Witaj wędrowcze. Jestem... A raczej byłem dzielnym wojownikiem. Z tamtych czasów ostało się jedynie moje imię - Alten. Widzę, że chcesz mnie opuścić. Ten młodzieńczy błysk w twoim oku... Jesteś odważny. Ja też kiedyś taki byłem. Mówisz, że chcesz zwiedzać dalekie krainy? Jesteś taki jak kiedyś ja byłem. Ale uważam, że nie powinieneś tam iść. Czemu widzę u Ciebie błahostkę dla słów starca, a jednak trochę... hmm... zaciekawienia. Jeśli chcesz, to możesz przysiąść się do mnie i posłuchać, co mam ci do powiedzenia.
*******
To było jakieś... 50 lat temu. Ledwo dorosłem do odpowiedniego wieku, a już miałem za sobą kilka wygranych na arenie. Oczywiście nie byłem sam. Tak, miałem kilku dobrych przyjaciół. Był Kilron, krasnoludki mistrz łuczników. Była Etina, piękna czarodziejka elfów. No i był Godomin. Był wojownikiem, ale nigdy nie powiedział nam, jakiej rasy... Może i przypominał człowieka, ale jednak w jego posturze było coś... dziwnego. Pewnego dnia, właśnie w tej karczmie spotkaliśmy się i rozmawialiśmy. W czasie tej rozmowy ktoś napomknął temat Połaci Południowych. A wtedy Godomin opowiedział nam legendę...
„Jeszcze przed przybyciem ludzi i krasnoludów do tej krainy była ona zamieszkana przez pradawny, potężny lud. Byli podobno mistrzami kowalstwa, a ich zbroje przetrwały nawet ataki smoków. Ich czarodzieje byli potężnymi wynalazcami, a ich czary wiążą moce tej krainy do dzisiaj. Lecz najwspanialsi byli ich władcy. To oni zapoczątkowali Altare i inne dzisiaj wielkie miasta. Lecz pewnego dnia jednego z nich ogarnęła chciwość. Korzystając z pomocy nic niewiedzących kapłanów wypowiedział zaklęcie, które miało mu zapewnić wieczne życie. W chwili, gdy je wypowiedział zaczęły się dziać okropne rzeczy. Jego poddani zaczęli umierać masowo. Gdy ostatni z kapłanów również tracił ducha, przypomniał sobie słowa chciwego władcy. Zmienił on jedno słowo zaklęcia, które przemieniło się w klątwę tego potężnego rodu.”
W końcu zdecydowaliśmy, że pójdziemy tam. Ustanowiliśmy, że za 2 dni wyruszymy do tej nieznanej jeszcze krainy...
Gdy minęły 2 dni wszyscy spotkaliśmy się z wyraźną radością. Przecież byliśmy młodzi, dzielni, no i mieliśmy się stać odkrywcami nowej krainy. Na południe szliśmy przez 2 tygodnie. Wtedy Kilron, ze swoim doskonałym wzrokiem, wykrzyknął.
-Patrzcie tam.
Istotnie, gdy spojrzeliśmy zauważyliśmy jakby trójkąty wyłaniające się z ziemi.
-To piramidy- rzekła Etina- były one domami, a za razem grobowcami władców tej krainy. To w nich znajdują się ostatnie dowody istnienia tych istot.
Zauważyłem, że gdy Etina to mówiła, to Godomin wyraźnie zaniepokojony, a wyraźnie unikał mojego spojrzenia.
Po następnych 2 dniach drogi doszliśmy do piramidy. I wtedy zaczęły się kłopoty...
-Jak tu się wchodzi?- spytałem sam siebie
A wtedy Kilron, który przeszukiwał inną stronę ściany wpadł na nas ze wrzaskiem w ustach.
-Nieumarli... Hordy Nieumarłych pędzą na nas...
Wtedy Godomin krzyknął:
-Szybko, tutaj.
Wszyscy wskoczyli do ukrytego przejścia. Gdy ściana za nami się zatrzasnęła podszedłem do niego, i powiedziałem:
-Czas wreszcie, abyś przedstawił nam swoją historię.
-Chciałem wam powiedzieć, ale oni mi nie pozwolili- próbował się tłumaczyć Godomin
-Kto nie chciał, abyś nam to powiedział?- spytała Etina
-Moi współbracia...- odpowiedział jej- Ci, którzy razem z moimi przodkami przeżyli katastrofę.... Widzicie, ja jestem Lakinem. Oni byli władcami tej krainy. Moi przodkowie w czasie wypowiedzenia zaklęcia znajdowali się daleko stąd, dzięki czemu przeżyli. Później wmieszali się w ludzi, aby ciągle mieć nadzieję, że kiedyś powrócą do swojej ojczystej krainy. A ja... Jestem potomkiem królewskiego rodu Ferminów, którzy byli władcami tej krainy. Teraz, gdy tu jestem, to mam nadzieję, że może uda mi się ściągnąć klątwę z tego miejsca.
-Hmm... Więc myślę, że powinienem Ci pomóc- powiedziałem
-A my was nigdy nie opuścimy- oświadczyli Etina i Kilron
Więc zgodnie poszliśmy do końca korytarza. Wtem przed oczami wyrosła nam piękna komnata. W jej środku znajdowała się czara z płomieniami. Posągi w niej były wykonane ze złota, a cała komnata była wypełniona złotem i kunsztownie wykonaną bronią. Jednak, gdy weszliśmy, to z trzaskiem opadły za nami kraty. Wtedy z czary wyszedł Nieumarły. Godomin krzyknął:
-Szybko, tutaj.
Ja, Etina i Kilron weszliśmy. Ale Godomin odwrócił się od wejścia, i ruszył naprzeciw stworowi. Krzyknąłem wtedy:
-Co robisz?
Przez huk zamykającego się przejścia usłyszałem.
-Musze wreszcie odwrócić działanie tej klątwy.
Zamarliśmy w bezruchu, ale żaden więcej dźwięk do nas nie doszedł. Nagle ze ścian zaczęły wysuwać się ogromne kolce. Etina, jako najszybsza i najbardziej zwinna z nas pierwsza wybiegła z dala od kolców. Ja ledwo się przemknąłem. Ale Kilron...
-Uciekajcie, ratujcie się- krzyknął, zanim jeden z kolców przebił mu pierś...
Gdy w końcu wyszliśmy z grobowca, to Etina gorzko zapłakała. Przez łzy powiedziała mi:
-Musisz już stąd iść.
-Ale czemu mówisz tylko o mnie?- zdziwiłem się
-Ja musze wreszcie zrobić coś ze złem tej krainy... A nie chcę, aby tobie też się coś stało...
Mówiąc to odwróciła się i pobiegła do piramidy. Chciałem pobiec za nią, ale nagle pojawiło się kilku Nieumarłych. Mogłem wybrać śmierć, albo ucieczkę... Dla mojego szczęścia wybrałem to drugie. Gdy uciekałem dosłyszałem donośny głos Etiny. Wtedy pomyślałem, że przeżyła. Kilka dni później dotarłem do miasta. Gdy troche wydobrzałem poszedłem do siedziby magów i powtórzyłem im słowa, które wypowiedziała Etina. Okazało się, że to było zaklęcie, które wraz z pokonaniem Nieumarłego w piramidzie mogło odwrócić klątwe.
*****
I tak kończy się moja historia. Rozmyślaj o niej młodzieńcze, a może kiedyś dojdziesz do jej sedna...
*******
To było jakieś... 50 lat temu. Ledwo dorosłem do odpowiedniego wieku, a już miałem za sobą kilka wygranych na arenie. Oczywiście nie byłem sam. Tak, miałem kilku dobrych przyjaciół. Był Kilron, krasnoludki mistrz łuczników. Była Etina, piękna czarodziejka elfów. No i był Godomin. Był wojownikiem, ale nigdy nie powiedział nam, jakiej rasy... Może i przypominał człowieka, ale jednak w jego posturze było coś... dziwnego. Pewnego dnia, właśnie w tej karczmie spotkaliśmy się i rozmawialiśmy. W czasie tej rozmowy ktoś napomknął temat Połaci Południowych. A wtedy Godomin opowiedział nam legendę...
„Jeszcze przed przybyciem ludzi i krasnoludów do tej krainy była ona zamieszkana przez pradawny, potężny lud. Byli podobno mistrzami kowalstwa, a ich zbroje przetrwały nawet ataki smoków. Ich czarodzieje byli potężnymi wynalazcami, a ich czary wiążą moce tej krainy do dzisiaj. Lecz najwspanialsi byli ich władcy. To oni zapoczątkowali Altare i inne dzisiaj wielkie miasta. Lecz pewnego dnia jednego z nich ogarnęła chciwość. Korzystając z pomocy nic niewiedzących kapłanów wypowiedział zaklęcie, które miało mu zapewnić wieczne życie. W chwili, gdy je wypowiedział zaczęły się dziać okropne rzeczy. Jego poddani zaczęli umierać masowo. Gdy ostatni z kapłanów również tracił ducha, przypomniał sobie słowa chciwego władcy. Zmienił on jedno słowo zaklęcia, które przemieniło się w klątwę tego potężnego rodu.”
W końcu zdecydowaliśmy, że pójdziemy tam. Ustanowiliśmy, że za 2 dni wyruszymy do tej nieznanej jeszcze krainy...
Gdy minęły 2 dni wszyscy spotkaliśmy się z wyraźną radością. Przecież byliśmy młodzi, dzielni, no i mieliśmy się stać odkrywcami nowej krainy. Na południe szliśmy przez 2 tygodnie. Wtedy Kilron, ze swoim doskonałym wzrokiem, wykrzyknął.
-Patrzcie tam.
Istotnie, gdy spojrzeliśmy zauważyliśmy jakby trójkąty wyłaniające się z ziemi.
-To piramidy- rzekła Etina- były one domami, a za razem grobowcami władców tej krainy. To w nich znajdują się ostatnie dowody istnienia tych istot.
Zauważyłem, że gdy Etina to mówiła, to Godomin wyraźnie zaniepokojony, a wyraźnie unikał mojego spojrzenia.
Po następnych 2 dniach drogi doszliśmy do piramidy. I wtedy zaczęły się kłopoty...
-Jak tu się wchodzi?- spytałem sam siebie
A wtedy Kilron, który przeszukiwał inną stronę ściany wpadł na nas ze wrzaskiem w ustach.
-Nieumarli... Hordy Nieumarłych pędzą na nas...
Wtedy Godomin krzyknął:
-Szybko, tutaj.
Wszyscy wskoczyli do ukrytego przejścia. Gdy ściana za nami się zatrzasnęła podszedłem do niego, i powiedziałem:
-Czas wreszcie, abyś przedstawił nam swoją historię.
-Chciałem wam powiedzieć, ale oni mi nie pozwolili- próbował się tłumaczyć Godomin
-Kto nie chciał, abyś nam to powiedział?- spytała Etina
-Moi współbracia...- odpowiedział jej- Ci, którzy razem z moimi przodkami przeżyli katastrofę.... Widzicie, ja jestem Lakinem. Oni byli władcami tej krainy. Moi przodkowie w czasie wypowiedzenia zaklęcia znajdowali się daleko stąd, dzięki czemu przeżyli. Później wmieszali się w ludzi, aby ciągle mieć nadzieję, że kiedyś powrócą do swojej ojczystej krainy. A ja... Jestem potomkiem królewskiego rodu Ferminów, którzy byli władcami tej krainy. Teraz, gdy tu jestem, to mam nadzieję, że może uda mi się ściągnąć klątwę z tego miejsca.
-Hmm... Więc myślę, że powinienem Ci pomóc- powiedziałem
-A my was nigdy nie opuścimy- oświadczyli Etina i Kilron
Więc zgodnie poszliśmy do końca korytarza. Wtem przed oczami wyrosła nam piękna komnata. W jej środku znajdowała się czara z płomieniami. Posągi w niej były wykonane ze złota, a cała komnata była wypełniona złotem i kunsztownie wykonaną bronią. Jednak, gdy weszliśmy, to z trzaskiem opadły za nami kraty. Wtedy z czary wyszedł Nieumarły. Godomin krzyknął:
-Szybko, tutaj.
Ja, Etina i Kilron weszliśmy. Ale Godomin odwrócił się od wejścia, i ruszył naprzeciw stworowi. Krzyknąłem wtedy:
-Co robisz?
Przez huk zamykającego się przejścia usłyszałem.
-Musze wreszcie odwrócić działanie tej klątwy.
Zamarliśmy w bezruchu, ale żaden więcej dźwięk do nas nie doszedł. Nagle ze ścian zaczęły wysuwać się ogromne kolce. Etina, jako najszybsza i najbardziej zwinna z nas pierwsza wybiegła z dala od kolców. Ja ledwo się przemknąłem. Ale Kilron...
-Uciekajcie, ratujcie się- krzyknął, zanim jeden z kolców przebił mu pierś...
Gdy w końcu wyszliśmy z grobowca, to Etina gorzko zapłakała. Przez łzy powiedziała mi:
-Musisz już stąd iść.
-Ale czemu mówisz tylko o mnie?- zdziwiłem się
-Ja musze wreszcie zrobić coś ze złem tej krainy... A nie chcę, aby tobie też się coś stało...
Mówiąc to odwróciła się i pobiegła do piramidy. Chciałem pobiec za nią, ale nagle pojawiło się kilku Nieumarłych. Mogłem wybrać śmierć, albo ucieczkę... Dla mojego szczęścia wybrałem to drugie. Gdy uciekałem dosłyszałem donośny głos Etiny. Wtedy pomyślałem, że przeżyła. Kilka dni później dotarłem do miasta. Gdy troche wydobrzałem poszedłem do siedziby magów i powtórzyłem im słowa, które wypowiedziała Etina. Okazało się, że to było zaklęcie, które wraz z pokonaniem Nieumarłego w piramidzie mogło odwrócić klątwe.
*****
I tak kończy się moja historia. Rozmyślaj o niej młodzieńcze, a może kiedyś dojdziesz do jej sedna...