- Dołączył
- 4.11.2011
- Posty
- 1306
A co mi tam. W ramach rozgrzebywania domowych archiwów uraczę Was tym czy innym starożytnym przejawem poezji.
Opus poniższe sprzed ponad dekady, nigdy nie dorobiło się tytułu.
…
Strzelą kolumny drzew gotyckich
W gwiaździste przęsła sklepień nocy
Zieleń kobierca mchów przepysznych
Puszystym mrokiem jaźń zamroczy
Zdławi ostatnie myśli tchnienie
Misterium ciche, niepojęte
Miękkim dotykiem wpełzną cienie
W twej duszy zakazaną przestrzeń
Aż się roztopisz, oniemiały
W zieloność liści, w szarość ziemi
I pozostaniesz – byt nietrwały
Wtulony w ciepły gąszcz korzeni
Aż w litościwej trawy dłoniach
Zanurzysz się po wieczne czasy
W milczącym półoddechu – skona
Bajecznej chwili ślad zatarty
Jedwabna pleśń etolą białą
Rozkosznie każdy nerw zasnuje
Przeniknie twe wapienne ciało
Od teraz niedotknięte bólem
Pocznie się w tobie samoistny
Przedziwny proces przerastania
Czas snów cudownie czterolistnych
Czas pospiesznego kiełkowania
Z ziemnej kolebki wyzwolony
Żywotne źródła sącząc chciwie
Nabrzmiały sokiem pęd zielony
Będzie się w górę piąć cierpliwie
W królestwo światła i powietrza
Wstąpisz – nieświadom swej przemiany
Nie wiedząc nic o przyszłych deszczach
Ani o śniegach dawniej znanych
A w takim trwaniu półroślinnym
W tym nieświadomym półistnieniu
Przyśnisz się sobie snem niewinnym
O źdźble, łodydze i nasieniu.
Opus poniższe sprzed ponad dekady, nigdy nie dorobiło się tytułu.
…
Strzelą kolumny drzew gotyckich
W gwiaździste przęsła sklepień nocy
Zieleń kobierca mchów przepysznych
Puszystym mrokiem jaźń zamroczy
Zdławi ostatnie myśli tchnienie
Misterium ciche, niepojęte
Miękkim dotykiem wpełzną cienie
W twej duszy zakazaną przestrzeń
Aż się roztopisz, oniemiały
W zieloność liści, w szarość ziemi
I pozostaniesz – byt nietrwały
Wtulony w ciepły gąszcz korzeni
Aż w litościwej trawy dłoniach
Zanurzysz się po wieczne czasy
W milczącym półoddechu – skona
Bajecznej chwili ślad zatarty
Jedwabna pleśń etolą białą
Rozkosznie każdy nerw zasnuje
Przeniknie twe wapienne ciało
Od teraz niedotknięte bólem
Pocznie się w tobie samoistny
Przedziwny proces przerastania
Czas snów cudownie czterolistnych
Czas pospiesznego kiełkowania
Z ziemnej kolebki wyzwolony
Żywotne źródła sącząc chciwie
Nabrzmiały sokiem pęd zielony
Będzie się w górę piąć cierpliwie
W królestwo światła i powietrza
Wstąpisz – nieświadom swej przemiany
Nie wiedząc nic o przyszłych deszczach
Ani o śniegach dawniej znanych
A w takim trwaniu półroślinnym
W tym nieświadomym półistnieniu
Przyśnisz się sobie snem niewinnym
O źdźble, łodydze i nasieniu.