No to jest wstęp do mojego opowiadania... nudzilo mi się i postanowiłem coś napisać... może być to trochę niemrawe i zdeczka przynudzające, ale to się powinno zmienić
.
Wstęp
Myrthana - 100 lat po śmierci króla Rohbara II, znanego przede wszystkim ze swego zwycięstwa nad armią orków. Po jego śmierci władzę przejął Rohbar III, który przez pierwsze lata swojego panowania niszczył niedobitki z armii wroga. Jego następcą został Artus IV, który mądrze zarządza teraz całym krajem, przesyconym spokojem i brakiem wojen.
Ale to się miało zmienić. Już niedługo.
***
W miejscu, gdzie Myrthana graniczyła z Nordmarem* (granice kontynentu uległy kilkukrotnej zmianie) rozciągał się masyw górski pokryty lodem. Znajdowało się tam mnóstwo dolin, a w wielu kryły się budowle i świątynie...
Świątynia Czarnego Księżyca. Jedna z największych budowli wzniesiona ku czci Beliara. Labirynt korytarzy pochłaniał każdego, kto chciał bezprawnie zgłębić tajemnice tej świątyni, która zdawała się opuszczona wieki temu. A jednak ktoś tam był. Światło pochodni rzucało słaby blask na postać w czarnej szacie, podążającą jednym z przejść. Była to osoba o sędziwym wieku, wspierająca się na lasce, zakończonej białym klejnotem, miała krótkie, siwe włosy, sięgające zaledwie do ramion, a kiedy zatrzymała się w miejscu, czujne oczy spoglądały to w lewo, to w prawo. Postać przeszła przez kilka komnat, aż doszła do wielkiego pomieszczenia, zdobionego symbolami w jakimś dziwnym języku. Zatrzymała się przed jedynymi drzwiami i zrobiła ledwie dostrzegalny gest, po którym wrota stanęły otworem. Bez chwili namysłu, starzec przeszedł do następnego pomieszczenie i rozejrzał się. W komnacie była tylko jedna rzecz - posąg jakiegoś bóstwa z dwoma mieczami i dziwaczną twarzą. Postać podzeszła do posągu, poczym uklękła na jedno kolano i powiedziała głosem drżącym z przejęcia:
- Wszystko już gotowe, mój Panie. Teraz czekamy tylko na odpowiednią osobę.
Oczy posągu rozbłysły czerwienią, a później rozległ się głos, jakby ze środka :
- Już dokonałem wyboru. Ty go tylko doprowadzisz do odpowiedniego miejsca
- Oczywiście.. stanie się jak karzesz.
- Niech tak będzie. A teraz idź i przyprowadź go do mnie. Dopilnuj, żeby to był on. - "powiedział" posąg poczym jego oczy zgasły. Postać odczekała chwilę, poczym powstała i odeszła w cień. Idąc ciemnymi korytarzami układała sobie w głowie plan przejęcia władzy nad kontynentem. Czasami wydawało mu się to nierealne, a czasami wręcz przeciwnie. Nie wiedział jak dokładnie to zrobić, ale miał już ogólny zarys sposobu działania. Jedno było pewne - władzę przejmnie ktoś trzeci. Ktoś, kto będzie bezgranicznie posłuszny, ktoś, kto za niedługo wstąpi do Armi Zagłady, którą on, Derenoth, będzie rządził.
Wszedł do pomieszczenia z pentagramem na podłodze i zatrzymał się. Pentagramem mógł przemieścić się w praktycznie każde miejsce w odległości wielu mil, a na dodatek zużywać przy tym niewielką ilość energii. Nekromanta stanął pośrodku pentagramu i wypowiedział formułę zaklęcia. Komnate wypełniło szkarłatne światło, poczym ustąpiło ciemności, która znowu panowała w pomieszczeniu. Czarny Mag teleportował się, aby dokończyć dzieło.
* - dokładna mapa kontynentu nie jest znana, więc takie rozwiązanie jest chyba najlepsze
Czekam na komentarze
... powiedzcie czy pisać CD.
Z poważaniem,
Cisu
Wstęp
Myrthana - 100 lat po śmierci króla Rohbara II, znanego przede wszystkim ze swego zwycięstwa nad armią orków. Po jego śmierci władzę przejął Rohbar III, który przez pierwsze lata swojego panowania niszczył niedobitki z armii wroga. Jego następcą został Artus IV, który mądrze zarządza teraz całym krajem, przesyconym spokojem i brakiem wojen.
Ale to się miało zmienić. Już niedługo.
***
W miejscu, gdzie Myrthana graniczyła z Nordmarem* (granice kontynentu uległy kilkukrotnej zmianie) rozciągał się masyw górski pokryty lodem. Znajdowało się tam mnóstwo dolin, a w wielu kryły się budowle i świątynie...
Świątynia Czarnego Księżyca. Jedna z największych budowli wzniesiona ku czci Beliara. Labirynt korytarzy pochłaniał każdego, kto chciał bezprawnie zgłębić tajemnice tej świątyni, która zdawała się opuszczona wieki temu. A jednak ktoś tam był. Światło pochodni rzucało słaby blask na postać w czarnej szacie, podążającą jednym z przejść. Była to osoba o sędziwym wieku, wspierająca się na lasce, zakończonej białym klejnotem, miała krótkie, siwe włosy, sięgające zaledwie do ramion, a kiedy zatrzymała się w miejscu, czujne oczy spoglądały to w lewo, to w prawo. Postać przeszła przez kilka komnat, aż doszła do wielkiego pomieszczenia, zdobionego symbolami w jakimś dziwnym języku. Zatrzymała się przed jedynymi drzwiami i zrobiła ledwie dostrzegalny gest, po którym wrota stanęły otworem. Bez chwili namysłu, starzec przeszedł do następnego pomieszczenie i rozejrzał się. W komnacie była tylko jedna rzecz - posąg jakiegoś bóstwa z dwoma mieczami i dziwaczną twarzą. Postać podzeszła do posągu, poczym uklękła na jedno kolano i powiedziała głosem drżącym z przejęcia:
- Wszystko już gotowe, mój Panie. Teraz czekamy tylko na odpowiednią osobę.
Oczy posągu rozbłysły czerwienią, a później rozległ się głos, jakby ze środka :
- Już dokonałem wyboru. Ty go tylko doprowadzisz do odpowiedniego miejsca
- Oczywiście.. stanie się jak karzesz.
- Niech tak będzie. A teraz idź i przyprowadź go do mnie. Dopilnuj, żeby to był on. - "powiedział" posąg poczym jego oczy zgasły. Postać odczekała chwilę, poczym powstała i odeszła w cień. Idąc ciemnymi korytarzami układała sobie w głowie plan przejęcia władzy nad kontynentem. Czasami wydawało mu się to nierealne, a czasami wręcz przeciwnie. Nie wiedział jak dokładnie to zrobić, ale miał już ogólny zarys sposobu działania. Jedno było pewne - władzę przejmnie ktoś trzeci. Ktoś, kto będzie bezgranicznie posłuszny, ktoś, kto za niedługo wstąpi do Armi Zagłady, którą on, Derenoth, będzie rządził.
Wszedł do pomieszczenia z pentagramem na podłodze i zatrzymał się. Pentagramem mógł przemieścić się w praktycznie każde miejsce w odległości wielu mil, a na dodatek zużywać przy tym niewielką ilość energii. Nekromanta stanął pośrodku pentagramu i wypowiedział formułę zaklęcia. Komnate wypełniło szkarłatne światło, poczym ustąpiło ciemności, która znowu panowała w pomieszczeniu. Czarny Mag teleportował się, aby dokończyć dzieło.
* - dokładna mapa kontynentu nie jest znana, więc takie rozwiązanie jest chyba najlepsze
Czekam na komentarze
Z poważaniem,
Cisu