WARFARIAN chyba trafiłęś w sedno ... po skończeniu tego opowiadania [a będzie ono bardzo długie
jakieś 50-70 stron A4 czcionką 12 - narazie ma ich 25 :]] i poprawieniu stylistyki i błędów spróbóje jakoś załatwić żeby zrobili mi z tego łądną książke i zeby dali mi 20-30 egzemplaży ... i powysyłam najlepszym kumplą , a niektóe terz będzie można wygrać na mojej stronie i takie tam ...
Napisałem 7 rozdział opowiedania [czyli 2 rozdział 2 księgi
]
oto on :
Rozdział 7 : Niedobitek
Szliśmy przez opuszczone orkowe tereny . Przed nami jest właśnie wejście na wyżynę z której będziemy obserwować orków . Szliśmy dalej , byliśmy już wysoko kiedy zauważyliśmy jakąś małą chatkę zabarykadowaną a przed nią 7 zębaczy i 1 jednego razora .
- Na nich ! (krzyknął Kacperex)
- Na nie ... (poprawił go Susu)
Łowca rzucił się do przodu a ja ze Swordem zanim . Kacperex mieczem odciął głowę jednemu zębaczowi a drugiemu ją odrąbał swoim młotkiem . Sam jednym ostrzem rozciąłem jednego potwora na pół a drugiemu kolejną bronią przebiłem korpus . Jedna z Besti skoczyła na trzeciego który biegną w stronę przeciwników .
- Aaaa !!! (krzyknął Sword)
Spojrzałem na niego , zębacz wgryzł mu się w ręke lecz w następnej chwili został zamrożony , jak się okazało przez Pipiego . Ledwo się obejrzałem u tu ma mnie leciała kolejna bestia , lecz nie doleciała gdyż zanim nawet zdążyła otworzyć paszcze spaliła ją potężna kula ognia Susa . Ostatni zębacz próbował zrobić coś mojemu kumplowi łowcy smoków lecz podczas szybowania w powietrzu do niego nadział się na miecz obrońcy . Spojrzałem na kostka , leżał przy nim martwy Razor wokoło którego unosiła się chmura śmierci .
- Te panie nekromanto ładnie to tak używać tchnienia śmierci na kuzynach zębaczy ? (zapytałem)
- To nie było to o czym myślisz , to tylko była kula śmierci . (powiedział Kostek po czym się uśmiechnął)
- Kula czy tchnienie , kogo to obchodzi ! Ważne że go zabiłeś i mi nie zostawiłeś , przez ciebie mnie się bawiłem ! (wtrącił szyderczo Kacperex)
Zanim zabójca razora zdążył coś powiedzieć lód wokół zamarzniętej besti pęknął a on zaatakowała ponownie swoją ofiarę . Jednak Sword zdążył się obronić i potwór padł nieżywy a ziemie . Podeszliśmy do chatki , rozwaliliśmy barykadę po czym weszliśmy do środka z przygotowanymi mieczami .
- No nareszcie ludzie jacyś , już myślałem że zjedzą mnie te bestie . (powiedział nieznajomy którego zobaczyliśmy w chatce)
- Kim ty jesteś i skąd się tu wziąłeś ?! (zapytałem)
- Jestem posłańcem króla , gdy dostarczyłem wam list od Clona podczas podróży powrotnej do zamku zaatakowała mnie horda orków , uciekałem daleko żeby znaleźć dobrą pozycje żeby mi mało zrobili , tek terz się stało znalazłem tu ten budynek , weszłem na niego i z kuszy załatwiłem prawie wszystkie orki oprócz jednego gdyż skończyły mi się bełty . Skoczyłem na dół i ciachnę go mieczem który prawie go rozciął na pół lecz przy końcu się złamał .Ork zginął ale po chwili mnie zmęczonego zaatakowali wasi przeciwnicy których zabiliście przed chwilą . Schowałem się w tej chacie , było tu trochę jedzenia naszczęście więc przeżyłem te kilka dni , lecz dziś zabrakło pożywienia . A broni już nie mam więc nie mam jak zdobyć pożywienie . A i byłbym zapomniał jestem Shaki . (powiedział)
- Aaaa , tak pamiętam cię ...Mamy tu misję do wypełnienia , jak ją skończymy to wrócisz z nami do zamku .(powiedział Kacperex)
W pierwszy dzień patrolowania orkowie siedzieli a orkowi kowale robili bronie . My zaś rozwaliliśmy ten budynek i zrobiliśmy lepszy ,większy i solidniejszy ze specjalnym miejscem do patrolowania okolicy koło nas . Oczywiście musieliśmy jeszcze przynieść przed tym 3 razy więcej drewna jak było z tej chaty . Było spokojnie , nadeszła pierwsza noc . Wszyscy byli w środku poza Pipim i Swordem którzy mieli warte i stali na górze . Ja , Kacperex oraz Kostek nie spaliśmy w przeciwieństwie do reszty .
- Jodełko jutro my będziemy patrolować bo tutaj jest nudno ! (mówił Kacperex)
- My to mamy pecha , jutro będzie spokojnie a dzisiaj pewnie będziemy słyszeć nie raz słowo ... (powiedziałem lecz w tej chwili przerwał mi Sword)
- ALARM!!!
- Ten ziomuś wyjął mi to z ust ! (powiedziałem)
Weszłem na górę a Kacperex i Kostek za mną . Zobaczyłem 25 zębaczy w tym 10 smoczy i 15 zwykłych oraz 5 razorów .
Pipi dużą kulą ognia spalił 3 z 15 przeciwników jednej rasy . Sword skoczył na zewnątrz budynku krzycząc „Osłaniajcie mnie!” po czym lądując przebył głowę jednego z zębaczy na wylot . Ja kuszą wyciągniętą podczas wchodzenia do góry strzeliłem w łapę jednemu potworowi który próbował zaatakować mojego „kompana którego mieliśmy ochraniać” od tyłu . Ten padł na ziemię i ponownie zaatakował Sworda , lecz tym razem zanim zdążył drasnąć rycerza Kacperex przestrzelił mu głowę pociskiem z kuszy . Kostek tchnieniem śmierci uśmiercił wszystkie 5 razorów które od strony przeciwnej próbowały nas zaskoczyć . 5 „najsłabszej rasy” przeciwników próbowało zaskoczyć nas tak samo jak chciały to uczynić bestie które zgięły z ręki nekromanty , lecz chmura śmierci która jeszcze unosiła się nad polem śmierci razorów je zabiła . Sword z obrotu ciężko ranił jednego zębacza a drugiemu rozciął oko . Wściekły prawie niewidomy potwór rzucił się na niego i wgryzł się mu w szyje . Lecz zanim zdążył zacisnąć zęby mocniej został odrzucony potężnym piorunem który najpierw sparaliżował a potem zwęglił go . Spojrzałem przed chatę , uratował mojego przyjaciela rozłoszczony mistrz magi który miał czerwone ze złości oczy . Potwór który cudem przeżył cios z obrotu Sworda wstał i próbował zaatakować Susa , lecz ten ryknął przeraźliwie i potężnym piorunem zabiją go razem z resztą żyjących zwykłych zębaczy i 5 smoczymi . 5 pozostałych besti rzuciło się ze strachu do rozpaczliwej ucieczki .
- Nigdzie nie uciekniecie , będziemy mieć z was obiad ! (ryknął Susu)
Mistrz magi skupił się i gwałtownie otworzył jeszcze szerzej niż miał oczy , w tej samej chwili coś od środka rozerwało smocze zębacze . Spojrzałem na ledwo żywego Sworda , właśnie uleczał go magią Pipi .
- No koniec z tymi zasrańcami (powiedział Susu któremu w tej chwili oczy zrobiły się normalne)
- Łał , niezły jesteś ziomuś . (powiedział już uleczony pacjent maga ognia)
- Szczęście że żyjesz ! (odpowiedział mu Susu)
- Te a ty Jodełko jakiś cienki jesteś ostatnio , wcześniej jak walczyliśmy to terz nie zachwycałeś . (powiedział Sword)
- Heh , teraz źle strzelałem bo jestem śpiący a wcześniej fatalnie walczyłem bo mam tylko 2 bronie ręczne , a młot i topór odczepiłem sobie i są schowane w plecaku .
- Dobra , dobra Jodełko ja se ino żartuje .
- To se zemnie nie żartuj lepiej ... HEHE
Nagle na górę wszedł Bzyku .
- Te co wy tak hałasujecie , nie mogę spać !
- Ooo Bzyku , wielki leń i śpioch ... Wcześniej niechciała mu sie walczyć a teraz zamiast wypełniać swój obowiązek spał ! (mówił szyderczo Kacperex)
- Dobra koniec tych pogaduszek , weźcie mięso z poległych po czym idźcie już spać bo jutro będziecie zmęczeni ... Tymek i Bzyku niech staną teraz na warcie . (powiedział Susu)
Zrobiliśmy co kazał mistrz magi . Rano obudziliśmy się , zjedliśmy śniadanie . Nasi kumple zaraportowali nam że reszta nocy byłą spokojna . Minęło tak spokojnie 2 dni . Aż za spokojnie . Pewnego dnia gdy stałem sobie na naszym domku spojrzałem na skałach pewną postać . Przyjrzałem się jej dokładnie , był to jakiś poszukiwacz . Nie widziałem jego twarzy gdyż miał ją zakrytą maską , w prawej ręce trzymał taki dziwny i charakterystyczny kij . Na końcu tej broni była taka kula opleciona wężem który z laski wyrósł . Cała laska była wykonana z drewna [kształt węża i ta kula także] . Odwróciłem się żeby sięgnąć po kusze , gdy wykonałem te czynności ta postać znikła . Po kolejnych 2 dniach na innych skałach ujrzałem tego poszukiwacza . Na bez odwracania się chwyciłem za kuszę i wycelowałem w postać . Lecz zanim zdążyłem strzelić ta osoba w bardzo szybki sposób przeteleportował się . Nagle złapał mnie ktoś za ramie . Obejrzałem się , to był Susu .
- Jodełko co sie stało , wyglądasz jakbyś się czymś martwił .
Opowiedziałem mu całą sytuacje ...
- A więc mamy tutaj jakiegoś niedobitka z zakonu zła . (powiedział Susu)
- No na to wygląda , tylko niepokoi mnie jakim sposobem on przeżył . Przecież żaden sługa beliara nie uciekał z pola walki .
- A może to ziomuś byłą ich strategia ?
- Nie wiem .
- Jodełko , powiemy o tym reszcie .
- OK .
Zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić ... W tym samym momencie co skończyliśmy rozmowę na ten temat z Kostkiem , Kacperexem i Bzykiem , wpadł do chaty Pipi .
- Orkowie zaczynają powoli atakować , już idą wszyscy do wyjścia ze swojego obozu uzbrojeni po zęby , trzeba lecieć do zamku . (krzyczał zdyszany mag ognia)
Zabraliśmy ekwipunek i wyszliśmy z domu . Zaczęliśmy biegnąć jak najszybciej się dało , dobiegliśmy do zamku , przed nim stali robotnicy pułapki którzy podążali powoli w stronę zamku a na ich czele Clone .
- Królu szybko zbierajcie się do zamku i szykujcie się do walki ! Orkowie już nadchodzą uzbrojenie po zęby , są ich setki ! (krzyczałem)
- Jak ... A rozumiem ... Robotnicy , do zamku biegiem ! (ryknął głośno Clone)
Dobiegliśmy do bramy zamku , weszliśmy przez nią . Clone natychmiast wydał rozkaz o stanie pełnej gotowość , w chwile całe wojsko było już na dziedziny , przed wyjściem z zamku oraz strzelcy i madzy na murach . Ja , król i łowca smoków , mistrz magi , nekromanta i reszta naszej kompani staliśmy na murach . Orkowie byli już niedaleko zamku . Właśnie rozpoczęła się jedna z największych bitew na świecie !
Jak podoba się ?
8 rozdział w przygotowaniu ....
Pozdrawiam Jodełko