Wasz Przezycia

mogget

forumowy obibok
VIP
Dołączył
7.2.2006
Posty
488
Coz zaloze ten topic bo nie widzalem innego o tym.
Interesuje mnie jakie bylo wasze najciekawsze przezycie(chodzi mi o to abyscie mi opowiedzieli co was najciekawszego spotkalo dotychczas).

No wiec zaczniemy ode mnie
biggrin.gif


Moim takim przezyciem byl wyjazd na miesiac na wakacje w Bieszczady na oboz Harcerski.Spytacie dlaczego?Poniewaz mialem tam duzo frajdy i zabawy(13 lat mialem
tongue.gif
) a do tych atrakcji nalezaly miedzy innymi:sciana wspinaczkowa(15 metrow-troche duzo) na ktora sie wchodzilo a jak ktos chcial to mogl zjechac na linie;rajdy po lasach(dzicz prawie to byla-5 kilometrow do miasteczka);no i najlepsze jazda jeepem teronowym po rzece i lesie(dla 13-latka to jest zabawa jak nic innego).

To wszystko.

P.S.prosze modow aby nie usuneli topica zbyt szybko czy go zamkneli.
 

Maniak89

Member
Dołączył
29.1.2006
Posty
52
Moje najciekawsze przeżycie ?? Hmm...

Kiedyś wybrałem się z kolegami w góry na rower. Jeżdziliśmy i było fajnie do poki nie znalazłem pewnego stromego zjazdu od którego adrenalina skacze na sam widok
biggrin.gif
. A że interesowała nas ekstremalna część jazdy na rowerze postanowiliśmy po kolei zjeżdżać.Kiedy przyszła moja kolej wsiadłem na rower i jazda.Niestety po przejechaniu jakichś 10m urwała mi się linka od hamulców:/
No i tym oto sposobem wleciałem na skały z prędkością 40km/h.
Na szczęście miałem kask
biggrin.gif
.
A rower poszedł na złom...:/
Powtórzyłbym to jeszcze raz jak bym mógł bo emocje i przeżycia jakich dosnałem są nie do opsiania!!!
 

Bor@

Member
Dołączył
19.1.2005
Posty
274
u mnie?a to ostatnio...

ja i moi kumple umuwilismy sie na ognisko. a ze najlepszym miejscem sa stare magazyny to juz nie powiem. To są takie pagóry zarosniete jak w buszu a pod pagorkami w takiej dolinie są stare magazyny. zapalilismy ognisko troche wyzej i poszlismy polazic po dachcach magazynow (latwo skoczyc z pagorka na dach). wlezlismy na jednego, i skakalismy z dachu na dach. i w pewnym momencie moj kumpel cos zobaczyl. do jednego z magazynow wjechaly cztery BMW (moze nie wszystkie to bmw ale takie no wiecie w kosmos auta) bez rejestracji. wyszlo z nich kilkunastu facetow (lysi, czarne okularki) i dwa pitbulle. siedzielismy na tym dachu jak spralizowani. oni weszli do magazynow. pozniej nadjechal kolejny ziomek z walizą i wszedl za nimi. zwialismy stamtad jak perszingi. jak nie bylo juz ich na sto procent to weszlismy do tego magazynu ale nic nie znalezlismy. a liczylismy ze jakis trupek bedzie czy chociaz walizki z forsą.
smile.gif

ale strach byl i to jak cholera. gdyby nas zobaczyli to nie wiem czy bym tu z wami pisal
sad.gif


Przypomnialo mi sie jeszcze jedno...
jak to zwyczaj nakazuje, w wakacje spimy w namiocie z kumplami. oczywiscie nie na sucho smile.gif poszlismy na bloki. mieszkala tam taka facetka ktora plotkowala na kazdego i sprawiala po rpostu ludziom przykrosc.a jak ktos ja wkurzyl to jeszcze wymyslala cos na niego i opowiadala dla wszystkich. jak zwykle siedziala na swojej lawce i patrzyla co sie dzieje i komu mozna obrobic żopę. gdy poszla do domu memu kumplowi zachcialo sie oddac kał smile.gif wiec oczywiscie mądrzy jego koledzy polecicli mu zalatwic sie na wycieraczce do mieszkania ów pani gazety. gdy kolega skonczyl dzielo, zapomnial ze nie ma czym podetrzec tylka. wszyscy w brech, a jeden z moich kumpli korzystając z sytuacji zadzwonił do mieszkania baby. wszyscy zwiali tylko on zostal pod drzwiami z gołą dupą tongue.gif otworzyla drzwi, wlazla w stolec, a moj nieco zmieszany kolega zapytal: ma pani moze papieru toaletowego? myslelismy ze sie zlejemy ze smiechu (siedzielismy na dole i sluchalismy). facetka chciala zadzwonic po gliny i sądem grozila, ale ziomek sie wystraszyl i posprzątał jej wycieraczkę (nie wiem czy tez nogę wink.gif ). ale papieru i tak nie dostal

By G_F
 
G

Gray_Fox

Guest
Dobsz, opowiem jedną hardcorową sytuację...

1) Rzecz działa sie w lecie, jakoże nasze małe teamowe podwórko [ziomki z dzieciństwa], zawsze sie bawimy w podchody, ale bez kredy. I to zazwyczaj wieczorami biegamy po mieście. Cóz, nasza grupa która uciekała znalazła sie w martwym punkcie. Dostrzegła nas grupa goniących. Szybko wpadliśmy na pomysł żeby ucieć do blokowych piwnic aby sie uchronić od przegranej. Wiec akurat jedna była otwarta, szybko wbijamy i zamykamy [jeden koleś poszedł po klucz wczesniej]. No i czekamy tak z 10 minut. Dobra, czas na sprawdzenie terenu. Wziąłem klucz, włożyłem do zamkna i niechcący przekręciłem tak że klucz sie złamał
biggrin.gif
Nie mielismy szansy wyjścia. Wszystko szybko sie działo. Aż nagle mój kolega przypomniał sobie ze ma przy sobie komórkę, wiec zadzwonił po rodziców i ci wezwali na pomoc sąsiadów i rozwalili drzwi i zostaliśmy uwolnieni ;D Ale powiem, nieźle to przeżywaliśmy, 1 dziewczyna wpadła w niezłą panikę
biggrin.gif



xD ;]
 

Avaneger

Member
Dołączył
13.11.2005
Posty
95
OK to i ja coś napisze .

Łaziłem z kumplami po lesie . Był to dzień w którym był festyn więc mieliśmy troche petard przy sobie . Noi po przejściu całego lasu , doszliśmy do jakiejś farmy z polem . Idąc sobie koło niej zobaczyliśmy mały tunelik wielkości piłki do kosza . Jeden z moich kumpli wsadził do niego petarde (Big Jumbo). Fajnie rypneło , jednak po chwili było słychać szczekanie psów i jakiegoś gościa . Uciekliśmyw las i tam się schowaliśmy . Po pięciu minutach w miejscu gdzie wybuchła petarda stał gość z dwoma psami i siekierką w ręku . Jeden z moich kumpli zpanikował i zaczoł uciekać . Gość go usłyszał i zaczoł do nas biec . Uciekliśmy w las i po 20 minutach dobiegliśmy do autostrady . Przeszliśmy przez barierki i na drugą strone . (niezłego miałem stracha , może to nie wygląda na straszne , jednak wyobraźcie sobie gościa z siekierą który was goni ;p ) .
 

sir frugo

Member
Dołączył
25.2.2006
Posty
105
Heh... Bor@, niezła gangsterka. Moje najciekawsze przeżycie mialo miejsce w poprzednie lato. Poszliśmy z kumplami na mój ogródek działkowy. Wzięliśmy grilla browarki i takie tam. Tak siedzieliśmy tam sobie na kocu, na trawie (ponieważ nie miałem klucza do altany), aż nagle jeden z kolegów zaproponował ażeby pójść na jego działkę, przekonując nas faktem, że miał klucze do swojej altanki (jak by nie mógł tego wcześniej powiedzieć). Po tym jak go zbluzgaliśmy za jego niekompetencję ruszyliśmy do jego "apartamentu". Zdążyliśmy się tam rozgościć, aż nagle do kumpla dzwoni jego matka i mówi, że ma iść na działkę, bo jego cała rodzinka akurat się tam wybiera. Jakbyście zobaczyli jakiego dostaliśmy zrywa...
Spanikowaliśmy, ja chcąc schować mój trunek niechcący wylałem go na obruz. Heh, wziąłem go i jeb! Do beczki z wodą, wszyscy zaczęli się brechtać, a ja wywiesiłem go na linkach. Puste butelki wyrzuciliśmy w pobliskie pole, węgiel wysypaliśmy do sąsiedniej działki, schowaliśmy żarcie w krzakach, wszystko ogarneliśmy i to w ostatniej chwili. Cała rodzina kumpla wkroczyła właśnie do ogródka. Ale się zmachaliśmy. A ta matka kumpla mówiła coś takiego: Andzej! Jak szybko tu przyszedłeś, o i przyprowadziłeś kolegów! Jak miło. On odsuwając się od rodziców (nie chciał ażeby coś wyczuli), powiedział żenie będziemy im przeszkadzać i bezpiecznie udaliśmy się w stronę naszych blokowisk. Mówił potem, że matka nie zauważyła obrusu (ale fuks!). Może nie jest to tak ekscytująca opowieść jak wasze, ale wierzcie mi, nigdy wcześniej się tak nie śpieszyłem i nie denerwowałem.

O, dosyć dużo napisałem
smile.gif


Pozdro.
 

Kamexo

New Member
Dołączył
29.10.2005
Posty
10
Hmmm, widzę że jest tu dużo X-treme ziomków
wink.gif
Więc teraz ja opowiem swoje przeżycie:

Mieszkam w Bydgoszczy i niedaleko mojego bloku są działki, a za nimi teren odgrodzony wysokim płotem (nie siatkowanym). Powiem od razu, że za płotem jest las, a za lasem lotnisko. Więc postanowiłem się tam udać z nudów. Zebrałem kumpli i jakimś cudem przeszliśmy przez płot na drugą stronę (cholernie ciężko było na niego wejść, a że miał dwa i pół metra wysokości co niektórzy cykali się skoczyć). Długi czas błąkaliśmy się po lesie, aż w końcu znaleźliśmy całkiem duże pagórki. Jak podeszliśmy bliżej skapnęliśmy się, że to BUNKRY z okresu drugiej wojny światowej! Podnieta jak nic... Świetne miejsce na świetną zabawę. Wywarzyliśmy drzwi i zeszliśmy na dół. Nie mieliśmy żadnego światła, ale zabawa tym lepsza. Chodziliśmy po omacku, aż w końcu pomyślałem jak my do ciężkiej anielki wrócimy! Wpadliśmy w panikę i nie mogliśmy znaleźć drogi powrotnej. Błąkaliśmy się dosłownie z godzinę ( nie wspomnę o tym, że byliśmy cali poobijani ) i przystanęliśmy na chwilę. Jeden ziomek podsunął myśl, że w takich miejscach mogą przebywać ćpuni, sataniści i Bóg wie co jeszcze. Panika jeszcze większa. Poszedłem jeszcze kawałek dalej i oświeciło mnie! Na serio! To był jakiś szyb w górę którą pokrywę od ów szybu ktoś na górze wyłamał. Wróciłem po kumpli i po drabince wyszliśmy na powierzchnię. Ale był ryk radości! Jeszcze pare minut błąkania się po lesie i byliśmy już na działkach. W tym dniu nauczyłem się, żeby nigdy nie chodzić po bunkrach bez latarki, czy pochodni.
laugh.gif
 

Archimonde

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
544
Heh fajny temat.
tongue.gif


No to było tak... Mieszkam w górach świętokrzyskich, na końcu miasta (dosłownie, za moimi blokami jest kilka starych zakładów, tory i dalej to już pola... ) Z kumplem postanowiliśmy przejechać sie do lasu i zjechać z fajnego zjazdu (tzw. kilometrówa). Jest bo bardzo stroma, kręta ścieżka, o wiele dłuższa niż jeden km, w jednym miejscu jest skocznia, z której można polecieć ładne kilka metrów. Było to w wakacje koło 20:15 więc powoli zaczynało się szarzyć, a w lesie był już półmrok. Ledwo co wprowadziłem na szczyt góry rower, zziajany coś słyszę. W krzakach coś jakby łazi, skrada się. Ja krzyczę - spierda***y! - No i z kopyta ruszyliśmy. Jako że z tej góry zjeżdżałem zawsze wogóle nie pedałując, a co chwilę hamując, więc lepiej nie wiedzieć jaką prędkość rozwinąłem. Ścieżka jest bardzo nierówna od śladów kół i rowków wyżłobionych przed wodę, a mój BMX nie ma amorów, więc du*a po kilku sekundach chciała mi odpaść. A to był dopiero początek
biggrin.gif
Z 40 km/h wyjeżdżam zza zakrętu i dre się do kumpla pocinającego zaraz za mną - kur*a skocznia! - Jako że skok przy takiej prędkości byłby dla mnie samobójstwem, z całej siły skręciłem w prawo i wyskoczyłem tylko z małego nasypu. Przeleciałem ze dwa metry i jeb między drzewa! Na szczęście się nie wywróciłem, ale poharatałem sobie czoło o akację. To była gdzieś połowa drogi. Krew leci mi po oczach, a ja nie chce się obejrzeć do tyłu, bo cały czas musiałem patrzeć na 'drogę'. Jakoś udało mi się dojechać pod koniec trasy, koło małej wsi (nie pamiętam jak się nazywa). Jako, że wyjazd z lasu kończy się żużlową górką o pochyleniu min. 45 stopni (serio!) to może rozpędziłem się do 50-55 km/h - całe czoło zakrawione, nic nie widzę i jadę tak szybko, że nie mogę otworzyć oczu; no i juz wyjeżdżam na równą drogę, już myślę 'koniec...' ale wpadłem kołem na mały kamień, a przy takiej prędkości rzuciło mi kierownicą i z całym impetem przyje***em do rowu.
biggrin.gif
BMX'owi nic się nie stało, bo mocny ten złom
tongue.gif
a tylko się trochę poobijałem ( no i du*a sina przez tydzień
tongue.gif
). To było chyba najbardziej extremalne przeżycie w moim życiu i napewno chciałbym przeżyć je jeszcze raz... ale teraz bez tego czegoś w krzakach
tongue.gif


Ps. A mojemu kumplowi pod koniec zjazdu spadł łańcuch i pojechał, hen w siną dal...
biggrin.gif


"PS Archimonde umiesz coś na BMXie?"

- Nie, roweru używam do zjazdów w tym lesie, do pojeżdzenia sobie, ew. do ścigania się.
tongue.gif


Pozdrawiam.
 

halek

Member
Dołączył
1.9.2005
Posty
487
Ja miałem jedną niezłą historię. Wam może nie wydać się to straszne ale ja miałem wtedy 10 lat...i jak to w tym wieku miałałem rózne głupie pomysły

No więc poszedłem z kumplem i bratem na ruiny baszty, przed którą znajdował się most prowadzący do parku. Generalnie wyglądało to tak że przed nami był most, za nami park, ale nie widzieliśmy co się dzieje pod nami (no bo jak
tongue.gif
). Z nudów nazbieraliśmy kamieni i kiedy ktoś wychodził spod baszty my rzucaliśmy mu za plecy duży kamień, który uderzając o most robił DUUUŻO hałasu. No i bawiliśmy się świetnie, ale ... W pewnym momencie spod baszty wyjechał facet na rowerze, no więc ja rzuciłem kamień i błyskawicznie się odsunąłem... Słyszałem tylko krzyk mojego kumpla cytuję "SPIER****".[-by G_F] Potem się dowiedziałem, że spod mostu wyszedł jeszcze jakiś facet z małym dzieckiem, i o mało ich nie trafiłem. No więc facet chyba pomyślał że zrobiłem to specjalnie
dry.gif
i zaczął nas gonić I tak się dziwnie złożyło że ja pobiegłem w jedną stronę a brat&kumpel w drugą. Podobno nadal nie biegam tak szybko jak wtedy. Niemniej kiedy ruszyłem facet już był koło nas. Spiep****em jakieś 200 metrów przez park aż w końcu wskoczyłem w jakieś krzaki i ukryłem się za drzewem (dosłownie tak jak Frodo Sam Merry i Pippin w pierwszej części LoTR kiedy ukryli się w jamie pod drzewem przed Nazgulem
biggrin.gif
). Niestety facet wiedział że tam idę i złapałby mnie gdyby nie to że... usłyszał mojego kumpla biegnącego z drugiej strony. Kolo całkiem przypadkiem uratował mi życie, a na pewno tyłek. Kiedy facio odbiegł ja wyszedłem żeby poszukać kumpli. Niestety facet zgubił ich trop ale za to znów zauważył mnie - 10 metrów od siebie. Tym razem nie kryłem się, tylko prułem przez pół miasta do chaty kumpla, żeby się dowiedzieć czy wrócił, ale go nie było. Potem następne 4 km żeby zmienić ciuchy, i jeszcze 3 km po rower. Po dwóch godzinach wróciłem do parku i znalazłem moich ziomów ponoć 3 godz. siedzieli w krzakach zżerani przez komary
biggrin.gif
. No, ja miałem inne atrakcje.
biggrin.gif
Jadąc do parku widziałem jeszcze kolesia jak szukał nas przy jedynym w naszym miasteczku (czyt. zadupiu) hipermarkecie.

lol , może dasz cenzure przy bluzgu? Ostatni raz cos takieg widze-G_F

Ooooooooookej
 
Dołączył
7.1.2005
Posty
77
1. Kiedyś z kumplami wybrałem się do lasu na rowerach (oni mieli wyczynówki, a ja BMXa na którym jechałem pierwszy raz w życiu). Zamiast się jakoś oswoić z rowerem to od razu postanowiłem sobie skoczyć... ale chyba przeceniłem swoje możliwości
biggrin.gif
hopa duża, najeżdżało sie na nia z górki, więc całkiem szybko. dopiero zjeżdżając z górki doceniłem znaczenie hamulców (których nie posiadałem). Potem skok i nie wiem jakim cudem przeżyłem. Gleba była taka, że przez tydzień nie nogłem nóg wyprostowac, o chodzeniu juz nie wspominając
biggrin.gif
.

PS Archimonde umiesz coś na BMXie?

2. Wycieczka szkolna. Jakieś zadu*ie straszne, kilka domków, sklep i to wszystko. Z kolegą zaopatrzyliśmy sie wcześniej w kilka winiaczy (konkretnie 6) i postanowiliśmy to na dwóch jednej nocy wypić... Może niektórzy wiedzą, co to znaczy. W każdym razie po 3 butelkach odpadliśmy i normalnie przeszliśmy w nirwanę.
biggrin.gif
. Pamiętam tylko to, że założyłem się z tym właśnie kumplem, że wyskoczę z drugiego piętra z okna... na główkę... całe szczęście, że mi sie film urwał i nie zdążyłem
biggrin.gif
.

Więcej traumatycznych przeżyć nie pamiętam
tongue.gif


Pozdrawiam
 
Do góry Bottom