Śmierci swej widzę cień
Noc po nocy, dzień w dzień
Już dawno utraciłem życia sens.
Uwięziony wśród bezsensu wód
Uciekam, mój próżny trud
Już dawno utraciłem życia sens.
Nowoczesność mój jedyny dom
Dla niej porzucam Biblii tom
Już dawno utraciłem życia sens.
Dusza ma nie słucha mnie
Uciec chce, w noce, dnie
Już dawno utraciłem życia sens.
Człowiek jest zniewolony
Stwórcy musi bić pokłony
Za co? Za życia utracony sens.
Tych cierpień nie zniosę już
Niech przerwie je skrwawiony nóż
Szaleństwo to ogarnia mnie
Z bólem tym kończyć chcę
Zabić czas, zabić się
Upuściłem narzędzie to
Cóż to opętało mnie za zło
Życia się mego zbliża kres
Z drogi tej nie powraca nikt
Przekwita pachnący bez
Życia czar na zawsze znikł.
Noc po nocy, dzień w dzień
Już dawno utraciłem życia sens.
Uwięziony wśród bezsensu wód
Uciekam, mój próżny trud
Już dawno utraciłem życia sens.
Nowoczesność mój jedyny dom
Dla niej porzucam Biblii tom
Już dawno utraciłem życia sens.
Dusza ma nie słucha mnie
Uciec chce, w noce, dnie
Już dawno utraciłem życia sens.
Człowiek jest zniewolony
Stwórcy musi bić pokłony
Za co? Za życia utracony sens.
Tych cierpień nie zniosę już
Niech przerwie je skrwawiony nóż
Szaleństwo to ogarnia mnie
Z bólem tym kończyć chcę
Zabić czas, zabić się
Upuściłem narzędzie to
Cóż to opętało mnie za zło
Życia się mego zbliża kres
Z drogi tej nie powraca nikt
Przekwita pachnący bez
Życia czar na zawsze znikł.