Od siebie dodam, iż są to teksty bardzo stare - za czasów grywania w WoW`a.
Pisane głównie na zamówienie dla ludzików chcących się dostać na różne realmy =)
Jeden nawet chciał mi zapłacić za napisanie tekstu....
Klimacik związany z WoW'em.
1
Imię: Barlock
Nazwisko: Vonmanger
Rasa: Gnom
Klasa: Warlock
Dzieciństwo przeżyłem w zaciszu rodzinnym, w wieku 7 lat dostałem się do szkoły Magów. Jednak nigdy nie interesowała mnie zwykła magia. Zawsze chciałem poznać tajniki czarnej magii.
Uczęszczałem do szkoły przez 5lat, poznałem wiele dziedzin magii, lecz wciąż marzyłem że kiedyś będę mógł zgłębiać tajniki czarnej magii, inspirowały mnie demony , klątwy.
Pewnego dnia jeden z Nauczycieli Magii opowiedział nam o samotnie żyjącym Nekromancie na południu w dalekiej krainie Tirisfal Glades ( nie wiem czy poprawna nazwa).
Postanowiłem że po ukończeniu szkoły spróbuje się dostać do owego Nekromanty i poproszę o nauczanie mnie.
Odkąd pamiętam zawsze interesowałem się magią. Już od najmłodszych lat siedziałem w laboratorium mojego dziadka obserwując go przy pracy. Później, gdy nieco podrosłem pozwalał mi przygotowywać różne mikstury i eliksiry, uczył mnie prostych zaklęć. Moje dzieciństwo było wspaniałe, choć ojca i matki nie pamiętam. Oboje byli wojownikami, długimi miesiącami nie było ich w domu, gdyż podróżowali po świecie zdobywając sławę i bogactwa.
W przyszłości nie chciałem być taki jak oni. Może to niegrzecznie, lecz taka jest prawda. Wychowywał mnie dziadek, który wywarł na mnie duże piętno. Nauczył mnie magii, pokazał mi zupełnie inny świat.
W wieku siedmiu lat zapisał mnie do szkoły magicznej, gdzie poznawałem tajniki magii ognia.
Pewnej nocy zostałem dłużej niż inny w bibliotece uczelni. Szukałem tam jednej księgi, dzięki której mógłbym zgłębić tajemnice magii ognia. W pewnym momencie zauważyłem dziwną księgę, nigdy nie zapomnę tej chwili. Była oprawiona w jakąś dziwną skórę, widać było, że nikt dawno jej nie czytał, gdyż była bardzo zakurzona. Ruchem dłoni strzepałem z niej kurz. Serce zaczęło mi bić szybciej gdy zobaczyłem jej okładkę...czaszka trzymana przez dwa demony. Zawahałem się, byłem młody. Gdy się odważyłem moim oczom ukazał się rękopis pisany krwią... Co to były za emocje. W pierwszej chwili się zawahałem, za oknem księżyc chylił się ku zachodowi. Zamknąłem książkę, po czym biegiem puściłem się do swojej sypialni. Opuściłem tego dnia wszystkie zajęcia, byłem zajęty studiowaniem mojego nowego nabytku. Czarna magia, czarna magia wykorzystywana przeciw hordzie. Słyszałem nie raz od mojego dziadka o magach używających czarnej magii w tym celu. Nazywani byli oni Warlockami. Nauka była trudna, lecz korzyści ogromne. Na samym końcu widniał podpis warlocka, który napisał tę księgę. Postanowiłem go odszukać. Znowu zaniedbałem moje zajęcia, siedząc w bibliotece i usiłując znaleźć owego maga. Miałem utrudnione zadanie, gdyż podpis był nieczytelny, już prawie zamazany. W końcu natrafiłem na jego ślad. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że mag ten jest zaledwie starszy ode mnie o trzydzieści lat. Postanowiłem po raz kolejny przeglądnąć tajemniczą księgę. Była tam pewna wskazówka, wynikało z niej, że ów czarnoksiężnik mieszka niedaleko akademii, w pustelni. Nie tracąc czasu wymknąłem się potajemnie z gmachu, na poszukiwania. Po długiej wędrówce znalazłem go. Stał na skarpie odziany w dziwne szaty, tuż za nim jak cień stała druga postać – demon.
- Mistrzu... – zacząłem niepewnie
- Coś za jeden? Czemu zakłócasz mój spokój? – odezwał się potężnym jak na gnoma głosem.
- Znalazłem Twój rękopis – wymamrotałem – chciałbym się nauczyć, nauczyć korzystać z czarnej magii. Abym mógł walczyć z hordą.
Warlock stał spokojnie, jego oczy świdrowały mnie przez jakiś czas. Po chwili mężczyzna odwrócił się na pięcie, a mi dał znak ręką abym poszedł za nim.
Czułem, że w moim życiu nastąpiła duża zmiana. Już niedługo miałem poznać tajniki czarnej magii.
Pisane głównie na zamówienie dla ludzików chcących się dostać na różne realmy =)
Jeden nawet chciał mi zapłacić za napisanie tekstu....
Klimacik związany z WoW'em.
1
Imię: Barlock
Nazwisko: Vonmanger
Rasa: Gnom
Klasa: Warlock
Dzieciństwo przeżyłem w zaciszu rodzinnym, w wieku 7 lat dostałem się do szkoły Magów. Jednak nigdy nie interesowała mnie zwykła magia. Zawsze chciałem poznać tajniki czarnej magii.
Uczęszczałem do szkoły przez 5lat, poznałem wiele dziedzin magii, lecz wciąż marzyłem że kiedyś będę mógł zgłębiać tajniki czarnej magii, inspirowały mnie demony , klątwy.
Pewnego dnia jeden z Nauczycieli Magii opowiedział nam o samotnie żyjącym Nekromancie na południu w dalekiej krainie Tirisfal Glades ( nie wiem czy poprawna nazwa).
Postanowiłem że po ukończeniu szkoły spróbuje się dostać do owego Nekromanty i poproszę o nauczanie mnie.
Odkąd pamiętam zawsze interesowałem się magią. Już od najmłodszych lat siedziałem w laboratorium mojego dziadka obserwując go przy pracy. Później, gdy nieco podrosłem pozwalał mi przygotowywać różne mikstury i eliksiry, uczył mnie prostych zaklęć. Moje dzieciństwo było wspaniałe, choć ojca i matki nie pamiętam. Oboje byli wojownikami, długimi miesiącami nie było ich w domu, gdyż podróżowali po świecie zdobywając sławę i bogactwa.
W przyszłości nie chciałem być taki jak oni. Może to niegrzecznie, lecz taka jest prawda. Wychowywał mnie dziadek, który wywarł na mnie duże piętno. Nauczył mnie magii, pokazał mi zupełnie inny świat.
W wieku siedmiu lat zapisał mnie do szkoły magicznej, gdzie poznawałem tajniki magii ognia.
Pewnej nocy zostałem dłużej niż inny w bibliotece uczelni. Szukałem tam jednej księgi, dzięki której mógłbym zgłębić tajemnice magii ognia. W pewnym momencie zauważyłem dziwną księgę, nigdy nie zapomnę tej chwili. Była oprawiona w jakąś dziwną skórę, widać było, że nikt dawno jej nie czytał, gdyż była bardzo zakurzona. Ruchem dłoni strzepałem z niej kurz. Serce zaczęło mi bić szybciej gdy zobaczyłem jej okładkę...czaszka trzymana przez dwa demony. Zawahałem się, byłem młody. Gdy się odważyłem moim oczom ukazał się rękopis pisany krwią... Co to były za emocje. W pierwszej chwili się zawahałem, za oknem księżyc chylił się ku zachodowi. Zamknąłem książkę, po czym biegiem puściłem się do swojej sypialni. Opuściłem tego dnia wszystkie zajęcia, byłem zajęty studiowaniem mojego nowego nabytku. Czarna magia, czarna magia wykorzystywana przeciw hordzie. Słyszałem nie raz od mojego dziadka o magach używających czarnej magii w tym celu. Nazywani byli oni Warlockami. Nauka była trudna, lecz korzyści ogromne. Na samym końcu widniał podpis warlocka, który napisał tę księgę. Postanowiłem go odszukać. Znowu zaniedbałem moje zajęcia, siedząc w bibliotece i usiłując znaleźć owego maga. Miałem utrudnione zadanie, gdyż podpis był nieczytelny, już prawie zamazany. W końcu natrafiłem na jego ślad. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że mag ten jest zaledwie starszy ode mnie o trzydzieści lat. Postanowiłem po raz kolejny przeglądnąć tajemniczą księgę. Była tam pewna wskazówka, wynikało z niej, że ów czarnoksiężnik mieszka niedaleko akademii, w pustelni. Nie tracąc czasu wymknąłem się potajemnie z gmachu, na poszukiwania. Po długiej wędrówce znalazłem go. Stał na skarpie odziany w dziwne szaty, tuż za nim jak cień stała druga postać – demon.
- Mistrzu... – zacząłem niepewnie
- Coś za jeden? Czemu zakłócasz mój spokój? – odezwał się potężnym jak na gnoma głosem.
- Znalazłem Twój rękopis – wymamrotałem – chciałbym się nauczyć, nauczyć korzystać z czarnej magii. Abym mógł walczyć z hordą.
Warlock stał spokojnie, jego oczy świdrowały mnie przez jakiś czas. Po chwili mężczyzna odwrócił się na pięcie, a mi dał znak ręką abym poszedł za nim.
Czułem, że w moim życiu nastąpiła duża zmiana. Już niedługo miałem poznać tajniki czarnej magii.