Oran syn Kardifa, szedłyszy raz leśną ścierzką zauważyła biegnącego mężczyzne zakrwawionego i posiniaczonego, zatrzymał go i ukrył się z nim za kżakami pięciu goniących go strażników miejskich mineło ich i pobiegło w strone lasu
- Uf To jesteśmy bezpieczni powiedział Oran do wpół przytomnego mężczyzny .
Ten nic nie odpowiedział i stracił przytomność .
kiedy obudził się następnego dnia znajdował się w ciasnej jeskince nieopodal miasta .
na stoliku przy łóżku leżała butelka wody kawałek szynki i zupa rybna . prubował wstać lecz miał grot strzały w boku co niepozwalało mu wstać wtem do jaskini wszedł Oran .
-Nie wstawaj straciłeś dużo sił i jesteś ranny odpocznij zaraz przyjdzie zielarka i może ona cię wyleczy .
po około 20 minutach do jaskini weszła kobieta . podeszła do łóżka i powiedziało
-No nieżle się urządziłeś kochasiu ale cos na to poradzimy .
wyciągneła z zapasa mały mieszka a z niego kilka ziuł zmieszała składniki i podało rannemu .
- Masz wypij to a powinieneś poczuć się lepiej .
poczym podeszła do Onara i powiedziała
-musi jeszcze dużo odpoczywać ale się wyliże .
Onar podziękował za pomoc i podszedł do łóżka
- Jak się nazywasz zpytał mężczyzne leżącego w łożu
-Nazywam się Thorus jestem najemnikiem z farmy onara .goniło mnie 12 strażników miejskich z kilkoma se poradziłem lecz gdyby nie twoja pomoc dawno był bym martwy .
- A ty zapytał ranny .
- Ja jestem oran syn Kardifa karczmaża z portu khorinis .
po 2 dniach kurowania się , thorus wreszcie wstał i założył swój pancerz najemnika miecz i pas .
-Gdzi się teraz udasz najemniku? zpytał Oran
-idę na farme onara , chcesz iść ze mną ?
-pewnie , łał nigdy nie byłem tak daleko poza miastem .
kiedy Thorus z Onarem wchodzili na farmę onara , najemnik imieniem sentenza krzyknął patrzcie kto idzie a jednak ta gnida jeszcze żyje .
wtem Thorus przywitał swojego kompana i powiedział.
-Nie żył bym gdyby nie ten dzieciak .
i wskazał na orana .
- Więc witaj młodzieńcze żekł Sentenza i przywitał się z oranem.
- jak cię zwą
- oran .odpowiedział niepewnie.
kiedy thorus prowadził orana do wielkiej posiadłości oran wiedział co to za miejsce to dom sameko Onara właściciela większości farm na wyspie .
Thorus minął strażników pilnujących wejścia i skręcił w lewo gdzie za wielkim stołem stał sam Lee najwarzniejszy z najemników .
Wtem Lee przywitał thorusa i zpytał
- co to za dzieciak
- To oran uratował mi życie , gdyby nie jego pomoc dawno był bym już martwy .
-Mam pytanko czy młody może się do nas przyłączyć , oczywiście ja będe go pilnował i uczył co ty na to ?
-No dobra ale bierzesz za niego odpowiedzialność .
A więc witaj w najemnikach Młody
Oran był tak szczęśliwy że nie mógł wydobyć z siebie słowa .
Thorus zabrał orana do małego pokojku gdzie stało kilka manekinów ze zbroją i kilka stojaków z bronią .
- No przymierz to i wybierz se oręż .
Żekł Thorus .
Oran przywdział zbroje i wz iął do ęki miecz był on tak ciężki że musiał ko trzymać oburącz .
wyszedł z pokoju podszdł do thorusa , który pokazał mu całą farme i
poznał z wszystkimi .
po około 10 miesiącach ćwicznia i pracy nad swojmi umiejętnościami Oran stał śię najemnikiem w pełnym słowa tego znaczeniu . lecz jego przygoda miała się dopiero zacząć .
( prosze o delikatne komętarze jestem dyzortografem )
Rozdział I - Inicjacja
Kiedy Oran opanował władanie miecza do perfekcj i strzelał z kuszy i łuku doskonale Thorus jego mentor dał mu misje , onar był tak podekscytowane jak dnia kiedy przyjęto go do najemników ale .
Wysłuchał Thorusa , który wytłumaczył mu na czym polega jego zadanie a rozmowa ta brzmiała następująco
- A więc słuchaj mnie uważnie musisz udać się do Khorinis i znależć mężczyzne imieniem Lares to nasz człowiek w Khorinis on zda ci raport na temat Palladynów i udzieli wskazówek jak znależć pewnych ludzi .
-Mianowicie musisz znależć i przyłączyc się do gildi złodzieji , która działa w Mieście.
- a więc jakieś pytania ?
Oran nie odpowiedział co oznaczało chyba Nie i zaczął przygotowania do wymarszu .
Spakował swój najlepszy miecz ,pas , który podarował mu Thorus i Ciężką kusze i prowiant na drogę .Wtedy Thorus spytał go
- Chyba nie zamierzsz tak ubrany iść do miasta co ? masz to jest ubranie mieszczanina nie jest to nic specjalnego lecz nikt w nim nie rozpozna cię jako najemnika .
- No to ruszaj rzekł Thorus i.
Oran wędrował kilka godzin aż w końcu trafił pod same mury miasta . Szybko zdjął swój pancerz najemnika i przywdział strój mieszczanina , wyglądał w nim zabawnie bowiem był co najmniej o numer za duży i wiśiał na nim jak na wieszaku .
kiedy oran podszedł do strarzników pilnujących bramy wejściowej do miasta i nie został zapytany o to kim jest ani z kąd przybywa zdziwił się lecz nie zwrócił na to większej uwagi .
Minął ich żwawo i ruszył w strone miasta portowego lecz nagle zatrzymał go palladyn imieniem Lothar .
Ów palladyn był wysokim mężczyzną w średnim wieku był dobrze zbudowany i zbroja , która miał na sobie była tak dobrze wypolerowana że odbijał się w niej każdy promyk światła .
Oran myślał że już jest złapany wtem palladyn przemówił
-stój nieznajomy nie znasz obowiązujących w mieście przepisów i praw
Oran odsapnął i odpowiedział
-przepraszam ale spieszy mi się nie mam czasu .
-A więc żegnaj odpowiedział grzecznie palladyn i puścił młodzieńca wolno
Oran udał się od razu do portu gdzie pierwsze co żuciło mu się w oczy to Stara karczma jego ojca ..
A tuż obok nioej stał Lares ten pd którego miał zaczarpnąć wiadomościa na temat gildi złodzieji i palladynów.
a więc podszedł do niego i żekł
- Witaj jestem Oran, Thorus przysyła mnie po informacje na temat palladynów i gildi złodzieji .
-No Dobra to będzi tak palladyni nie zrobili nic nowego .a ogildij nie wiem zbyt wiele będziesz musiał tu troche powęszyć żeby coś znależć .
Więc oran ruszył w strone karczmy ojca wszedł do środka i podszedł do lady .Wtyem przemówił do niego Kardif
- ty małe draniu gdziś ty był przez tyle czasu , dlaczego nie odwiedzałeś ojca co?
-Byłem ciutek zajęty odpowiedział niepewnie lecz kardif zapytał a co to za ważne sprawy jeśli wolno spyta
-W llesie kilka tygodni temu pomogłem pewnemu męrzczyżnie a on okazał się najemnikiem więc w ramach podziękowania zaprosił mnie do najemników i tak jestem jednym z nich
- Co ?
krzyknął Kardif
-jesteś najemnikiem coś nie widze
-jestem tu incognito żeby rozszyfrować pewną gildię złodzieji mam się do nich przyłączyć i pojednać se ich
- Awięc powim ci co o niej wiem
- Cóż nie jest to zbieranina drobnych złodziejaszków lecz prawdziwi wytrawni złodzieje lepiej nie zachodzić im za skóre ale jak chcesz to twoje ryzyko .
To żekłszy Kardif wziął łyk ze swojego posrebrzanego kufla ze złotą cieczą cieszącą zarazem duch jak i ciało (zimne piwo) .
-A więc mnie przed nimi przestrzegasz tak ? Pewnie powinienem wżiąć to sobie do serca bo w końcu rodzice wiedzą co najlepsze dla ich dzieci
- Tak synu to niezła banda oprychów .Możesz spróbować ale nie wrużę ci dobrz .
Oran wstał i rozejrzał się po karczmie no dużo się tu pozmieniało jak mnie niebyło
- Drwij ze swojego starego ojca !!!
- Ah jak miło wrucić do domu hehe
-Daj mi piwo
Rzekł oran do kardifa
- Co smarkaczu tobie piwa , w głowie ci się poprzewraca
Roześmiał się i wręczył synowi kufel pełen zimnego beczkowego piwa .
Następnego dnia kiedy Oran wstał zauważył że nie jest już w karczmie był bowiem w małum pokoju , delikatne światło bijące od pochodni zawieszonej na ścianie i Twaarz jakiejś kobiety to było jedyne co widział w mroku .
-Kim jesteś Zapytał oran żucając pytanie w ciemność .
- Nazywają mnie Cassia jestem dowudcą gildi złodziej a więc chcesz się do nas przyłączyć tak ?
-Miałem taki zamiar a z kąd o tym wiesz ?
- Mamy wielu informatorów ale to nieistotne .
- Jeśli chcesz być jednym z nas musisz udowodnić że jesteś tego wart ? więc jak ?
- Wchodzę w to
- słuchaj aby udowodnioć swoją lojalność musisz przynieść mi pewien artefakt amulet zdrowia ma go kupiec imieniem Baltram ,. przynieś mi go a będziesz jednym z nas
-Oran nie wiedział jak ma tego dokonać więc zapytał
-Jak mam mu go zabrać to proste musisz po prostu wyjąć go z jego kieszeni tak aby tego nie poczuł
- Jak chcesz pokarze ci jak to robić .
Cassia pokazała Oranowi jak kraść jak się zakradać niespostrzeżenie itd.
Kiedy Oran znał już sztuke kradzierzy kieszonkowej ruszył aby wypełnić polecenie Cassii .
podszedł do baltrama udając że jest zainteresowny jego towarami i niespostrzeżenie wyjął z jego mieszka mały złoty amulet . Po czym odszedł i wrócił do gildi złodziej , która znajdowała się w piewnicy gospody .
z szedł wąskimi krętymi schodami aż na sam dół gdzie czekała na niego Cassija .
-Mam amulet o który prosiłaś oto on i wręczył cassij ów amulet.
- Tak więc witaj w naszych szeregach .zaczekaj tu a ja zprowadze chłopców Kiedy wróciła towarzyszyło jej 2 męrzczyzn
-poznajce się . Zekła cassija
Po chwili Oran znał już prawie wszytkich członków gildj oprucz paru którzy znajdowali się w mieście .
Cassija pokazała mu znak rozpoznawczy po którego okazaniu wiadomo było kim jest .dostał kilka zadań od swojej zwierzchniczki i ruszył w do miasta .
Kiedy dotarł do miasta czuł się szczęśliwy że podołał zadaniu , które dał mu Thorus .
Uzupełnił zapasy i wyruszył z powrotem na farme onara do najemników .
Kiedy dotarł już do farmu ujżałstraszną żecz .zauwarzył dziewczyne prowadzoną przez 3 strażników miejskich , którzy się nad nią znęcali i szrpali ją .
stanął na ich drodze a że miał na sobie jeszcze strój mieszczanina zapytał
-Dlaczego prowadzicie tę dziewczynę co wam zrobił
- Spieprzaj zanim cię zwiąrzemy jak ją gówniarzu i minęli go lecz oran nie pozostawił sprawy tak sobie. Kiedy tylko go minęli zmienił ubranie na swój strój najemnika i pobiegł lasem wyprzedzając strażników miejskich .stanął w zarośłach z kąd wycelował prosto w głowę jednego ze strażników ów upadł na ziemię z łoskotem wtem pozostali dwaj wyjęli swe miecze i czekali na napastników wteduy z innego kierunkou wyleciała kolejna strzała przechodząca przez serce jednego z pozostałych , zostł tylko jeden strażnik więc wybiegł zza drzew wyjmując miecz i przebijając nim nogę ostatniego z porywacz ów upadł na ziemie wijąc się z bólu
Oran Zadał pytanie
- Gdze prowadziliście tę dziewczynę
- Do miasta miała zostać ukarana za kolaborowanie z najemnikami
wtem oran przyłożył miecz do piersi leżącego mężczyzny i ...
po chwili puścił go, wolno przeciął więzy pętające ręce dziewczyny i spytał .
- Jak masz na imie ?
- Jestem Jassmine, odpowiedziała i oran poczuł coś czego nigdy przedtem nie czuł .zauwarzył że jej głos rozbrzmiewa niczym śpiew ptaków w jego uszch spojrzał na jej wargi które sklejały się z każdym kolejnym słowem
nie zwarzał na to co mówiła Jassmine lecz na sposób w jaki mówiła jej mimikę i karzdy nawet najdrobniejszy szczegól jej wyglądu.
Jassmine powiedziała mu z kąd jest i poprosiła aby jeszcze kiedyś ją odwiedził Oran był oczarowany piękną Jassmine i w błogostanie wrócił na farme gdzie czekał już thorus z chłopakami .
Oran podbiegł do najemników i przekazał to co p[owiedział mu Lares o palladynach i to że jest nowym członkiem gildii złodzieji
wtem podszedł do niego thotus irzekł
- Wiedziałem że sobie poradzisz jestem z ciebie dumny mały .
po czym zaprosił go do gospody na terenie farmy gdzie dostał pełną misę gulaszu ( Specjalności Tutejszej kucharki Thekli) i Butelkę wina .
Całą noc rozmyślał o pięknej Jassmine którą wybawił z rąk straży
następnego dnia dostał 3 dni wolnego a więc czymprędzej pognał na farmę sekoba gdzie pracowała Jassmine .
Kiedy dotarł na miejsce zobaczył Jassmine leżącą w cieniu drzewa i odpoczywającą po trudach pracy podszedł do niej i zapytał
-Jak się dziś czujesz
- A to ty wczoraj zapomniałam ci podziękować za pomoc
- Eee drobiazg .
Odpowiedział nieśmiały Oran .Kiedy rozmawiali i poznawali się coraz bardziej , Oran zdał sobie sprawę że znalazł to coś dlaczego warto żyć do czego dążył i na co tak czekał .wtem przypomniał sobie o czymś
-Masz to dla ciebie i wręczył Jassmine Złoty naszyjnik z dużym rubinem
- Dziękuje ale z jakiej to okazji .
- To dziś trzeba mieć okazje żeby dać pięknej dziewczynie prezent.
......(podryw jak każdy inny chyba wszyscy potrafimy wyobrazić se tę sytuacje.)
Gdy Oran wracał oglądał się za siebie sycąc oczy widokiem Jassmine.
Kiedy wszedł na farmę zauważył Thorusa machającego pochodnio podbiegł do niego i zapytał
- Co się dzieje !!!
- Gdzieś ty się podziewał Strażnicy miejscy z palladynami atakują .
wtem Oran pobiegł po swój oręż i zauważył że na jego łóżku leży nowo wykłuty dwóręczny miecz runiczny z pozłacaną rękojeścią od razu złapał za nowy miecz założył łuk na plecy i wybiegł na dwór gdzie Lee i reszta najemników zajmowali pozycje bojowe .
Ponownie podbiegł do thorusa i podziękował za nowy miecz .Thorus tylko się uśmiechnął i wyjął swoją kuszę . Oran wyjął swój łuk już napiął cięciwo kiedy w ich stronę zaczęła się zbliżać jakaś rozmazana postać Oran zauważył że nie jest to żaden ze strażników lecz piękna Jassmine
zapytał ja co się dzieje
Palladyni zpalili farmę sekoba wszyscy nie żyją . idą w waszą strone Oran tylko ją przytulił i kazał zchować się w gospodzie Thekil .
Thorus spojrzał na niego ze zdziwieniem i rzekł
- No No dopiero co jesteś najemnikiem a już masz taką ładną dziewczyne no tylko pozazdrościć .
A Oran na to Ona nie...
inaglę wypuścił strzałę wprost w korpus jednego ze strażników celujących w Thorusa
wtedy zza drzew wyłoniła sie cała armia recerzy i strażników napierających w stronę farmy z pochodniami i mieczami łucznicy mięli podpalone strzały które rozblaskiwały w ciemności zdradzając pozycje łuczników .wtem
Oran błyskawicznie wypuścił salwę strzał kilku strażników i rycerzy wywróciło się lecz było ich zbyt wielu
wszyscy najemnicy byli mistrzami w strzelaniu z łuków i kusz więc większa część wrogów padła od strzał .
Lecz kiedy strażnicy i rycerze podbiegli na odległość 30 metrów oran i reszta najemników wyjęł miecze jak na komęde .
Biegnący w stronę Orana palladyn nabił się na jego 2 ręczny runiczny nowy miecz rozpoznał w nim palladyna który zaczepił go przy wejściu do miasta
Rozdział II - Odwet
Kiedy Najemnicy jakotako odzyskali siłe i pogrzebali poległych w bitwie . Wszyscy zaczeli pawać coraz większą nienawieścią do Króla i jego palladynów .
Oran siedział przed domem w, którym był sztab dowodzenia Najemników i nagle usłyszał .
- To co zrobili palladyni i strażnicy było straszne lecz nie możemy im tego póścić płazem.
Był to głos Lee byłego Generała w słózbie króla , Lee był wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną o śniadej ceże jego wygląd od razu okazywał kim jest . Kiedy Oran po raz pierwszy stanął przed Lee był strasznie przestraszony i zlęknięty reakcją Generała na jego pobyt na farmie lecz okazało się ze ten wielki umięśniony człowiek nie jest tylko doskonałą maszyną do zabijania lecz także prawdziwym wodzem i przyjaielem . Lee był jednym z najbardziej szlachetnych ludzi jakich poznał
Oran . Reprezętował on sobą doskonałego wojownika wodza .
- Gorn ,ty i Thorus zbierzcie stu ludzi i wyruszcie w stronę miasta i zaczajcie się blisko murów , zaczekacie na znak odemnie a wtedy zaatakujecie od strony północnej.
- Zaś ja Torlof i 200 ludzi uderzymy na główną bramę .
A więc zrobili jak rozkazał Lee .i zaczęli zbierać się do wymarszu .
cdn.....
- Uf To jesteśmy bezpieczni powiedział Oran do wpół przytomnego mężczyzny .
Ten nic nie odpowiedział i stracił przytomność .
kiedy obudził się następnego dnia znajdował się w ciasnej jeskince nieopodal miasta .
na stoliku przy łóżku leżała butelka wody kawałek szynki i zupa rybna . prubował wstać lecz miał grot strzały w boku co niepozwalało mu wstać wtem do jaskini wszedł Oran .
-Nie wstawaj straciłeś dużo sił i jesteś ranny odpocznij zaraz przyjdzie zielarka i może ona cię wyleczy .
po około 20 minutach do jaskini weszła kobieta . podeszła do łóżka i powiedziało
-No nieżle się urządziłeś kochasiu ale cos na to poradzimy .
wyciągneła z zapasa mały mieszka a z niego kilka ziuł zmieszała składniki i podało rannemu .
- Masz wypij to a powinieneś poczuć się lepiej .
poczym podeszła do Onara i powiedziała
-musi jeszcze dużo odpoczywać ale się wyliże .
Onar podziękował za pomoc i podszedł do łóżka
- Jak się nazywasz zpytał mężczyzne leżącego w łożu
-Nazywam się Thorus jestem najemnikiem z farmy onara .goniło mnie 12 strażników miejskich z kilkoma se poradziłem lecz gdyby nie twoja pomoc dawno był bym martwy .
- A ty zapytał ranny .
- Ja jestem oran syn Kardifa karczmaża z portu khorinis .
po 2 dniach kurowania się , thorus wreszcie wstał i założył swój pancerz najemnika miecz i pas .
-Gdzi się teraz udasz najemniku? zpytał Oran
-idę na farme onara , chcesz iść ze mną ?
-pewnie , łał nigdy nie byłem tak daleko poza miastem .
kiedy Thorus z Onarem wchodzili na farmę onara , najemnik imieniem sentenza krzyknął patrzcie kto idzie a jednak ta gnida jeszcze żyje .
wtem Thorus przywitał swojego kompana i powiedział.
-Nie żył bym gdyby nie ten dzieciak .
i wskazał na orana .
- Więc witaj młodzieńcze żekł Sentenza i przywitał się z oranem.
- jak cię zwą
- oran .odpowiedział niepewnie.
kiedy thorus prowadził orana do wielkiej posiadłości oran wiedział co to za miejsce to dom sameko Onara właściciela większości farm na wyspie .
Thorus minął strażników pilnujących wejścia i skręcił w lewo gdzie za wielkim stołem stał sam Lee najwarzniejszy z najemników .
Wtem Lee przywitał thorusa i zpytał
- co to za dzieciak
- To oran uratował mi życie , gdyby nie jego pomoc dawno był bym już martwy .
-Mam pytanko czy młody może się do nas przyłączyć , oczywiście ja będe go pilnował i uczył co ty na to ?
-No dobra ale bierzesz za niego odpowiedzialność .
A więc witaj w najemnikach Młody
Oran był tak szczęśliwy że nie mógł wydobyć z siebie słowa .
Thorus zabrał orana do małego pokojku gdzie stało kilka manekinów ze zbroją i kilka stojaków z bronią .
- No przymierz to i wybierz se oręż .
Żekł Thorus .
Oran przywdział zbroje i wz iął do ęki miecz był on tak ciężki że musiał ko trzymać oburącz .
wyszedł z pokoju podszdł do thorusa , który pokazał mu całą farme i
poznał z wszystkimi .
po około 10 miesiącach ćwicznia i pracy nad swojmi umiejętnościami Oran stał śię najemnikiem w pełnym słowa tego znaczeniu . lecz jego przygoda miała się dopiero zacząć .
( prosze o delikatne komętarze jestem dyzortografem )
Rozdział I - Inicjacja
Kiedy Oran opanował władanie miecza do perfekcj i strzelał z kuszy i łuku doskonale Thorus jego mentor dał mu misje , onar był tak podekscytowane jak dnia kiedy przyjęto go do najemników ale .
Wysłuchał Thorusa , który wytłumaczył mu na czym polega jego zadanie a rozmowa ta brzmiała następująco
- A więc słuchaj mnie uważnie musisz udać się do Khorinis i znależć mężczyzne imieniem Lares to nasz człowiek w Khorinis on zda ci raport na temat Palladynów i udzieli wskazówek jak znależć pewnych ludzi .
-Mianowicie musisz znależć i przyłączyc się do gildi złodzieji , która działa w Mieście.
- a więc jakieś pytania ?
Oran nie odpowiedział co oznaczało chyba Nie i zaczął przygotowania do wymarszu .
Spakował swój najlepszy miecz ,pas , który podarował mu Thorus i Ciężką kusze i prowiant na drogę .Wtedy Thorus spytał go
- Chyba nie zamierzsz tak ubrany iść do miasta co ? masz to jest ubranie mieszczanina nie jest to nic specjalnego lecz nikt w nim nie rozpozna cię jako najemnika .
- No to ruszaj rzekł Thorus i.
Oran wędrował kilka godzin aż w końcu trafił pod same mury miasta . Szybko zdjął swój pancerz najemnika i przywdział strój mieszczanina , wyglądał w nim zabawnie bowiem był co najmniej o numer za duży i wiśiał na nim jak na wieszaku .
kiedy oran podszedł do strarzników pilnujących bramy wejściowej do miasta i nie został zapytany o to kim jest ani z kąd przybywa zdziwił się lecz nie zwrócił na to większej uwagi .
Minął ich żwawo i ruszył w strone miasta portowego lecz nagle zatrzymał go palladyn imieniem Lothar .
Ów palladyn był wysokim mężczyzną w średnim wieku był dobrze zbudowany i zbroja , która miał na sobie była tak dobrze wypolerowana że odbijał się w niej każdy promyk światła .
Oran myślał że już jest złapany wtem palladyn przemówił
-stój nieznajomy nie znasz obowiązujących w mieście przepisów i praw
Oran odsapnął i odpowiedział
-przepraszam ale spieszy mi się nie mam czasu .
-A więc żegnaj odpowiedział grzecznie palladyn i puścił młodzieńca wolno
Oran udał się od razu do portu gdzie pierwsze co żuciło mu się w oczy to Stara karczma jego ojca ..
A tuż obok nioej stał Lares ten pd którego miał zaczarpnąć wiadomościa na temat gildi złodzieji i palladynów.
a więc podszedł do niego i żekł
- Witaj jestem Oran, Thorus przysyła mnie po informacje na temat palladynów i gildi złodzieji .
-No Dobra to będzi tak palladyni nie zrobili nic nowego .a ogildij nie wiem zbyt wiele będziesz musiał tu troche powęszyć żeby coś znależć .
Więc oran ruszył w strone karczmy ojca wszedł do środka i podszedł do lady .Wtyem przemówił do niego Kardif
- ty małe draniu gdziś ty był przez tyle czasu , dlaczego nie odwiedzałeś ojca co?
-Byłem ciutek zajęty odpowiedział niepewnie lecz kardif zapytał a co to za ważne sprawy jeśli wolno spyta
-W llesie kilka tygodni temu pomogłem pewnemu męrzczyżnie a on okazał się najemnikiem więc w ramach podziękowania zaprosił mnie do najemników i tak jestem jednym z nich
- Co ?
krzyknął Kardif
-jesteś najemnikiem coś nie widze
-jestem tu incognito żeby rozszyfrować pewną gildię złodzieji mam się do nich przyłączyć i pojednać se ich
- Awięc powim ci co o niej wiem
- Cóż nie jest to zbieranina drobnych złodziejaszków lecz prawdziwi wytrawni złodzieje lepiej nie zachodzić im za skóre ale jak chcesz to twoje ryzyko .
To żekłszy Kardif wziął łyk ze swojego posrebrzanego kufla ze złotą cieczą cieszącą zarazem duch jak i ciało (zimne piwo) .
-A więc mnie przed nimi przestrzegasz tak ? Pewnie powinienem wżiąć to sobie do serca bo w końcu rodzice wiedzą co najlepsze dla ich dzieci
- Tak synu to niezła banda oprychów .Możesz spróbować ale nie wrużę ci dobrz .
Oran wstał i rozejrzał się po karczmie no dużo się tu pozmieniało jak mnie niebyło
- Drwij ze swojego starego ojca !!!
- Ah jak miło wrucić do domu hehe
-Daj mi piwo
Rzekł oran do kardifa
- Co smarkaczu tobie piwa , w głowie ci się poprzewraca
Roześmiał się i wręczył synowi kufel pełen zimnego beczkowego piwa .
Następnego dnia kiedy Oran wstał zauważył że nie jest już w karczmie był bowiem w małum pokoju , delikatne światło bijące od pochodni zawieszonej na ścianie i Twaarz jakiejś kobiety to było jedyne co widział w mroku .
-Kim jesteś Zapytał oran żucając pytanie w ciemność .
- Nazywają mnie Cassia jestem dowudcą gildi złodziej a więc chcesz się do nas przyłączyć tak ?
-Miałem taki zamiar a z kąd o tym wiesz ?
- Mamy wielu informatorów ale to nieistotne .
- Jeśli chcesz być jednym z nas musisz udowodnić że jesteś tego wart ? więc jak ?
- Wchodzę w to
- słuchaj aby udowodnioć swoją lojalność musisz przynieść mi pewien artefakt amulet zdrowia ma go kupiec imieniem Baltram ,. przynieś mi go a będziesz jednym z nas
-Oran nie wiedział jak ma tego dokonać więc zapytał
-Jak mam mu go zabrać to proste musisz po prostu wyjąć go z jego kieszeni tak aby tego nie poczuł
- Jak chcesz pokarze ci jak to robić .
Cassia pokazała Oranowi jak kraść jak się zakradać niespostrzeżenie itd.
Kiedy Oran znał już sztuke kradzierzy kieszonkowej ruszył aby wypełnić polecenie Cassii .
podszedł do baltrama udając że jest zainteresowny jego towarami i niespostrzeżenie wyjął z jego mieszka mały złoty amulet . Po czym odszedł i wrócił do gildi złodziej , która znajdowała się w piewnicy gospody .
z szedł wąskimi krętymi schodami aż na sam dół gdzie czekała na niego Cassija .
-Mam amulet o który prosiłaś oto on i wręczył cassij ów amulet.
- Tak więc witaj w naszych szeregach .zaczekaj tu a ja zprowadze chłopców Kiedy wróciła towarzyszyło jej 2 męrzczyzn
-poznajce się . Zekła cassija
Po chwili Oran znał już prawie wszytkich członków gildj oprucz paru którzy znajdowali się w mieście .
Cassija pokazała mu znak rozpoznawczy po którego okazaniu wiadomo było kim jest .dostał kilka zadań od swojej zwierzchniczki i ruszył w do miasta .
Kiedy dotarł do miasta czuł się szczęśliwy że podołał zadaniu , które dał mu Thorus .
Uzupełnił zapasy i wyruszył z powrotem na farme onara do najemników .
Kiedy dotarł już do farmu ujżałstraszną żecz .zauwarzył dziewczyne prowadzoną przez 3 strażników miejskich , którzy się nad nią znęcali i szrpali ją .
stanął na ich drodze a że miał na sobie jeszcze strój mieszczanina zapytał
-Dlaczego prowadzicie tę dziewczynę co wam zrobił
- Spieprzaj zanim cię zwiąrzemy jak ją gówniarzu i minęli go lecz oran nie pozostawił sprawy tak sobie. Kiedy tylko go minęli zmienił ubranie na swój strój najemnika i pobiegł lasem wyprzedzając strażników miejskich .stanął w zarośłach z kąd wycelował prosto w głowę jednego ze strażników ów upadł na ziemię z łoskotem wtem pozostali dwaj wyjęli swe miecze i czekali na napastników wteduy z innego kierunkou wyleciała kolejna strzała przechodząca przez serce jednego z pozostałych , zostł tylko jeden strażnik więc wybiegł zza drzew wyjmując miecz i przebijając nim nogę ostatniego z porywacz ów upadł na ziemie wijąc się z bólu
Oran Zadał pytanie
- Gdze prowadziliście tę dziewczynę
- Do miasta miała zostać ukarana za kolaborowanie z najemnikami
wtem oran przyłożył miecz do piersi leżącego mężczyzny i ...
po chwili puścił go, wolno przeciął więzy pętające ręce dziewczyny i spytał .
- Jak masz na imie ?
- Jestem Jassmine, odpowiedziała i oran poczuł coś czego nigdy przedtem nie czuł .zauwarzył że jej głos rozbrzmiewa niczym śpiew ptaków w jego uszch spojrzał na jej wargi które sklejały się z każdym kolejnym słowem
nie zwarzał na to co mówiła Jassmine lecz na sposób w jaki mówiła jej mimikę i karzdy nawet najdrobniejszy szczegól jej wyglądu.
Jassmine powiedziała mu z kąd jest i poprosiła aby jeszcze kiedyś ją odwiedził Oran był oczarowany piękną Jassmine i w błogostanie wrócił na farme gdzie czekał już thorus z chłopakami .
Oran podbiegł do najemników i przekazał to co p[owiedział mu Lares o palladynach i to że jest nowym członkiem gildii złodzieji
wtem podszedł do niego thotus irzekł
- Wiedziałem że sobie poradzisz jestem z ciebie dumny mały .
po czym zaprosił go do gospody na terenie farmy gdzie dostał pełną misę gulaszu ( Specjalności Tutejszej kucharki Thekli) i Butelkę wina .
Całą noc rozmyślał o pięknej Jassmine którą wybawił z rąk straży
następnego dnia dostał 3 dni wolnego a więc czymprędzej pognał na farmę sekoba gdzie pracowała Jassmine .
Kiedy dotarł na miejsce zobaczył Jassmine leżącą w cieniu drzewa i odpoczywającą po trudach pracy podszedł do niej i zapytał
-Jak się dziś czujesz
- A to ty wczoraj zapomniałam ci podziękować za pomoc
- Eee drobiazg .
Odpowiedział nieśmiały Oran .Kiedy rozmawiali i poznawali się coraz bardziej , Oran zdał sobie sprawę że znalazł to coś dlaczego warto żyć do czego dążył i na co tak czekał .wtem przypomniał sobie o czymś
-Masz to dla ciebie i wręczył Jassmine Złoty naszyjnik z dużym rubinem
- Dziękuje ale z jakiej to okazji .
- To dziś trzeba mieć okazje żeby dać pięknej dziewczynie prezent.
......(podryw jak każdy inny chyba wszyscy potrafimy wyobrazić se tę sytuacje.)
Gdy Oran wracał oglądał się za siebie sycąc oczy widokiem Jassmine.
Kiedy wszedł na farmę zauważył Thorusa machającego pochodnio podbiegł do niego i zapytał
- Co się dzieje !!!
- Gdzieś ty się podziewał Strażnicy miejscy z palladynami atakują .
wtem Oran pobiegł po swój oręż i zauważył że na jego łóżku leży nowo wykłuty dwóręczny miecz runiczny z pozłacaną rękojeścią od razu złapał za nowy miecz założył łuk na plecy i wybiegł na dwór gdzie Lee i reszta najemników zajmowali pozycje bojowe .
Ponownie podbiegł do thorusa i podziękował za nowy miecz .Thorus tylko się uśmiechnął i wyjął swoją kuszę . Oran wyjął swój łuk już napiął cięciwo kiedy w ich stronę zaczęła się zbliżać jakaś rozmazana postać Oran zauważył że nie jest to żaden ze strażników lecz piękna Jassmine
zapytał ja co się dzieje
Palladyni zpalili farmę sekoba wszyscy nie żyją . idą w waszą strone Oran tylko ją przytulił i kazał zchować się w gospodzie Thekil .
Thorus spojrzał na niego ze zdziwieniem i rzekł
- No No dopiero co jesteś najemnikiem a już masz taką ładną dziewczyne no tylko pozazdrościć .
A Oran na to Ona nie...
inaglę wypuścił strzałę wprost w korpus jednego ze strażników celujących w Thorusa
wtedy zza drzew wyłoniła sie cała armia recerzy i strażników napierających w stronę farmy z pochodniami i mieczami łucznicy mięli podpalone strzały które rozblaskiwały w ciemności zdradzając pozycje łuczników .wtem
Oran błyskawicznie wypuścił salwę strzał kilku strażników i rycerzy wywróciło się lecz było ich zbyt wielu
wszyscy najemnicy byli mistrzami w strzelaniu z łuków i kusz więc większa część wrogów padła od strzał .
Lecz kiedy strażnicy i rycerze podbiegli na odległość 30 metrów oran i reszta najemników wyjęł miecze jak na komęde .
Biegnący w stronę Orana palladyn nabił się na jego 2 ręczny runiczny nowy miecz rozpoznał w nim palladyna który zaczepił go przy wejściu do miasta
Rozdział II - Odwet
Kiedy Najemnicy jakotako odzyskali siłe i pogrzebali poległych w bitwie . Wszyscy zaczeli pawać coraz większą nienawieścią do Króla i jego palladynów .
Oran siedział przed domem w, którym był sztab dowodzenia Najemników i nagle usłyszał .
- To co zrobili palladyni i strażnicy było straszne lecz nie możemy im tego póścić płazem.
Był to głos Lee byłego Generała w słózbie króla , Lee był wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną o śniadej ceże jego wygląd od razu okazywał kim jest . Kiedy Oran po raz pierwszy stanął przed Lee był strasznie przestraszony i zlęknięty reakcją Generała na jego pobyt na farmie lecz okazało się ze ten wielki umięśniony człowiek nie jest tylko doskonałą maszyną do zabijania lecz także prawdziwym wodzem i przyjaielem . Lee był jednym z najbardziej szlachetnych ludzi jakich poznał
Oran . Reprezętował on sobą doskonałego wojownika wodza .
- Gorn ,ty i Thorus zbierzcie stu ludzi i wyruszcie w stronę miasta i zaczajcie się blisko murów , zaczekacie na znak odemnie a wtedy zaatakujecie od strony północnej.
- Zaś ja Torlof i 200 ludzi uderzymy na główną bramę .
A więc zrobili jak rozkazał Lee .i zaczęli zbierać się do wymarszu .
cdn.....