Szczyty...

Godfather

Maruda Di Tutti Capi
Weteran
Dołączył
30.7.2005
Posty
1062
Żyjemy na tym świecie, i codziennie mamy szansę coś osiągnąć, zdobyć jakiś szczyt. Zazwyczaj tego nie robimy, z różnych powodów, np. z poziomu trudności lub niedostępności danego „szczytu”. Są jednak chwile w życiu każdego z nas kiedy to stawiamy pierwszy krok pod górę, a potem drugi i trzeci, i jeśli starczy nam sił, zdobywamy to czego tak pragnęliśmy. Zastanawia mnie ile i jakie szczyty wy osiągnęliście. Jakie trudności stały na waszej drodze, i czy jesteście szczęśliwi, że odważyliście się to zrobić.

Największym szczytem jaki ja osiągnąłem, jest miłość kobiety która od pewnego, pamiętnego dnia towarzyszy mi w każdej chwili. W moim sercu, w myślach, nawet w oczach i uśmiechu bo kiedy się uśmiecham, przed oczami mam Jej piękna twarz która dla mnie będzie zawsze jednakowo piękna. Jest Ona moim celem, nie jedynym aczkolwiek najważniejszym (chociaż inne też są z Nią związane). Celem moim jest Jej szczęście, chce by to szczęście osiągnęła przy mnie. Ona tego nie rozumie, mówi „nie mogę być celem samym w sobie” gdyby jednak wiedziała co ja czuje kiedy uda mi się sprawić ze się uśmiechnie, kiedy się do mnie przytula, kiedy tylko patrzymy na siebie milcząc, wtedy wiedziałaby że jakikolwiek inny cel w moim życiu nie miałby sensu. Zostałem stworzony by Ją kochać, i umrę kochając Ją.

Jeśli któreś z was żywi do mnie odrobinę sympatii, wiedzcie że Godfather'a którego znacie stworzyła pewna kobieta, której on ofiarował swoje życie w prezencie.

Z wyrazami szacunku. Godfather
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Moim szczytem, który osiągnąłem jest to, że żyje :)
Myślę, że los dał mi cel w życiu, pozwalając mi żyć i wyciągając mnie z objęć choroby.
Nie mogłem tego pamiętać, możliwe, że nawet nie wiedziałbym, że byłem na tym świecie.
Jednak, udało się i jestem. Sądzę, że moim szczytem jest to, że każdego dnia walczę
zmagam się z problemami, kłopotami a mimo tego staram się żyć pełnią życia.
Nie osiągnąłem jeszcze swojego szczytu, wciąż się wspinam zdobywając kolejne wzniesienia
Czasami i zsunę się w dół ale tylko po to by zaraz wejść jeszcze wyżej ciągle nie wiem,
który szczyt ma być moim ostatnim, aczkolwiek wdaje mi się, że nie można poprzestawać na jednym
Na razie osiągnąłem kilka z wielu szczytów :
-Zdałem maturę
-Dostałem się na studia
- Mam kobietę, którą bardzo kocham....
-Mam prawdziwego przyjaciela
-Żyje z głową podniesioną do góry

Jednakże to tylko mała kropla z wielkiego deszczu
Nie wiem ile szczytów do wspinaczki na mnie jeszcze czeka
Wyznaczam je sam lub to one wyznaczają mnie bym je zdobył
Kwestia tego ile mam w sobie wiary i nadziei, że zdołam osiągnąc
to co stanie mi na drodze :)






Postanowiłem raz dziennie w jednym ze swoich postów
umieszczać ciekawą sentencję związaną z motywem przewodnim dnia,
który sobie ustalę, a raczej, który mi wpadnie do głowy
Taka dziwna zachcianka :)

Nadzieja:

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!


autor: Juliusz Słowacki
 

dudekkss

Carcass
Weteran
Redakcja
Dołączył
2.2.2005
Posty
3346
Chyba jednym ze szczytów w życiu jaki udało mi się do tej pory zdobyć to krzyż harcerski. Musiałem bardzo się poświęcić aby w nawale pracy i nauki znaleźć dużo czasu na zrealizowanie wielu zadań oraz przejścia próby charakteru. Musiałem także złożyć przyrzeczenie, przez które od wielu rzeczy "uszczęśliwiających" musiałem się odzwyczaić. Była to moja wola a teraz wciąż muszę wysłuchiwać masę szyderstw o mojej abstynencji czy o samym przynależeniu do ZHR. Ale idę dalej. nie przejmuję się tym co o mnie mówią. Pracowałem nad sobą bardzo długo i dość intensywnie a do tego miałem masę innych zajęć.
Myślę, że kolejnym szczytem był mój zastęp, który prowadziłem dość długo. Teraz zmienił się dowodzący ja zaś poszedłem wyżej. Ale musiałem się bardzo dużo napracować z chłopakami aby zawiązała się między nami braterska wieź. Ale trud opłacił się i to bardzo. Byliśmy całkiem zgraną i konkretną ekipą, która potrafiła wykonać wiele zadań. Zajmowaliśmy wysokie miejsca na rywalizacjach itp.
Wiele szczytów przede mną. I mam zamiar zdobyć ich jak najwięcej.
 

Lord Viqux

Member
Dołączył
29.6.2005
Posty
316
Cóż, wierzę, że szczyt mojego życia jest jeszcze przede mną. Bo jak dotąd nie osiągnąłem nic wielkiego... chociaż z drugiej strony, zależy jak na to patrzeć. Jedynym prawdziwym szczytem i owocem mojego życia, który udało mi się do tej pory osiągnąć, to moja twórczość - wiersze. Choć nie napisałem ich wiele, są dla mnie bezcenne - pokazują moją miłość do wszystkiego, co piękne, są dowodem na to, że w dzisiejszych czasach można się wspiąć na wyżyny i dokonać czegoś zarówno oryginalnego, jak i sensownego, na czym można się oprzeć.

Mogę powiedzieć, że jestem dumny także z tego, że nie piję - jestem w I klasie liceum i wszyscy moi kumple - zarówno bardzo mi bliscy, jak i mniej, a także dziewczyny, wyskakują na imprezy żeby pić, pić, pić. Śmiało mogę powiedzieć, że jest sporym osiągnięciem dla mnie odmówienie alkoholu w tym wieku i w tym środowisku. Myślę, że warto być kimś innym niż wszyscy, odmówić sobie tego, co inni czerpią garściami. Sztuką jest wejść między wrony i nie krakać tak jak one.

Kolejny szczyt, który osiągnąłem, także wiąże się z odstępstwem od poczynań większości ludzi w moim wieku. Mówię o wierze - większość młodych, których znam, ma głęboko gdzieś zarówno wiarę, jak i jej zasady. Chwali się jeden drugiemu, że idzie do kościoła tylko w święta i to w dodatku dlatego, bo zmuszają go rodzice itp., itd. To, że jako jeden z nielicznych osób w moim środowisku jestem głęboko wierzący, z pewnością widzę w sobie jako swego rodzaju szczyt.

Co mogę powiedzieć na podsumowanie? Każdy szczyt, niezależnie od tego czy jest mały, czy godny podziwu, jest okupiony ciężką pracą i cierpieniem. Pozostaje nam tylko spełniać swoje cele i marzenia... Walczyć o nasze szczyty, to najpiękniejsza walka.
 

TACZKA

Member
Dołączył
16.1.2007
Posty
50
CYTAT
Największym szczytem jaki ja osiągnąłem, jest miłość kobiety która od pewnego, pamiętnego dnia towarzyszy mi w każdej chwili. W moim sercu, w myślach, nawet w oczach i uśmiechu bo kiedy się uśmiecham, przed oczami mam Jej piękna twarz która dla mnie będzie zawsze jednakowo piękna. Jest Ona moim celem, nie jedynym aczkolwiek najważniejszym (chociaż inne też są z Nią związane). Celem moim jest Jej szczęście, chce by to szczęście osiągnęła przy mnie. Ona tego nie rozumie, mówi „nie mogę być celem samym w sobie” gdyby jednak wiedziała co ja czuje kiedy uda mi się sprawić ze się uśmiechnie, kiedy się do mnie przytula, kiedy tylko patrzymy na siebie milcząc, wtedy wiedziałaby że jakikolwiek inny cel w moim życiu nie miałby sensu. Zostałem stworzony by Ją kochać, i umrę kochając Ją.


jezu, co to ma być?! chcesz nam opowiadać te słodkości na jakimś forum o gothicu? szczerze mówiąc, jesteś dziwakiem... kochaj to swoją dziewczynę ale na huj nam opowiadasz to gówno xD hahahah smieszni jesteście ;]

Obraza usera i przeklinanie + 25%
Hahaha śmieszny jesteś -_- - szczur
 
Do góry Bottom