- Dołączył
- 12.1.2008
- Posty
- 2680
Coś mnie naszło, żeby dać upust swoim grafomańskim zapędom, nabazgrałem więc takie oto wierszydło.
podzielę się nim z Wami, cobyście mnie mogli wyśmiać
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idę ciemnym lasem.
Późną porą.
Nocą.
Zmierzch zapadł z dawna nad drzew koronami.
Gnany pośpiechu prędkimi krokami
Zdążę.
Przed północą.
Na ścieżki nie wkraczam znane i bezpieczne.
Nie widzę drogi przed sobą
Choć sił brak, idę gdzie nie byłem jeszcze
Choć strach i niepewność zawładły mą głową.
Tylko idę i idę.
Byle szybciej.
Byle dalej.
Byle podołać.
Co raz to oglądam się za siebie
Widząc ciemność i strach dookoła.
Duchy i zjawy
Mary i zmory
Zwodniczy ognik lichym światłem kusi
Aby w czeluściach bagiennych szuwarów
Żywota dopełnić nędznej ludzkiej duszy.
W eskorcie piekielnych ogarów.
Nie szczędząc katuszy.
I tak idę przed siebie
Co raz to przystając
Przez czasu mroczne odmęty.
Las gęstszy i mroczniejszy się staje
Z każdym kilometrem.
Ale iść trzeba
Bo cofnąć się nijak.
W oddali widzę ścieżki z dawna zapomniane
DO nich kieruję swe pośpieszne kroki.
Byle szybciej.
Byle zdążyć.
Byle nie zabłądzić.
Byle nie zapomnieć.
Byle zrozumieć.
Idę ciemnym lasem.
Idę za Północnicą.
Już północ przeminęła
I noc przemija
Kolejna.
Lecz nie dane mi wyjść z tego lasu
Tylko krążę i krążę dokoła.
Bo kto raz weń wszedł i pozostał
Ten opuścić już go nie zdoła.
I znowu mrok nadchodzi
Późna pora.
Noc.
I znów gnam przed siebie.
W poszukiwaniu czegoś
Co wypełni pustkę.
Ale nic nie znajduję
Choć szukam nieustannie
I tylko wodnik wytrwale światłem swym zwodzi.
Byle się przedostać.
Byle się oprzeć.
Byle nie ugrzęznąć.
Bo trzeba iść dalej.
Choć cały las wzdłuż i wszerz obchodziłem
CO raz to nowe zmory na mej drodze.
I wszystko wokół cichnie z każdym krokiem
Chciałem
Lecz znów nie zdążyłem...
podzielę się nim z Wami, cobyście mnie mogli wyśmiać
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idę ciemnym lasem.
Późną porą.
Nocą.
Zmierzch zapadł z dawna nad drzew koronami.
Gnany pośpiechu prędkimi krokami
Zdążę.
Przed północą.
Na ścieżki nie wkraczam znane i bezpieczne.
Nie widzę drogi przed sobą
Choć sił brak, idę gdzie nie byłem jeszcze
Choć strach i niepewność zawładły mą głową.
Tylko idę i idę.
Byle szybciej.
Byle dalej.
Byle podołać.
Co raz to oglądam się za siebie
Widząc ciemność i strach dookoła.
Duchy i zjawy
Mary i zmory
Zwodniczy ognik lichym światłem kusi
Aby w czeluściach bagiennych szuwarów
Żywota dopełnić nędznej ludzkiej duszy.
W eskorcie piekielnych ogarów.
Nie szczędząc katuszy.
I tak idę przed siebie
Co raz to przystając
Przez czasu mroczne odmęty.
Las gęstszy i mroczniejszy się staje
Z każdym kilometrem.
Ale iść trzeba
Bo cofnąć się nijak.
W oddali widzę ścieżki z dawna zapomniane
DO nich kieruję swe pośpieszne kroki.
Byle szybciej.
Byle zdążyć.
Byle nie zabłądzić.
Byle nie zapomnieć.
Byle zrozumieć.
Idę ciemnym lasem.
Idę za Północnicą.
Już północ przeminęła
I noc przemija
Kolejna.
Lecz nie dane mi wyjść z tego lasu
Tylko krążę i krążę dokoła.
Bo kto raz weń wszedł i pozostał
Ten opuścić już go nie zdoła.
I znowu mrok nadchodzi
Późna pora.
Noc.
I znów gnam przed siebie.
W poszukiwaniu czegoś
Co wypełni pustkę.
Ale nic nie znajduję
Choć szukam nieustannie
I tylko wodnik wytrwale światłem swym zwodzi.
Byle się przedostać.
Byle się oprzeć.
Byle nie ugrzęznąć.
Bo trzeba iść dalej.
Choć cały las wzdłuż i wszerz obchodziłem
CO raz to nowe zmory na mej drodze.
I wszystko wokół cichnie z każdym krokiem
Chciałem
Lecz znów nie zdążyłem...