Nie wymienię z nazwiska. Ja po prostu podziwiam korespondentów wojennych. Trzeba mieć jaj i kochać ten zawód, plus chcieć pokazać jak to jest na prawdę. Ci ludzie narażają własne życie w imię innych, bo najczęściej obnażają prawdziwe oblicza konfliktów. Niestety, nie są terminatorami i zdarza się, że giną. Ryzyko zawodowe. I za to och podziwiam - idą bezbronni na front, by pokazać światu co to jest wojna.