Trzecie Opowiadanie Zakonne

Isidro

Szalony Bartek
Weteran
Redakcja
Dołączył
9.3.2009
Posty
6373
Ciepłe promienie słońca ostatnich dni lata łagodnie przywitały budzący się do życia Zamek. Wszyscy Zakonnicy wykonywali swoje obowiązki. Nowicjusze wraz z giermkami ostrzyli i wykuwali miecze w kuźni, stajenni dbali o konie, heroldzi roznosili rozkazy. Wydawałoby się, dzień jak co dzień.
Pełniący dwunastogodzinną wartę na murach Tomisakis przecierał zmęczone oczy. Srebrna zbroja ciążyła mu a przeglądające się w niej słońce oślepiało gdy tylko spojrzał w dół. Rwetes dochodzący z dziedzińca zwrócił jego uwagę. Jeden z nowicjuszy ostrzących broń, dziwnym sposobem odciął sobie palec. Kilku innych pospieszyło mu z pomocą. Usta rycerza - wartownika wydęły się w grymasie.
- Dzieciuch. Jeśli oni ma...
Wypowiedź Tomisakisa przerwał kruk przelatujący mu właśnie nad głową. Do łapy przypięty miał mały rulonik, wiadomość. Ptak przeleciał przez dziedziniec i poszybował w górę, ku komnacie Wielkiego Mistrza. Kilka minut później z zamku wybiegł Główny Herold, Arven, z wezwaniem najważniejszych Zakonników na naradę.
 

Arven

Mr. Very Bad Guy
Weteran
Dołączył
18.5.2007
Posty
3647
Zakonnicy zebrali się w chłodnym pomieszczeniu oświetlanym blaskiem świec i ogniem z kominka. Samo pomieszczenie sprawiało wrażenie bardzo surowego, ale i bezpiecznego. Na ścianach znajdowało się kilka obrazów i łeb cieniostwora. Poza tym na samym środku stał duży, okrągły dębowy stół, a wokół niego stały dębowe krzesła. Przy każdym miejscu znajdował się kielich z winem. Ten pokój przeznaczony był właśnie do takich zebrań, mało kto wiedział o jego istnieniu.
Arven zabrał głos:
- Drodzy zakonnicy, zebraliśmy się dziś tutaj w obliczu zagrożenia. Ptak dostarczył nam wiadomość. Pozwólcie że Wam ją przeczytam:
"Zakończcie działalność zakonu, inaczej zrobimy to za Was"
Herold odstawił pergamin i spojrzał na zebranych:
- Czy wiecie, komu działanie naszej organizacji może nie być na rękę?
 

Karpielek

VIP
VIP
Dołączył
7.5.2008
Posty
1208
Po usłyszeniu wiadomości odczytanej przez Herolda Arvena, głos zabrał Karpiu-jeden z doradców Wielkiego Mistrza, który siedział tuż po jego prawicy. Gdy wstał z krzesła, dębowy stół tak się zatrząsł, że złote kielichy z winem, nieomal się wylały. Niektórzy z Zakonników coś tam mamrotali pod nosami, ale nie mieli odwagi upomnieć Komtura. Wiedzieli, że lubił on zwracać na siebie uwagę.

- A więc jestem tutaj od samego początku i przyznam, że nie spotkałem się tutaj jeszcze z jakimiś pogróżkami. Z tego co wiem nasze bractwo nie miało dotąd żadnych wrogów. Nigdy nie mieszaliśmy się w cudze sprawy, zachowywaliśmy neutralność. Dlatego musimy dołożyć wszelkich starań i ustalić, komu nie podoba się nasza działalność. Na początek proponuje wzmocnić zamek, ustalić straże i warty. W celu poszukania jakiegoś tropu będziemy musieli wybrać, któregoś z doświadczonych Zakonników i wysłać go w teren. Pod żadnym pozorem nie możemy zwracać na siebie uwagi, nasza misja musi pozostać w ścisłej tajemnicy. Według mnie nawet nasi Nowicjusze, nie powinni być wprowadzani w plan, jeśli dojdzie do skutku. Jakie jest wasze zdanie, co to na nasz Wielki Mistrz.

Po tych słowach Karpiu usiadł na krześle i znowu stół zakołysał się.
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
Szkeleton siedząc cicho przy stole i słuchając porad innych zakonników spokojnie popija wino. Dała mu do myślenia informacja o zniszczeniu zakonu. On sam nie chciał szybko z niego odchodzić.
Wnet odezwał się:
- No to będziemy walczyć gdy przyjdą. Mamy dobrych wojowników, którzy pokonali już całe zastępy wroga. No ale komu by się nasz zakon nie podobał? Byłym członkom? Innemu zakonowi? A może chodzi o naszą drogocenną bibliotekę?
Po tych słowach dopił wino i dodał jeszcze:
- Popieram naszego komtura. Powinniśmy zaostrzyć straże i szukać nowych członków. Teraz to jest najważniejsze. Ktoś jeszcze chce coś dodać?
Po tym dolał sobie jeszcze alkoholu i czekał na odpowiedź innych zakonników.
 

Isidro

Szalony Bartek
Weteran
Redakcja
Dołączył
9.3.2009
Posty
6373
Zamyślony do tej pory Wielki Mistrz, Baal Isidro, podniósł się ciężko z tronu. Opierając ręce na blacie stołu badał wzrokiem twarze zebranych. Wszyscy momentalnie ucichli i jedyne co było słychać to szczęk stali dochodzący z dziedzińca. Wsłuchując się w nierównomierny odgłos, Isidro westchnął i przerwał ciszę panującą w komnacie.
- Prowadzimy badania i pilnujemy porządku na tych terenach od wielu lat. Komuś nie podoba się ten porządek... - długi łyk wina zwilżył gardło wielkiego mistrza - Dlatego tym bardziej musimy tego porządku pilnować. Podwoić straże. Wydłużyć wartę do szesnastu godzin. Co godzinę jeden ze strażników objedzie mur dookoła cytadeli.
Isidro usiadł na dębowym krześle czemu towarzyszył szelest jego szat. Dopijając wino ze złotego kielicha patrzył bystrym wzrokiem na łeb cieniostwora.
- Zakon pokonał tego wroga, pokona i następnego... - pomyślał a powiedział:
-Jeden z was musi opuścić zamek i udać się do wpływowych ludzi królestwa....
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
- Któryś z nas? A może wyślemy jakiegoś nowicjusza. Nie będzie wzbudzał podejrzeń i nikt go nie zna. Nie to co nas. My natomiast zajmiemy się obrona i treningiem. Zaostrzonym treningiem.
Po chwili Szkeleton wstaje od stołu i rusza do koszar.
- Niech zakonnicy zgłaszają się do koszar po potrzebny trening i uzbrojenie. Musimy ustalić warty, kto jest lepszy w czym. Być przygotowani na każda ewentualność.
Po tym wyruszył do koszar, przedtem idąc do kuźni porozmawiać z kowalem.
 

Elessar

Inkwizytor
Weteran
Dołączył
30.12.2007
Posty
2679
Barczysty człowiek w powłóczystej czarnej szacie siedział w boku komnaty, paląc fajkę [fajkę, z ubijanym tytoniem, nie fajkę jako papierosa! ;p]. Długie włosy spoczywały mu na ramionach. Cała twarz pokryta była dziwnym tatuażem, znaki w tym samym stylu znajdowały się na kilku pierścieniach, które nosił. Przez większość czasu narady milczał. Dopiero teraz postanowił się odezwać.
- Cholerni idioci... mówicie, że Zakon nigdy nie miał wrogów... już wszyscy pozapominaliście o walce z orkami? O krwawej bitwie o zamek? O tym, że chciano nam ukraść tajemnicę Wielkiego Miecza? - jego głos cały czas był opanowany i nie zdradzał żadnych emocji. Kontynuował - Nie wiem kto tym razem chce stanąć z nami do walki, orkowie to już przecież nic poza echa przeszłości i legendy. Ale ja tu zostaję. Gdyby doszło do walki, będziecie potrzebowali w zamku kogoś od... efektów specjalnych. - powiedział, po czym strzelił chrząstkami palców i wyczarował nad dłonią ogień.
 

Arven

Mr. Very Bad Guy
Weteran
Dołączył
18.5.2007
Posty
3647
- Chwila... - wtrącił się Arven - potrzebujemy jakiegoś punktu zaczepienia. Jak dobrze wspomniał nasz mistrz, pilnujemy porządku i równowagi. Pomyślmy... czy ostatnio odnotowaliśmy jakieś przypadki zakłócania porządku, wprowadzania chaosu? Musimy przypomnieć sobie wszystko, co może dać nam jakąkolwiek wskazówkę.
 

Isidro

Szalony Bartek
Weteran
Redakcja
Dołączył
9.3.2009
Posty
6373
Wpatrując się dalej w łeb cieniostwora, Baal popijał wino ze swego kielicha. Wiele go już nie zostało, jednak czerwony trunek był tak wyśmienity że Wielki Mistrz zamierzał dolać go sobie za chwilę. Teraz jednak przemówił gromkim głosem:
- Jakiś czas temu na wschodzie pojawiła się spora grupa bandytów. Pamiętacie? Złupili kilka wiosek i napadli na jednej z grodów... - przerywając swój monolog Baal dopił do końca swe wino - Było o tym głośno, na pewno słyszeliście.
Nieco zdezorientowani Zakonnicy słuchali uważnie Wielkiego Mistrza który właśnie dolewał sobie napoju bogów. Sami natomiast Odstawili swe puchary na stół, a Baal mówił dalej:
- Kasztelan złupionego grodu był wypytywany o nasz Zakon. Przynajmniej tak napisał mi w wiadomości jego doradca...A plotka niosła że wojska królewskie rozprawiły się z bandytami.
 

Randal

Banned
Dołączył
11.10.2010
Posty
991
- Owszem, Mistrzu, ja słyszałem i to wiele. - powiedział to najmłodszy, obecny na sali Zakonnik- Po tym ja zostałem wyrzucony z Zakonu, podróżowałem od miasta do miasta. Słyszałem, że byli groźni, ale nie słyszałem o tym, żeby wojska królewskie interweniowały w tej sprawie. Nie powinniśmy skupiać się tylko na obronie naszego zamku, powinniśmy co jakiś czas wysyłać uzbrojone patrole, do miast, żeby dowiadywały się co się dzieje i wracały. Powinniśmy być informowani na bieżąco Moim zdaniem musimy wysłać paru zaufanych ludzi, żeby zbadali całą sprawę- napił się wina i kontynuował swoją wypowiedź.- Nie powinniśmy działać pochopnie ani się ujawniać. Takie jest moje zdanie.- Szczur usiadł na swoim miejscu i słuchał dalszych narad.
---------------
powinniśmy, powinniśmy, nie powinniśmy, powinniśmy , jak chcesz pisać rób to schludnie i przyłóż się do tego
 

Fūri

słit Wojtuśśśśś
Dołączył
17.6.2011
Posty
1077
- Patrole? Te wizyty w mieście coś zmąciły twój umysł, nowicjuszu! - rzekł z oddala komnaty głos. Był to nowicjusz Wojtexx, który po chwili powstał z swojego krzesła i kontynuował przemowę :
- Za twoim pozwoleniem Mistrzu, ale nie zgadzam się pomysłem nowicjusza Szczura. Wysyłanie patroli na pewno nas ujawni - wróg zauważy, że skoro zaczęliśmy wysyłać uzbrojone patrole, to oznacza, że boimy się ich, lub że spodziewamy się ich ataku. A my musimy ich zaskoczyć, żyć tak jakbyśmy tej wiadomości nie dostali, ale jednocześnie bardziej czujni by uderzyć ich w słabe miejsca. Mogę się zaś zgodzić z pomysłem wysłania zaufanych ludzi, ale muszą działać pod przykrywką. Może najlepiej jako wędrowni handlarze - dużo osób może się koło nich kręcić, co mogą wykorzystać aby dowiedzieć się czegoś o tej grupie, bo założę się, że przynajmniej jeden członek owej grupy będzie tam czekał na rozwój sytuacji i informował swoich ludzi. Zatem moja propozycja - ktoś zaufany pod przebraniem handlarza zdobędzie szacunek tego człowieka, by dowiedzieć się więcej o wrogach naszego zakonu. Może to ci bandyci, wszak nie wiemy na pewno, czy nie żyją...
Po długiej przemowie nowicjusz usiadł z powrotem na miejscu i zaczął popijać wino, słuchając jednocześnie co inni bracia będą myśleli o jego pomyśle.
 

Karpielek

VIP
VIP
Dołączył
7.5.2008
Posty
1208
Karpiu wstał i ponownie zabrał głos:
- Jak widzę większość naszych najbardziej zasłużonych braci zabrała już głos. Padło tutaj parę pomysłów, jak mielibyśmy rozwiązać nasz problem. Teraz musimy ten pomysł zrealizować, ale który?
Według mnie pomysł Szkeletona o wysłaniu jednego z nowicjuszy jest całkiem interesujący. Musimy pamiętać, że czas działa na naszą niekorzyść, dlatego trzeba szybko działać. Wróg może uderzyć w każdej chwili. Kto jest za wdrożeniem planu Szkeletona w życie, niech podniesie rękę.
 

Arven

Mr. Very Bad Guy
Weteran
Dołączył
18.5.2007
Posty
3647
Arven podniósł rękę.
- Tak, poselstwo i treningi to dobry pomysł. Ale jak dla mnie to za mało, powinniśmy zorientować się, co dzieje się w okolicy i trzymać rękę na pulsie. Musimy odnotowywać wszystko, co może wzbudzić podejrzenia.
 

szkeleton

Hmmmm
Członek Załogi
Dołączył
15.11.2008
Posty
8520
Tymczasem u Kowala:
- Jak mają się nasze ostrza mistrzu wyrobów?
-Jeszcze nigdy nie były tak ostre! Heheheh! - zaśmiał się kowal nadal ostrząc kolejne sztuki mieczy oraz pytając - Widziałeś może brata Ingwira? Miał wyruszyć do miasta wraz z listą zaopatrzeniową, a do tej pory nie wrócił.
- Dziwne, długo już go nie ma? - pyta lekko zaniepokojony
-Od ponad dwóch dni, pewnie znowu leży gdzieś schlany w burdelu! Hahaha!
Po chwili spędzonej w kuźni udaje się do pole treningowe sprawdzić trenujących nowicjuszy. Podchodzi do trenera z zapytaniem - Widzę tu wielu nowych rekrutów. Większości nie poznaję. Skąd pochodzą?
-Kilku przybyło dosłownie z lasu - odpowiada nieco zdziwiony trener - przyszli dobrowolnie prosząc o wikt i opierunek, który im zaoferowaliśmy, a oni wspierają naszą linię obronną.
- Doskonale, trenujcie tak dalej - odpowiada Szkeleton - chcę widzieć efekty ich ciężkiej pracy, możliwe, że będzie czekała nas walka.
-Oczywiście bracie zakonny - odpowiada kawalerzyście by później krzycząc na trenujących nowicjuszy.
Spacerując po wewnętrznej części zamku słyszy jakieś krzyki dochodzące z bramy i czym prędzej udaje się sprawdzić co się dzieje.
Widzi konia z przymocowanych martwym nowicjuszem na grzbiecie. Podchodząc do niego krzyczy - Czy ktoś go zna? - nowicjusz nieopodal niego odpowiada - To Ingwar, pomocnik kowala, miał wrócić wczoraj.
-<to już> - mamrocze zakonnik i czym prędzej udaje się na trwające nadal zebranie.

-----------------

- Zaczyna się - przerywa wypowiadającemu się Arvenowi - Wrogowie są tak bezczelni, że straszą nas swymi własnymi nowicjuszami. Teraz przybył jeden przymocowany na koniu - m&oacute;wił Szkeleton, biorąc głęboki wdech - ...całkowicie martwy. Musimy działać szybko! - zakonnik czekając na odpowiedź innych polewa sobie wino oraz wypija duszkiem.
 
Do góry Bottom