Szkoła Życia

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
Już od dłuższego czasu chciałem zrobić opko O NAS, userach i uczniach, lecz jakoś nie mogłem się do tego zabrać.
Teraz się udało! Muszę również wspomnieć, że gdy robiłem krótkie opisy bohaterów wyszło mi ich prawie 30, więc pojawi się tutaj wielu userów i w wielu rolach.

P.S. Liczę na to, że skoro głupi wiersz ( nie chodzi o jego treść czy autora ale o samą formę ) skupił na sobie swoją uwagę kilku osób, to i moje opko, w którym ma wystąpić wiele osób też kilku zgromadzi ;)



SZKOŁA ŻYCIA

Przy swoim biurku siedział średniego wzrostu młodzieniec o ciemnoblond włosach i piwnych oczach.
- Ach, szkoła... – Wtedy rozłożył ręce i zaczął wspominać

Pamiętam swój pierwszy dzień w przedszkolu jakby to było wczoraj

- Dzieci, to wasz nowy kolega, BOOM. Przywitajcie się. -
Maluchy spojrzały na niego.
- Skopmy mu łupę! – wykrzyknęły jednocześnie.
- To bardzo dobry pomysł – uśmiechnęła się przedszkolanka – Ale najpierw leżakowanie

No i w podstawówce. Mały BOOM wszedł właśnie na główny hol i ujrzał stojącą w szeregu grupę dzieciaków.
- No, chłopaki – odezwał się jeden – Kto chce pierwszy?

I w końcu w gimnazjum

- Cześć chłopaki – BOOM na widok setki osób szybko przystanął. Odwrócił się i ujrzał całą szkołę za baseballami i metalowymi pręgami. – No dobra. – ze zrezygnowaniem rzucił plecak na ziemię – Tylko nie w lewe ramię bo byłem tam szczepiony.

- Tak, nie ma to jak szkoła.
- Kochanie! – doszedł go znajomy głos – Już czas do szkoły!
- Lecę mamo!

Mama to mój skarb. Naprawdę nie wiem co bym bez niej zrobił.
Kobieta w średnim wieku weszła właśnie do jego pokoju.
- I jak? Gotowy na pierwszy dzień w nowej szkole?
- No pewnie! – rzekł radośnie – Już się nie mogę doczekać!

Wtedy zadzwonił dzwonek.

Gdy Nekromanta otworzył drzwi, ujrzał przed sobą swojego rówieśnika. Miał krótkie, ciemne jak smoła włosy i lekko różową cerę. Przez chwilę panowała cisza.
- Ach, no tak – odezwała się mama BOOMa – To ja was zostawiam
- Rey!
- Nekro!
Dwaj młodzieńcy złączyli się w uścisku
- To nasz pierwszy dzień w nowej szkole!
- Człowieku, aż z nerwów nie mogłem zasnąć
- Oj, tak... – bąknęła mama, patrząc na mokrą w kroku piżamę
- To co? – zapytał Reynevan – Idziemy?
- Pewnie, tylko zabiorę śniadanie. Mamo!
- Masz tu pyszne kanapeczki i soczyste zdrowe jabłuszko – wręczyła mu torbę i ucałowała
- Dzięki
Wyszli z mieszkania i zeszli po schodach.
- Przestań się ślinić! – wykrzyknął Nekromanta na widok łakomego spojrzenia swego kolegi.
- Sorki – Reynevan tylko rozłożył ręce – Ja nigdy nie dostaje tak pysznego śniadania. A tak w ogóle... to po co ci tyle żarcia, przecież to tylko dwie godziny.
- Mogę zgłodnieć...

Wyszli na zewnątrz.
- Sever! – BOOM podbiegł do koleżanki. – Czemu nie weszłaś do klatki?
- Nie pamiętasz? – Od czasu tego incydentu z psem twojego sąsiada wolę się nie rzucać w oczy.
- Ach tak – Nekro pstryknął palcami – Pamiętam. Tak mocno go kopnęłaś, że aż przeleciał przez całe mieszkanie właściciela i wypadł przez okno.
- Ten ratlerek wyglądał jak szczur, dobra? Nieważne... – Sever machnęła ręką i lekkim podmuchem odrzuciła swą bujną blond grzywkę, przysłaniającą jej czoło – To co, idziemy?
- Czemu bez entuzjazmu? – zdziwił się Rey.
- Nie cierpię pierwszych dni w nowej szkole bo strasznie się stresuje.
- Przestań – parsknął BOOM – Co w tym takiego stresującego?

Przed szkołą
- Nekro, wstawaj
Nekromanta siedział skulony na parkingu.
- Nigdy! Za żadne skarby tam nie wejdę!
- Kretynie! – doszedł ich jakiś donośny głos – Won od mojej bryki.
Z samochodu wyszedł dość wysoki mężczyzna ubrany w luźne jeansy i niebieską koszulę. Podszedł bliżej i spojrzał na BOOMa.
- Słuchaj... organiczny odpadku, w którą niechcący wjechałem, jeśli poczuje twój smród, a tak niewątpliwie będzie biorąc pod uwagę zapach damskiego dezodorantu jakiego używasz, lepiej żeby cię nie było w pobliżu bo pożałujesz, że się urodziłeś.
Nekromanta natychmiastowo stanął na baczność.
- No. A teraz, co z was za jedni?
- Jesteśmy uczniami – odpowiedział Reynevan.
- Domyślam się... panie Fryzura Micka Jaggera. Pytam się jaki profil?
- Humanistyczny – odezwała się Sever.
- W takim razie módlcie się byście na mnie nie trafili. – Mężczyzna zamknął samochód i ruszył w stronę wejścia do szkoły, potrącając jeszcze przy okazji BOOMa ramieniem.
- Co za dupek – parsknęła Sever.
- No. – przytaknął Nekromanta. Rey przygładził włosy.
- Wcale nie mam fryzury Micka Jaggera – zamknął się w sobie.

Na powitaniu pierwszoklasistów w sali konferencyjnej.
- Witam, uczniowie – przywitał ich aż za bardzo serdeczny uśmiech przemawiającej właśnie osoby – Nazywam się Clone i jestem dyrektorem tej szkoły – Nastała cisza. Jakaś osoba stojąca z tyłu uniosła wysoko tablicę z napisem „OKLASKI”. Wszyscy zaczęli bić brawa.
- Ach, dziękuję, dziękuję – bąknął Clone – Naprawdę skromny ze mnie człowiek. Ja, jako dyrektor II L.O czuję się zobowiązany by prowadzić was przez właściwą ścieżkę widzy, Czuję, że mam do wykonania misję, którą przydzielił mi sam Bóg i którą sam Bóg mi odbierze gdy nadejdzie mój czas. Zapamiętajcie tylko, że szkoła to wasz dom, tutaj jesteście bezpieczni, tutaj kształcicie swój umysł i waszą osobowość, ale przede wszystkim wasza przyszłość, która zależy tylko od was. Z mojej strony mogę obiecać, że nie wypuścimy was dopóki nie wyrośniecie na ludzi.

Wtedy BOOM zamyślił się i zawiesił głowę.
- Teraz! – wrzasnął Clone, a jego okrzyk dał sygnał. Wielkie okna zasłoniły tytanowe drzwi, do środka wparowała grupa antyterrorystyczna, a potężne metalowe obręcze związały wszystkim zebranym uczniom ręce i nogi.
- Już nigdy stąd nie wyjdziecie! – znów zawył triumfalnie dyrektor – Ha ha ha!

Wypuść nas!

Ów głos zdawał się być znajomy. Gdy Nekro oprzytomniał spostrzegł, że stoi i wskazuje palcem prawej dłoni w kierunku dyrektora.
- No... – zadumał się Clone – Jeżeli ktoś jeszcze z chorą osobowością na jakieś uwagi zapraszam do mojego gabinetu. Może umówię was za jakieś cztery lata.
- Ale proszę pana – pośród ciszy doszedł wszystkich cichutki głos pryszczatego okularnika – A czy wtedy nie skończymy już szkoły? – Dyrektor znów podszedł do mikrofonu.
- Synu, jak się nazywasz?
- Owen, Owen11
- Nie masz się o co martwić. Jestem pewien, że moje wnuki będą twoimi kolegami z klasy za dwadzieścia lat.
- Super – uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi – Będę miał kolegów...

- Co to było? – zapytała Sever gdy troje zmierzali do nowej klasy.
- Już to widziałem – odpowiedział Rey – W ostatniej klasie gimnazjum wciąż zawieszał się na widok praktykantki od angielskiego. – Teraz widzę, że opanowało go na dobre.

BOOM zawiesił głowę.

- Witam młodzież, jestem praktykantką i będę was uczyć przez najbliższy tydzień. – Piękna blondynka rozejrzała się po klasie – Co mu jest?
- On? – Reynevan wskazał Nekromantę – To nic takiego, trzeba tylko wymienić dysk – otworzył mu czaszkę, spojrzał na mózg i zaczął majstrować – Gotowe!
Po chwili BOOM wlepił ślepia w dekolt nauczycielki.
- Cycuszki...

- Cycuszki... – uśmiechnął się szeroko.
- Nie do wiary – kręciła głowę Sever
- Co nie...

W klasie wraz z nowym wychowawcą.
- Nie, nie, nie, nie! – wrzeszczał nauczyciel. Ten sam, którego wcześniej spotkali na parkingu. Dlaczego, dlaczego to mnie zawsze trafiają się najgorsi uczniowie? Czym sobie na to zasłużyłem?
- Ale czemu pan tak twierdzi? – zapytała Sever.
- Cze... Czemu??? – przystąpił krok do ławki dziewczyny – Otóż zdradzę ci sekret... – spojrzał na jej grzywkę i zamyślił się - ... Barby. Gdy patrzę na tą klasę widzę młodego Kiepskiego – wskazał właśnie na uwalonego w krześle ucznia
- Co jest, kurde?
- ... białego Snoop Doga
Wysoki chudzielec rozłożył ręce.
- Gdzie są moje foczki?
- Nie mam pojęcia. Braci Kaczyńskich, model ksenofobizm. – Dwaj bliźniacy z namalowanym na koszulkach napisem „Antysemityzm rulezz” czytali właśnie „Gazetę Wyborczą”
- Super! – zawołali jednocześnie – Fotyga wreszcie wie jak się nazywa! Górą nasi!
- No... i nie zapomnijmy o naszej ukochanej Dodzie.
Blondyna z wielkimi piersiami i krótką skórzaną spódniczką spojrzała wpierw na swój dekolt , a później gdzieś przed siebie.
- Ale i tak jestem virgin. Yeah!
- Podsumowując... Ta klasa to banda nieudaczników i durniów, dla których ostatnią rzeczą jakiej pragną, to zdobywanie wiedzy.
- Przecież sami ustaliliście takie niskie kryteria przyjmowania – mówiła dalej Sever.
- A, widzisz Barby, tu się z tobą zgodzę. Ale niestety wasz dyrektor to samolubny i zadufany w sobie dupek, dla którego liczy się tylko kasa.
Drzwi otworzyły się.
- Dzień dobry wszystkim – uśmiechnął się lekko Clone.
- Daruj sobie te uprzejmości – wychowawca podszedł do dyrektora – Już są pod twoją kontrolą, więc przestań być taki milusi słodziusi bo aż chce się rzygać.
- Drogi kolego, mnie chce się rzygać odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, ale jak zapewne zauważyłeś, powstrzymywałem się bo nie chciałem by ktoś roznosił głupie plotki, że niby mam bulimię.-
- Uwierz mi, to ci nie grozi – odparł i schylił się pod jego brzuch – Och! Słyszę pierwsze bicie serca! Powiedz, Clonowy, ile jeszcze zostało czasu do porodu?
- Tyle, ile tobie zajmuje wymyślanie tych głupich dowcipów, a więc całkiem sporo biorąc pod uwagę twoją inteligencję. Ale dosyć tej niedorzecznej dyskusji. Przyszedłem po to, by cię poinformować o zebraniu rady nauczycieli.
- Masz na myśli radę snobów, najnudniejszą radę świata? Tą, przy której w encyklopedii pod hasłem „nuda” dali, jakże zabawnie, twoje zdjęcie?
- Dokładnie to – odparł Clone bez wahania – To by było na tyle.
- Clonuś... – zawołał go jeszcze raz nauczyciel, gdy już otwierał drzwi – W nowym roku szkolnym 1:0 dla mnie – Na to zdanie Clone uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ach, bym zapomniał... Uczniowie, czy wiecie już jak się nazywa wasz wychowawca? – Nauczyciel aż drgnął. Na czole zrobiły mu się zmarszczki.
- Nie rób tego...
- Przywitajcie profesora Kacperexa! Wprost wspaniałego nauczyciela! Mogę was zapewnić, że będzie was dręczył przez całe trzy lata.
- Ale, panie dyrektorze... – odezwał się znów Owen11
- Wiem, wiem, ty będziesz tu siedział do usranej śmierci
Gdy wyszedł zapanowała długa cisza.
- To jak się pan chciał przedstawić?
- Mieliście mówić do mnie „Mój Kapitanie”
- No tak...


Pierwsze klasowe spotkanie nie trwało długo. Wkrótce wszyscy wyszli z sali i opuściwszy szkołę, powrócili do swych domów.

Nagle do Nekromanty podszedł nieznajomy człowiek.
- Witaj, młodzieńcze – wyciągnął dłoń – Nazywam się szczurek i jestem tu woźnym.
- To znaczy cieciem? – parsknął śmiechem BOOM.
- Zdecydowanie wolę określenie „woźny”.
- Daruj sobie koleś...
Po chwili woźny odszedł, lecz wbrew pozorom był całkiem szczęśliwy.
- No... – wszedł do sporej sali z mopami i różnymi środkami czyszczącymi. Otworzył szafę i wyjął z niej tarczę do rzutek. – To już wiem czyje zdjęcie tu przyczepić.


- Biegnij, biegnij! – nawoływała Sever, gdy wskoczyła Reynevanowi na barana. – Leć jak ptak!
- Bomba...

Zobaczywszy ich jak wybiegają ze szkoły, Nekromanta przystanął na chwilę, spojrzał w niebo i zrobił głęboki oddech.


Wiele się mówi o tym, kiedy człowiek dorasta. Patrząc na piękne, białe chmury czułem, że to właśnie ten moment. Bo właśnie zaczynał się najważniejszy okres w moim życiu. Dorastanie można interpretować na różne strony, jedni uważają się za dorosłych gdy ukończą 18 lat, inni gdy poraz pierwszy będą uprawiać seks, a jeszcze inni tak naprawdę nigdy nie dorosną. Jednak dorastanie zachodzi przede wszystkim w naszej głowie, gdy człowiek zaczyna sobie uświadamiać, że jest w stanie podjąć każde wyzwanie i stać go na pokonanie wszelkich przeciwności.- Hej, BOOM! – zawołała Sever – Wskakuj, robimy potrójnego mamuta!

Odpuść sobie, to dziecinne.

- Już lecę!
Nekromanta szybko zbiegł ze schodów i popędził za przyjaciółmi.

No.... może nie jestem aż tak dorosły.
- ŻE CO??? – oburzył się Reynevan – Potrójny mamut? Nic z tego! Ja odpadam!
Za późno. BOOM wyskoczył i zleciał na dwójkę jak meteor.
- Ale ty masz silne nogi! – nie krył podziwu.
- No ba... W końcu jestem Super... – Wszyscy upadli na chodnik.
- Ała! – zawył z bólu Nekromanta.
- Coś ci się stało? – zapytała zatroskana Sever.
- Mój paluszek!
- Paluszek? – oburzył się jeszcze raz wklejony w beton Rey – Ludzie, ja mam tu złamane żebra....


Tak, nie ma to jak szkoła.
Jak Szkoła Życia.
 

Nameless

Szatan na kółkach
Moderator
Dołączył
30.1.2005
Posty
1774
piękne BOOM, piękne. Kolejne bardzo dobre opowiadanie. Ciekawe przedstawienie, nas userów i forum w formie takiej dużej szkoły. Trochę mi zalatuje jakimś kolejnym niezbyt wysoko lotnym serialem dla młodzieży i ludzi z gąbką zamiast mózgu :D. Bardzo mi się podoba humor zawarty tutaj oraz twój sposób pisania. Uważam że to jest strzał w 10. Pomysł mi się bardzo podoba i na moją uwagę przy tym opowiadaniu możesz liczyć leśny bracie :)
 

Megarion

El Presidente
Dołączył
25.9.2004
Posty
1824
Pfff, całkiem niezłe :p Nareszcie ktoś postanowił dodać nicki forumowe do swej twórczośći, co było niegdyś dośc upowszechnione, a teraz troche zamarło. Niemniej jednak, świetna rzecz. Przypomina Twe dawne dzieła (dziwne, nie? :p ), a to już niezła rekomendacja. Podwyż jeszcze poziom dowcipów i będzie jeszcze lepiej ^^' Dawaj częściej więcej części i tyle x]
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
Przypominają mi się stare zebrania klanowe pisane przez Vampka. I coś czuje że ktoś wreszcie nie bał się kontynuować tradycji.
Zawsze z chęcią czytam tego typu opowiadania, zalet i wad wymieniać po raz n-ty chyba już nie będe co BOOM ?? :p
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
ODCINEK II
Nekromanta siedział wygodnie w ławce i przeglądając niedawno zakupiony podręcznik, rozmyślał.
Ciekawe jak się bawili Spartanie...
Wtedy zawiesił głowę.

- Przyjaciele – rzekł Agamemnon, wznosząc kielich z winem. – Niechajże pobłogosławią nas bogowie, napełniając nasze żołądki i zaprowadzając kobiety w nasze łoża.
- Ależ królu – odezwał się doradca – Nie ma kobiet.
- Jak to nie ma kobiet?
- Zostały w Sparcie.
Wtedy król upił trochę wina i zamyślił się.
- Nie ma rady – przemówił wreszcie – Panowie, rozbierajcie się.

- Nie! – BOOM z przerażenia szybko zamknął książkę
- Spartanie? – zapytał siedzący obok Reynevan – Nie przejmuj się – poklepał kolegę po ramieniu – A teraz, mam pytanie. Która z dziewczyn w naszej klasie ci się podoba?

Jako że siedzieli w trzeciej ławce, BOOM odwrócił się i rozejrzał.
- Ta blondynka w białej podkoszulce.
- Nie... – kiwał głową Rey – Nie jest zbyt zadbana
- Hm... to może ta za nią.
- Też nie. Kłopoty z kręgosłupem. Mówię ci, ma takiego garba, że ma się wrażenie jakby ciągle się schylała.
- To może ta brunetka za nią?
- O! To jest wybór – oboje przybili sobie piątki.
- A mnie się podobają wszystkie – rzekł chłopak siedzący za nimi.
- Super. A kim jesteś?
- Nazywam się Godfather. Ale znajomi mówią mi God.
- Ja jestem Ret, a to BOOM – przywitali się – A kto z tobą siedzi?
Leżący na ławce uczeń podniósł głowę
- Feomathar, do usług.
- Siema! – przemówił radośnie BOOM – W takim razie mamy już paczkę.
- Paczkę? – zdziwił się Feomathar
- No pewnie! Będziemy chodzić do wesołego miastaeczka, obejrzymy kucyki i zjemy watę cukrową – Wszyscy spojrzeli na niego dziwnie. – Jak nie lubicie waty, to mogą być lody.
- Wybaczcie mu – przerwał Reynevan – Ma ostatnio pewne problemy...
Zapadła długa, żałobna cisza
- A możemy mówić do ciebie Feo?
- Nie.
- Szkoda...

Wtedy do klasy wszedł profesor Kacperex.
- Cisza, panienki.
Siedzący z tyłu dziewczyny odwróciły się w stronę tablicy.
- Miałem na myśli tych gogusiów z przodu, ale dobrze że słuchacie – Usiadł wygodnie w fotelu – No... trzeba sprawdzić listę. Zacznijmy od dziewczyn.
- Adonix
- Jestem – lekko okrągły na twarzy chłopak podniósł rękę. Kacperex zbadał go dokładnie.
- Od dzisiaj jesteś Mielony.
- Arminas
- Obecny.
- Od dzisiaj jesteś... Schabowy.
- Nekromanta BOOM
- Jestem! – z radości aż podniósł obie ręce do góry.
- Od dzisiaj jesteś... – Kacperex spojrzał na ucznia i po chwili zastanowienia opuścił ręce – To niemożliwe. Jesteś tak beznadziejny, że nie mogę ci wymyślić przezwiska.
- Spoko, ja mogę bez...
- Możesz bez? Czy ty nie rozumiesz, że zepsułeś mi cały dzień?
Nauczyciel wstał i wyszedł z sali.
- Aha, jeśli któryś z was wyjdzie, nawet jeśli zadzwoni dzwonek, obiecuję wam, że następnego dnia nie przyjdzie do szkoły jako uczeń ale jako wypchane trofeum, którego głowę powieszę sobie na ścianie.
BOOM zawiesił głowę.

- No...- Kacperex wyjął z kartonowego pudła głowę BOOMa i zawiesił ją na ścianie.
- A co, jeśli zgłodnieję? – zapytał Nekromatna.
- Hej! – nauczyciel wziął gazetę i zdzielił go parę razy – Martwe głowy nie gadają, więc stul dziób i nie ruszaj się!
BOOM wykonał to polecenie, lecz zanim to zrobił, rozejrzał się jeszcze i ujrzał tuż obok inne głowy.
- Mandaryna???
- To przez ten cholerny Sopot.
- !!!
.........................

- To dlatego od dawna jej nie widziałem – na twarzy BOOMa zagościł uśmiech.
- I nie zapominajcie, że to wszystko wina waszej koleżanki...
Gdy wyszedł wszyscy spojrzeli groźnie na Nekromantę
- No co? Nawet nic nie zrobiłem – obrócił się w krześle i spojrzał na Reynevana – Ty też?
- Na przerwie ma się odbyć pierwsza próba zespołu cheerleaderek. Jak ja go teraz obejrzę?
- Wiesz... zawsze ja mogę ci zatańczyć.
- Żartujesz? Pamiętasz co było jak ostatnim razem tańczyłeś?
BOOM zawiesił głowę.

- Przed państwem szalony duet: Reynevan i Nekromanta w utworze: „You Can’t Touch This”.
Kurtyna odsłoniła się i wszyscy zobaczyli dwóch chłopaków w szerokich, złotych i odblaskowych spodniach.
- Ćwiczyłeś, tak jak ci mówiłem? – zapytał Rey.
- Oczywiście.
- To na raz, dwa, trzy, cztery....
.............................

- Upadłeś przy pierwszym ruchu na publiczność – mówił Reynevan.
- Nie moja wina, że siedzieli tak blisko – bronił się Nekromanta – Poza tym i tak było dobrze, bo wybiłem dwa przednie zęby dyrektorce, przez co musiała pójść na dwu tygodniowy urlop. Po powrocie zamiast „fistaszki” mówiła: „fisiaśki”.
- No – śmiał się Reynevan – TO było dobre.
Wtedy wrócił Kacperex.
- Mam! – wykrzyknął i zwrócił się od razu do BOOMa – Od dzisiaj będę cię przezywał każdym kobiecym imieniem, jakie zrodził ten świat, a wierz mi, dużo ich jest, więc starczy ich na całe trzy lata. Chyba że nie zdasz, to będę musiał je zdrabniać.
- To pana bawi? – zdziwił się Reynevan.
- I to bardzo, Jagger. Bawi mnie to tak bardzo, że chyba wezmę sobie dzień wolny, wrócę do domu, otworzę butelkę swojej ulubionej whisky i zapiszę ten dzień w kalendarzyku jako najszczęśliwszy w moim życiu. Albo... zostanę tu i w nagrodę za mój wielki geniusz, podręczę was jeszcze do końca dnia.
- Przecież mamy dzisiaj tylko jedną godzinę razem...
- Za twoją spostrzegawczość można by cię ozłocić – uśmiechnął się złośliwie wychowawca – W nagrodę za to, że zepsułeś mi puentę ty i reszta klasy, przygotujecie czterostronicowe wypracowanie na temat: „Czego nauczyłem się w szkole przez dziesięć lat mojego żałosnego życia”.
Wtedy zadzwonił dzwonek.
- A teraz jazda, wynocha!
- Co za dupek...- rzuciła Sever na wyjściu – Już wyobrażam sobie te trzy lata ciągłych poniżeń.
- Zostawmy teraz to wszystko, bo czas na próbę cheerleaderek! – ucieszył się Reynevan.
- Co on taki podniecony?
- W zespole występuje Daria, ta z naszej klasy – odpowiedział Nekromanta.
- Oo... Widać, że się zaangażował.
- Cóż...
BOOM zawiesił głowę.

- Halo?... Halo?... – pytała Daria przez telefon do nie odzywającego się Reynevana – Słyszę twój oddech... ty psychopato!
.............................

- Chyba rzeczywiście się zaangażował.
- Chodźmy na dwór – zaproponowała Sever.
Gdy już mieli wyjść przez główne drzwi drogę zagrodził im woźny.
- Przepraszam, chcemy przejść!
- Ależ oczywiście... – Szczurek uśmiechnął się szeroko – Panie przodem....
- Dziękuję – Sever wyszła na zewnątrz.
- Nie tak prędko – przemówił do BOOMa – Mam do ciebie sprawę.
- Niby jaką?
- W zasadzie to mała uwaga.
- Jaka?
- Uważaj.
Nastała długa, dziwna cisza.
- Na co mam uważać?
Szczurek wskazał palcem za niego. Gdy Nekromatna się obrócił, poczuł na plecach i nogach zimny dreszcz.
- Na to – rzekł Szczurek, trzymając puste już wiadro – Haha. Nieźle się umoczyłeś.
BOOM spojrzał kolejno na buty i spodnie.
- Co z tego, jest przecież gorąco, to szybko wyschnie.
- A kto ci powiedział, że to woda? – zapytał Szczurek – Wziąłem to z laboratorium. To jakiś kwas bromowy czy coś takiego...
- Bujasz....
- Pewnie, bo wszyscy znają takiego woźnego jak ja, który, broń Boże, nie może okazać się zwykłym psychopatą, zabijającym bezbronnych uczniów, co nie?
Na te słowa BOOM aż wytrzeszczył oczy.
- Żartuję...
- Haha , he he... – śmiali się obaj.
- Chciaż zapytaj tych, którzy tu zginęli – rzekł znów poważnie.
Nekromanta wyszedł po paru sekundach, pełen mieszanych uczuć.
- Co ci się stało? – zdziwiła się Sever na jego widok.
- To ten głupi cieć oblał mnie jakimś paskudztwem. Muszę to zdjąć.
Zdjął szybko bluzkę, koszulkę i rozpiął pasek.
- Co ty wyprawiasz? – oburzyła się Sever – Chyba nie chcesz zdjąć spodni?
- Owszem, chcę. A ty mogłabyś mnie zasłonić.
- Ja mam cię zasłonić?
- Tak. I z łaski swojej, nie podglądaj.
- Pff.... chciałbyś – Sever skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła się do niego plecami.
- No! – zawołał Nekromatna, będąc już w samych bokserkach – Nie dopadłeś mnie głupi cieciu.
- Uśmiech...
Nagle zza samochodu wypadł Szczurek i zrobił mu zdjęcie.
- Wiesz... koło pokoju nauczycielskiego jest taka tablica. Będzie pasować idealnie.
- Czego ty ode mnie chcesz? – zawołał z rozpaczy Nekromatna.
- Niczego? – bulwersował się dalej – Robisz na zdjęcie w samych gaciach, a wcześniej oblewasz kwasem...
- To nie jest kwas.
- Nie kwas, tak? A co w takim razie?
- Babcina oranżada.
- Przecież mówiłeś, że kwas.
Szczurek parsknął.
- Mamusia nie uczyła cię by nie ufać obcym?
Wtedy BOOM złapał na palec parę kropel ze swojego ciała
- Oj, nie radziłbym...
- Przymknij się, dobra? – odparł szybko i oblizał palec – AAAA! – zaczął wrzeszczeć i upadł na ziemię – Dławię się!
- A nie mówiłem. Kochana babunia częstowała nas oranżadą podczas każdej wizyty u niej w zakładzie psychiatrycznym. Przez najbliższe parę dni wszystko będzie miało dla ciebie smak gwoździ – Szczurek włożył ręce w kieszenie spodni i powoli odszedł – To takie łatwe...
- Sever, pomóż mi!
- Fajna dżaga ze mnie jest... – śpiewała ciho Sever, słuchając odtwarzacza mp3 – I.... coś tam, coś tam

Nie, dosyć tego – myślał BOOM – Najpierws profesor Kacperex, później cieć, teraz ten cholerny, zimny asfalt. Dosyć tego, mówię!Wstał i rozprostował kark.
Nie można tak traktować nowego ucznia. Zrobię to, co każdy zrobiłby na moim miejscu. Poskarżę się!
I pewnym krokiem ruszył w kierunku wejścia do szkoły.
I pędem się wrócił.
- Ale najpierw się ubiorę.

- Profesorze Clone – wołał Nekromanta, będąc w pokoju nauczycielskim - Czy mógłbym na słówko?
- Ależ oczywiście, młodzieńcze. O co chodzi?
- Widzi pan, mam taki problem. Dzisiaj profesor Kacperex nie zachował się wobec mnie profesjonalnie i zaczął wymyślać mi damskie imiona a jeden z woźnych oblał mnie jakąś tajemniczą substancją.
- No tak – uśmiechnął się serdecznie dyrektor – Cóż, powiem ci to, co mojej żonie gdy chciała mieć dziecko.

Tak, to miała być wielka przemowa. Już słyszałem jego słowa otuchy i wsparcia.
- Upadłeś na głowę? – nagle Clone podniósł głos – Wiesz gdzie ty jesteś?
- Je...
- Odpowiem za ciebie – przerwał mu stanowczo – Jesteś w pokoju nauczycielskim, gdzie uczeń jest w hierarchii za małym telewizorem, kawą, śniadaniem, drugim śniadaniem i kanapą, ale za to ( pocieszające ) jest na równi z roślinami, do których doniczek wrzucam czasem kawałki żodkiewki, gdy moja wredna żona wkłada je do kanapek.
BOOM czuł, że w gardle ma istną suszę.
- Chodzi mi oto, że mam gdzieś twoje problemy. Dadex to potwierdzi.
W tej chwili dyrektor wyszedł z pokoju, a przed Nekromantą pojawił się łysy pośrodku głowy, chudy i mizerny mężczyzna.
- Potwierdzam to –przytaknął – Jestem Dadex i mam nieszczęście być tu księgowym.
Po chwili wyszedł i on.

I nagle zrozumiałem co to znaczy, że zawala się na ciebie sufit. Bo życie to nie zabawa, a szkoła to nie tylko miłe wspomnienia i historie do opowiadania w przyszłości.- Jak leci, Sylwia? – zapytał Kacperex przechodząc obok.
Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie, co będą oznaczać te następne trzy lata mojego życia. Mogą to być trzy lata wyzwisk i poniżeń.]
- To jak, Sylwia? Założyłaś dziś stringi? – pytał Kacperex.
Albo trzy lata głupich sprzeczek z obcą mi osobą
- Uważaj, chłopie – mówił Szczurek – Bo coś ci spadnie na głowę...
Czy nawet nieudanych próśb kierowanych do dyrektora.
- Kto ma dwa kciuki i ma to gdzieś? Clone! – odpowiadał pokazując kciuki – Jak leci?

Ale ostatecznie mogą to też być trzy lata ciężkiej pracy, nowych znajomości i sukcesów.- Chłopie, ta dziewczyna jest świetna – powiedział Reynevan – Widzimy cię z Sever po szkole.

A już na pewno będą to trzy lata życia, których nie zapomnę nigdy.
Zadzwonił dzwonek.
 

Reynevan

de Tréville
Dołączył
30.10.2004
Posty
1999
Toś przyładował chłopie... xD

W sumie fajnie, bo realia ciekawe. I cóż - jak zawsze dobrze się czyta :)
Trochę literówek, ale to nie przeszkadza. Treść jest tu najważniejsza. Czekam, co dalej wykombinujesz xD

Aaa i weź nie dołuj sam siebie aż tak bardzo, bo się żal robi xD

Po prostu pisz xD

PS: thx za uwzględnienie mnie w "Twej paczce", jestem dumny normalnie xD

Największy LOL jak dla mnie?
CYTAT
- Halo?... Halo?... – pytała Daria przez telefon do nie odzywającego się Reynevana – Słyszę twój oddech... ty psychopato!
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Yeah, zawsze chciałam kopnąc ratlerka, to wredne bestie;p
Opowiadanie lekkie i przyjemne, humor dobrze wyważony i w należytym miejscu. Podoba mi się jak rozłożyłeś role osób z forum w opowiadaniu;] Co tu jeszcze dodać... Po prostu Boom i jego styl ;]
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
Kolego...

Nie wiem ile razy głośno zaśmiałem się czytając ten kawałek, ale na prawde jesteś świetny w tym co robisz.
Tego typu opowiadania zawsze kojarzyły mi się z Twoją osobą i mam nadzieje jeszcze długo tak pozostanie.
Wspaniała robota :)
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
SZKOŁA ŻYCIA
ODCINEK III

Od mojego pierwszego pobytu w szkole minął już ponad miesiąc. Przez ten czas zdążyłem poznać wielu ludzi, jednych lubiłem bardzie, innych mniej, ale liczyło się przede wszystkim to, aby wyciągać do ludzi pomocną dłoń i samemu ją przyjmować od innych.
Do Booma podszedł nagle jakiś chłopak.
- Cześć, jestem tu nowy, zaprzyjaźnimy się?
- Koleś, sala „mam cię gdzieś” jest na końcu korytarza.

A już na pewno trzeba się do ludzi przyzwyczaić. Na przykład do profesora Gothiego, nauczyciela historii, który prosto rzecz ujmując nie był zbyt obeznany ze współczesną technologią.
- Panie profesorze, czemu nie wchodzimy do klasy?
- Czemu? Ee.... badam zachowanie klamki... na drobne bodźce – mówił, szturchając klamkę – Otwórz się, zarazo!
Czy chociażby żenujące dowcipy profesora Yeeda, nauczyciela matematyki.
- Jak ma na imię córka Barbary i Rosy?
Cisza.
- Barbarosa!
- Hi hi – śmiali się sztucznie uczniowie.
A gdy już się przyzwyczaisz, pozostaje ci tylko wybrać swego ulubieńca.
- Jak tam, Krystyna – zapytał Kacperex – Gotowa do lekcji?
- Oczywiście – Boom uśmiechnął się lekko.
Zdziwieni? Pewnie zastanawiacie się jak ktoś, kto stale przezywa cię damskimi imionami może ci się podobać jako nauczyciel. Odpowiedź jest prosta: gumisie.
Kacperex otworzył paczkę żelków i połknął z niej zielonego.
Ktoś, kto lubi gumisie nie może być do końca zły. Poza tym... nie wiem czemu, ale czułem, że łączy nas specjalna więź. I wtedy, właśnie tego dnia, na tej przerwie, zrozumiałem, że Kacperex jest nauczycielem, jakim ja chciałbym być, takim mentorem, który poprowadzi mnie przez ścieżkę wiedzy.
Wtedy profesor głośno gwizdnął.
- Wybacz, Krysiu, wiem że podobają ci się mężczyźni, progesteron i tak dalej, ale jeśli już chcesz wzdychać do jakiegoś obrazka, to na Boga, nie rób tego do mnie ale do... Bogusława Lindy, na przykład. On przynajmniej nie skopie ci dupy, gdy będziesz godzinami spoglądał na jego owłosione pachy. Chociaż jesteś tak upierdliwy, że kto wie...
- Nie rusza mnie pańska złośliwość, bo wiem że w głębi serca jest pan równie słodki i wrażliwy jak te gumisie.
Kacperex wziął paczkę.
- Jak te gumisie?
- Yhym
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, młody, powiem tak, abyś zrozumiał. Policzę teraz do trzech gumisiów i jeśli dalej będę widział ciebie i twoją spódniczkę, zrobię z twojej twarz jedną wielką galaretę.
- Niech pan przestanie żartować...
- Jeden gumiś...
- Wiem o tym, że...
- DWA gumisie...
Booma już nie było.
- No – Kacperex wyciągnął z paczki czerwonego – I co się tak gapisz, głupi komuchu? – Odgryzł mu głowę – Trzeba przyznać, że rzeczywiście są słodziutkie...

Na stołówce.
- Myślałem, że jeśli zje gumisie, to będzie milszy.
- Też kiedyś myślałam, że gumisie robią ludzi dobrymi – mówiła Sever – Aż pewnego dnia podarowałam kilka mojej babci Heldze. Po zjedzeni wzięła topór i wyrżnęła połowę wioski.
- Jezu... – wystraszył się Nekromanta – Czy to znaczy, że gumisie są złe?
- Siemka wszystkim – obok nich usiadł Reynevan – Ktoś chce gumisia?
- Jedzenia szatana? Nie, dzięki...
- Jak ci poszła kartkówka? – zapytała Sever.
- Cóż, nie najlepiej.
- Znowu? – zdziwił się Boom – Chyba najwyższy czas na moje korepetycje.
- Odbiło ci? – oburzył się Reynevan – Pamiętasz jak było w gimnazjum?
Boom zawiesił głowę.

- Stolica Ukrainy?
- Hmm...eeee.....
Wtedy Nekromanta pokazał zdjęcie, na którym widniał kij.
- Patyk! – zawołał triumfalnie Reynevan..
- Nie....Kij + ów = Kijów. Musisz skojarzyć!
- Okey, okey, dawaj dalej...
- Stolica Chin?
- Hmm...eeee...
Boom pokazał sałatkę.
- Sałatka!
- Jaka?
- Pekińska!
- A więc?
- Stolicą Chin jest Sałatka Pekińska!
- Odejmij sałatkę.
- Pekińska!....PEKIN! YEEES!
- YEEEES!!!
..........................

- Świetna metoda, sam na nią wpadłem – chwalił się Nekromanta.
- Świetna, pfff – parsknął Rey – Na klasówce podane były stolice a trzeba było wypisać państwa. I tak też Budapeszt był stolicą Budy. Helsinki Helsanek.
- To od połączenia Helu i sanek – wyjaśnił Nekromanta.
- A stolicą Islandii była Issis Green.
- Issis...fajna jest.
- Niezła, ale i tak dostałem pałę.
- Ale miałeś jeden punkt.
- Bo Rzym jest stolicą Kościoła?
- Uznał to, więc musi być prawdą.
- Tak czy siak – Rey wstał – Będę musiał sobie z tym poradzić sam.
Wtedy odszedł. Boom zajął jego miejsce.
- Co ty robisz? – zdziwiła się Sever.
- Siadam na jego krześle, bo je wygrzał. To nasza zabawa, nazywa się „ciepłotyłek”. No dalej, spróbuj!
Sever przesiadła się ba dawne miejsce Booma.
- Bez kitu... rzeczywiście fajne uczucie.
- A teraz puść bąka i mocno ściśnij pośladki.
Sever spojrzała na niego dziwnie.
- Jak nie chcesz, nie musisz...

- Dobra uczniowie, słuchajcie mnie uważnie bo nie będę powtarzał – rzekł Clone na lekcji historii – Jako że pierwszego dnia szkoły nie było na to czasu, a oryginalne oświadczenie zapodział durny Dadex...
- Uprała mi je moja mama – bronił się księgowy.
-.... oświadczam wam ja, żadnych wygłupów w stylu: zróbmy sobie dzieciaka, albo postrzelajmy ze swoich siusiaków, bo przez wasze głupie pomysły cierpi na tym nie tylko szkoła ale także Dadex, na którego zawsze zwalam całą brudną robotę. Więc jeśli interesuje was jego los, to pohamujcie wasze hormony, a jak macie go gdzieś to witajcie w klubie.
Wtedy Clone ruszył w kierunku drzwi.
- To prawda... – łkał Dadex – To wszystko prawda....
- Dadex, rusz swój tyłek!
- Czy może być ktoś bardziej żałosny? – zapytał Rey.
- Dobra dzieci, włączę wam film – rzekł Gothi i podszedł do telewizora.
- Ktoś, kto próbuje włączyć telewizor telefonem komórkowym? – odpowiedziała pytająco Sever.
- Hej, masz pożyczyć klej? – zapytała nagle Nekromantę Daria.
- Pewnie...
Gdy odeszła Reynevan pociągnął swego kolegę z ławki w swoją stronę.
- Stary, gadałeś z nią...
- To miłe, że chcesz mnie uściskać ale mógłbyś tego nie robić tak mocno...
- Wybacz, sorki. Chodzi o to, że nie potrafię zrobić tego następnego kroku.
- A na jakim jesteś etapie?
- Wciąż wzdycham do niej przez telefon i macham na włefie.
- Oo..., odpowiada ci?
- Nie bardzo.
- Skoro etap wzdychań i marzeń masz za sobą, czas na finał – mówił Boom – Hipnozę.
Wtedy zawiesił głowę.

- Dobra Daria, teraz słuchaj mnie uważnie. Gdy pstryknę palcami, pokochasz Reynevana i staniesz się jego niewolnicą.
- Gdy pstrykniesz palcami pokocham Reynevana i stanę się jego niewolnicą.- mówiła w transie.
Nekromanta pstryknął palcami.
- Rey...Rey, kochany, gdzie jesteś? – wołała Daria – Chcesz to wymasuję ci plecy albo ugotuję zupę jak wrócimy do domu...
- Słodko...
........................

- Jesteś pewien, że to zadziała? – zdziwił się Rey.
Boom znów zawiesił głowę.
........................

- Gdy pstryknę palcami, nie pójdziesz na mecz, ale obejrzysz ze mną kolejny odcinek „Mody na sukces”.
- Gdy pstrykniesz palcami, nie pójdę na mecz, ale obejrzę z tobą kolejny odcinek „Mody na sukces” – powtórzył Reynevan.
Nekromanta pstryknął palcami.
- Hej... co tam w naszym serialu?
- Brooke znowu się z kimś puściła – odpowiedział Boom.
- Super... Może wymasować ci stopy?
- Chętnie...
.........................

- Wierz mi, to sprawdzona metoda – uśmiechnął się lekko Nekromanta.
- Wielkie dzięki, ale jak już mówiłem wcześniej, z tym też muszę sobie dać radę sam – Wtedy zadzwonił dzwonek, a Rey szybko wyszedł.
- Ach... te jego ciepłe dłonie na moich stopach.
- Że co? – zdziwiła się Sever.
- Ee.... chodziło mi o jabłonie na śnieżnych stokach.

Fiu.... nieźle wybrnąłeś.

- Hej, kolego – zawołał Szczurek na holu - Masz rozmienić złotówkę, chcę sobie kupić kawę.
- Ale przecież kawa z automatu kosztuje właśnie złotówkę. Wystarczy tylko włożyć...
- Zaraz... – przerwał mu woźny – Uważasz, że jestem głupi?
- Nie, ja tylko...
- Dość! Od początku wiedziałam, że bezduszny z ciebie człowiek, ale dopiero teraz dostrzegłem tą nienawiść... – rzekł groźnie i odszedł nie spuszczając z niego wzroku.
- Czemu się tak dziwnie na ciebie patrzył? – zapytała Sever.
- Sam do końca nie wiem.
- A...bym zapomniała. Daria, ta z naszej klasy, chciała z tobą pogadać.
- Ze mną?
- Tak, mówiła że to ważne.
- Skoro tak, to chyba do niej pójdę.

- Gadaj, psychopato! – wołała Daria odbijając Nekromantę od ścian – Przyznaj się!
- Ratuuuuuunkuuuuu!
- To ty tak sapiesz przez telefon, zboczeńcu! – Wtedy kopnęła go w krocze. Boom skulił się i upadł na podłogę.
- Panie Johnson! – zawył z bólu.
- O rany, przepraszam – Daria pochyliła się – Boli cię?
- A czy kurczaki chciałyby latać?
- No.... nie wiem.
Nekromanta rozluźnił mięśnie i spojrzał gdzieś w dal.
- Lubię myśleć, że tak...
- Dobra, wstawaj.
- Słuchaj, to nie ja bawię się w głuchy telefon tylko Reynevan.
- Reynevan?
- Ten, z którym siedzę zawsze w ławce.
- Ten brunet? Jest całkiem fajny...
- Chodzi o to, że nie ma odwagi do ciebie zagadać.
- Cóż.... powiedz mu, że nie gryzę.... mocno.
- Spoko, zapamiętam.
- Zanim odejdziesz – zatrzymała go – Mam do ciebie jedno pytanie.
- Wal... znaczy się pytanie, nie w krocze....
- Kto to jest pan Johnson?

- AAAAAAAAAAAAAA! – wrzasnął w myślach Boom – Zdradziłeś się! Dobra, tylko spokojnie. W końcu nie może się dowiedzieć, że nadałeś swemu „małemu żołnierzowi” na imię „pan Johnson”. Uda ci się, wymyśl coś!
- To krewny z Ameryki. Zawsze o nim myślę gdy odczuwam ból. Pomaga mi przetrwać trudne chwile.
- Masz z nim kontakt?
- Niestety wystrzelili go w kosmos. Biedaka uderzył meteor....
Daria odeszła bez słowa pożegnania.

Znowu świetnie wybrnąłeś! Jesteś wielki! Zastanawiam się tylko co z tego wszystkiego wyniknie.
Następnego dnia na stołówce.
- I jak, gadałeś z nią?
- No! – wykrzyknął radośnie Reynevan – Powiedziałem do niej „cześć”!
- „Cześć”? To wszystko?
- Stary, a co ty byś chciał, co? Z babkami trzeba powoli, rozumiesz, muszą się oswoić z nowo poznaną osobą.
- Jak uważasz...- Boom wziął tacę i usłyszał jakieś dziwne odgłosy. Odwrócił się i ujrzał Szczurka, zanurzającego widelec w zupie.
- Meeeeee.....eeeeeeeeeee....- jęczał woźny – Ja nie móc jeść zupa....eeeeeee....eeeeeee
- Przestań, dobra – odparł Nekromanta – Wcale nie uważam, że jesteś głupi.
- Nie?
- Nie... Bycie woźnym to odpowiedzialna praca: trzeba znać się na chemikaliach, wiedzieć jakiej szmaty użyć do podłogi.
- Naprawdę tak uważasz?
- Pewnie. Poza tym wymaga jakiegoś pomyślunki, nie to co koleś rozdawający jedzenie na stołówce.
- Proszę! – rzekł facet stojący za ladą – Oto twoje zasmarkane kartofle! – rzucił mu kilka, zaciskając zęby.
- Dziękuję... – powiedział lekko żałośnie Boom – Na pewno będzie smaczne...
Wtedy przysiadł się do swoich przyjaciół.
- Cóż... – westchnęła Sever – Kolejny dzień szkoły powoli dobiega końca...
- Nom – przytaknął Reynevan.

Gdy usłyszałem to zdanie, uświadomiłem sobie jak szybko może zlecieć czas...
Mogę spędzić te trzy lata uganiając się za swoim mentorem

- Posłuchaj, młody, mam już cię dosyć – wysyczał Kacperex – Wiesz co... napiszę ci zwolnienie, abyś mógł wrócić do domu, założyć ulubione stringi, pomalować paznokcie i przeczytać nowe wydanie „Pani domu”. Co ty na to?

Mogą również prowadzić dziwne wojny.
- Uwaga na głowę! – zawołał Szczurek gdy wiadro uderzyło Nekromantę – Ups... wymsknęło mi się...

Ale mogę również podejmować odważne decyzje.... i odnieść wiele zwycięstw.
- Hej, Daria – rzekł Reynevan gdy już wszyscy wychodzili ze szkoły.
- Cześć, Rey. Czyli już się mnie nie wstydzisz?
- Heh – zaśmiał się lekko w odpowiedzi – Wiesz co, zastanawiałem się... czy może nie chciałabyś czasem gdzieś ze mną wyskoczyć... oczywiście jak bliżej się poznamy.... Czy ja mam w ogóle szansę? – walnął nagle prosto z mostu.
- Nie wiem. Chyba sam będziesz musiał się przekonać.

A już na pewno nie ważne co przyniesie ze sobą przyszłość, trzeba zawsze wierzyć, że wszystko skończy się dobrze.
Boom przyniósł miskę chrupek.
- To co oglądamy?
- Taniec z gwiazdami... – odpowiedziała Sever.
- Że co? To żenada...
- Nowa tancerka ma wielkie piersi...
- Subcio!...

Mnie pozostaje tylko mieć nadzieję, że i do mnie uśmiechnie się kiedyś szczęście....
 

Reynevan

de Tréville
Dołączył
30.10.2004
Posty
1999
LOL

Może tak skomentuję:

CYTAT
- Ty, co ona robi?!
- Jak dla mnie, to totalna abstrakcja...


Opowiadanko fajne, totalnie pokręcone, jak zawsze w twoim świetnym "sensacyjnym" stylu. Tylko... jak zawsze, pozostawiasz niedosyt = mało ;P
I co mi teraz... czekam na więcej. Więcej! Pisz waść, bo im więcej dajesz tym więcej chciałbym przeczytać.
Humor? Czarny, i to jest to.

I baj de łej, Daria, zapraszam do kina... na takie romantyczne jakieś... dajmy, Teksańską masakrę piłą łańcuchową. Co Ty na to? xD
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
CYTAT
- A teraz puść bąka i mocno ściśnij pośladki.


Czytając forum nigdy niczego nie jedzcie, taka moja rada, bo ja czytajac ten kawalek wcinalem bułkę ;p
Hmm, wciąż masz masę fajnych pomysłów, a to dopiero miesiąc szkoły ;d Czekamy na cd.
 

Nameless

Szatan na kółkach
Moderator
Dołączył
30.1.2005
Posty
1774
xD xD xD xD XD świetne, przeczytałem i padłem ze śmiechu. tak skseruje po szczurku widać i czuć że masz jeszcze dużo pomysłów i nieprędko ci się one wyczerpią. z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy


CYTAT
- Hej, kolego – zawołał Szczurek na holu - Masz rozmienić złotówkę, chcę sobie kupić kawę.
- Ale przecież kawa z automatu kosztuje właśnie złotówkę. Wystarczy tylko włożyć...
- Zaraz... – przerwał mu woźny – Uważasz, że jestem głupi?
- Nie, ja tylko...
- Dość! Od początku wiedziałam, że bezduszny z ciebie człowiek, ale dopiero teraz dostrzegłem tą nienawiść... – rzekł groźnie i odszedł nie spuszczając z niego wzroku.


najlepszy fragment xD
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
ODCINEK IV
Na wstępie chciałem zaznaczyć albo przypomnieć, iż słowa pisane pochyłym drukiem są myślami danymi bohatera.
Miłej lektury.

Boom szykował się właśnie do szkoły. Wszedł do łazienki, obmył twarz i ręce.
- Zaraz... – spojrzał na siebie w lustro
- Hy – wstrzymał oddech. Na jego brodzie widniał mały włosek.
- YEEEEEEEEEEEE!
Szybko wybiegł na ulicę w samej piżamie i sprintem udał się kilka przecznic dalej do mieszkania Reynevana.
- Rey! Rey! – wołał, otwierając drzwi wejściowe – Nie uwierzysz co się stało.
- Jestem w łazience, możesz wejść.
- Normalnie zzieleniejesz z zazdrości.
Boom otworzył kolejne drzwi i ujrzał Reynevana usmarowanego pianką do golenia.
- Co tam? – zapytał – Co to za wielka wiadomość?
- Aa...w zasadzie to nic takiego.
- Hy – Reynevan wstrzymał oddech – Urósł ci pierwszy włosek!
- To nic takiego...
- Szybko, pomyśl życzenie
Zatnij się, chamie!
- Ał... – Rey przyłożył dłoń do policzka- Zaciąłem się...
- Jaka szkoda...
Dzięki Boże, obiecuję że dam w niedzielę zolkę na tacę

***SZKOŁA ŻYCIA***

- Dobra... – odezwał się Kacperex – Teraz oddam wasze klasówki.
- Super! – myślał Nekromanta – Kolejna piątka!
- Stefciu... – profesor wręczył mu kartkę.
- Cztery mniej? – oburzył się Boom – Czemu tylko tyle?
- Zrobiłeś błąd w nazwisku.
- Wcale nie.
- Nie nazywasz się Nekromanta Boom, tylko Stefania Malutka, zapamiętaj to. Aha, Jagger – Kacperex podszedł bliżej – Pragnę osobiście pogratulować ci wspaniałych ocen. Jesteś chyba piątym najmądrzejszym uczniem w szkole pełnej idiotów.
- Cóż, wie pan, staram się...
Profesor głośno gwizdnął.
- Błąd, kolego, dostałeś kolejną pałę! – nauczyciel rzucił kartkę na ławkę – Zaiste, piękna seria, punktujesz jeden za drugim. Już przez chwilę wydawało mi się, że może jednak, a może będzie ta dwója, ale ty mnie nie zawiodłeś. Gratulację! Jestem z ciebie dumny – zrobił smutną minę – Więc chyba nie zobaczymy się w przyszłym roku, ojej, będę tęsknił... – Kacperex odszedł udając, że płącze.

Zadzwonił dzwonek.
- Jak to kolejna pała? – zdziwił się Boom – Stary, co z tobą?
- To chwila słabości, zobaczysz, następnym razem się odkuję.
- Rey, twoja chwila słabości trwa już dwie klasówki i jedną odpowiedź – odparł Nekromanta – No i ta chwila słabości na kuiblu...
- Daj spokój, sam sobie...
- ... z tym poradzę, tak? – dokończył za niego – Co cię ugryzło? Czemu nie chcesz sobie pomóc?
- Bo sam sobie dam radę! – krzyknął Rey, spakował się i wyszedł z klasy.

- Wiesz może co się stało z Reyem? – zapytał Nekro Sever po wyjściu z klasy.
- Nie mam pojęcia, ale rzeczywiście ostatnio zachowuje się jakoś dziwnie. Jak go zapytałam co to są hemoroidy, odparł: „Odczep się, dbam o higienę!” – Sever umilkła widząc zakłopotanie swego kolegi – A wiesz chociaż skąd się biorą dzieci?
- Sever, mam 16 lat, za kogo mnie masz?
Przynosi je bocian Lucek...
- Hej, Daria! – zawołała Sever na widok koleżanki – Jak sprawdzian?
- Piąteczka – odpowiedziała z uśmiechem.
- To tak jak ja!
- A ty, Boom, co dostałeś?
- Cztery mniej.
- Ha! – zaśmiała się jeszcze raz Daria i zwróciła się do Sever – Żółwik...
- Wybacz, ale nie znoszę żółwików... są takie...obślizgłe...fuj!
- Sever, to taki gest...stykamy się pięściami.
- A... to żółwik!

Obie odeszły

Od pewnego czasu Daria i Sever są najlepszymi przyjaciółkami, stały się sobie bardzo bliskie. To dość zaskakujące, podczas gdy ja i Rey coraz bardziej się od siebie oddalamy. Zaraz... czy właśnie uznałem nas za parę?

Nekromanta usłyszał za sobą głośny gwizd.
- Z drogi, Stefciu!
- Profesorze Kacperex, mam pytanie.
- Odpowiedź brzmi tak: to ja widziałem cię jak przymierzasz nowy stanik w damskiej toalecie. Ale nie martw się, cała szkoła już o tym wie.
- Nie zupełnie o to mi chodziło. Czy miał pan kiedyś taki problem, że...
- Młody, dasz mi chwilkę?
- Jasne.
Kacperex oparł głowę o ramię i udał, że śpi.
- Profesorze!
- A! – obudził się – Młody, jakbyś nie załapał aluzji... mam cię gdzieś!
Odszedł.
- Ja ci mogę pomóc – odezwał się Szczurek.
- Ty?
- A co? Taki cieć jak ja to pewnie nic nie przeżył, tak?
- No dobra, mam kłopot. Mój kolega potrzebuje pomocy ale za nic nie chce jej przyjąć. Co robić?
- To proste, złap za wiadro, wlej trochę benzyny i podpal.
- I po co mi to? – odparł Boom.
- Nie wiem. A po co zadajesz takie głupie pytania.
Szczurek również odszedł.

Wbrew pozorom cieć rzeczywiście udzielił mi rady. Zamiast zastanawiać się jak mu pomóc, po prostu to zrobię.

- Rey! – zawołał tuż obok pokoju nauczycielskiego – Mam gdzieś czy tego chcesz czy nie, ale po szkole wracamy do mnie i pouczymy się o epoce starożytności.
- Hej...a... ja właściwie.
- Dobrze, chłopcze – odezwał się Clone – Wyrażam zgodę na twoje przenosiny do klasy matematycznej. Ale mam nadzieję, że to nie z powodu Pauliny – dyrektor zwrócił się do Nekromanty – Tydzień temu urodziła piątego bachora. Mówię wam, rozmnaża się jak prawdziwy królik. Mam nawet wrażenie, że ma puchaty ogonek... – Clone zamyślił się – Tak czy siak – odparł po chwili z uśmiechem – W końcu to nie ja jestem ojcem. A przynajmniej tak mi się wydaje – rzucił jeszcze na stronie odchodząc.
Choć na korytarzu panował gwar rozmów, dla tych dwóch zapanowała grobowa cisz.
- Nekro...
- Po prostu się zamknij... – syknął Boom i zszedł schodami na partet.

Byłem wściekły na Reya! Ale jak się okazało nie tylko ja miałem takie problemy.
- Gadałam z dziewczynami – mówiła Sever – Po szkole zbierzemy się w kupę i skopiemy tą szmatę co ci ukradła gumkę do włosów. Ach... – wzruszyła się nagle – To będą piękne trzy lata!
- Jeśli o to chodzi... to....
- Tu jesteś! – zawołał Giflion, włefista – Dyrektor wyraził zgodę na twoje przenosiny do mojej klasy. Początkowo był niechętny ale opchnąłem mu paczkę fajek i zdjęcie gołej sekretarki spod 3. – zaśmiał się – A, i mam twoją gumkę... No, to do zobaczenia na zajęciach.
Raz jeszcze zapadała cisza chociaż wokół słychać było rozmowy.
- Sever...
- Nawet się nie odzywaj!

Do samotnie siedzącego na ławce w pobliskim parku Booma po chwili dołączyła Sever.
- Hej...
- Hej...

Wiecie, zaskakujące jak różnie i identyczne mogą być problemy. Lecz jakie by nie były, sprowadzają się wpierw do gniewu.
- Nienawidzę Darii!
- Nienawidzę Reya!

Później do żalu.
Oboje głośno westchnęli.

Zaś na końcu do tęsknoty.
- Tęsknię za Darią...
- Tęsknię za Reyem...

A gdy już przejdzie się wszystkie trzy fazy, pozostaje wybrać.

Następnego dnia w szkole.

Czy udobruchać swoją dumę, czy też nie...
- Hej, Sever.
- Hej, Daria.

- Hej, Nekro
- Hej, Rey.

Nie wszystko jednak zależy od nas. Czasem pomaga ci zaufanie i długa przyjaźń.
- Słuchaj, przepra....
- Nie, Rey. To ja przepraszam – odezwał się Boom – Zachowałem się jak samolubny dupek. Wiem, że to ze względu na mnie wybrałeś profil humanistyczny, w końcu wiedziałeś, że nie mając nikogo znajomego w klasie wpadłbym w panikę i zaczął zachowywać się jak wściekły pies...buldog.
- Nie przesadzaj... bardziej jak kotek...taka kicia...miał, miał...
- Chodzi o to – mówił dalej z lekkim uśmiechem – Że wiem jak wiele dla mnie zrobiłeś i naprawdę to doceniam.
Po tych słowach obaj spojrzeli na siebie.

Wiecie... gdy dwóch facetów próbuje sobie coś wyznać zawsze wychodzi to beznadziejnie.
- Stary, jesteś moim kumplem...
- Ty moim też.
- Znamy się od małego...
- Od takiego kajtka.
- No... lubię cię.
- Ja.... ciebie też.
- Ziom!
- Ziom!
- Żółwik!
- Żółwik!

Wtedy obaj oparli się o ścianę i spojrzeli w przeciwne strony.
- Myślisz, że ktoś się na nas patrzył?
- Mam nadzieję, że nie...

Lecz, niestety, nie zawsze mamy zaufania i długiej przyjaźni za sobą.
- Okłamałaś mnie...
- Nie... tylko nic ci nie powiedziałam.
- To to samo – Sever odwróciła wzrok – Zawsze tak jest. Tak miałam w podstawówce, w gimnazjum, a teraz tutaj. Zawsze gdy kogoś polubię i staram się do niego zbliżyć, on mnie opuszcza.
- Wciąż będziemy się spotykać – broniła się Daria – Poza tym, wybacz, ale jeśli uważasz, że tak po prostu zapomnę o sporcie, to się mylisz. Zrozum, jestem w tym naprawdę dobra i mam duże szansę na zawodową karierę. Więc jeśli nie chcesz się z tym pogodzić, to...

I, niestety, jak to bywa w młodzieńczych latach, samolubność często wygrywa.
- Przykro mi.
Sever odwróciła się i ruszyła w głąb korytarza.

- A pamiętasz tego wielkiego, napakowanego kolesia, który chciał skraść mi plecak? – wspominał Boom.
- Nom. Udałeś martwego, on cię obwąchał i sobie poszedł.
- Ale i tak jakoś ubyły mi dwie kanapki.
- No dobra, to ja je zjadłem...
- Rey!
- Wybacz, ale twoja matka robi świetne kanapki.
- Wiem...

Siedziąc na ławce pobliskim parku, zastanawiał się jak dobrze było nam przez te lata. Taaak.... znowu określiłem nam mianem pary. Ale bardziej jako „partnerzy”
- Powiedz...czemu się tak wtedy wkurzyłeś? Bo przecież nie z powodu mojego odejścia?
Nekromanta spuścił głowę.
- Chodziło co o to, że zostaniesz sam?
- Czy to nie babskie?
- Stefciu... – odezwał się Kacperex idący w stronę parkingu. – W twoim przypadku to zupełnie normalne.
- Wiem, jasne – mówił ironicznie Boom – Jestem dziewczynką...
- Aha, Jagger – profesor zatrzymał się – Świetny ruch. Przepisanie się do innej klasy do piękny przykład odwagi.

I wtedy usłyszałem Reynevana jakiego znałem dawniej.
- Wie pan co profesorze. W przyszłym tygodniu napiszę poprawę na taką piątkę, że aż nie zmieści się ona na kartce, a gdy wypadnie panu długopis i wyskoczy biodro, zapyta pan siebie: „Co za geniusz z tego Jaggera”. Kupa pan?
- Heh – parsknął Kacperex wsiadając do samochodu – Kumam.
- Dobrze jest mieć cię z powrotem.
- Dzięki...

Niestety nie wszędzie było tak miło.
- Dobra... czemu Sever jest na jednym końcu korytarza a Daria na drugim? – zapytał Rey.
- Nie wiem, może dostały okresu? – zaśmiał się Nekromanta – To nie był dobry żart, co?
- Niezbyt.
- Co robimy?
- Trzeba z nimi pogadać.

- Hej, Sever – odezwał się Nekromanta – Słuchaj, wiem że jesteś smutna, ale...
Wtedy Sever odwróciła się i wyjęła nóż.
- Jezus, Maria!
- Spokojnie – odezwała się cicho szlochając – Odpruła mi się nitka...
- Eee... chciałem powiedzieć, że nie możesz od tak rzucać przyjaciela. Co prawda nie znamy się długo, ale wiedz, że jeśli chcesz to mogę ci pomóc.
- Niby jak? – zapytała – Wpadniesz do mnie i przyniesiesz paczkę chipsów? Nic z tego, życie nie jest takie proste...

Wtedy odeszła dalej płacząc.
Po paru minutach.
- Gadałeś z nią? – zapytał się Reynevan.
- Tak, ale nic z tego nie wyszło. A co u ciebie?
- Też bez efektów. Pod koniec Daria tylko się wkurzyła i poszła do domu.
- To co robimy?
- Nie wiem jak ty ale ja muszę już spadać.

Najgorzej jest jednak, gdy chcesz pomóc a nie wiesz jak.
- Cóż... to i ja pójdę.
Lecz tuż przed wyjściem poślizgnął się i upadł.
- Haha – zaśmiał się serdecznie Szczurek – Stare sztuczki są zawsze najlepsze.
- Co powiedziałeś? – Nekromanta szybko wstał i nagle się ożywił. – Czy powiedziałeś, że stare sztuczki są najlepsze?
- Bo to prawda. Zamiast się głowić nad skomplikowanymi sposobami, wybierz najprostszy.
Ku zdumieniu woźnego młody chłopak, sięgający mu zaledwie do klatki piersiowej, objął go.
- Dziękuję ci! Dziękuję ci! – wołał – To już drugi raz dzisiaj. Pomimo tych uszczypliwości i kuksańców naprawdę świetny z ciebie facet. Dzięki!
Wtedy wyszedł.
Szczurek myślał, że wybuchnie, zaczął drżeć z wściekłości. Nagle kucnął i przyłożył sobie kij od mopa pod brzuch
– Zawiodłem... więc nie będzie – mówił drżącym głosem – Harakiri! ....Hyyy!
Po chwili opadł na ziemię.
- Zaraz... czy ja zdurniałem?

W domu Sever.
Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju.
- Jeśli to kolejna porcja lodów, to wejść...
- Cześć – odpowiedział Boom.
- Co ty tu robisz?
- Mam chipsy...
- Mówiłam ci przecież, że...
- ...i lody.
- Dawaj! – zawołała i odebrała pudełko. Nekromanta usiadł obok na łóżku – Nawet nic nie mów – wyprzedziła go.
- A jednak coś powiem. Jesteś strasznie samolubna...
- Że co? – oburzyła się Sever.
- Myślisz tylko o sobie, wiem coś o tym bo i ja taki bywam. Poza tym nie potrzebnie się nad sobą użalasz. Znam cię już trochę czasu, a ty stale zapominasz, że ja też jestem twoim przyjacielem i wierz mi, zawsze ci pomogę... – Zapadła cisza – Nie jesz już lodów?
Wtedy Sever podniosła głowę i odpowiedziała z uśmiechem.
- Już mi się przejadły.

Przyjaciele są najważniejsi.. No, może oprócz miłości, rodziny... i lodów, tak lodów.. i kapitana Haka... i Power-Rangers... ale to wszystko. Dlatego zawsze trzeba o nią dbać....
Wtedy oboje spojrzeli za siebie. Zapadła cisza.

... a może będzie z tego coś więcej niż przyjaźń
 

Nameless

Szatan na kółkach
Moderator
Dołączył
30.1.2005
Posty
1774
Długo wyczekiwany następny kawałek i proszę jaki geniusz. Z jednej strony komedia do kwadratu, z drugiej mam opowiadanie, które zahacza o życie każdego, o przyjaźń.


CYTAT
Szczurek myślał, że wybuchnie, zaczął drżeć z wściekłości. Nagle kucnął i przyłożył sobie kij od mopa pod brzuch
– Zawiodłem... więc nie będzie – mówił drżącym głosem – Harakiri! ....Hyyy!
Po chwili opadł na ziemię.
- Zaraz... czy ja zdurniałem?


jak zwykle najlepszy kawałek jest ze szczurkiem xD
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
Wszyscy się ze mnie smieją ;[ Aaa potne się a potem posklejam ;p
A śmiejcie się, na zdrowie :D
BOOM jak zwykle wejście smoka w stylu boom. I jest też w tym sporo prawd życiowych i nauki dla potomnych :)
 

Reynevan

de Tréville
Dołączył
30.10.2004
Posty
1999
CYTAT
- Szybko, pomyśl życzenie
Zatnij się, chamie!

LoL

CYTAT
To dość zaskakujące, podczas gdy ja i Rey coraz bardziej się od siebie oddalamy. Zaraz... czy właśnie uznałem nas za parę?

LoL2


CYTAT
- Dziękuję ci! Dziękuję ci! – wołał – To już drugi raz dzisiaj. Pomimo tych uszczypliwości i kuksańców naprawdę świetny z ciebie facet. Dzięki!
Wtedy wyszedł.
Szczurek myślał, że wybuchnie, zaczął drżeć z wściekłości. Nagle kucnął i przyłożył sobie kij od mopa pod brzuch
– Zawiodłem... więc nie będzie – mówił drżącym głosem – Harakiri! ....Hyyy!

Tak, szczurek... xD... LoL3

CYTAT
... a może będzie z tego coś więcej niż przyjaźń

LoL na całego;P

Ciekawe co dalej, zwłaszcza po tym na końcu ;P
Pisz i tyle tu napiszę ;P
 

Nekromanta Boom

Dzika Karta
Weteran
Dołączył
1.10.2004
Posty
3777
SZKOŁA ŻYCIA

Dzień zaczął się jak zwykle. Świeciło słońce, było dość ciepło... a ja zasuwałem małym skuterkiem do szkoły.

Boom pojawił się na jezdni w dużym kasku i goglach, kolana miał tuż pod brodą.
Niestety skuter był bardzo mały.Nekromanta stanął na światłach.
- No proszę – uśmiechnął się szeroko Szczurek będący tuż obok w furgonetce.
Na jego widok Boom wytrzeszczył oczy i upuścił z ust gwizdek, który służył mu za klakson.
Szczurek wyjrzał przez okno.
- Ścigamy się do szkoły. Kto przegra, zginie.
- Odbiło ci? – oburzył się Nekromanta – Ja mam skuterek a ty furgonetkę!
- Wybieraj, śmierć tu albo w szkole. Tu przynajmniej masz jakieś szanse.
Po chwili światło zmieniło się na zielone. Obaj ruszyli.
- Na pohybel! – zawołał Boom i ruszył pędem swoją małą zabawką.
- Haha – Szczurek zaśmiał się złowieszczo i wcisnął jakiś przycisk. Nagle z jego samochodu wyłoniła się mechaniczna ręka, zakończona śmiercionośnymi ostrzami.
- AAAA! – krzyknął na ten widok młody uczeń i tuż przy zakręcie na szkolny parking, wpadł w poślizg i znalazł się w krzakach.
- Haha. Przednia zabawa.
- Odbiło ci?! – Boom wyszedł i otrzepał się z liści – Pytam się, odbiło ci?!
Woźny zrobił tylko krok do przodu.
- Przyzwyczaj się.

***
SZKOŁA ŻYCIA
***

- Okropnie wyglądasz – rzekł Reynevan na widok swojego kolegi.
- To ten głupi cieć, zaczynam już mieć go dosyć.
- Oj... – kiwał głową – Mały Michaś nie będzie zadowolony, że zepsułeś jego skuter.
- I co? Ma tylko pięć lat – parsknął Boom – Co zrobi, pobije mnie?
Znowu...
Wtedy się rozeszli a Boom wszedł do klasy.
- Stać! – wrzasnął Kacperex – Spóźniłeś się!
- Wiem, ale...
- Żadnych ale! Jak chcesz się spóźniać na swoje piątkowe pidżama party, które tak chętnie organizujesz, spraszając swoje wszystkie psiapsiułki – droga wolna! Ale na moje lekcje masz być punktualnie, kapujesz?
Nekromanta głośno przełknął ślinę
- Kapuję.
- A teraz jazda do konta!.
Boom wykonał polecenie.
- Przodem do ściany... No!
Nauczyciel podszedł do tablicy.
- A teraz – zwrócił się do uczniów – Kto mi powie co to jest teocentryzm? Może... Barby.
Sever nagle podniosła głowę.
- Eee... mmm... eee
- Przepraszam, masz wadę wymowy? – zapytał spokojnie Kacperex. – Bo każde zdanie zaczynasz od „eee...mmm”
- Eee... mmm...
Wtedy nauczyciel gwizdnął jak to miał w zwyczaju i podszedł do jej ławki.
- Oo... biedna miał dziewcinka nie może się wyśłowić, cio? Nie psiejmuj się...
- Dziękuję, ale...
Kacperex jeszcze raz gwizdnął.
- Posłuchaj mnie teraz, dziewczynko, bo dam ci radę. Wróć do przedszkola, pobaw się lalkami i poskacz na skakance, lecz jeśli uważasz, że jesteś za stara, to wskocz na drzewo, a jak dorośniesz na tyle, by móc powiedzieć coś więcej niż „eee... mmm... ja być Barby”, zejdź.
Nastała długa chwila ciszy.
- W porządku... – uśmiechnął się szeroko profesor – A teraz jazda do konta!

- Siema – przywitał się Boom gdy Sever stanęła obok niego.
- Długo tu stoisz?
- Wystarczająco długo by zapoznać się z nowymi kolegami – odpowiedział i wskazał koleżance dziury w ścianie – To jest Mietek, to Robert, a to Brdibababał.
- Brdi co?
- Ciiiii – Nekromanta położył palec na ustach – Brdibababał nie lubi hałasów. Nie chcę nic mówić ale najlepiej się do niego nie odzywaj... ma chyba rozdwojenie jaźni.
- Mam już dosyć Kacperexa – syknęła Sever – To największy dupek w całej szkole.
- Daj spokój... to wspaniały nauczyciel.
- Że co? Co ty w nim widzisz?
Boom zawiesił głowę.

- No dalej, dalej – krzyczał Kacperex pod koszem – Uda ci się, rzucaj piłkę, rzucaj!
Nekromanta złączył nogi, wywalił język na wierzch i szybkim ruchem posłał piłkę wysoko w powietrze. Ku uciesze obu, piłka wpadła do kosza.
- Brawo! Brawo! – wołał Kacperex – Kto jest moim mistrzem, no kto jest moim mistrzem?
- Ja jestem!
Nauczyciel podszedł do Booma i mocno go objął.
- Kocham cię, synu.

- Ach... – westchnął w myślach Nekromanta. – Słodkie marzenia.

Na stołówce.
Boom wszedł właśnie do pomieszczenia.
Jak zapewne pamiętacie, Rey przepisał się do innej klasy...
Reynevan pomachał swemu kolędzie, lecz gdy ten chciał się dosiąść, inni szybko zajęli wolne miejsca.
... i niestety miał nowych kumpli. Więc musiałem znaleźć inne miejsce.
- Nekro, tutaj! – usłyszał czyjś głos. Gdy się odwrócił, ujrzał machającą dłoń Owena11.
- O, nie – rzekł ze zgrozą – Kujoni i nieudacznicy.
Szybko zawiesił głowę.

Nekromanta siedział na tronie a wszyscy z Owenem na czele oddawali mu pokłony.
- O, panie i królu nasz – przemówił Owen – Rządź nami mądrze i zaprowadź nas w stronę wielkich i pięknych cycków.
Boom wstał i uroczyście rzekł:
- Oświadczam wam, moi poddani, że nie spocznę póki każdy z nas nie zasmakuje widoku gołych cycków.
Na te słowa tłum odpowiedział wiwatami.
- Ponadto chciałbym ogłosić swój pierwszy dekret. Zmusimy władze by udostępniły nam pornosy... za pół ceny i od 13 lat!
Wiwaty zabrzmiały jeszcze głośniej.
- A więc, pod ratusz!

Boom zasiadł do ich stołu.
- Siemka...
- Siemka, Nekro, siemka – mówił ćwokowato Owen – Ale odjazd, będziemy się świetnie bawić.
- Nie wątpię... Dadex? – zdziwił się nagle – Co pan tu robi?
- To co zwykle – odpowiedział księgowy – Jem po cichu obiad bo nikt mnie nie kocha...
- Zapytałem z grzeczności, ale dziękuję za szczerość.
- Jakbyś nie wiedział, jestem Owen11.
- Właściwie to skąd ta cyfra przy twoim imieniu?
- O to samo zapytałem ojca.
- I co ci odpowiedział?
- Że dla jaj.
- Aha...

- Świetny rzut, Daria! Tak trzymaj! – dopingował Reynevan podczas zawodów piłki ręcznej.
- To twój chłopak? – zapytała koleżanka z boiska. Na to pytanie Daria odpowiedziała śmiechem.
- Nie... ale chyba się przymierza, nie sądzisz?
- Wydaje mi się, że możesz z nim trochę poigrać, albo przynajmniej go wykorzystać.
- Spróbujmy...Rey! – zawołała Daria – Przynieś mi wodę i ręcznik!
- Robi się!
Wybiegł z sali i po kilku minutach wrócił.
- Proszę.
- Świetnie, teraz skocz do sklepu pod bułkę i załatw mi jakiś dobry antyperspirant.
- Czy ty mnie aby przypadkiem nie wykorzystujesz?
- Nie wiem, może.
Daria smakowicie oblizała wargi.
- Będę za sekundę!

- Profesorze Kacperex – odezwał się Boom - Chciałem tylko powiedzieć, że to prawdziwy zaszczyt móc uczestniczyć w pańskich zajęciach.
- Ojej... – profesor udał wzruszenie – Naprawdę tak uważasz? Cóż, to teraz mogę już umrzeć. W końcu nic nie obchodzi mnie tak, jak zdanie szesnastoletniej dziewczynki, której głównym kłopotem jest to „czy ten przystojniak z drużyny piłkarskiej zauważył, że wypchałam sobie stanik?”.
- Ale ja...
Nauczyciel gwizdnął.
- Posłuchaj mnie, Justynko, ty jesteś uczniem a ja nauczycielem, ty masz lat szesnaście, a ja ... więcej niż ty. Ty masz mutację głosu, ja ryk tysięcy wojowników. I w końcu... ty masz jajniki a ja jądra – podsumował – Nie widzisz tej bariery różnic?
Boom spuścił wzrok
- Teraz wybacz – rzekł nauczyciel – ale wrócę do domu i będę, jak zwykle, samotnie oglądał „Na wspólnej”.
Profesor odszedł, a zaraz potem pojawił się Szczurek,
- Siemka.
- Idź stąd – syknął Boom – Wciąż ci nie wybaczyłem po ostatnim razie.
- Wiem i chciałem cię przeprosić.
- Poważnie?
- Tak, to było głupie z mojej strony.
- Cóż... przyjmuję przeprosiny.
- To super. Mam dla ciebie prezent.
- Dla mnie?
Woźny odsunął się i Nekromanta ujrzał wysokiego chłopaka z pomalowanymi na czerwono ustami.
- To Zibi, umówiłem cię z nim na randkę.
- Ale ja nie jestem gejem!
- Że co? – zdziwił się Szczurek – A, no tak – schylił się i szepnął mu do ucha. – Zibi też nie.

- Jesteś naprawdę świetna –mówił Reynevan – Jeszcze nigdy nie widziałem żeby dziewczyna tak mocno rzucała piłką.
Daria odpowiedziała na pochwały uśmiechem.
- Ale?
- Ale mnie nie dałabyś rady – odparł dumnie – Wybacz, ale faceci są w tym lepsi... ta siła... pot.
- No tak – powiedziała Daria – Pozwolisz, że westchnę...hmmm... W końcu jesteś taki seksowny, że aż nie mogę nic powiedzieć. – odparła i odeszła.
- Poważnie? – pytał zaskoczony Reynevan.
- Siemka, pogadamy? – odezwał się Nekromanta.
- Nie teraz, stary. Kminię właśnie czy jej ostatnie zdanie to był sarkazm/

Cholera – zaklną w myślach Boom – Mam pewien problem.

Minutę wcześniej przed pokojem nauczycielskim.
- Czy wiedział ktoś profesora Kacperexa?
- Wrócił do domu. Pewnie znowu będzie samotnie pił do lustra.

Nie wiedziałem więc co zrobić...
- Co tam? – zapytała nieco smętnie Sever.
- Nic... myślę.
- A o czym tak myślisz?
- O Kacperexie.
- Ale chyba nie marzysz, że jest twoim ojcem?
- Że co? – speszył się Boom – Nie jestem aż taką ofiarą...
- To o co chodzi?
- Profesor ma problemy... i chciałbym mu pomóc.
- To na co czekasz?
- Mówisz poważnie?
- Jasne. W końcu ty mi w ten sposób pomogłeś./
- Dzięki.
Nekromanta szybko wstał z ławki.

Po kilkunastu minutach był już na miejscu i zapukał do jego mieszkania. Drzwi otworzyły się.
- No nie... Skąd masz mój adres? – Na twarzy Kacperexa widać było złość.
- Dał mi go dyrektor Clone.
- A niech go... zapłaci mi za to.
- Wie pan co, profesorze... Może pan udawać niewrażliwego twardziela, ale wiem, że w głębi serca jest pan samotnym człowiekiem, który potrzebuje towarzystwa – mówił śmiało Nekromanta – Dlatego kupiłem nam sześciopak piwa... co prawda bezalkoholowego, bo jestem niepełnoletni. No i co pan na to?
Kacperex szybko zatrzasnął drzwi.
- Ał! – zawył z bólu Boom i upadł na ziemie.
Po chwili leżał już na kanapie profesora z okładem lodu na kolanie.
- Śliczne mieszkanie.
- Powiedz no – zaczął nauczyciel – Dasz mi wreszcie spokój czy mam się przeprowadzić?
- Z takiego miejsca? Mowy nie ma! – odparł i spojrzał na półkę z małym barkiem. – Podobają mi się zwłaszcza zdjęcia rodziny...
Kacperex spojrzał na niego gniewnie.
Okey... jak na ciebie na skoczy, po prostu biegnij do wyjścia.
- Właściwie to masz słuszność... picie do lustra i samotne oglądanie meczu piłkarskiego to nie jedyny ze sposobów, prawda?
- Właśnie – ucieszył się Boom. Nauczyciel usiadł obok niego na kanapie.
- To... co powiesz na wspólne oglądanie meczu? Może zamówię jakąś pizzę, albo chociaż Happymeal z McDonalda?
- Byłoby super...
- Zaplotę ci warkocz ...
Nekromanta wytrzeszczył oczy. Nagle Kacperex przysunął się do niego bliżej i niebezpiecznie założył rękę za jego głowę i położył ją na oparciu.
- Wiesz... ta kanapa jest dość mała, ale twarda. Na pewno wytrzyma ciężar naszych nagich ciał.
Wtedy do mieszkania weszło kilku facetów z kilkoma torbami pełnymi piwa.
- Siemka Kacper – mówili – Zaniesiemy rzeczy do kuchni.
- Spoko – odpowiedział i znów zwrócił się do swego ucznia. – Nie przejmuj się nimi... To jak? Wolisz być małą czy dużą łyżeczką, bo mnie to w sumie wszystko jedno?
Nekromanta odwrócił głowę, wstał i udał się do wyjścia. Profesor podążył za nim.
- Spójrz prawdzie w oczy, młody, porwałeś się z motyką na słońce. Naprawdę myślałeś, że uratujesz mnie za pomocą sztywnej gadki i sześciopakiem bezalkoholowego piwa?
- Z moją koleżanką mi się udało...
- Może pomogło to zakompleksionej szesnastolatce, która zwyczajnie potrzebowała pocieszenia. Ale ja nie jestem w tej lidze. Zrozum to – mówił w ciszy – Nie uratujesz ludzi przed nimi samymi.
Boom przełknął ślinę i wbił wzrok w podłogę.
- A teraz, chodź – Kacperex wyciągnął przed siebie ręce – No dalej, wiem, że tego chcesz.
Nekromanta zrobił krok do przodu.
- Wynoś się! – wrzasnął nauczyciel – Zabierz ze sobą tego sikacza, to żałosne.
- Ja to wypiję! – dobiegł głos z wewnątrz pomieszczenia.
- W takim razie oddawaj. A teraz spadaj! No już, już!

Kacperex zatrzasnął drzwi.

Boom wszedł do swojego mieszkania i zaraz odebrał telefon.
- Halo? Siemasz, Rey. Cóż, z Kacperexem nie poszło najlepiej, nawet mnie o to dalej nie pytaj. A co z Darią? To super. Zaprosisz ją wreszcie na randkę, czy może ja mam to zrobić? Oczywiście, że żartuję, bardzo się z tego cieszę. To do zobaczenia jutro w szkole, trzymaj się – odłożył słuchawkę i usiadł na kanapie w pokoju gościnnym.

Okazuje się, że nie zawsze wystarczy chcieć by coś osiągnąć lub komuś pomóc.
Sever siedziała w swoim pokoju i owinięta w koc, głośno płakała.
Nie wystarczy przynieść pizzy czy lodów by na zawsze rozwiązać jakiś problem.
I choć czasami proste rozwiązania wydają się być najlepsze...

- Cześć, Daria – mówił przez telefon Reynevan – Wiem, że jest późno ale zastanawiałem się... czy nie umówiłabyś się ze mną na randkę?... Tak? Super!

... to w ogólnym zakresie to za mało. Bo nie zawsze możesz komuś pomóc.
Kacperex otworzył butelkę whisky, wlał trunek do szklanki i usiadł na kanapie.

Nawet jeśli ktoś tej pomocy potrzebuje.

Nauczyciel zgasił światło.
 

Rangiz

Weteran
Weteran
Redakcja
Dołączył
13.11.2007
Posty
4946
Widzę, że coraz mocniej wkracza w tą serię opowiadań, morał. Takie połączenie śmiechu i refleksji. Wybuchowa mieszanka?
Jak zwykle niezłe kawałki, po których banan pojawia się na twarzy :D.
 

Reynevan

de Tréville
Dołączył
30.10.2004
Posty
1999
Z śmiechu, to po prostu mnie powaliło:

CYTAT
Nie teraz, stary. Kminię właśnie czy jej ostatnie zdanie to był sarkazm


Dawno już nie wpadł mi w ucho tak zabawny tekst, brawo ;)

Co do rozdziału - ekstra, że wprowadzasz jakieś głębsze przemyślenia, i pomimo powierzchownego, pozornego braku sensu i zdawałoby się żartów typu "coś z niczego" kryje się w tym wszystkim jakaś przesłanka, wyższe znaczenie w opisywanej abstrakcyjnej rzeczywistości. Przede wszystkim samotność człowieka w społeczeństwie (Kacperex), kult przyjaźni (Ty), problemy dojrzewania (ja), również poszukiwanie akceptacji u innych (Ty). Zaczyna to zakrawać na swojego rodzaju epopeję - ukazujesz życie różnych członków społeczności szkolnej, brakuje tu jeszcze jakiś ważnych wydarzeń szkolnych i opisu tego, co mówi i myśli ogół, a będzie można stwierdzić iż faktycznie powstaje nam surrealistyczny etos poszukiwania przez człowieka swojego miejsca w świecie. W stylu Mrożka trochę - absurd, ironia, ale i nauka moralna (Robi się coraz ciekawiej ;)

PS: Sorry za ten szurnięty komentarz, ale jutro matura xD
 

szczurek

Menda serowa
Weteran
Dołączył
26.10.2004
Posty
4565
CYTAT
- Siemka, pogadamy? – odezwał się Nekromanta.
- Nie teraz, stary. Kminię właśnie czy jej ostatnie zdanie to był sarkazm/


Dokładnie tak jak powiedział Rey, najlepszy kawłek z tej części, akcja coraz bardziej się rozwija, posłów masz jak zwykle masę i cóż - teraz tylko czekamy na kolejne cześci, bo co nam pozostało ;p
 
Do góry Bottom