- Dołączył
- 1.10.2004
- Posty
- 3777
Już od dłuższego czasu chciałem zrobić opko O NAS, userach i uczniach, lecz jakoś nie mogłem się do tego zabrać.
Teraz się udało! Muszę również wspomnieć, że gdy robiłem krótkie opisy bohaterów wyszło mi ich prawie 30, więc pojawi się tutaj wielu userów i w wielu rolach.
P.S. Liczę na to, że skoro głupi wiersz ( nie chodzi o jego treść czy autora ale o samą formę ) skupił na sobie swoją uwagę kilku osób, to i moje opko, w którym ma wystąpić wiele osób też kilku zgromadzi
SZKOŁA ŻYCIA
Przy swoim biurku siedział średniego wzrostu młodzieniec o ciemnoblond włosach i piwnych oczach.
- Ach, szkoła... – Wtedy rozłożył ręce i zaczął wspominać
Pamiętam swój pierwszy dzień w przedszkolu jakby to było wczoraj
- Dzieci, to wasz nowy kolega, BOOM. Przywitajcie się. -
Maluchy spojrzały na niego.
- Skopmy mu łupę! – wykrzyknęły jednocześnie.
- To bardzo dobry pomysł – uśmiechnęła się przedszkolanka – Ale najpierw leżakowanie
No i w podstawówce. Mały BOOM wszedł właśnie na główny hol i ujrzał stojącą w szeregu grupę dzieciaków.
- No, chłopaki – odezwał się jeden – Kto chce pierwszy?
I w końcu w gimnazjum
- Cześć chłopaki – BOOM na widok setki osób szybko przystanął. Odwrócił się i ujrzał całą szkołę za baseballami i metalowymi pręgami. – No dobra. – ze zrezygnowaniem rzucił plecak na ziemię – Tylko nie w lewe ramię bo byłem tam szczepiony.
- Tak, nie ma to jak szkoła.
- Kochanie! – doszedł go znajomy głos – Już czas do szkoły!
- Lecę mamo!
Mama to mój skarb. Naprawdę nie wiem co bym bez niej zrobił.
Kobieta w średnim wieku weszła właśnie do jego pokoju.
- I jak? Gotowy na pierwszy dzień w nowej szkole?
- No pewnie! – rzekł radośnie – Już się nie mogę doczekać!
Wtedy zadzwonił dzwonek.
Gdy Nekromanta otworzył drzwi, ujrzał przed sobą swojego rówieśnika. Miał krótkie, ciemne jak smoła włosy i lekko różową cerę. Przez chwilę panowała cisza.
- Ach, no tak – odezwała się mama BOOMa – To ja was zostawiam
- Rey!
- Nekro!
Dwaj młodzieńcy złączyli się w uścisku
- To nasz pierwszy dzień w nowej szkole!
- Człowieku, aż z nerwów nie mogłem zasnąć
- Oj, tak... – bąknęła mama, patrząc na mokrą w kroku piżamę
- To co? – zapytał Reynevan – Idziemy?
- Pewnie, tylko zabiorę śniadanie. Mamo!
- Masz tu pyszne kanapeczki i soczyste zdrowe jabłuszko – wręczyła mu torbę i ucałowała
- Dzięki
Wyszli z mieszkania i zeszli po schodach.
- Przestań się ślinić! – wykrzyknął Nekromanta na widok łakomego spojrzenia swego kolegi.
- Sorki – Reynevan tylko rozłożył ręce – Ja nigdy nie dostaje tak pysznego śniadania. A tak w ogóle... to po co ci tyle żarcia, przecież to tylko dwie godziny.
- Mogę zgłodnieć...
Wyszli na zewnątrz.
- Sever! – BOOM podbiegł do koleżanki. – Czemu nie weszłaś do klatki?
- Nie pamiętasz? – Od czasu tego incydentu z psem twojego sąsiada wolę się nie rzucać w oczy.
- Ach tak – Nekro pstryknął palcami – Pamiętam. Tak mocno go kopnęłaś, że aż przeleciał przez całe mieszkanie właściciela i wypadł przez okno.
- Ten ratlerek wyglądał jak szczur, dobra? Nieważne... – Sever machnęła ręką i lekkim podmuchem odrzuciła swą bujną blond grzywkę, przysłaniającą jej czoło – To co, idziemy?
- Czemu bez entuzjazmu? – zdziwił się Rey.
- Nie cierpię pierwszych dni w nowej szkole bo strasznie się stresuje.
- Przestań – parsknął BOOM – Co w tym takiego stresującego?
Przed szkołą
- Nekro, wstawaj
Nekromanta siedział skulony na parkingu.
- Nigdy! Za żadne skarby tam nie wejdę!
- Kretynie! – doszedł ich jakiś donośny głos – Won od mojej bryki.
Z samochodu wyszedł dość wysoki mężczyzna ubrany w luźne jeansy i niebieską koszulę. Podszedł bliżej i spojrzał na BOOMa.
- Słuchaj... organiczny odpadku, w którą niechcący wjechałem, jeśli poczuje twój smród, a tak niewątpliwie będzie biorąc pod uwagę zapach damskiego dezodorantu jakiego używasz, lepiej żeby cię nie było w pobliżu bo pożałujesz, że się urodziłeś.
Nekromanta natychmiastowo stanął na baczność.
- No. A teraz, co z was za jedni?
- Jesteśmy uczniami – odpowiedział Reynevan.
- Domyślam się... panie Fryzura Micka Jaggera. Pytam się jaki profil?
- Humanistyczny – odezwała się Sever.
- W takim razie módlcie się byście na mnie nie trafili. – Mężczyzna zamknął samochód i ruszył w stronę wejścia do szkoły, potrącając jeszcze przy okazji BOOMa ramieniem.
- Co za dupek – parsknęła Sever.
- No. – przytaknął Nekromanta. Rey przygładził włosy.
- Wcale nie mam fryzury Micka Jaggera – zamknął się w sobie.
Na powitaniu pierwszoklasistów w sali konferencyjnej.
- Witam, uczniowie – przywitał ich aż za bardzo serdeczny uśmiech przemawiającej właśnie osoby – Nazywam się Clone i jestem dyrektorem tej szkoły – Nastała cisza. Jakaś osoba stojąca z tyłu uniosła wysoko tablicę z napisem „OKLASKI”. Wszyscy zaczęli bić brawa.
- Ach, dziękuję, dziękuję – bąknął Clone – Naprawdę skromny ze mnie człowiek. Ja, jako dyrektor II L.O czuję się zobowiązany by prowadzić was przez właściwą ścieżkę widzy, Czuję, że mam do wykonania misję, którą przydzielił mi sam Bóg i którą sam Bóg mi odbierze gdy nadejdzie mój czas. Zapamiętajcie tylko, że szkoła to wasz dom, tutaj jesteście bezpieczni, tutaj kształcicie swój umysł i waszą osobowość, ale przede wszystkim wasza przyszłość, która zależy tylko od was. Z mojej strony mogę obiecać, że nie wypuścimy was dopóki nie wyrośniecie na ludzi.
Wtedy BOOM zamyślił się i zawiesił głowę.
- Teraz! – wrzasnął Clone, a jego okrzyk dał sygnał. Wielkie okna zasłoniły tytanowe drzwi, do środka wparowała grupa antyterrorystyczna, a potężne metalowe obręcze związały wszystkim zebranym uczniom ręce i nogi.
- Już nigdy stąd nie wyjdziecie! – znów zawył triumfalnie dyrektor – Ha ha ha!
Wypuść nas!
Ów głos zdawał się być znajomy. Gdy Nekro oprzytomniał spostrzegł, że stoi i wskazuje palcem prawej dłoni w kierunku dyrektora.
- No... – zadumał się Clone – Jeżeli ktoś jeszcze z chorą osobowością na jakieś uwagi zapraszam do mojego gabinetu. Może umówię was za jakieś cztery lata.
- Ale proszę pana – pośród ciszy doszedł wszystkich cichutki głos pryszczatego okularnika – A czy wtedy nie skończymy już szkoły? – Dyrektor znów podszedł do mikrofonu.
- Synu, jak się nazywasz?
- Owen, Owen11
- Nie masz się o co martwić. Jestem pewien, że moje wnuki będą twoimi kolegami z klasy za dwadzieścia lat.
- Super – uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi – Będę miał kolegów...
- Co to było? – zapytała Sever gdy troje zmierzali do nowej klasy.
- Już to widziałem – odpowiedział Rey – W ostatniej klasie gimnazjum wciąż zawieszał się na widok praktykantki od angielskiego. – Teraz widzę, że opanowało go na dobre.
BOOM zawiesił głowę.
- Witam młodzież, jestem praktykantką i będę was uczyć przez najbliższy tydzień. – Piękna blondynka rozejrzała się po klasie – Co mu jest?
- On? – Reynevan wskazał Nekromantę – To nic takiego, trzeba tylko wymienić dysk – otworzył mu czaszkę, spojrzał na mózg i zaczął majstrować – Gotowe!
Po chwili BOOM wlepił ślepia w dekolt nauczycielki.
- Cycuszki...
- Cycuszki... – uśmiechnął się szeroko.
- Nie do wiary – kręciła głowę Sever
- Co nie...
W klasie wraz z nowym wychowawcą.
- Nie, nie, nie, nie! – wrzeszczał nauczyciel. Ten sam, którego wcześniej spotkali na parkingu. Dlaczego, dlaczego to mnie zawsze trafiają się najgorsi uczniowie? Czym sobie na to zasłużyłem?
- Ale czemu pan tak twierdzi? – zapytała Sever.
- Cze... Czemu??? – przystąpił krok do ławki dziewczyny – Otóż zdradzę ci sekret... – spojrzał na jej grzywkę i zamyślił się - ... Barby. Gdy patrzę na tą klasę widzę młodego Kiepskiego – wskazał właśnie na uwalonego w krześle ucznia
- Co jest, kurde?
- ... białego Snoop Doga
Wysoki chudzielec rozłożył ręce.
- Gdzie są moje foczki?
- Nie mam pojęcia. Braci Kaczyńskich, model ksenofobizm. – Dwaj bliźniacy z namalowanym na koszulkach napisem „Antysemityzm rulezz” czytali właśnie „Gazetę Wyborczą”
- Super! – zawołali jednocześnie – Fotyga wreszcie wie jak się nazywa! Górą nasi!
- No... i nie zapomnijmy o naszej ukochanej Dodzie.
Blondyna z wielkimi piersiami i krótką skórzaną spódniczką spojrzała wpierw na swój dekolt , a później gdzieś przed siebie.
- Ale i tak jestem virgin. Yeah!
- Podsumowując... Ta klasa to banda nieudaczników i durniów, dla których ostatnią rzeczą jakiej pragną, to zdobywanie wiedzy.
- Przecież sami ustaliliście takie niskie kryteria przyjmowania – mówiła dalej Sever.
- A, widzisz Barby, tu się z tobą zgodzę. Ale niestety wasz dyrektor to samolubny i zadufany w sobie dupek, dla którego liczy się tylko kasa.
Drzwi otworzyły się.
- Dzień dobry wszystkim – uśmiechnął się lekko Clone.
- Daruj sobie te uprzejmości – wychowawca podszedł do dyrektora – Już są pod twoją kontrolą, więc przestań być taki milusi słodziusi bo aż chce się rzygać.
- Drogi kolego, mnie chce się rzygać odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, ale jak zapewne zauważyłeś, powstrzymywałem się bo nie chciałem by ktoś roznosił głupie plotki, że niby mam bulimię.-
- Uwierz mi, to ci nie grozi – odparł i schylił się pod jego brzuch – Och! Słyszę pierwsze bicie serca! Powiedz, Clonowy, ile jeszcze zostało czasu do porodu?
- Tyle, ile tobie zajmuje wymyślanie tych głupich dowcipów, a więc całkiem sporo biorąc pod uwagę twoją inteligencję. Ale dosyć tej niedorzecznej dyskusji. Przyszedłem po to, by cię poinformować o zebraniu rady nauczycieli.
- Masz na myśli radę snobów, najnudniejszą radę świata? Tą, przy której w encyklopedii pod hasłem „nuda” dali, jakże zabawnie, twoje zdjęcie?
- Dokładnie to – odparł Clone bez wahania – To by było na tyle.
- Clonuś... – zawołał go jeszcze raz nauczyciel, gdy już otwierał drzwi – W nowym roku szkolnym 1:0 dla mnie – Na to zdanie Clone uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ach, bym zapomniał... Uczniowie, czy wiecie już jak się nazywa wasz wychowawca? – Nauczyciel aż drgnął. Na czole zrobiły mu się zmarszczki.
- Nie rób tego...
- Przywitajcie profesora Kacperexa! Wprost wspaniałego nauczyciela! Mogę was zapewnić, że będzie was dręczył przez całe trzy lata.
- Ale, panie dyrektorze... – odezwał się znów Owen11
- Wiem, wiem, ty będziesz tu siedział do usranej śmierci
Gdy wyszedł zapanowała długa cisza.
- To jak się pan chciał przedstawić?
- Mieliście mówić do mnie „Mój Kapitanie”
- No tak...
Pierwsze klasowe spotkanie nie trwało długo. Wkrótce wszyscy wyszli z sali i opuściwszy szkołę, powrócili do swych domów.
Nagle do Nekromanty podszedł nieznajomy człowiek.
- Witaj, młodzieńcze – wyciągnął dłoń – Nazywam się szczurek i jestem tu woźnym.
- To znaczy cieciem? – parsknął śmiechem BOOM.
- Zdecydowanie wolę określenie „woźny”.
- Daruj sobie koleś...
Po chwili woźny odszedł, lecz wbrew pozorom był całkiem szczęśliwy.
- No... – wszedł do sporej sali z mopami i różnymi środkami czyszczącymi. Otworzył szafę i wyjął z niej tarczę do rzutek. – To już wiem czyje zdjęcie tu przyczepić.
- Biegnij, biegnij! – nawoływała Sever, gdy wskoczyła Reynevanowi na barana. – Leć jak ptak!
- Bomba...
Zobaczywszy ich jak wybiegają ze szkoły, Nekromanta przystanął na chwilę, spojrzał w niebo i zrobił głęboki oddech.
Wiele się mówi o tym, kiedy człowiek dorasta. Patrząc na piękne, białe chmury czułem, że to właśnie ten moment. Bo właśnie zaczynał się najważniejszy okres w moim życiu. Dorastanie można interpretować na różne strony, jedni uważają się za dorosłych gdy ukończą 18 lat, inni gdy poraz pierwszy będą uprawiać seks, a jeszcze inni tak naprawdę nigdy nie dorosną. Jednak dorastanie zachodzi przede wszystkim w naszej głowie, gdy człowiek zaczyna sobie uświadamiać, że jest w stanie podjąć każde wyzwanie i stać go na pokonanie wszelkich przeciwności.- Hej, BOOM! – zawołała Sever – Wskakuj, robimy potrójnego mamuta!
Odpuść sobie, to dziecinne.
- Już lecę!
Nekromanta szybko zbiegł ze schodów i popędził za przyjaciółmi.
No.... może nie jestem aż tak dorosły.
- ŻE CO??? – oburzył się Reynevan – Potrójny mamut? Nic z tego! Ja odpadam!
Za późno. BOOM wyskoczył i zleciał na dwójkę jak meteor.
- Ale ty masz silne nogi! – nie krył podziwu.
- No ba... W końcu jestem Super... – Wszyscy upadli na chodnik.
- Ała! – zawył z bólu Nekromanta.
- Coś ci się stało? – zapytała zatroskana Sever.
- Mój paluszek!
- Paluszek? – oburzył się jeszcze raz wklejony w beton Rey – Ludzie, ja mam tu złamane żebra....
Tak, nie ma to jak szkoła.
Jak Szkoła Życia.
Teraz się udało! Muszę również wspomnieć, że gdy robiłem krótkie opisy bohaterów wyszło mi ich prawie 30, więc pojawi się tutaj wielu userów i w wielu rolach.
P.S. Liczę na to, że skoro głupi wiersz ( nie chodzi o jego treść czy autora ale o samą formę ) skupił na sobie swoją uwagę kilku osób, to i moje opko, w którym ma wystąpić wiele osób też kilku zgromadzi
SZKOŁA ŻYCIA
Przy swoim biurku siedział średniego wzrostu młodzieniec o ciemnoblond włosach i piwnych oczach.
- Ach, szkoła... – Wtedy rozłożył ręce i zaczął wspominać
Pamiętam swój pierwszy dzień w przedszkolu jakby to było wczoraj
- Dzieci, to wasz nowy kolega, BOOM. Przywitajcie się. -
Maluchy spojrzały na niego.
- Skopmy mu łupę! – wykrzyknęły jednocześnie.
- To bardzo dobry pomysł – uśmiechnęła się przedszkolanka – Ale najpierw leżakowanie
No i w podstawówce. Mały BOOM wszedł właśnie na główny hol i ujrzał stojącą w szeregu grupę dzieciaków.
- No, chłopaki – odezwał się jeden – Kto chce pierwszy?
I w końcu w gimnazjum
- Cześć chłopaki – BOOM na widok setki osób szybko przystanął. Odwrócił się i ujrzał całą szkołę za baseballami i metalowymi pręgami. – No dobra. – ze zrezygnowaniem rzucił plecak na ziemię – Tylko nie w lewe ramię bo byłem tam szczepiony.
- Tak, nie ma to jak szkoła.
- Kochanie! – doszedł go znajomy głos – Już czas do szkoły!
- Lecę mamo!
Mama to mój skarb. Naprawdę nie wiem co bym bez niej zrobił.
Kobieta w średnim wieku weszła właśnie do jego pokoju.
- I jak? Gotowy na pierwszy dzień w nowej szkole?
- No pewnie! – rzekł radośnie – Już się nie mogę doczekać!
Wtedy zadzwonił dzwonek.
Gdy Nekromanta otworzył drzwi, ujrzał przed sobą swojego rówieśnika. Miał krótkie, ciemne jak smoła włosy i lekko różową cerę. Przez chwilę panowała cisza.
- Ach, no tak – odezwała się mama BOOMa – To ja was zostawiam
- Rey!
- Nekro!
Dwaj młodzieńcy złączyli się w uścisku
- To nasz pierwszy dzień w nowej szkole!
- Człowieku, aż z nerwów nie mogłem zasnąć
- Oj, tak... – bąknęła mama, patrząc na mokrą w kroku piżamę
- To co? – zapytał Reynevan – Idziemy?
- Pewnie, tylko zabiorę śniadanie. Mamo!
- Masz tu pyszne kanapeczki i soczyste zdrowe jabłuszko – wręczyła mu torbę i ucałowała
- Dzięki
Wyszli z mieszkania i zeszli po schodach.
- Przestań się ślinić! – wykrzyknął Nekromanta na widok łakomego spojrzenia swego kolegi.
- Sorki – Reynevan tylko rozłożył ręce – Ja nigdy nie dostaje tak pysznego śniadania. A tak w ogóle... to po co ci tyle żarcia, przecież to tylko dwie godziny.
- Mogę zgłodnieć...
Wyszli na zewnątrz.
- Sever! – BOOM podbiegł do koleżanki. – Czemu nie weszłaś do klatki?
- Nie pamiętasz? – Od czasu tego incydentu z psem twojego sąsiada wolę się nie rzucać w oczy.
- Ach tak – Nekro pstryknął palcami – Pamiętam. Tak mocno go kopnęłaś, że aż przeleciał przez całe mieszkanie właściciela i wypadł przez okno.
- Ten ratlerek wyglądał jak szczur, dobra? Nieważne... – Sever machnęła ręką i lekkim podmuchem odrzuciła swą bujną blond grzywkę, przysłaniającą jej czoło – To co, idziemy?
- Czemu bez entuzjazmu? – zdziwił się Rey.
- Nie cierpię pierwszych dni w nowej szkole bo strasznie się stresuje.
- Przestań – parsknął BOOM – Co w tym takiego stresującego?
Przed szkołą
- Nekro, wstawaj
Nekromanta siedział skulony na parkingu.
- Nigdy! Za żadne skarby tam nie wejdę!
- Kretynie! – doszedł ich jakiś donośny głos – Won od mojej bryki.
Z samochodu wyszedł dość wysoki mężczyzna ubrany w luźne jeansy i niebieską koszulę. Podszedł bliżej i spojrzał na BOOMa.
- Słuchaj... organiczny odpadku, w którą niechcący wjechałem, jeśli poczuje twój smród, a tak niewątpliwie będzie biorąc pod uwagę zapach damskiego dezodorantu jakiego używasz, lepiej żeby cię nie było w pobliżu bo pożałujesz, że się urodziłeś.
Nekromanta natychmiastowo stanął na baczność.
- No. A teraz, co z was za jedni?
- Jesteśmy uczniami – odpowiedział Reynevan.
- Domyślam się... panie Fryzura Micka Jaggera. Pytam się jaki profil?
- Humanistyczny – odezwała się Sever.
- W takim razie módlcie się byście na mnie nie trafili. – Mężczyzna zamknął samochód i ruszył w stronę wejścia do szkoły, potrącając jeszcze przy okazji BOOMa ramieniem.
- Co za dupek – parsknęła Sever.
- No. – przytaknął Nekromanta. Rey przygładził włosy.
- Wcale nie mam fryzury Micka Jaggera – zamknął się w sobie.
Na powitaniu pierwszoklasistów w sali konferencyjnej.
- Witam, uczniowie – przywitał ich aż za bardzo serdeczny uśmiech przemawiającej właśnie osoby – Nazywam się Clone i jestem dyrektorem tej szkoły – Nastała cisza. Jakaś osoba stojąca z tyłu uniosła wysoko tablicę z napisem „OKLASKI”. Wszyscy zaczęli bić brawa.
- Ach, dziękuję, dziękuję – bąknął Clone – Naprawdę skromny ze mnie człowiek. Ja, jako dyrektor II L.O czuję się zobowiązany by prowadzić was przez właściwą ścieżkę widzy, Czuję, że mam do wykonania misję, którą przydzielił mi sam Bóg i którą sam Bóg mi odbierze gdy nadejdzie mój czas. Zapamiętajcie tylko, że szkoła to wasz dom, tutaj jesteście bezpieczni, tutaj kształcicie swój umysł i waszą osobowość, ale przede wszystkim wasza przyszłość, która zależy tylko od was. Z mojej strony mogę obiecać, że nie wypuścimy was dopóki nie wyrośniecie na ludzi.
Wtedy BOOM zamyślił się i zawiesił głowę.
- Teraz! – wrzasnął Clone, a jego okrzyk dał sygnał. Wielkie okna zasłoniły tytanowe drzwi, do środka wparowała grupa antyterrorystyczna, a potężne metalowe obręcze związały wszystkim zebranym uczniom ręce i nogi.
- Już nigdy stąd nie wyjdziecie! – znów zawył triumfalnie dyrektor – Ha ha ha!
Wypuść nas!
Ów głos zdawał się być znajomy. Gdy Nekro oprzytomniał spostrzegł, że stoi i wskazuje palcem prawej dłoni w kierunku dyrektora.
- No... – zadumał się Clone – Jeżeli ktoś jeszcze z chorą osobowością na jakieś uwagi zapraszam do mojego gabinetu. Może umówię was za jakieś cztery lata.
- Ale proszę pana – pośród ciszy doszedł wszystkich cichutki głos pryszczatego okularnika – A czy wtedy nie skończymy już szkoły? – Dyrektor znów podszedł do mikrofonu.
- Synu, jak się nazywasz?
- Owen, Owen11
- Nie masz się o co martwić. Jestem pewien, że moje wnuki będą twoimi kolegami z klasy za dwadzieścia lat.
- Super – uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi – Będę miał kolegów...
- Co to było? – zapytała Sever gdy troje zmierzali do nowej klasy.
- Już to widziałem – odpowiedział Rey – W ostatniej klasie gimnazjum wciąż zawieszał się na widok praktykantki od angielskiego. – Teraz widzę, że opanowało go na dobre.
BOOM zawiesił głowę.
- Witam młodzież, jestem praktykantką i będę was uczyć przez najbliższy tydzień. – Piękna blondynka rozejrzała się po klasie – Co mu jest?
- On? – Reynevan wskazał Nekromantę – To nic takiego, trzeba tylko wymienić dysk – otworzył mu czaszkę, spojrzał na mózg i zaczął majstrować – Gotowe!
Po chwili BOOM wlepił ślepia w dekolt nauczycielki.
- Cycuszki...
- Cycuszki... – uśmiechnął się szeroko.
- Nie do wiary – kręciła głowę Sever
- Co nie...
W klasie wraz z nowym wychowawcą.
- Nie, nie, nie, nie! – wrzeszczał nauczyciel. Ten sam, którego wcześniej spotkali na parkingu. Dlaczego, dlaczego to mnie zawsze trafiają się najgorsi uczniowie? Czym sobie na to zasłużyłem?
- Ale czemu pan tak twierdzi? – zapytała Sever.
- Cze... Czemu??? – przystąpił krok do ławki dziewczyny – Otóż zdradzę ci sekret... – spojrzał na jej grzywkę i zamyślił się - ... Barby. Gdy patrzę na tą klasę widzę młodego Kiepskiego – wskazał właśnie na uwalonego w krześle ucznia
- Co jest, kurde?
- ... białego Snoop Doga
Wysoki chudzielec rozłożył ręce.
- Gdzie są moje foczki?
- Nie mam pojęcia. Braci Kaczyńskich, model ksenofobizm. – Dwaj bliźniacy z namalowanym na koszulkach napisem „Antysemityzm rulezz” czytali właśnie „Gazetę Wyborczą”
- Super! – zawołali jednocześnie – Fotyga wreszcie wie jak się nazywa! Górą nasi!
- No... i nie zapomnijmy o naszej ukochanej Dodzie.
Blondyna z wielkimi piersiami i krótką skórzaną spódniczką spojrzała wpierw na swój dekolt , a później gdzieś przed siebie.
- Ale i tak jestem virgin. Yeah!
- Podsumowując... Ta klasa to banda nieudaczników i durniów, dla których ostatnią rzeczą jakiej pragną, to zdobywanie wiedzy.
- Przecież sami ustaliliście takie niskie kryteria przyjmowania – mówiła dalej Sever.
- A, widzisz Barby, tu się z tobą zgodzę. Ale niestety wasz dyrektor to samolubny i zadufany w sobie dupek, dla którego liczy się tylko kasa.
Drzwi otworzyły się.
- Dzień dobry wszystkim – uśmiechnął się lekko Clone.
- Daruj sobie te uprzejmości – wychowawca podszedł do dyrektora – Już są pod twoją kontrolą, więc przestań być taki milusi słodziusi bo aż chce się rzygać.
- Drogi kolego, mnie chce się rzygać odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, ale jak zapewne zauważyłeś, powstrzymywałem się bo nie chciałem by ktoś roznosił głupie plotki, że niby mam bulimię.-
- Uwierz mi, to ci nie grozi – odparł i schylił się pod jego brzuch – Och! Słyszę pierwsze bicie serca! Powiedz, Clonowy, ile jeszcze zostało czasu do porodu?
- Tyle, ile tobie zajmuje wymyślanie tych głupich dowcipów, a więc całkiem sporo biorąc pod uwagę twoją inteligencję. Ale dosyć tej niedorzecznej dyskusji. Przyszedłem po to, by cię poinformować o zebraniu rady nauczycieli.
- Masz na myśli radę snobów, najnudniejszą radę świata? Tą, przy której w encyklopedii pod hasłem „nuda” dali, jakże zabawnie, twoje zdjęcie?
- Dokładnie to – odparł Clone bez wahania – To by było na tyle.
- Clonuś... – zawołał go jeszcze raz nauczyciel, gdy już otwierał drzwi – W nowym roku szkolnym 1:0 dla mnie – Na to zdanie Clone uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ach, bym zapomniał... Uczniowie, czy wiecie już jak się nazywa wasz wychowawca? – Nauczyciel aż drgnął. Na czole zrobiły mu się zmarszczki.
- Nie rób tego...
- Przywitajcie profesora Kacperexa! Wprost wspaniałego nauczyciela! Mogę was zapewnić, że będzie was dręczył przez całe trzy lata.
- Ale, panie dyrektorze... – odezwał się znów Owen11
- Wiem, wiem, ty będziesz tu siedział do usranej śmierci
Gdy wyszedł zapanowała długa cisza.
- To jak się pan chciał przedstawić?
- Mieliście mówić do mnie „Mój Kapitanie”
- No tak...
Pierwsze klasowe spotkanie nie trwało długo. Wkrótce wszyscy wyszli z sali i opuściwszy szkołę, powrócili do swych domów.
Nagle do Nekromanty podszedł nieznajomy człowiek.
- Witaj, młodzieńcze – wyciągnął dłoń – Nazywam się szczurek i jestem tu woźnym.
- To znaczy cieciem? – parsknął śmiechem BOOM.
- Zdecydowanie wolę określenie „woźny”.
- Daruj sobie koleś...
Po chwili woźny odszedł, lecz wbrew pozorom był całkiem szczęśliwy.
- No... – wszedł do sporej sali z mopami i różnymi środkami czyszczącymi. Otworzył szafę i wyjął z niej tarczę do rzutek. – To już wiem czyje zdjęcie tu przyczepić.
- Biegnij, biegnij! – nawoływała Sever, gdy wskoczyła Reynevanowi na barana. – Leć jak ptak!
- Bomba...
Zobaczywszy ich jak wybiegają ze szkoły, Nekromanta przystanął na chwilę, spojrzał w niebo i zrobił głęboki oddech.
Wiele się mówi o tym, kiedy człowiek dorasta. Patrząc na piękne, białe chmury czułem, że to właśnie ten moment. Bo właśnie zaczynał się najważniejszy okres w moim życiu. Dorastanie można interpretować na różne strony, jedni uważają się za dorosłych gdy ukończą 18 lat, inni gdy poraz pierwszy będą uprawiać seks, a jeszcze inni tak naprawdę nigdy nie dorosną. Jednak dorastanie zachodzi przede wszystkim w naszej głowie, gdy człowiek zaczyna sobie uświadamiać, że jest w stanie podjąć każde wyzwanie i stać go na pokonanie wszelkich przeciwności.- Hej, BOOM! – zawołała Sever – Wskakuj, robimy potrójnego mamuta!
Odpuść sobie, to dziecinne.
- Już lecę!
Nekromanta szybko zbiegł ze schodów i popędził za przyjaciółmi.
No.... może nie jestem aż tak dorosły.
- ŻE CO??? – oburzył się Reynevan – Potrójny mamut? Nic z tego! Ja odpadam!
Za późno. BOOM wyskoczył i zleciał na dwójkę jak meteor.
- Ale ty masz silne nogi! – nie krył podziwu.
- No ba... W końcu jestem Super... – Wszyscy upadli na chodnik.
- Ała! – zawył z bólu Nekromanta.
- Coś ci się stało? – zapytała zatroskana Sever.
- Mój paluszek!
- Paluszek? – oburzył się jeszcze raz wklejony w beton Rey – Ludzie, ja mam tu złamane żebra....
Tak, nie ma to jak szkoła.
Jak Szkoła Życia.