Praca - "Od Boga, Dla Boga"

Mazzak

Member
Dołączył
25.8.2004
Posty
57
Słowem wstępu: To jest tekst na polski (gwoli ścisłości pierwsza klasa liceum), temat "Kim jest człowiek? Uzasadni w oparciu o Biblie". Myślałem, że już nic nie napisze kiedy natchnęło mnie na to opowiadanie. Przy okazji daje do przeczytania :roll: P.S - Tytuł wymyślony na poczekaniu...

___________

Sięgnąłem do torebki po kolejne okruszki chleba, świeże, prosto z piekarni kilka przecznic dalej. Ależ te gołębie bywały żarłoczne, i dziesięć bochenków by pewnie wciągnęły, choć z wyglądu takie niepozorne. Rzuciłem okruchami przed siebie. Kolejna wataha ptaków zwaliła się w to jedno miejsce, walcząc miedzy siebie o jedzenie, jeden drugiemu wyrywał kawałki pieczywa z dzioba. No coż, widać jeszcze długo nie zaspokoję ich bezdennych żołądków.
- Maciek - rozległ się krzyk. - patrz na mnie, patrz co już umiem - to oznajmiając Kasia zwiesiła się z poręczy, głową w dół.
Zaraz spadnie, pomyślałem. Jak uznałem tak się stało, dziewczynka uderzyła o ziemie donośnie i zaczęła się wydzierać na cały głos - Boli Maciek, ja tak nie chce - podszedłem do niej spokojnie, jak zwykle z cierpliwością strzepałem z ubrania brud. Uśmiechnęła się i zaczęła wygłupiać dalej. Westchnąłem. Co chwila jakiś z tym brzdącem kłopot, a to sobie rozetnie skórę o nóż, bo "próbowała" kroić marchewkę, innym razem będzie marudzić, że czegoś nie może zrobić. I zawsze płacze, się wydziera wniebogłosy. Litości Boże, za co mnie taką siostrą pokarałeś. Wziąłem głęboki oddech i powtórzyłem moją codzienną odzywkę, którą słyszała już ode mnie z miliony razy.
- Jak będziesz się tak ciągle wydzierać to cię anioły w niebie usłyszą i wystraszą - ta groźba standardowo nigdy nie skutkowała, ale cóż - a tak nie będzie przyjemnie, ani dla ciebie, ani dla nich
Jak zawsze lekceważyła to co do niej mówię i wywijała kolejne fikołki na drewnianej huśtawce. Po raz kolejny westchnąłem, i spuściłem głowę z zamiarem dalszego czytania książki. To wtedy mnie wielce zaskoczyła, pytaniem natury czysto filozoficznej.
- A kim są anioły? - zapytała dociekliwie, siadając na huśtawce i machała zwieszonymi nogami, ze zniecierpliwionym wzrokiem wpatrzony, we mnie.
Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, bowiem widać było po niej, że nie chce usłyszeć kolejnych bajek rodem z lekcji religii. Kim są anioły, powtórzyłem sobie w myślach. W zasadzie dobre pytanie, lecz teraz mam znaleźć na nie odpowiedź - spojrzałem na Kasię - i to szybko zresztą. Nie, nie mi było wypowiadać się na takie egzystencjonalne zagadnienia, moja wiedza jest zbyt mała w tych sprawach. W końcu nie będę jej nabijał głowy kolejnym stekiem bzdur, już i tak ma wystarczającą papkę zamiast mózgu.
- Nie wiem, nie umiem tego określić, moja droga - starałem się brzmieć tajemniczo, jednak po smutnym wyrazie jej twarzy uznałem, że to mi niezbyt wychodzi. - z pewnością są one podobne do ludzi, a może nawet to jedno i to samo
- Więc kim są ludzie? - nie dawała tak łatwo za wygraną.
Niech to szlag no. Już wolałem ją w postaci małego brzdąca, bawiącego się jak przystało na dziewięcio-latka, nie zaś takiego małego "Sokratesa". No, ale dobra musze w końcu odpowiedzieć, inaczej nie da mi spokoju. Tylko potrzebuje jakiegoś przykładu, na którym będę mógł się oprzeć, bo bez tego to jak starzec bez laski. Ale co takiego może zawierać prawdę o człowieku i o tym kim jest. Pytała o anioły, coś mi się nasuwa... wiem Biblia. O mało się nie wydarłem z siebie tej myśli na głos, ledwo się powstrzymałem, ale siostra i tak zauważyła po mnie podniecenie, więc zaczęła się jeszcze bardziej niecierpliwie wiercić. Lecz tak, to będzie doskonały przykład, może nawet ten szkrab coś wyniesie z mojego przemówienia.
- To odpowiesz, czy cały czas będziesz się tak głupio gapił w to niebo? - słychać było, że zaczyna się irytować.
- Już, już - oderwałem wzrok od chmury w kształcie pysznego lukrowanego ciastka. - No więc jakby tu zacząć. Może na początek pytanie - wiesz co to jest Biblia, czyli inaczej Pismo Święte?
Chwilę się zastanawiała, próbując jak najszybciej podać odpowiedź. Wreszcie kiwnęła głową - Tak, pan ksiądz mówił o tym na lekcji - była z siebie widocznie dumna. Dobry początek przynajmniej, pomyślałem.
- Człowiek to istota, którą stworzył Bóg, podobno ulepiony z gliny, czy tam z innego dziwnego materiału twórczego Boga. Powstaliśmy by panować nad tym światem, ta święta księga mówi, że każda roślinka i zwierze, nieważne jakie, powstało by nam służyć. W zasadzie to nawet sama ziemia jest dla nas, choć sama wiesz z pewnością, że dobrze z tego nie korzystamy. Z góry Bóg dał nam wolną wole, czyli wybór tego co zrobi i kim będziemy...
- Czyli mogę zostać kim chce? - przerwała mi zachwycona tą możliwością.
- Teoretycznie tak, lecz czy to będzie dobry wybór to już inna sprawa. No, ale mimo tego daru, pierwsi ludzie, o których zapewne słyszałaś, Adam i Ewa, zawiedli opatrzność Boga. Popełnili pierwszy grzech i za to skazali całą ludzkość na wieczną mękę. Słyszałaś pewnie tą historię, osobliwy przykład naszej słabości na kuszenie, które pochodzi ze środka nas, z naszego własnego zła. Ale w końcu Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo i mimo wyganiania z raju wciąż trwa nad nami, bo przecież co innego miałby do roboty - uśmiechnąłem się głupkowato.
- No ale dlaczego tak nas Bóg źle potraktował - wykorzystała chwile ciszy jaka powstała - w końcu on jest taki dobry i w ogóle?
- Cóż... A co innego miał zrobić, gdy zlekceważyliśmy jego słowa, słowa własnego stworzyciela. Mi się wydaje, że On od początku przewidywał taki rozwój wydarzeń. W końcu nawet On chyba wiedział rzecz logiczną - świat bez skazy, równa się świat pusty i czarno-biały. Zaś nie po to go i nas tworzył ciężką pracą. On jest dobry ponad miarę, my zresztą też, o tyle jednak, że znacznie głupsi. Bowiem jak to by się działo na świecie, gdyby nie taki nie był.
- Nie wiem... - odparła zamyślona Kasia - może ludzie by robili więcej zła?
- Czy ja wiem. Prawdopodobnie nawet by nie wiedzieli, że takowe czynią. Nastała by anarchia - siostra spojrzała na mnie nie rozumiejąc - Czyli chaos, wielki nieporządek. I nie wiem czy to by było "fajne". Jak już wspomniałem Bóg jak chce, tak się dzieje, więc cała ta szopka z wygnaniem i grzechem pierwszych ludzi pewnie była mu z góry wiadoma. Nie to żeby Bóg się usprawiedliwiał tymi opowieściami, o nie, po prostu dając nam wolną wole, brał pod uwagę taki rozwój wypadków. Więc czemu to robił, czemu dopuścił do takich rzeczy? - nie wymagałem od niej odpowiedzi, tak po prostu wypadało mi zadać to pytanie.
- Po to by ludzie stali się tym kim naprawdę byśmy chcieli - patrzyła na mnie z oczami pełnymi ciekawości, była niczym gąbka która chłonęła każde moje słowo. Pokiwałem z niedowierzaniem głową. Nigdy tego brzdąca nie widziałem pod takim kątem, właściwie to w ogóle pierwszego tak widziałem.
Ale to w końcu moja siostra.
- Doskonale... Zgadza się co do joty. Mimo to jednego od nas Bóg wciąż wymaga - abyśmy w niego wierzyli i działali w miarę możliwości w zgodzie ze świętymi prawami. To w zasadzie niewiele, jak za to co dostaliśmy. Wolność bycia kim się chce za przestrzeganie kilku prostych zasad, zresztą wcale nie tak przeszkadzających. Wydaje nam się, że Bóg zbyt wiele wymaga, tak jak kiedyś od Abrachama, od którego chciał ofiary z jego własnego syna. Okrucieństwo uważasz zapewne...
- Nieprawda - sprzeciwiła się stanowczo. Stanowczo zresztą to ona mnie zaskakuje, powiedziałem sobie w myślach. Kasia zeskoczyła z huśtawki na równe nogi i zaczęła mówić, na chwile nasze role zupełnie się odwróciły. - każdy z nas musi przejść taką próbę, musi zostać sprawdzony po to by zaczął widzieć, że nie wszystko jest takie na jakie wygląda. Szczególnie ludzie w sercu nie są tacy na jakich wyglądają, każdy jest innym i ma swoją orginalną osobowość - Jezu Chryste, to mówi taki dzieciak, wiele się spodziewałem, jednak to już abstrakcja. - Przecież syn Abrachama nie zginął, kiedy Bóg wiedział, że całkowicie jest mu oddany, wtedy zesłał anioła, który powstrzymał jego rękę. Tak też ludzie, nie tyle, że muszą uwierzyć w Boga, co zawierzyć mu. W ostatniej chwili wyratuje, chodźby po śmierci, wtedy zabierze do raju.
Rozdziawiłem buzie i przetarłem oczy z niedowierzaniem. Czy ja śnie? Czy ta istota ludzka, która przede mną stoi to moja siostra Kasia? Ten ciągły głuptas, skłonny do największych bzdur jakie widziałem? Czy może natchniona przez Boga głosi to co powinienem usłyszeć? Bo niezbadane są wyroki Boże.
A to w końcu moja siostra.
- Trafiłaś w samo sedno. Człowiek staje się kim chce, bo nad nim czuwa Bóg, roztacza opiekę, za którą wymaga niewiele. Niczym Dawid, co postawił się Goliatowi i pokonał go sprytem, który ofiarował mu Bóg, zamiast siłowo i bezsensownie. Człowiek podąża drogą, to ona wyznacza potem kim jest, a jako że sami wybieramy swoją drogę, tak samo osobiście ustalamy kim jesteśmy. Czy dwulicowymi padalcami, czy też oddanymi Bogu misjonarzami, mimo to w każdym wydaniu powstajemy jako Syn Boży - siostra spojrzała na mnie krzywo - bądź córka oczywiście, zaś dalej kształtujemy się sami.
- "Zaś Bóg kocha każdego po równi" - skwitowała uradowana. - Lecz kim jest w końcu człowiek? Tak krótko.
Jak by to sensownie podsumować, tak by zatrzymała sobie te słowa w pamięci po kres swoich dni. To okazało się jednak oczywiste.
- To ja czy ty, to każda córka i syn Boży, wszyscy i każdy z osobna. To ktoś jedyny w swym rodzaju, istota z wolną wolą, podążająca swoją drogą.
- I wszystko dzięki Bogu - Kasia wróciła do huśtania, jak gdyby nigdy nic. Co mnie zadziwiło nie powiedziała już ani słowa, w przyszłości nawet nie wspomniała o naszej rozmowie. Może jej nie pamięta, może to naprawdę wstąpił w nią wtedy duch Boży. Jednak mi się wydaje, że ona to ma tam gdzieś w głowie i skorzysta jeszcze z tego.
 

Nowicjusz

Member
Dołączył
4.12.2004
Posty
139
niezłe naprawde niezłe jak dla mnie oczywiście masz talent chłopie marnujesz sie!!!!
tongue.gif

PoZdRo

Czy ja wiem, że w dwie minuty od umieszczenia opowiadania... do się:
- otworzyć je
- przeczytać
- napisać posta z jako taką oceną...
Według mnie to nie jest możliwe, ale cóż - Glifion
 

GaNdi

Weteran
Weteran
Dołączył
29.5.2004
Posty
1306
Widzę Flamastrze, że tak jak ja masz na imię "Maciek" czyli m.in jeden z apostołów, ale co mi tam...Opowiadanie, ale trudno nazwać je zwykłą historyjką, jest naprawdę dość...urocze...Kim jest człowiek,kim jest anioł, i kim jest Bóg? Te pytania nurtują społeczeństwo od dawna, bo nie możem ich zobaczyć, a mam wokół siebie, tak wielu, a nad sobą tego jednego...Bardzo spodobała mi się twoja interpretacja...Jak sam widzisz nawet siostra, choćby nie wiem jaka, powie kiedyś co mądrego.
 

Mazzak

Member
Dołączył
25.8.2004
Posty
57
Po primo po pierwsze nie mam na imię Maciek
tongue.gif
tylko Max, a moja siostra nie ma Kasia tylko Maja... i nie ma tyle lat co ta w opowiadaniu... ja nie umieściłem tam siebie tylko wytwory mojej wyobraźni

P.S. - Moja siostra nienawidzi huśtawek :twisted:
 

GaNdi

Weteran
Weteran
Dołączył
29.5.2004
Posty
1306
QUOTE Po primo po pierwsze nie mam na imię Maciek
tongue.gif
tylko Max, a moja siostra nie ma Kasia tylko Maja... i nie ma tyle lat co ta w opowiadaniu... ja nie umieściłem tam siebie tylko wytwory mojej wyobraźni

P.S. - Moja siostra nienawidzi huśtawek :twisted:

Aaaaaa
tongue.gif
tongue.gif
tongue.gif
No to mnie zrobiłes...no nawet nie powiem Maximusie
biggrin.gif
...Ale opowiadanie niezłe =) jak pisałem u góry...
 

Sword

Member
Dołączył
10.11.2004
Posty
514
Dobre!Widze że filozofia i rozmyślanie nie jest ci obce!Świetne połączenie teocentryzmu i humanizmu i do tego motyw ciekawej siostry!To wszystko czyni tekst lepiej przyswajalny przez ludzi,głownie przez umiejscowienie akcji w życiowych realiach!Postawiłeś na realizm i przystępność!Tylko tak dalej!

P.S.Cały czas rozwijaj umiejętność pisania,bo moim zdaniem masz talent!
 

Snake

Member
Dołączył
25.9.2004
Posty
267
To, że Mazzak ma talent to było wiadome od dawna. Pokazuje to każdym swym opowiadaniem, a to jest tego jednym za najlepszych dowodów. Proszę o następne
biggrin.gif
 

Świrus

Ginekolog (Przywódca zbójów)
Dołączył
5.10.2004
Posty
1719
Boskie(dosłownie
tongue.gif
)bardzo ciekawe, nawet z morałem :wink: gites i tyle, ciekawie się czyta, dobry pomysł i dające do rozmyślań
 
Do góry Bottom