Megarion
El Presidente
- Dołączył
- 25.9.2004
- Posty
- 1824
Opowieść z San Andreas
Megarion szedł w kierunku siedziby Forestersów. Odruchowo sprawdził pistolet ukryty w kieszeni, Nigdy nie było wiadomo, co się może zdarzyć w takim miejscu. Minął pełny o tej porze klientów bar i stanął przed centrum najbardziej szemranej dzielnicy w całym Los Santos. Przy Ganston.
- Czego tu szukasz?! – czyjś głos wyrwał go z zamyślenia. Przed nim stanął wielki grubas. – Zapytałem, czego tu szukasz.
- Przysłał mnie Glifion, słyszałem, że szukacie nowych członków.
Grubas obejrzał go dokładnie. No cóż, może Megarion nie miał na sobie garnituru, ale nie wyglądał też na jakiegoś brudasa. Po chwili wielki odezwał się z uśmiechem.
- Yo! Jestem szczurek z Forestersów. Jeśli przysyła cię Glifion, to na pewno pozwolą ci przystąpić do testu, ale jak to żart... już powinieneś kupić sobie ziemię na cmentarzu. – gruby dał mu znak, żeby szedł za nim. – Na przyjęcie czeka jeszcze dwóch nowych. Powinieneś ich poznać, bo spędzicie ze sobą trochę czasu.
Szczurek zaprowadził Megariona na niewielki plac przed kilkoma domami. Kręciło się tam trochę ludzi w zielonych strojach, głównie pijących piwo i palących trawkę.
„To ma być ten gang?” zapytał w myślach Megarion, ale stanęli już przy najokazalszym z domów.
Budynek był wyjątkowo zadbany, zupełnie niepodobny do pozostałych. Megarion od razu pomyślał, że może być to siedziba szefa.
Przed domem siedziało jeszcze dwóch ludzi, którzy nie pili, a tylko patrzyli z zawiścią w oczach na bawiących się.
- To też są nowi. – powiedział szczurek. – Masta i Nekromanta BOOM. Nie piją, bo sądzą, że to zwiększy ich szansę na członkostwo.
- A zwiększy? – spytał Megarion.
- A skąd! – szczurek wyciągnął skądś puszkę i ostentacyjnie wypił jej zawartość na oczach nowych, którym oczy mało co nie wyszły z orbit. – Sądzę, że szefowa oceni was jeszcze dzisiaj.
- Szefowa? – Megarion zapytał. Sądził, że gangiem zarządza mężczyzna.
- No, sama szefowa. – odparł szczurek, po czym załapał o co chodziło nowemu. – Wiem, że się dziwisz, ale Sever nie jest gorsza od żadnego faceta.
Szczurek podał wychylił kolejną puszkę i wraz z Megarionem usiadł przy schodach domu szefowej.
Godzinę później, gdy już prawie zaszło słońce, drzwi otworzyły się i wyszły z nich dwie kobiety. Były bardzo młode, trudno uwierzyć, że po osiemnastce. Obie miały długie włosy, tylko różniły się kolorami. Ta wyższa miała włosy blond, a ta druga kruczoczarne.
Szczurek na ich widok poderwał się z ziemi, za nim Megarion i tych dwóch nowych. Dziewczyny zeszły ze schodów i zatrzymały się.
- To są ci nowi? – zapytała ta wyższa.
- Tak, Sever. A ten mówi, że przysyła go Glifion.
Dziewczyna nazwana Sever ostro spojrzała na nowych.
- Dostanie swoją szansę, ale musi przejść ten sam test, co inni. Szczurek, musisz zadzwonić do Kana, on da im zadanie. – dodała milszym tonem, po czy wraz z drugą dziewczyną wsiadły do wyprowadzone z garażu czerwonego, sportowego auta i odjechały.
Przez chwilę nikt się nie odzywał, po czym zaczął Megarion.
- Kim była ta druga?
- Nadja. Tak się nazywa, ale chłopaki między sobą nazywają ją Lolitką. Sam nie wiem czemu. – powiedział szczurek po czym roześmiał się głupkowato. – Ale nie mów jej, że wiesz to ode mnie. Bo następnym razem pogadamy na moim grobie.
Potem szczurek sięgnął po swoją komórkę i wybrał jakiś numer.
-... Kan? Yo, ziomal. Sever mówiła, że masz jakąś robotę dla nowych. Co? Na molo? Ok, zaraz tam będziemy. – szczurek skończył rozmowę, po czym zwrócił się do nowych.
- Waszym pierwszym zadaniem, żeby przekonać się, czy się nadajecie, będzie ochrona auta z towarem. Pojadę z wami, żeby trochę wam pomóc i pokazać drogę. Megarion siądzie za kierownicą, a wy macie pilnować, żeby nie podskakiwali nam ci z Banditsów, bo będziemy jechać przez ich tereny.
Szczurek otworzył garaż, po czym wyprowadził z niego Grenwooda. Samochód był już wielokrotnie używany, ale nie wyglądał, żeby miał się już rozpaść.
- Dobra, ziomki, macie trochę sprzętu. – szczurek wyciągnął trzy pistolety i podał je nowym, po czym sam wyjął sobie Uzi.
Grubas usadowił się na przednim siedzeniu, a Necro i Masta usiedli z tyłu. Megarion usiadł za sterami i ruszyli do portu. Przejeżdżając przez ziemie Banditsów wprawdzie strzeliło do nich kilku z wrogów, jednak żaden pocisk nie tknął nawet pojazdu. W końcu nowi dotarli do portu, gdzie czekało już kilku ludzi w zielonych strojach. Szczurek przywitał się z jednym, zapewne Kanem, po czym zawołał resztę.
- Towar siedzi już w tym aucie. – gruby wskazał jakiś duży samochód. – Wsiadamy do niego i w drogę.
- I pośpieszcie się. – dodał Kan. – Zaraz będą tu gliny.
Gangster tylko skończył mówić, gdy główną drogę zablokowały radiowozy, który jakby już czekały od dawna. Wysiadło z nich kilkunastu gliniarzy.
- Podajcie się i połóżcie się na ziemi. Broń odrzucić na odległość dwóch metrów. – powiedział jeden z nich przez megafon.
- Cholera! – wrzasnął Kan, po czym kucną i wysłał serię z karabinu w stronę policjantów. Reszta jego ludzi zrobiła to samo.
Strzelanina rozgorzała się na dobre, lecz szczurek odciągnął nowych do samochodu z towarem.
- Oni sobie poradzą! My musimy odwieść here. Megarion, siadaj na moje miejsce, teraz ja prowadzę.
Szczurek wyprowadził samochód inną drogą, lecz natychmiast rzuciło się w pościg kilka radiowozów. Megarion i reszta zaczęli strzelać do glin i Banditsów, gdy tylko wjechali na ich tereny. Szczurek okazał się jednak dobrym kierowcą, i wykorzystując kilka skrótów, już po kilku minutach stali przed domem Sever, która o dziwo już tu stała, razem z Nadją. Szefowa była wyraźnie uradowana.
- No, widzę, że się spisaliście. Sądzę, że się nadacie. Idźcie za szczurkiem, on da wam odpowiednie stroje i trochę kasy. Broń dostaniecie potem.
Nowi poszli ze szczurkiem do jakiegoś domu, który stał na lewo od tego Sever. Grubas kazał wybrać bluzy ich rozmiarów i rozdał po trzysta dolców na „drobne wydatki”. Potem pogrzebał trochę w jednej ze skrzyń i wyciągnął kolejne trzy spluwy.
- Tylko nie mówcie nic dla Sever.
CDN.
Megarion szedł w kierunku siedziby Forestersów. Odruchowo sprawdził pistolet ukryty w kieszeni, Nigdy nie było wiadomo, co się może zdarzyć w takim miejscu. Minął pełny o tej porze klientów bar i stanął przed centrum najbardziej szemranej dzielnicy w całym Los Santos. Przy Ganston.
- Czego tu szukasz?! – czyjś głos wyrwał go z zamyślenia. Przed nim stanął wielki grubas. – Zapytałem, czego tu szukasz.
- Przysłał mnie Glifion, słyszałem, że szukacie nowych członków.
Grubas obejrzał go dokładnie. No cóż, może Megarion nie miał na sobie garnituru, ale nie wyglądał też na jakiegoś brudasa. Po chwili wielki odezwał się z uśmiechem.
- Yo! Jestem szczurek z Forestersów. Jeśli przysyła cię Glifion, to na pewno pozwolą ci przystąpić do testu, ale jak to żart... już powinieneś kupić sobie ziemię na cmentarzu. – gruby dał mu znak, żeby szedł za nim. – Na przyjęcie czeka jeszcze dwóch nowych. Powinieneś ich poznać, bo spędzicie ze sobą trochę czasu.
Szczurek zaprowadził Megariona na niewielki plac przed kilkoma domami. Kręciło się tam trochę ludzi w zielonych strojach, głównie pijących piwo i palących trawkę.
„To ma być ten gang?” zapytał w myślach Megarion, ale stanęli już przy najokazalszym z domów.
Budynek był wyjątkowo zadbany, zupełnie niepodobny do pozostałych. Megarion od razu pomyślał, że może być to siedziba szefa.
Przed domem siedziało jeszcze dwóch ludzi, którzy nie pili, a tylko patrzyli z zawiścią w oczach na bawiących się.
- To też są nowi. – powiedział szczurek. – Masta i Nekromanta BOOM. Nie piją, bo sądzą, że to zwiększy ich szansę na członkostwo.
- A zwiększy? – spytał Megarion.
- A skąd! – szczurek wyciągnął skądś puszkę i ostentacyjnie wypił jej zawartość na oczach nowych, którym oczy mało co nie wyszły z orbit. – Sądzę, że szefowa oceni was jeszcze dzisiaj.
- Szefowa? – Megarion zapytał. Sądził, że gangiem zarządza mężczyzna.
- No, sama szefowa. – odparł szczurek, po czym załapał o co chodziło nowemu. – Wiem, że się dziwisz, ale Sever nie jest gorsza od żadnego faceta.
Szczurek podał wychylił kolejną puszkę i wraz z Megarionem usiadł przy schodach domu szefowej.
Godzinę później, gdy już prawie zaszło słońce, drzwi otworzyły się i wyszły z nich dwie kobiety. Były bardzo młode, trudno uwierzyć, że po osiemnastce. Obie miały długie włosy, tylko różniły się kolorami. Ta wyższa miała włosy blond, a ta druga kruczoczarne.
Szczurek na ich widok poderwał się z ziemi, za nim Megarion i tych dwóch nowych. Dziewczyny zeszły ze schodów i zatrzymały się.
- To są ci nowi? – zapytała ta wyższa.
- Tak, Sever. A ten mówi, że przysyła go Glifion.
Dziewczyna nazwana Sever ostro spojrzała na nowych.
- Dostanie swoją szansę, ale musi przejść ten sam test, co inni. Szczurek, musisz zadzwonić do Kana, on da im zadanie. – dodała milszym tonem, po czy wraz z drugą dziewczyną wsiadły do wyprowadzone z garażu czerwonego, sportowego auta i odjechały.
Przez chwilę nikt się nie odzywał, po czym zaczął Megarion.
- Kim była ta druga?
- Nadja. Tak się nazywa, ale chłopaki między sobą nazywają ją Lolitką. Sam nie wiem czemu. – powiedział szczurek po czym roześmiał się głupkowato. – Ale nie mów jej, że wiesz to ode mnie. Bo następnym razem pogadamy na moim grobie.
Potem szczurek sięgnął po swoją komórkę i wybrał jakiś numer.
-... Kan? Yo, ziomal. Sever mówiła, że masz jakąś robotę dla nowych. Co? Na molo? Ok, zaraz tam będziemy. – szczurek skończył rozmowę, po czym zwrócił się do nowych.
- Waszym pierwszym zadaniem, żeby przekonać się, czy się nadajecie, będzie ochrona auta z towarem. Pojadę z wami, żeby trochę wam pomóc i pokazać drogę. Megarion siądzie za kierownicą, a wy macie pilnować, żeby nie podskakiwali nam ci z Banditsów, bo będziemy jechać przez ich tereny.
Szczurek otworzył garaż, po czym wyprowadził z niego Grenwooda. Samochód był już wielokrotnie używany, ale nie wyglądał, żeby miał się już rozpaść.
- Dobra, ziomki, macie trochę sprzętu. – szczurek wyciągnął trzy pistolety i podał je nowym, po czym sam wyjął sobie Uzi.
Grubas usadowił się na przednim siedzeniu, a Necro i Masta usiedli z tyłu. Megarion usiadł za sterami i ruszyli do portu. Przejeżdżając przez ziemie Banditsów wprawdzie strzeliło do nich kilku z wrogów, jednak żaden pocisk nie tknął nawet pojazdu. W końcu nowi dotarli do portu, gdzie czekało już kilku ludzi w zielonych strojach. Szczurek przywitał się z jednym, zapewne Kanem, po czym zawołał resztę.
- Towar siedzi już w tym aucie. – gruby wskazał jakiś duży samochód. – Wsiadamy do niego i w drogę.
- I pośpieszcie się. – dodał Kan. – Zaraz będą tu gliny.
Gangster tylko skończył mówić, gdy główną drogę zablokowały radiowozy, który jakby już czekały od dawna. Wysiadło z nich kilkunastu gliniarzy.
- Podajcie się i połóżcie się na ziemi. Broń odrzucić na odległość dwóch metrów. – powiedział jeden z nich przez megafon.
- Cholera! – wrzasnął Kan, po czym kucną i wysłał serię z karabinu w stronę policjantów. Reszta jego ludzi zrobiła to samo.
Strzelanina rozgorzała się na dobre, lecz szczurek odciągnął nowych do samochodu z towarem.
- Oni sobie poradzą! My musimy odwieść here. Megarion, siadaj na moje miejsce, teraz ja prowadzę.
Szczurek wyprowadził samochód inną drogą, lecz natychmiast rzuciło się w pościg kilka radiowozów. Megarion i reszta zaczęli strzelać do glin i Banditsów, gdy tylko wjechali na ich tereny. Szczurek okazał się jednak dobrym kierowcą, i wykorzystując kilka skrótów, już po kilku minutach stali przed domem Sever, która o dziwo już tu stała, razem z Nadją. Szefowa była wyraźnie uradowana.
- No, widzę, że się spisaliście. Sądzę, że się nadacie. Idźcie za szczurkiem, on da wam odpowiednie stroje i trochę kasy. Broń dostaniecie potem.
Nowi poszli ze szczurkiem do jakiegoś domu, który stał na lewo od tego Sever. Grubas kazał wybrać bluzy ich rozmiarów i rozdał po trzysta dolców na „drobne wydatki”. Potem pogrzebał trochę w jednej ze skrzyń i wyciągnął kolejne trzy spluwy.
- Tylko nie mówcie nic dla Sever.
CDN.