OPOWIADANIE O SERPENTESIE

Ocena dla opowiadania


  • Total voters
    0

Mag Innosa

New Member
Dołączył
25.12.2004
Posty
4
Chciałbym przedstawić pierwszy rozdzial mego opowiadania:

Prolog
Serpentes obudził się drugi raz podczas tej nocy, z towarzyszącym bólem głowy. Odkąd, gdy przybył z południa do klasztoru miewał ciągle jeden, dziwny sen. Co noc, Innos objawiał mu się i rozkazywał mu. Co dokładnie, tego sam Serpentes nie wiedział. Ogromny szum zlewał się z rozkazem i nowicjusz nic nie słyszał, nie wiedział co mówi jego pan. Z przyzwyczajenia przewrócił się na lewy bok i zasnął...

Rozdział 1; Biblioteka
Serpentes obudził się wcześnie rano. Miał za zadanie pobrać pieniądze od szefa gospody, za wino które zaoferował mu klasztor. Wolnym krokiem, od niechcenia wyszedł poza mury świętego miejsca. Mijał właśnie wielki most. Most który wiele lat temu wybudował Morich - budowlany wynajęty przez klasztor - wraz z nowicjuszami. Szlak prowadzący do gospody był długi i męczący. W pewnej chwili Serpentes ujrzał przed sobą stado ścierwojadów. Grupa podstępnych stworzeń nie zrobiła wielkiego wrażenia, bądź strachu na młodym adepcie magii. Jak go uczył Eglih, dając mu runę kuli ognia, był przyszykowany do ataku. Nie bez powodu dostał tak cenny przedmiot i został wtajemniczony w pierwszy krąg magii. Serpentes był bardzo pracowitym i pojętnym uczniem, z czego wyrobił sobie dobre imię w klasztorze. W jednej chwili ścierwojady rzuciły się do ataku. Nowicjusz zręcznie "puścił" trzy uderzenia ognistą kulą, robiąc jednocześnie unik przed szarżującym na niego ścierwojadem. Wszystkie zwierzęta upadły, jak jeden mąż. Ta chwila, która wydawała się wiecznością, wreszcie się skończyła. Znów spokojnie ruszył ku tawernie.
Wszedł Serpentes do baru. Właśnie zaczęło się ściemniać. Wnętrze nie było zbyt miłe. Na ścianach wisiały skóry upolowanych zwierząt m.in. wilków i cieniostworów. Za ladą stał bardzo stary barman, niejaki Akir. A że w gospodzie było dużo ludzi, trudno było się przedostać do sędziwego właściciela lokalu. Serpentes czekał bardzo długo. Przed nim stało wiele najemników, farmerów i strażników miejskich, którzy zbytnio się nie spieszyli by coś zamówić. Wtem wydarzyło się coś niesamowitego. W kącie baru rozpoczęło bójkę dwóch farmerów. Pokłócili się pono, kto ma postawić następna kolejkę piwa. Wyjęli swoją broń. Jeden był uzbrojony w zwykłą lagę, zaś drugi posiadał "wilczy kieł", miecz który był wspaniałą bronią dla początkujących wojaków. Walka rozpoczęła się na dobre. Jeden z uczestników zaatakował z zaskoczenia, mocnym pchnięciem swoim mieczem, lecz jego przeciwnik odrazu sparował cios. Na pierwszy rzut oka widać było, że farmer z lagą był weteranem walki. Strażnicy, widząc to, rzucili się, by rozbroić wieśniaków. Od razu wzięli ich pod pachy i wynieśli z baru.
- Pewnie trafią do kolonii karnej - powiedział wysoki człowiek stojący tuż przed Serpentesem, mówiąc jakby do siebie. Wyglądał na bogacza
- Zapewne - przytaknął Serpentes
- Kim ty jesteś? - zapytał się człowiek. Zapewne był z daleka, ponieważ nie wiedział, że człowiek w takim ubiorze, jak Serpentes, jest nowicjuszem Innosa.
- Jestem uczniem w klasztorze - odpowiedział z ironią adept magii. - a Pan pewnie przybywa z południa?? Widać to po Pańskim ubiorze - dodał grzecznie Serpentes.
- Masz rację - i oddalił się bez słowa, jakby mu się znudziło czekanie w kolejce.
Stanie trochę trwało. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach, tłum zmalał i Serpentes miał możliwość dojścia do Akira.
- Witam cię nowicjuszu. Potrzebujesz broni, pancerza, a może jakiejś odmiany, po tych rozmowach z tymi drętwymi wieśniakami? - rzucił szybko barman jakby miał to wyryte w pamięci, wskazując ręką za bar.
- Nie. Przybywam po zapłatę za nasze wino, któremu Panu zaoferowaliśmy tydzień temu.
- Ach tak, ile to miało być??
- 200 sztuk złota, proszę pana.
- Umawiałem się z magami na 100 sztuk złota - rzekł barman
- Musiał Pan źle usłyszeć. Podaliśmy cenę dwustu sztuk złota
- Ech... no to pomówmy inaczej. Ja ci dam te zwoje - powiedział sięgając w międzyczasie za ladę i wyjmując pergaminy - a ty weźmiesz ode mnie 100 złota i powiesz magom, że cię oszukałem.
- Niestety Proszę Pana, nie mogę tego zrobić. Za nieprzyniesienie odpowiedniej ilości pieniędzy na pewno by mnie wyrzucili z klasztoru.
Serpentes nie był jakimś oszustem. Był odpowiedzialnym człowiekiem. Nigdy w życiu nie okłamałby swojego pana, Innosa.
- To bierz te cholerne pieniądze i wyjazd morusie!
wink.gif
- krzyknął Akir zdenerwowany.
Nowicjusz nie mając wyjścia wziął pieniądze wyrzucone przez barmana i wyszedł z tawerny. Choć było okropnie ciemno i lał rzęsisty deszcz, Serpentes wyszedł w ciemną drogę... ale nie bał się, ponieważ Innos był przy nim. Użył zwoju Światła, które rozświecało mu drogę. Adept magii idąc przez kolejną ciemną dróżkę, usłyszał głośne sapanie dobiegające z lasu. Był przerażony. Wiedział CO oddaje taki odgłos. Był to cieniostwór. Serpentes był świadom, że jest zbyt wyczerpany dzisiejszą podróżą i magią nie zabije przeciwnika. Więc wyjął swój niezawodny jak nigdy dotąd, wspaniale zdobiony, miecz dwuręczny, noszący przydomek Miecz Zagłady. Przyjął posturę wojownika trzymając miecz dumnie przed siebie, wiedząc, że może to być jego ostatnia walka. Nagle z czeluści nieufnego lasu wyskoczył cieniostwór. Wyglądał jak przerośnęty koń. Miał czarną skórę, ostry róg na czole i wielkie szpony. Z furią w oczach rzucił się na Serpentesa. Ten wiedząc co robić, zrobił unik, ale nie tak szybki jak powinien. Pazury cieniostwora musnęły jego bok. Serpentes wziął głęboki zamach i zranił potwora w podbrzusze. Przeciwnik wykonał kontratak, bardzo rozjuszony. Tym razem zaatakował swoim rogiem. To był akurat łatwy atak więc nowicjusz bez problemów uderzył rękojeścią miecza w łeb cieniostwora. To było skuteczne uderzenie. Przeciwnik zachwiał się na wielkich łapach i runą na ziemie. Został tylko ogłuszony. By dobić stworzenie, Serpentes pionowo wbił miecz w plecy potwora. Oszołomiony, z ogromnym bólem lewego boku, spocony ze strachu, schował miecz i kontynuował swą drogę chwiejącym się krokiem.
Kiedy przyszedł do klasztoru stawało się już widno, położył się tylko do łóżka, kiedy przyszedł do niego jego mistrz, młody mag, Parlan. On pierwszy odezwał się do swojego podopiecznego:
- Widzę, Sepentesie, że bardzo dobrze wykonałeś zadanie - powiedział mag, lecz gdy zobaczył jego ranę krzyknął - Oh! Nie wiedziałem, że w trakcie drogi spotkają cię takie męczarnie, powiedz mi chłopcze, kto albo lepiej co, cię zaatakowało?
- Wracając do klasztoru, zaatakował mnie cieniostwór. Musiałem się z nim zmierzyć. Ale udało się, lecz nie wiem jak.
- Bardzo jesteś oddany klasztorowi. Obserwowałem cię wraz z innymi magami, i doszliśmy do wniosku, że bardzo ciężko pracujesz, i że musisz być wynagrodzony - schował rękę pod szatę - proszę, o to jest klucz do biblioteki klasztornej - dodał dając mu mały, zardzewiały klucz.
- Dziękuję ci mistrzu
- Mi nie dziękuj, chłopcze, dziękuj Innosowi.

CDN.
Pracuje nad następnymi rozdziałami
 

~DaNkAn~

Member
Dołączył
8.1.2005
Posty
132
Opowiadanie bardzo fajne. Ciekawy temat. Nie dopatrzyłem się błędów. Tylko problem w tym, że Nowicjusze nie mogą nauczać się kręgów magii. No i Kula Ognia nie jest zaklęciem pierwszego kręgu, tylko drugiego. Czepialski jestem
tongue.gif
 
Do góry Bottom