Bezimienny staną jak wryty, Khorinis które przez krótki czas było domem bezimiennego było doszczętnie zniszczone. Razem z Lee,Gornem i Diego, Bezimienny ustalił że razem udadzą się na poszukiwania jeszcze żywych ludzi.
Reszta załogi miała pozostac na statku i być w pełniej gotowości
Szukali wszędzie, zbierają pozostały po zabitych ekwipunek. Przeszukując martwego Harada bezimienny zauwarzył Torlofa leżącego bez życia.
- Co najemnicy mogli robic w Khorinis?? Zapytał Bezimienny.
- Nie wiem możę szukali ucieczki, bo nie wierze żeby to była najemników sprawka – odparł Lee
-Miejmy nadzieje że znajdziemy kogoś żywego i wszystkiego się dowiemy, powiedział Diego. Szukali tak jeszcze 2 godziny aż Gorn zawołał
- Patrzcie dym! – i zaczą biec w stronę dymu.
-Stój!! Zatrzymał gorna Lee
- Nie wiesz kto tam jest a jeśli to orkowie? , roztrzaskali by cie na strzepy a i nas przy okazji.
Jak się potem okazało, Lee miał racje. Gdy grupka ludzi podeszła bliżej dało się słyszec orkową mowe i ich niezrozumiały język.
Bezimienny spojrzał przez szpare w oknie domu w którym się schowali.
- Oni mają zakładników – wyszeptał Bezimienny.
Dało się widzie pale a donich przywiązani ludzie- Bromor –właściciel burdelu,Bartok Myśliwy,Bosper łuczarz i Lord Hagen królewski palladyn.
Ciekawe co z nimi zrobią? Odparł Lee
- Zabiją ich – słychac było głoś z kąta. A należał on do starszej osoby o siwych włosach i siwej brodzie – Constantina
Constantino siedział w kącie na krześle po jego bladej twarzy widac było żę nie miał nic w ustach od kilku dni.
- Constantino ty żyjesz! Powiedział bezimienny.
- tak, ale ledwo, nie jadłem już od kilku dni, macie coś do jedzenia?
Diego podał Constantinowi bochenek chleba i rybe które znalazł przy jednym z obywateli.
Constantino łapczywie zabrał się do jedzenia, kiedy już zjadł bezimienny odparł-
-wiesz co tu się stało??
-wiem, najpierw przyszli najemnicy było ich tylko 5 jakiś Torlof chciał iś przed oblicze Lorda Hagena ale ci idioci palldyni przy wejściu do górnego miasta nie chcieli go wpuścić. Torlof razem z 4 swoimi kompanami pobił tych strażników i wszedł do górnego miasta. Oczywiście Od razu otoczyła go grupa paladynów i pojmała jego i jego kompanów. Nawet nie chcieli słuchac że farme onara doszczętnie spalili orkowie wychodząc całą gromadą z przełęczy. Tylko Torlof i jego czterech kompanów ocalało a paladyni nawet ich nie chcieli słuchac tylko mieli ich powieśic już nastepnego dnia za zdradę stanu. W nocy zaatakowali orkowie, Strażnicy miejscy nawet nie zdążyli zamknąc bram i orkowie weszli bez problemu. Zabili prawie wszystkich ludzi. A tych co stawiali szczególny opór mają poswięcic w ofierze czyli zabi ich w szczególny sposób, bardzo bolesny i bardzo wolny. Tymi co mają ich zabi w ofierze dla Beliara są właśnie ci co są przywiązani do pali.
- Niewielu widze tu orków. Tylko tylu Zdołało podbic całe miasto?? Spytał Diego, lecz w jego głosie słycha było wyraźny niepokój.
-Nie, większość osiadła na farmach, bo tam jest jedzenie. Tu została tylko garstka i codziennie o północy dostają żywnośc z farm.- odpowiedział na pytanie Constantino.
- skoro orków jest tak niewielu to odbijmy zakładników w dzień i odpłyńmy naq kontynent statkiem paladynów. Odparł Gorn
- dobra myśl ! poparł gorna Diego
- Nie tak szybko musimy zdoby odpowiednie wyposażenie, przedewszystkim łuki lub kusze czyli broń do walki na dystans, mam tu również na myśli zwoje z zaklęciami.
-Constantino odpowiada za mikstury w tym domu zauważyłem stół alchemiczny a to co uzbieraliśmy powinno wystarczy na sporządzenie kilku mikstur leczniczych i many
-Diego Odpowiadasz za łuki, kusze no i oczywiście ztrzały i bełty
-Broń do walki wręcz posiadamy
- Gorn strzeż Constantina
-A ja z Lee pujdziemy poszukac zwojów i innych niezbędnych rzeczy. Spotkamy się w tym domu za kilka godzin
-Uwarzajcie bna siebie – Rozdzieliwszy już zadania Bezimienny idał się wraz z Lee na poszukiwania ekwipunku. Już po chwili Bezimienny zauważył kilku martwych magów ognia, znalazł przy nich wiele zwojów z zaklęciami i mikstur leczniczych. Lee przeszukał kilka domów i przyniósł kilka mikstur. Była już 4rano kiedy wszyscy zobaczyli się nawzajem w domu.
- czyli tak, zaatakujemy o świcie.
- Gorn umiesz posługiwac się kuszą lub łukiem?? Zapytał bezimienny?
- Nigdy nie miałem ż tym styczności, zawsze mi wystarczał mój topór
Jak się później okazało to tylko bezimienny miał jakieś pojęcie o magii więc wyłącznie do jego rąk przypadły zwoje z zaklęciami. Z łuku umiał korzysta tylko bezimienny, constantino i Diego. Po godzinie rozmyślania Bezimienny ustalił plan.
- a wiec tak, constantino i diego zajmą pozycje na dachu i będą strzelac z łuków. Ja stanę na srodku ulicy i za pomocą zwojów zaatakuję tych 2 szamanów orkowych którzy siedzą zawsze przy ognisku. Kiedy już zastrzelicie przynajmniej 2 orków i ja zabije tych 2 szamanów to Lee i Gorn przystąpią do natarcia. Ja będę ich wspomaga zwojami a wy z dachu łukami. Orków razem jest ośmiu. Powinniśmy sobie poradzic. Atakujemy o świcie.
Rano Diego i Constantino ustawili się na dachu a Lee i Gorn Za Domem. Bezimienny Staną na środku ulicy i się zaczęło. Bezimienny dwoma czarami powalił szamanów na ziemie z łuków zgineło od razu 2 orków Lee i gorn zabiło 4. Wszystko stalo się tak szybko że Az bezimienny nie mogł uwierzy że już zwyciężyli. Natychmiast cała grupka udała się do pali o poprzecinała liny uwalniając wszystkich ludzi przywiązanych do pali. Wszyscy przeznaczeni na ofiarę byli wyraźnie osłabieni i zagłodzeni.
Od Bartoka bezimienny dowiedział się że orkowie najpierw chcieli ich zagłodzi i osłabic a potem stanąc z nimi do walki zabic ich.
-ale dlaczego nie mogli was zabic od razu kiedy bylście przywiązani do pali. – spytał gorn
- wszyscy którzy byli przyczepieni do pali byli za dobrzy by mogł nas pokonac ork 1 na 1 a orkowie mają taką zasadę że nie zabiją zadnej osoby nie mającej jaki się bronic. Dlatego orkowie chcieli na zagłodzic a potem stanąc z nami do pojedynku. Odpowiedział Bartok.
- nie rozumiem tych istot Odparł Lee
-Musimy czym prędzej udac się na kontynent, powiedział Lord Hagen
-Powinniśmy poszukac żywych ludzi powiedział Bosper
-Właśnie, dodał Bromom
- Nikt po za wami i Constantinem nie przeżył powiedział Bezimienny.
- Odpł… zaraz, tam się coś rusza. Był to ranny od łuku ork.
Constantino go związał po czym odparł
- Niech sobie siedzi tak aż umrze z głodu
- to nie ma sensu i tam go zobaczą inni orkowie i go uwolnią z więzów, mam lepszy pomysł
Zabierzemy go ze sobą. Będziemy go torturowac az nam powie jakie mają zamiary i taktyke.
Powiedział Lee
- A znasz orkowy?? Odparł Diego
- Nie ale na kontynęcie jest tłumacz powiedział Lee
-No to zabieramy go ze sobą on może by bardzo ceny. Stwierdził Bezimienny.
Wszyscy załadowali się na statek i odpływali kiedy zobaczyli w dzielnicy portowej całe setki orków .
- no tak! Dzisiaj miały się odbyc pojedynki – powiedział Bromom
No to zielonoskórzy się rozczarują hahaha. Powiedział Hagen. Ale Bezimienny miał złe przeczucia.
- Zobaczymy co będzie na kontynęcie, odparł i popłynęli dalej…
***KONIEC***
Reszta załogi miała pozostac na statku i być w pełniej gotowości
Szukali wszędzie, zbierają pozostały po zabitych ekwipunek. Przeszukując martwego Harada bezimienny zauwarzył Torlofa leżącego bez życia.
- Co najemnicy mogli robic w Khorinis?? Zapytał Bezimienny.
- Nie wiem możę szukali ucieczki, bo nie wierze żeby to była najemników sprawka – odparł Lee
-Miejmy nadzieje że znajdziemy kogoś żywego i wszystkiego się dowiemy, powiedział Diego. Szukali tak jeszcze 2 godziny aż Gorn zawołał
- Patrzcie dym! – i zaczą biec w stronę dymu.
-Stój!! Zatrzymał gorna Lee
- Nie wiesz kto tam jest a jeśli to orkowie? , roztrzaskali by cie na strzepy a i nas przy okazji.
Jak się potem okazało, Lee miał racje. Gdy grupka ludzi podeszła bliżej dało się słyszec orkową mowe i ich niezrozumiały język.
Bezimienny spojrzał przez szpare w oknie domu w którym się schowali.
- Oni mają zakładników – wyszeptał Bezimienny.
Dało się widzie pale a donich przywiązani ludzie- Bromor –właściciel burdelu,Bartok Myśliwy,Bosper łuczarz i Lord Hagen królewski palladyn.
Ciekawe co z nimi zrobią? Odparł Lee
- Zabiją ich – słychac było głoś z kąta. A należał on do starszej osoby o siwych włosach i siwej brodzie – Constantina
Constantino siedział w kącie na krześle po jego bladej twarzy widac było żę nie miał nic w ustach od kilku dni.
- Constantino ty żyjesz! Powiedział bezimienny.
- tak, ale ledwo, nie jadłem już od kilku dni, macie coś do jedzenia?
Diego podał Constantinowi bochenek chleba i rybe które znalazł przy jednym z obywateli.
Constantino łapczywie zabrał się do jedzenia, kiedy już zjadł bezimienny odparł-
-wiesz co tu się stało??
-wiem, najpierw przyszli najemnicy było ich tylko 5 jakiś Torlof chciał iś przed oblicze Lorda Hagena ale ci idioci palldyni przy wejściu do górnego miasta nie chcieli go wpuścić. Torlof razem z 4 swoimi kompanami pobił tych strażników i wszedł do górnego miasta. Oczywiście Od razu otoczyła go grupa paladynów i pojmała jego i jego kompanów. Nawet nie chcieli słuchac że farme onara doszczętnie spalili orkowie wychodząc całą gromadą z przełęczy. Tylko Torlof i jego czterech kompanów ocalało a paladyni nawet ich nie chcieli słuchac tylko mieli ich powieśic już nastepnego dnia za zdradę stanu. W nocy zaatakowali orkowie, Strażnicy miejscy nawet nie zdążyli zamknąc bram i orkowie weszli bez problemu. Zabili prawie wszystkich ludzi. A tych co stawiali szczególny opór mają poswięcic w ofierze czyli zabi ich w szczególny sposób, bardzo bolesny i bardzo wolny. Tymi co mają ich zabi w ofierze dla Beliara są właśnie ci co są przywiązani do pali.
- Niewielu widze tu orków. Tylko tylu Zdołało podbic całe miasto?? Spytał Diego, lecz w jego głosie słycha było wyraźny niepokój.
-Nie, większość osiadła na farmach, bo tam jest jedzenie. Tu została tylko garstka i codziennie o północy dostają żywnośc z farm.- odpowiedział na pytanie Constantino.
- skoro orków jest tak niewielu to odbijmy zakładników w dzień i odpłyńmy naq kontynent statkiem paladynów. Odparł Gorn
- dobra myśl ! poparł gorna Diego
- Nie tak szybko musimy zdoby odpowiednie wyposażenie, przedewszystkim łuki lub kusze czyli broń do walki na dystans, mam tu również na myśli zwoje z zaklęciami.
-Constantino odpowiada za mikstury w tym domu zauważyłem stół alchemiczny a to co uzbieraliśmy powinno wystarczy na sporządzenie kilku mikstur leczniczych i many
-Diego Odpowiadasz za łuki, kusze no i oczywiście ztrzały i bełty
-Broń do walki wręcz posiadamy
- Gorn strzeż Constantina
-A ja z Lee pujdziemy poszukac zwojów i innych niezbędnych rzeczy. Spotkamy się w tym domu za kilka godzin
-Uwarzajcie bna siebie – Rozdzieliwszy już zadania Bezimienny idał się wraz z Lee na poszukiwania ekwipunku. Już po chwili Bezimienny zauważył kilku martwych magów ognia, znalazł przy nich wiele zwojów z zaklęciami i mikstur leczniczych. Lee przeszukał kilka domów i przyniósł kilka mikstur. Była już 4rano kiedy wszyscy zobaczyli się nawzajem w domu.
- czyli tak, zaatakujemy o świcie.
- Gorn umiesz posługiwac się kuszą lub łukiem?? Zapytał bezimienny?
- Nigdy nie miałem ż tym styczności, zawsze mi wystarczał mój topór
Jak się później okazało to tylko bezimienny miał jakieś pojęcie o magii więc wyłącznie do jego rąk przypadły zwoje z zaklęciami. Z łuku umiał korzysta tylko bezimienny, constantino i Diego. Po godzinie rozmyślania Bezimienny ustalił plan.
- a wiec tak, constantino i diego zajmą pozycje na dachu i będą strzelac z łuków. Ja stanę na srodku ulicy i za pomocą zwojów zaatakuję tych 2 szamanów orkowych którzy siedzą zawsze przy ognisku. Kiedy już zastrzelicie przynajmniej 2 orków i ja zabije tych 2 szamanów to Lee i Gorn przystąpią do natarcia. Ja będę ich wspomaga zwojami a wy z dachu łukami. Orków razem jest ośmiu. Powinniśmy sobie poradzic. Atakujemy o świcie.
Rano Diego i Constantino ustawili się na dachu a Lee i Gorn Za Domem. Bezimienny Staną na środku ulicy i się zaczęło. Bezimienny dwoma czarami powalił szamanów na ziemie z łuków zgineło od razu 2 orków Lee i gorn zabiło 4. Wszystko stalo się tak szybko że Az bezimienny nie mogł uwierzy że już zwyciężyli. Natychmiast cała grupka udała się do pali o poprzecinała liny uwalniając wszystkich ludzi przywiązanych do pali. Wszyscy przeznaczeni na ofiarę byli wyraźnie osłabieni i zagłodzeni.
Od Bartoka bezimienny dowiedział się że orkowie najpierw chcieli ich zagłodzi i osłabic a potem stanąc z nimi do walki zabic ich.
-ale dlaczego nie mogli was zabic od razu kiedy bylście przywiązani do pali. – spytał gorn
- wszyscy którzy byli przyczepieni do pali byli za dobrzy by mogł nas pokonac ork 1 na 1 a orkowie mają taką zasadę że nie zabiją zadnej osoby nie mającej jaki się bronic. Dlatego orkowie chcieli na zagłodzic a potem stanąc z nami do pojedynku. Odpowiedział Bartok.
- nie rozumiem tych istot Odparł Lee
-Musimy czym prędzej udac się na kontynent, powiedział Lord Hagen
-Powinniśmy poszukac żywych ludzi powiedział Bosper
-Właśnie, dodał Bromom
- Nikt po za wami i Constantinem nie przeżył powiedział Bezimienny.
- Odpł… zaraz, tam się coś rusza. Był to ranny od łuku ork.
Constantino go związał po czym odparł
- Niech sobie siedzi tak aż umrze z głodu
- to nie ma sensu i tam go zobaczą inni orkowie i go uwolnią z więzów, mam lepszy pomysł
Zabierzemy go ze sobą. Będziemy go torturowac az nam powie jakie mają zamiary i taktyke.
Powiedział Lee
- A znasz orkowy?? Odparł Diego
- Nie ale na kontynęcie jest tłumacz powiedział Lee
-No to zabieramy go ze sobą on może by bardzo ceny. Stwierdził Bezimienny.
Wszyscy załadowali się na statek i odpływali kiedy zobaczyli w dzielnicy portowej całe setki orków .
- no tak! Dzisiaj miały się odbyc pojedynki – powiedział Bromom
No to zielonoskórzy się rozczarują hahaha. Powiedział Hagen. Ale Bezimienny miał złe przeczucia.
- Zobaczymy co będzie na kontynęcie, odparł i popłynęli dalej…
***KONIEC***