Wielki Król Szczur

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
WIELKI KRÓL SZCZUR

Ciemne chmury bluzgały w powietrzu i wypluwały ze złości łzy, które padały na martwe ciała pola bitwy, palące się w wielkim piecu. Nad nimi stały kobiety. Ubrane jeszcze w matinki i kwefy wrzeszczały goryczą trzymając malutkie berbecie przy piersi. Tylko ziemia, stara, już przywykła do rozlewu płaczu i krwi. Nawet przyroda nie śmiała stanąć wokół pieca. Wylewała tylko megaryjskie łzy.
Nieopodal, mała grupka żołnierzy siedziała w kuckach wokół swego króla. Jego korona obdarta już ze złota, jabłko zgubiło się, a za berło posługiwała mu mała gałąź brzozy. Mimo obrazy jego godności i kwantowania chwały, usiadł dumnie na głazie pośrodku małego bagna i począł dumać. Wszyscy spoglądali na niego myśląc sobie „ Po co ja za nim szedłem? Toż to tylko głupi fircyk!” Wreszcie król spytał.
- Co poczniemy?- żołnierze spojrzeli po sobie. Już jeden chciał rzec „Poderżniemy ci gardło” lecz nie przeszło mu to przez język.
- Dyplomacja królu, dyplomacja – odezwał się doradca – Mieliśmy trzy korpusy wojska, cztery labaruny a co nam zostało?
- Tuzin żołnierzy?- strzelił król
- Dyplomacja na Boga...- westchnął – Musimy iść do wodza naszych wrogów – W tym momencie spojrzeli na daleki zamek i na wielkie armie stojące w szeregu pod jego bramą.
- To kto pójdzie?- spytał jeden z gwardzistów. Kierunek oczu poszedł na króla
- Ja!?- nagle spadł ze skały twarzą do ziemi – Ja nie chce! -
- Nie martw się królu, będę przy tobie – powiedział doradca podnosząc go z błota. Król wziął jego szatę i wytarł z siebie szlam.
- We dwóch raźniej – przyznał.
Tak też oboje wyruszyli do wielkiej fortecy. Pożegnali tylko swych żołnierzy ( na wszelki wypadek )
Po drodze rozmawiali o tym jak mają się zachować i co powiedzieć podczas spotkania ze zwycięzcą. A że nie było konia.....doradca niósł swego pana na barana.
- Ciężki jesteś
- To ty nie masz krzepy
- Jestem doradcą
- A ja królem, maszeruj!
Wkrótce przybyli na miejsce. „Tragarz” zdjął króla i aż zgarbił się pod wpływem niepewności jakie dostarczała mu wroga armia. Byli niczym cyborgi. Wystarczyło jedno polecenie i już je wykonywali. Nic więc dziwnego, że oboje mieli pietra. Król szturchnął swego doradcą i schował się za jego plecami.
- Eee...Witam – zaczął niepewnie – Chcemy się widzieć z waszym przywódcą – żadnej reakcj – Przychodzimy tu by negocjować- żołnierze nie drgnęli. Lecz w trakcie tego monologu pewien delator skoczył naprzód przez zawiłe korytarze i stanął przed obliczem swego króla.
- Panie, jakieś poselstwo przyszło. Mam kazać nadziać ich na miecz?- Wielki cień bijący od kominka zaśmiał się i poruszył chyżo.
- Wprowadzić – nakazał. Chwilę później mizerniały król i jego kompan stanęli przed obliczem Wielkiego. Płaszczyli się pod jego tronem lecz za licho nie widzieli jego twarzy.
- O, Wielki, największy z największych, najbogatszy z najbogatszych, najmądrzejszy z najmądrzejszych, najmężniejszy z najmężniejszych – długo by tak król wymieniał gdyby wielka ręka na ścianie nie nakazała mu przestać.
- Daruj sobie tą błazenadę i mówże czy przybyłeś tu by złożyć swój miecz?-
- Tak – rzekł król nie zwracając uwagi na doradcę – Przegraliśmy tę wojnę -
- C’est magnifique, mai’ns cen’est nast. la queere – odparł Wielki. Król zdziwił się gdy usłyszał nieznaną mu mowę i zwrócił się szeptem do kolegi.
- A cóż to za mowa?
- To chyba francuski
- Francuski? Dlaczego ja go nie znam?
- Nie opłaciłeś decemwirów by sprowadzili nauczyciela
- Opłacić? Ja? Król? Demokracja...- parsknął
- MILCZEĆ! – ku ich zdziwieniu na ścianie ukazał się cień wielkiego ogona, który to mógł przeciąć ich na kawałki. – Wielki Le Roi – Soleil nie toleruje takich jak wy – cień począł maszerować do swej padliny. Lecz nagle, gdy wydawało się, że smoko-pterodaktylowopodobny stwór pożre posłańców pod ich stopy zeszła malutka kulka.
- Jam jest Wielki – majestat bił z białej jak śnieg sierści
- Szczur?- oburzył się król
- Nie tym tonem!- wrzasnął Wielki a jego mała łapka skrzywiła nieco dywan – Jesteście w moim królestwie i odtąd będziecie mi służyć – rzekł przeraźliwie – Jako biedni demos, ha ha! – Wielki przebrnął kilka szczurzych metrów i stanął pod ścianą, na którą to teraz padło światło, ukazując obraz szczura wcinającego ser.
- Widzicie go? To był mój ojciec. Wielka, zaprawdę wielka postać – ton zmalał i Wielki zaczął mówić spokojnie – Pamiętam jak przy wieczerzy wraz z braćmi słuchaliśmy jak opowiadał nam rozmaite historie o serze. Tak, zaprawdę kochał ser -
- To idiota – oznajmił szeptem doradca
- Cicho, niech mówi. – odparł król – Ja też bardzo lubię ser-
- Mówił nam jak to jego pra pra pra pra pra szczur zjadł złoty ser i odtąd sam był złoty. Albo jak Złotomysza trzymała ser wysoko, by wszyscy widzieli pojednanie szczurów i myszy – urwał nagle i zapłakał. Odtąd jego głos spochmurniał – A wiecie co jest na jego cyrylicznym piśmie?- obrócił się i spojrzał na nich smętnie – Sa napisane marne dwa słowa „credit poster”. To było jego stałe powiedzonko. A wiecie ile razy wmawiał mi je? Setki! Tysiące! Miliony! Za każdym razem gdy go o coś prosiłem wymigiwał się i mówił „credit poster, credit poster”. Aż w końcu któregoś dnia spiskowałem z ludźmi i wrzuciłem mego ojca w pułapkę. Tak, tak! Wypił truciznę. Zabiłem go. Ja go zabiłem! – król i doradca cofnęli się z przerażenia przed wielkim cieniem który ogarnął całą salę tronową. Wielki uniósł się niemalże to kopuł budynku a jego oczy ciskały błyskawicami. – Gińcie!- tak to zamachnął się pazurami i uderzył. Raz, drugi, trzeci. Chybił zaś. Obrócił się w stronę ojca i począł szlochać – Wybacz mi ojcze, wybacz mi.....- spojrzał na obraz lecz ten wydał mu się złowrogi. Ojciec zmarszczył brwi i zacisnął zęby – Ojczie, nieeeeeee......- przez komnatę przeszedł głośny krzyk. Wielki padł na ziemię zaciskając jeszcze obręcz swej korony. Skulił się tylko i szeptał przestraszony: „C’est le commencement de la fin, c’est le commencement de la fin, fin, fin, fin, de la fin........- usta miał otwarte, oczy zaś zamknięte. Głowa aczkolwiek skierowała się w stronę rodzinnego portretu, a prawa łapa się gała po tron.


C’est la vie!
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
Opowiadanie napisane jak najbardziej poprawnie, nie zaóważyłem żadnych błędów, poprawna forma, jednak szczeże mówiąc nie bardzo mnie to zainteresowało. Nie czytałem tego z myślą co będzie dalej, gdyz dla mnie opowiadanie to jest poprostu nudne... No cóż ale nie przejmuj sie tym co ja napisałem, to jest moje zdanie inni napewno myslą co innego.




Pozdrawiam
tongue.gif
 

Archimonde

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
544
Opowiadanie jest całkiem dobre, napisane dobrym językiem, ale nudne. Jakoś mnie nie interesowało to, co się stanie z tchórzliwym królem i jego doradcą, a pod koniec to już wogóle nie wiedziałem, co się dzieje. No ale bohaterów to wymyśliłeś oryginalnych, rzadko zdarza się w opowiadaniu, aby król nie był napakowanym super-wojownikiem. No i opowiadanie jest trochę za krótkie.

Moja ocena: 6/10

huh.gif
ohmy.gif
wink.gif
tongue.gif
biggrin.gif
laugh.gif
cool.gif
rolleyes.gif
dry.gif
smile.gif
mad.gif
sad.gif
unsure.gif
blink.gif
ph34r.gif


Pozdrawiam.
 

Locke

New Member
Dołączył
23.12.2005
Posty
26
Opowiadanie jest przeciętne. Znalazłem trochę błędów :

Kierunek oczu poszedł na króla

Brakuje kropki.

– Ja nie chce!

Powinno być chcę.

Nic więc dziwnego, że oboje mieli pietra. Król szturchnął swego doradcą i schował się za jego plecami.

Powinno być "swego doradcę" lub "swoim doradcą".

- Tak – rzekł król nie zwracając uwagi na doradcę – Przegraliśmy tę wojnę -
Tak, zaprawdę kochał ser -
Ja też bardzo lubię ser-

W każdym przykładzie nie powinno być na końcu myślnika.

- Opłacić? Ja? Król? Demokracja...- parsknął
- Jam jest Wielki – majestat bił z białej jak śnieg sierści
-
Szczur?- oburzył się król

Na końcu każdego przykładu brakuje kropki.

Wielki uniósł się niemalże to kopuł budynku a jego oczy ciskały błyskawicami.

Powinno być do.

[QUOTE]Ojczie, nieeeeeee......- [/QUOTE]

Powinno być ojcze.

Głowa aczkolwiek skierowała się w stronę rodzinnego portretu, a prawa łapa się gała po tron.

Sięgała pisze się łącznie.

Fabuła : Średnia. 6/10
Opisy : Niezłe. 7/10
Ortografia i interpunkcja : 4/10
Ocena : 5+/10
 

O$kar

Member
Dołączył
20.10.2004
Posty
410
Humm... Nie zaprzecze że opowiadanie całkiem różni się od innych. Byłem tym nawet miło zaskoczony. Żadko kiedy na tym for00m spotykam opowiadania z dowcipem, który potrafi śmieszyć, a i w tym przypadku miło mnie rozczarowałeś. Trudno było się nie uśmiechnąć przy tekstach typu:

QUOTE A że nie było konia.....doradca niósł swego pana na barana.

Stwarza to ciekawy kontrast do wielu kiepskiej jakości opowiadań na tej stronie robionych na "jedno kopyto"- o wielkich wodzach i bohaterskich wojownikach którzy to mieczem przedzierają się przez legiony "tych złych" by osiągnąć cel. Nie wymienie Ci błędów ortograficznych i interpunkcyjnych tak jak Locke, bo sam jestem dyzortografikiem
wink.gif
. Jedyne rozczarowanie spotkało mnie przy nie do końca jasnym zakończeniu powieści gdzie "król szczór" płacze pod portretem ojca z niedokońca jasnych powodów. W skali dobrego początku końcówka jest dosyć kiepska. Co do opisów- i tutaj się zgodze z Lock'iem- nie mam zastrzerzeń. Przydał by się ciąg dalszy, chociarzby po to, aby podociągać niejasności z końcówki opowiadania. Jak dla mnie opowiadanie na -bdb

PS. A i tak na przyszłość.... Nie wszyscy umią móić po francusku, więc mógłbyś (chociasz w nawiasach) napisac znaczenie tych tekstów
wink.gif
 
Do góry Bottom