Megarion
El Presidente
- Dołączył
- 25.9.2004
- Posty
- 1824
Mężczyzna wszedł powoli do sali. Natychmiast buchnął przepych – dziesiątki luster, szklanych lamp i żyrandoli. Jednak był on już do tego przyzwyczajony. Tak jak kilkanaście innych, zebranych tutaj osób. Jeszcze przez chwilę schodzili się, acz w końcu dokładnie wszystkie krzesła dookoła podłużnego stołu zostały zajęte. Po chwili z sufitu zsunęła się duża tarcza zegarowa o trzech wskazówkach. Wirowały one bardzo szybko kilkanaście sekund, po czym zatrzymały się – najpierw krótka, potem średnia, a na koniec najdłuższa. Wszystkie na jednej osobie.
Wskazany wstał. Podszedł do niego starzec, siedzący przy samym końcu stołu. Zdjął spiczastą czapkę i nałożył ją na głowę „wybrańca”.
- Przemawiaj! – rzucił krótko.
Wybrany wstał. Był młody, czarnowłosy, krótko ostrzyżony. Jedno oko miał czerwone, a drugie zielone. Ruszył powoli do miejsca, które zwolnił starzec. W końcu stanął i wyprostował się, po czym odchrząknął.
- Czterdziesty drugi zawiódł. Dwudziesty ósmy próbował uciec. Trzydziesty został już zabity. Dlatego należy ponownie przyjrzeć się sprawie Tarkinstanu. Nasi wysłannicy od kilku miesięcy próbują kupić tamtejsze ropociągi. Jednakże rząd jest nieprzekupny. To nie jest sytuacja typowa. Jakiś wywiad musi mieszać w tym palce. Dlatego XXXVIII kadencja zostanie poświęcona zdobyciu całkowitej władzy w Tarkistanie.
- Nie może być to wywiad USA. – nagle wstała gruba kobieta. – Praktycznie cała uwaga skierowana jest na Europę Wschodnią i Środkową.
- Wielka Brytania także nie ma tam wzmożonej aktywności. – tym razem wstał wysoki mężczyzna w okularach. – Udało się nam unieszkodliwić dociekliwych.
- To jest nasz priorytet. – młodzian kontynuował. – Musimy złamać prezydenta Tarkistanu, nie ważne jak! Byle tylko on przeżył. Jednocześnie należy złapać i uciszyć tych, którzy nam przeszkadzają. – zakreślił półkole ręką, a natychmiast wysunął się gigantyczny ekran.
Pojawiło się kilka wykresów giełdowych i setki liczb.
- Jeżeli będzie to konieczne – nie wahajcie się przed wywołaniem niewielkich wojen. Takie działania dają 98,75% na zwyżkę większości naszych akcji. Ci, którzy stracą, dostaną oczywiście odszkodowania, pokrywające je w 100%.
Nagle wstała młoda kobieta. Była szczupła, wysoka i miała długie, czarne włosy.
- A sprawa polska?
- Siedemdziesiątka dziewiątka i jedenastka trzymają rękę na pulsie. – odrzekł chłodno młodzieniec.
- Sekcja wschodnia obawia się przed zmianą sytuacji w regionie i nagłym zachwianiu równowagi.
- Nie zanotowaliśmy żadnych niepokojących sygnałów. Powtarzam, nic się nie stanie, bez naszych działań.
- Ale raz nie zdążyliśmy... – kobieta coraz bardziej mrużyła oczy.
Na chwilę ucichły nawet oddechy.
- Tamten wypadek nie był spowodowany błędem. Jak wiemy, ówczesny przewodniczący zapłacił za to odpowiednią cenę. A teraz, przejdziemy do ważniejszych rzeczy...
- Chcesz kawę?
- Przecież Ty nie pijesz kawy.
- Dlatego pytam Ciebie.
Mężczyzna i kobieta usiedli przy jednym z wolnych stolików. Położyli na nich swoje laptopy, a pochwili podeszła do nich kelnerka.
- Czy coś podać?
- Kawę, dwa ciastka z galaretką i...?
- Sok jabłkowy.
- Dziękuję. – kelnerka zanotowała i odeszła.
- Czy Ty możesz się obyć bez soku chociaż na chwilę?
- A Ty bez kawy?
Kobieta była młodą blondynką. Oczy błyszczały fioletem drogich soczewek. Delikatna uroda kontrastowała z eleganckim, czarnym ubraniem i kozaczkami.
Mężczyzna natomiast, jeszcze młodszy, miał włosy ciemnobrązowe. Bystre, szare oczy powoli lustrowały kawiarenkę znajdującą się w wielkim centrum handlowym. Miał na sobie szary garnitur.
- Jak długo mamy na niego czekać? – zapytał.
- Mówił, że pół godziny. Dobrze, jeżeli przyjdzie za półtora.
- To dlaczego tutaj czekamy?
- Bo tak nam kazano?
Tym razem chłopak już nie odpowiedział. Po chwili kelnerka przyniosła zamówienie. Blondynka natychmiast zajęła się swoim kawałkiem ciasta.
- A Ty przypadkiem nie odchudzasz się? – chłopak przyjrzał się jej już pustemu talerzykowi.
- Widać, prawda Adi? – dziewczyna rozpromieniała.
- O tak...
Następne pół godziny zeszło na rozmowie o głupstwach, typu komórki i karty graficzne. Następnie oboje włączyli laptopy i rozpoczęli wspólną rozgrywkę w jakąś strzelankę. Przerwali dopiero, gdy jakiś gruby mężczyzna stanął obok nich.
- Witam.
- My również witamy. – „Adi” wskazał głową na trzecie krzesełko.
- Cóż... Przepraszam za spóźnienie...
- Wiemy, wiemy... – blondynka była już zniecierpliwiona. – Ma pan to, czego MY chcemy?
- Oczywiście... Ale zrozumcie państwo... Nie łatwo iść z czymś takim przy sobie...
- Rozumiemy. – „Adi” postarał się o uśmiech. – Więc najlepiej będzie, gdy my sobie to weźmiemy...
- Chyba tak...
Grubas wyciągnął niewielki neseser. Drżącą lekko ręką położył go na stole.
- Możecie przejrzeć... Wszystko, co chcecie na Uliklina... Słabości, podejrzane kontakty, wrogowie...
- Tak... o to nam chodzi... – blondynka uśmiechnęła się lekko. – Rozumiem, że zapłata się nie zmieniła?
- Nie... – grubas zaczął wykręcać sobie palce i rozejrzał się nerwowo dookoła.
Dziewczyna wyciągnęła opakowanie na DVD. Otworzyła je powoli, a płytkę podała grubasowi. Ten wyciągnął mini – laptopa i odtworzył ją. Widać wszystko było w porządku, gdyż uśmiechnął się.
- Działa... – wyciągnął chustkę i wytarł spocone czoło.
Nagle otworzył usta, próbując kichnąć, jednocześnie sięgając po chustkę. Psiknął.
Strzał padł z góry. Kula jednak chybiła grubasa, który odchylił się do psiknięcia i trafiła w chustke, wyrywając ją z ręki.
„Adi” i blondynka błyskawicznie padli pod stolik, sięgając po ukryte pistolety. Grubas nawet nie drgnął przerażony, dopóki chłopak nie ściągnął go pod stolik. Padły kolejne strzały.
Zgromadzonych w centrum ogarnęła panika Dziki tłum ruszył ku windom i schodom.
- Widzę go! – dziewczyna wskazała na wyższy poziom, gdzie stał mężczyzna trzymający snajperkę. Zorientował się, że został zauważony i rzucił się do ucieczki. „Adi” i blondynka ruszyli w jego kierunku, zostawiając grubasa samego.
Po chwili rozdzielili ich uciekający ludzi. Chłopak wbiegł na schody, prowadzące w górę. Gdzieś mignął cień. Chłopak powoli ruszył ku kolumnie. Od podłogi odbiła się kolejna wystrzelona kula. „Adi” jednak nie widział swego nieprzyjaciela. Kolejne sekundy mijały, niosąc ze sobą krzyk uciekających. Chłopak postanowił zaryzykować. Wyskoczył zza kolumny i w tej samej chwili usłyszał strzał. Snajper padł na kolana, a w po prawej stronie klatki piersiowej miał niewielką dziurkę. Trysnęła krew, a z oddali biegła już blondynka.
- Widziałam, jak wychodzisz, więc postanowiłam nie ryzykować i go uciszyć.
- Dzięki...
Wrócili do swojego stolika. Nie zdziwili się, widząc grubasa z dziurą pomiędzy oczami.
Wskazany wstał. Podszedł do niego starzec, siedzący przy samym końcu stołu. Zdjął spiczastą czapkę i nałożył ją na głowę „wybrańca”.
- Przemawiaj! – rzucił krótko.
Wybrany wstał. Był młody, czarnowłosy, krótko ostrzyżony. Jedno oko miał czerwone, a drugie zielone. Ruszył powoli do miejsca, które zwolnił starzec. W końcu stanął i wyprostował się, po czym odchrząknął.
- Czterdziesty drugi zawiódł. Dwudziesty ósmy próbował uciec. Trzydziesty został już zabity. Dlatego należy ponownie przyjrzeć się sprawie Tarkinstanu. Nasi wysłannicy od kilku miesięcy próbują kupić tamtejsze ropociągi. Jednakże rząd jest nieprzekupny. To nie jest sytuacja typowa. Jakiś wywiad musi mieszać w tym palce. Dlatego XXXVIII kadencja zostanie poświęcona zdobyciu całkowitej władzy w Tarkistanie.
- Nie może być to wywiad USA. – nagle wstała gruba kobieta. – Praktycznie cała uwaga skierowana jest na Europę Wschodnią i Środkową.
- Wielka Brytania także nie ma tam wzmożonej aktywności. – tym razem wstał wysoki mężczyzna w okularach. – Udało się nam unieszkodliwić dociekliwych.
- To jest nasz priorytet. – młodzian kontynuował. – Musimy złamać prezydenta Tarkistanu, nie ważne jak! Byle tylko on przeżył. Jednocześnie należy złapać i uciszyć tych, którzy nam przeszkadzają. – zakreślił półkole ręką, a natychmiast wysunął się gigantyczny ekran.
Pojawiło się kilka wykresów giełdowych i setki liczb.
- Jeżeli będzie to konieczne – nie wahajcie się przed wywołaniem niewielkich wojen. Takie działania dają 98,75% na zwyżkę większości naszych akcji. Ci, którzy stracą, dostaną oczywiście odszkodowania, pokrywające je w 100%.
Nagle wstała młoda kobieta. Była szczupła, wysoka i miała długie, czarne włosy.
- A sprawa polska?
- Siedemdziesiątka dziewiątka i jedenastka trzymają rękę na pulsie. – odrzekł chłodno młodzieniec.
- Sekcja wschodnia obawia się przed zmianą sytuacji w regionie i nagłym zachwianiu równowagi.
- Nie zanotowaliśmy żadnych niepokojących sygnałów. Powtarzam, nic się nie stanie, bez naszych działań.
- Ale raz nie zdążyliśmy... – kobieta coraz bardziej mrużyła oczy.
Na chwilę ucichły nawet oddechy.
- Tamten wypadek nie był spowodowany błędem. Jak wiemy, ówczesny przewodniczący zapłacił za to odpowiednią cenę. A teraz, przejdziemy do ważniejszych rzeczy...
- Chcesz kawę?
- Przecież Ty nie pijesz kawy.
- Dlatego pytam Ciebie.
Mężczyzna i kobieta usiedli przy jednym z wolnych stolików. Położyli na nich swoje laptopy, a pochwili podeszła do nich kelnerka.
- Czy coś podać?
- Kawę, dwa ciastka z galaretką i...?
- Sok jabłkowy.
- Dziękuję. – kelnerka zanotowała i odeszła.
- Czy Ty możesz się obyć bez soku chociaż na chwilę?
- A Ty bez kawy?
Kobieta była młodą blondynką. Oczy błyszczały fioletem drogich soczewek. Delikatna uroda kontrastowała z eleganckim, czarnym ubraniem i kozaczkami.
Mężczyzna natomiast, jeszcze młodszy, miał włosy ciemnobrązowe. Bystre, szare oczy powoli lustrowały kawiarenkę znajdującą się w wielkim centrum handlowym. Miał na sobie szary garnitur.
- Jak długo mamy na niego czekać? – zapytał.
- Mówił, że pół godziny. Dobrze, jeżeli przyjdzie za półtora.
- To dlaczego tutaj czekamy?
- Bo tak nam kazano?
Tym razem chłopak już nie odpowiedział. Po chwili kelnerka przyniosła zamówienie. Blondynka natychmiast zajęła się swoim kawałkiem ciasta.
- A Ty przypadkiem nie odchudzasz się? – chłopak przyjrzał się jej już pustemu talerzykowi.
- Widać, prawda Adi? – dziewczyna rozpromieniała.
- O tak...
Następne pół godziny zeszło na rozmowie o głupstwach, typu komórki i karty graficzne. Następnie oboje włączyli laptopy i rozpoczęli wspólną rozgrywkę w jakąś strzelankę. Przerwali dopiero, gdy jakiś gruby mężczyzna stanął obok nich.
- Witam.
- My również witamy. – „Adi” wskazał głową na trzecie krzesełko.
- Cóż... Przepraszam za spóźnienie...
- Wiemy, wiemy... – blondynka była już zniecierpliwiona. – Ma pan to, czego MY chcemy?
- Oczywiście... Ale zrozumcie państwo... Nie łatwo iść z czymś takim przy sobie...
- Rozumiemy. – „Adi” postarał się o uśmiech. – Więc najlepiej będzie, gdy my sobie to weźmiemy...
- Chyba tak...
Grubas wyciągnął niewielki neseser. Drżącą lekko ręką położył go na stole.
- Możecie przejrzeć... Wszystko, co chcecie na Uliklina... Słabości, podejrzane kontakty, wrogowie...
- Tak... o to nam chodzi... – blondynka uśmiechnęła się lekko. – Rozumiem, że zapłata się nie zmieniła?
- Nie... – grubas zaczął wykręcać sobie palce i rozejrzał się nerwowo dookoła.
Dziewczyna wyciągnęła opakowanie na DVD. Otworzyła je powoli, a płytkę podała grubasowi. Ten wyciągnął mini – laptopa i odtworzył ją. Widać wszystko było w porządku, gdyż uśmiechnął się.
- Działa... – wyciągnął chustkę i wytarł spocone czoło.
Nagle otworzył usta, próbując kichnąć, jednocześnie sięgając po chustkę. Psiknął.
Strzał padł z góry. Kula jednak chybiła grubasa, który odchylił się do psiknięcia i trafiła w chustke, wyrywając ją z ręki.
„Adi” i blondynka błyskawicznie padli pod stolik, sięgając po ukryte pistolety. Grubas nawet nie drgnął przerażony, dopóki chłopak nie ściągnął go pod stolik. Padły kolejne strzały.
Zgromadzonych w centrum ogarnęła panika Dziki tłum ruszył ku windom i schodom.
- Widzę go! – dziewczyna wskazała na wyższy poziom, gdzie stał mężczyzna trzymający snajperkę. Zorientował się, że został zauważony i rzucił się do ucieczki. „Adi” i blondynka ruszyli w jego kierunku, zostawiając grubasa samego.
Po chwili rozdzielili ich uciekający ludzi. Chłopak wbiegł na schody, prowadzące w górę. Gdzieś mignął cień. Chłopak powoli ruszył ku kolumnie. Od podłogi odbiła się kolejna wystrzelona kula. „Adi” jednak nie widział swego nieprzyjaciela. Kolejne sekundy mijały, niosąc ze sobą krzyk uciekających. Chłopak postanowił zaryzykować. Wyskoczył zza kolumny i w tej samej chwili usłyszał strzał. Snajper padł na kolana, a w po prawej stronie klatki piersiowej miał niewielką dziurkę. Trysnęła krew, a z oddali biegła już blondynka.
- Widziałam, jak wychodzisz, więc postanowiłam nie ryzykować i go uciszyć.
- Dzięki...
Wrócili do swojego stolika. Nie zdziwili się, widząc grubasa z dziurą pomiędzy oczami.