów. Atak piratów na bandytów na bagnie. Zajęcie Khorinis przez Najemników itp.... Mam dużo pomysów.
[ : Wto Lut 15, 2005 11:01 pm ]
Życie Lee uratował Trolof który zaniepokojony tym że jeszcze żaden z bandytów się nie wycofuje ruszył sprawdzić co się stało. Zobaczył leżącego na ziemi Lee a nad nim Bulka z uniesionym do góry mieczem skierowanym ostrzem do ziemi. Krzyknął i gdy Sylwio go zobaczył kazał Bulkowi odłożyć miecz. Po krótkiej wymianie zdań Sylwio wraz ze swoimi ludźmi odeszli.
Lee ocknął się dopiero w południe w końcu Bulko to nie lada mięśniak.
Podczas nieprzytomności Lee rozegrała się tam mała sprzeczka, no wcale nie taka mała. Najemnicy podzielili się na dwie grupy. Sylwio stanął na czele jednej do niej przyłączyli się oczywiście Bulko, zawsze lojalny wobec Sylwia. Rod, Sentenza, Khaled, Alvares, Engardo i jeszcze kilku najemników razem było ich trzynastu. Zabrali jeszcze ze sobą trzech pojmanych bandytów bandytów udali się w kierunku gospody. Zajęli tam podobno jakiś obóz myśliwych i tam urządzili sobie kwaterę główną.
Kiedy Torlof opowiedziało Lee tym co się stało ten strasznie się zdenerwował no i nic w tym dziwnego. Najemników było teraz znacznie mniej. No i nie mogli już zapewnić Onarowi takiej ochrony jak kiedyś.
Do Lee dotarła jeszcze jedna złą wiadomość, otóż Diego został pojmały i powrotem wysłany do Górniczej Doliny. Lee musiał mieć w Khorinis jakiegoś szpiega więc wysłał tam Lasera. Jego zadaniem było dowiedzieć się co palladyni robią w mieście i kto jest ich dowódcą na wyspie.
Bandyci znów zaatakowali farmę Bemgara, tym jednak razem nikomu nie udało się ujść z życiem a bandyci nie zajęli farmy tylko ją ograbili. Onar znów się wściekł i powiedział Lee że jeśli nie załatwi tej sprawy z bandytami to go wyrzuci na zbity pysk wraz z jego ludźmi, a ochronę farmy powierzy Sylviowi. Lee nie maił wyboru musiał się ich pozbyć. Wiedział że to nie będzie łatwe. Wybrał do tego ciężkiego zadania samych ochotników, nie chciał nikogo zmuszać do tej roboty. Zgłosili się Torlof, Wilk, Cord, Cipher i jeszcze dwóch innych najemników no i jeszcze Lee sam się zgłosił. Na farmie zostali Buster, Jarvis, Patrick i sześciu innych najemników.
Wieczorem o północy wszyscy się spotkali przy kaplicy. Mieli przejść lasem tak żeby nikt ich nie zauważył. Zakradli się do ścieżki prowadzącej w góry. I szli gęsiego po cichu. Na samym przodzie szedł Lee za mim Torlof, Wilk, Cord i inni. Po dojściu do zakrętu położyli się na ziemi i zaczęli się czołgać w górę. Wilk napił cięciwe łuku i wypuścił strzałę która trafiła strażnika w krtań. Ten opadł na ziemię nie wydając z siebie żadnego odgłosu. Torlof, Wilk, Cipher i dwóch najemników mieli zaatakować przez most. A Lee razem z Cordem mięli obejść wieżyczkę do o koła i zajść wroga z tyłu. Podczas gdy Wilk wypuszczał strzała za strzałą w kierunku bandytów, Lee i Cord spostrzegli u wejścia do wieży czterech bandytów. Zanim strażnik zdążył wyciągnąć miecz Cord już był przy nim i wbił mu miecz w brzuch. Lee kopniakiem powalił na ziemie jednego z bandytów bandytów drugiego przeszywając na wylot mieczem. Cord złapał jednego za kark w wyrzucił go przez murek w przepaść. Jego krzyk usłyszeli wszyscy bandyci i zaczęli kierować się w ich kierunku.
Wtedy Torlof ruszyli przez most do ataku. Jeden z najemników padł po strzale z łuku która go trafiła w pierś. Torlof zamachnął się i pogruchotał klatkę piersiową jednemu z bandytów. Wilk został za mostem i strzelał z łuku do nadbiegających bandytów powalił tym chyba z czterech.
Tym czasem Lee z Cordem walczyli z przeważającymi siłami wroga. Cord jednym machnięciem miecza zabił dwóch bandziorów bandziorów , Lee zabrał jednemu miecz i walczył dwoma brońmy na raz. To jednego skopał, to drugiemu obciął rękę, jeszcze innemu nogę a resztę starał się strącić w przepaść.
- Idź zabić Dextera, dam sobie radę! – krzyknął Cord
- Na pewno?! – odkrzyknął Lee
- Tak!
Lee wykonał unik i bandyta zamiast niego trafił toporem w swojego. Lee pobiegł dalej podskoczył wysoko i z pół obrotu kopnął w głowę bandyte. Wtedy z chatki wyszedł Dexter. Był jak zawsze w zbroii cienia, którą miał jeszcze ze starego obozu. Gdy zobaczył Lee wbiegł powrotem go swojej chatki i schodami na górę. Lee pobiegł za nim. Dexter zżucił coś z góry i gdyby nie doskonały refleks Lee już by było po nim. Gdy wbiegł w końcu na samą górę i wychylił się zobaczył że Deuter bierze zamach i chce mu obciąć głowę. Schylił się i odskoczył w bok. Gdy Lee wziął zamach Deuter nie miał szans. Poczuł jak mu się miażdż wszystkie żebra, miecz wypadł mu z rąk. Lee wziął jeszcze jeden zamach którym ktrącił głowę z karku Dextera, ostatnim kopniakiem wymierzonym w niego spowodował że ciało Dextera wypadło z wieży i zleciało na sam dół. Nieszczęśliwym trafem spadło na najemnika, zabijając go przy okazji.
Po zejściu z wieży Lee spostrzegł Torlofa pochylonego nad Cordem. Był on ciężko ranny. Jeden z bandytów wbił mu nuż w brzuch. Zabrali go z powrotem na farmę i ułożyli rannego w łóżku. Miejscowy Farmer powiedział im że za farmą Sekoba w lesie mieszka stara zielarka i że tylko ona jest w stanie mu pomóc.
Aha zapomniałem dodać opcji ankiety i piszcie czy się wam podoba moje opowiadanko.