Wiadomo, że USA od dawna miało zakusy na złoża ropy w Iraku i okolicach. Stany są obecnie ogromnie zadłużone w Banku Centralnym i potrzebują nowego źródła dochodów. Wystarczył im solidny pretekst, aby rozpocząć wojnę - takim właśnie był domniemany atak na WTC.
Bardzo prawdopodobne, że rząd Stanów Zjednoczonych ma w tym duży udział, zbyt wiele jest nieścisłości w tej całej sprawie - dlaczego runięcie WTC wyglądało jak kontrolowane wyburzenie? Skąd wzięły się widoczne na filmach wybuchy na poszczególnych piętrach?
Co stało się z samolotem, który uderzył w Pentagon? Na te i wiele innych pytań prawdopodobnie nigdy nie poznamy odpowiedzi, gdyż są one zamknięte głęboko w archiwach FBI.
Zastanawiające jest również to, że akurat tego dnia zawiódł zawsze sprawnie działający NORAD, system wczesnego ostrzegania powietrznego, a większość samolotów wojskowych z obszarów Nowego Jorku i okolic, została wysłana gdzieś daleko na manewry.
Z reguły nie wierzę zbytnio w teorie spiskowe, ale w tej sprawie jest zbyt wiele zbiegów okoliczności, aby uznać je za przypadkowe.
Co do Bin Ladena - podejrzewam, że jest on kozłem ofiarnym, podstawionym przez rząd USA. Wielokrotnie udowadniano Bushowi, jak już wspomniał Rangiz, kontakty z rodziną Bin Ladena, a także jego przebywanie w amerykańskim szpitalu, kilka dni po zamachach z 11 września.
Poza tym trochę podejrzane, że udało im się złapać Husajna, prezydenta Iraku, a nie mogą sobie poradzić ze znalezieniem jakiegoś zamachowca...
Aha, wszystkim niedowiarkom proponuję obejrzenie filmu "Duch Czasu" (Zeitgeist), powinien on rozwiać większość Waszych wątpliwości.