O powstaniu Gariadrii 24.09
Zacznę nieco nietypowo swoją opowieść. Jestem wielbicielem literatury i historii. Po prostu uwielbiam czytać książki jak i poznawać historię. Tyle o mnie. Teraz przejdę do sedna sprawy. Otóż pewnego dnia w bibliotece przetrząsając dział historyczny natrafiłem na bardzo starą księgę i równie grubą jak starą. Nazwisko autora się zatarło. Druk był malutki. Czytając stwierdziłem, że jest to historia pewnej krainy zwanej Gariadrią. Niestety zauważyłem również, że autor, o zgrozo, był pozbawiony choćby odrobiny talentu opowiadania, więc postanowiłem przerobić jego relacje na opowiadanie. W owym woluminie było zawartych tyle ciekawych wydarzeń z historii Gariadrii, że po prostu nie wiedziałem od czego zacząć. Zdecydowałem się opisać sam początek tej krainy. Nie będę się dłużej wywodził, proszę oto początek tej historii.
Najpierw był ogromny, jałowy ląd zewsząd otoczony wodą, pogrążony w ciemnościach. I zjawił się kamień, wspaniały klejnot świecący nikłym światłem. Minerał ten mieścił się w dłoni. Nikt nie mógł określić jaki jest kolor owego klejnotu. Dla każdego był inny. Lecz w przeciwieństwie do rozmiarów miał ogromną moc twórczą. W późniejszych latach gdy próbowano ustalić jego pochodzenie wyszło, że jest z innego świata. W każdym razie zaraz po tym jak się zjawił widząc ciemność jaka panowała stworzył wielką, ognistą kulę i umieścił ją wysoko na niebie (później została nazwana Słońcem). Widząc jałowość gleby użyźnił ją. Zadowolony ze swego dzieła w ziemi posiał ziarno, z którego wyrosły rośliny. Powołał do istnienia rzekę Sitanę wypływającą ze Wschodnich Gór a dokładnie spod Strzelistej Góry. Jednej z najwyższych i najbardziej stromych gór. Rzeka przepływała przez środek lądu, następnie skręcała na południowy zachód by wpłynąć do morza deltą. Drzewa ustanowił władcami roślin i tchnął w nie ducha. Tak oto narodził się Koranor, pan roślin, który panuje wśród nich po dziś dzień. Nie dało się go zaliczyć do jakiegokolwiek gatunku roślin, był jedyny w swoim rodzaju. Potężny, o rozłożystej koronie na szczycie, której złociło się kilka liści by zaznaczyć jego rolę. Korę miał jasną i gładką, wydawałoby się, że bardzo miękką. Lecz to był tylko pozór. W rzeczywistości była twarda, najtwardsza ze wszystkich. Posiadał podłużne liście, dosyć wąskie, poszerzające się na końcu, o błękitnym odcieniu. Ten sam kolor posiadały jego oczy. Wyzierała z nich dobroć i wiedza. Przeznaczone mu było wieczyste władanie roślinami.
Klejnot stworzył drzewom jeszcze innych poddanych. Były to Elfy. Istoty wielkiej urody. Zadaniem ich było posłannictwo, jako że drzewa były bardzo powolne. Koranor wyznaczył im władcę jemu podległego, kobietę o imieniu Nitena , tajemniczą i skrytą lecz nad wyraz zwinną, zaradną i inteligentną. Przewyższała urodą swych poddanych. Jej siedzibą stał się pałac Ilviona co w języku elfów znaczy środek. I rzeczywiście znajdował się w samym sercu państwa Koranora, czyli puszczy. Ta rozciągała się na zachodnich i północnych terenach lądu. Elfy charakteryzowały się wysoką, zazwyczaj szczupłą sylwetką, jasnymi włosami. Uwielbiały śpiewać i tańczyć. Poruszały się zwinnie, szybko i bezszelestnie. Miały sokole oczy. Potrafiły rozróżnić twarze na odległość dwóch kilometrów. Miały dar długowieczności ale nie nieśmiertelności. Mogły żyć nawet 600 lat. Były to spokojne istoty uwielbiające uczty i zabawy. Ich ulubionym jadłem były owoce leśne, nie gardziły także pieczywem. Jedli stosunkowo rzadko bo dwa razy na dzień. Za napój służyło im wino jeżynowe, którego produkcję doprowadzili do perfekcji. Wszystkie później powstałe cywilizację zaopatrywały się w to wino tylko u elfów.
Klejnot powołał do istnienia wszelkiej maści zwierzęta by rozpowszechniły się po całym lądzie. Podzielił je na dwie grupy: szlachetne i normalne. Szlachetne charakteryzowały się tym, że umiały mówić, normalne były przeznaczone na jedzenie. Władcą zwierząt została istota pokrewna elfom, lecz niezależna od Koranora, czyli człowiek. Nie będę opisywał jacy byli ludzie bo w końcu wszyscy to wiedzą. Różnili się od nas jedną cechą: tak jak elfy byli długowieczni, mogli żyć nawet 350 lat. Pierwszym władcą został Radaman. Był średniego wzrostu o czarnych włosach i błękitnych oczach, pociągłej twarzy i szlachetnych rysach. Sylwetkę miał smukłą. Zasłyną jako władca hojny i mądry. Za żonę obrał Vitrę, kobietę niezwykłej urody o jasnych włosach, zielonych oczach i delikatnych rysach twarzy. Ich siedzibą zostało miasto Frian nad rzeką Sitaną. Państwo Radamana rozciągało się od puszczy Koranora, przez Góry Wschodnie aż po wielką dolinę na południu.
Kolejnymi istotami powołanymi przez Klejnot byli magowie. Niewiele można o nich powiedzieć. Zostali powołani by pomagać innym istotom oraz zgłębiać wiedzę tajemną. Oczywiście byli to ludzie najmędrsi ze swego szczepu, wezwani przez Klejnot i wysłani w Góry Wschodnie z nakazem zgłębiania tajemnic magii (każdy z nich dostał cząstkę mocy Kamienia). Dostali we władanie Góry Wschodnie. Z czasem objęli też tereny na wschód od nich.
Zorganizowali się w zakon na czele, którego stał mistrz. Klasztor powstał na Pracie, szczycie położonym w południowej części gór. O samym charakterze magów niewiele można powiedzieć. Byli skryci i rzadko pokazywali się w innych państwach. Małomówni, często mówili zagadkami. Ze wszystkich istot ci żyli najdłużej bo aż 1000 lat, zawdzięczali to posiadanej mocy.
Ostatnim plemieniem lądowym jaki stworzył Klejnot były centaury. Istoty o twarzy i torsie ludzkim a nogach końskich. Mieli za zadanie wyczytywać przyszłość z gwiazd. Byli dosyć wysocy. Sierść mieli zazwyczaj ciemną a włosy jasne. Zawsze poważni, rzadko kiedy żartowali (przypomniała mi się Goto zwany Zabawnym, jedyny niepoważny centaur). Rodzili się ludźmi, dopiero w wieku 15 lat przeobrażali się w centaury. Do czasu przemiany mieli dar siedmiomilowości, czyli byli bardzo szybcy. W jednej chwili potrafili przebyć nawet sto kilometrów. Jak każda z istot Gariadrii były długowieczne żyły do 800 lat. Centaury nie miały swojej stolicy. Ich państwo znajdowało się na południe od doliny. W swoim kraju popostawiali wiele wież obserwacyjnych, skąd śledzili gwiazdy. Ich królem był Cyrus. Nie różnił się zbyt wiele od swych poddanych tylko był trochę wyższy i miał szlachetne rysy.
Klejnot powołał jeszcze jedno królestwo, największe ze wszystkich, Królestwo Morza. Jego władcą został Witepton, nieśmiertelny Duch Wody. Nie mogę za bardzo go opisać z wyglądu zewnętrznego gdyż takowego nie posiadał. Był spokojnym oraz nad wyraz miłym i zabawnym królem. Jego państwem były wszystkie wody. Jako poddanych miał trytony i syreny. Trytony to były wyłącznie osobniki płci męskiej a syreny płci żeńskiej. Te pierwsze były niebieskie, mieli kanciaste uszy, płaskie nozdrza, blade, duże oczy i duże usta. Między palcami u nóg i rąk posiadali błony. Ich pożywieniem były glony i ryby. Największą rozrywką dla nich były udawane bitwy morskie (dwie drużyny nacierały na siebie ze sztucznymi mieczami. Wygrywali ci co najmniej razy oberwali mieczami). Upodobania syren były podobne do trzytonowych, z wyjątkiem bitew. Wolały śpiewać. Syreny były to pół kobiety pół ryby. Miały jasną skórę i blond włosy, delikatne rysy twarzy. Ogólnie były uznawane za najpiękniejsze istoty Gariadrii.
Sam Klejnot osiadł na małym płaskowyżu przy ujściu Sitany. Nie wymagał czci od mieszkańców Gariadrii, chciał by jedynie o nim pamiętano. Sama nazwa krainy wywodzi się z języka syren, najpiękniejszego ze wszystkich, od słowa gariad, co znaczy radość. Najbliższe tysiąc lat nazwane zostało Czasem Dobrobytu, lecz ten minął. Po nim nastał Czas Krwawych Wojen, a jak do tego doszło to już inna historia…
Cóż to koniec tego opowiadania, jakbyście chcieli usłyszeć co będzie dalej to napiszcie. A i jeszcze jedno: w księdze jest tyle ciekawych zdarzeń i historii, że nie wiem, które z nich opublikować. Jakby co to pytajcie czy jest coś co was interesuje.
Zacznę nieco nietypowo swoją opowieść. Jestem wielbicielem literatury i historii. Po prostu uwielbiam czytać książki jak i poznawać historię. Tyle o mnie. Teraz przejdę do sedna sprawy. Otóż pewnego dnia w bibliotece przetrząsając dział historyczny natrafiłem na bardzo starą księgę i równie grubą jak starą. Nazwisko autora się zatarło. Druk był malutki. Czytając stwierdziłem, że jest to historia pewnej krainy zwanej Gariadrią. Niestety zauważyłem również, że autor, o zgrozo, był pozbawiony choćby odrobiny talentu opowiadania, więc postanowiłem przerobić jego relacje na opowiadanie. W owym woluminie było zawartych tyle ciekawych wydarzeń z historii Gariadrii, że po prostu nie wiedziałem od czego zacząć. Zdecydowałem się opisać sam początek tej krainy. Nie będę się dłużej wywodził, proszę oto początek tej historii.
Najpierw był ogromny, jałowy ląd zewsząd otoczony wodą, pogrążony w ciemnościach. I zjawił się kamień, wspaniały klejnot świecący nikłym światłem. Minerał ten mieścił się w dłoni. Nikt nie mógł określić jaki jest kolor owego klejnotu. Dla każdego był inny. Lecz w przeciwieństwie do rozmiarów miał ogromną moc twórczą. W późniejszych latach gdy próbowano ustalić jego pochodzenie wyszło, że jest z innego świata. W każdym razie zaraz po tym jak się zjawił widząc ciemność jaka panowała stworzył wielką, ognistą kulę i umieścił ją wysoko na niebie (później została nazwana Słońcem). Widząc jałowość gleby użyźnił ją. Zadowolony ze swego dzieła w ziemi posiał ziarno, z którego wyrosły rośliny. Powołał do istnienia rzekę Sitanę wypływającą ze Wschodnich Gór a dokładnie spod Strzelistej Góry. Jednej z najwyższych i najbardziej stromych gór. Rzeka przepływała przez środek lądu, następnie skręcała na południowy zachód by wpłynąć do morza deltą. Drzewa ustanowił władcami roślin i tchnął w nie ducha. Tak oto narodził się Koranor, pan roślin, który panuje wśród nich po dziś dzień. Nie dało się go zaliczyć do jakiegokolwiek gatunku roślin, był jedyny w swoim rodzaju. Potężny, o rozłożystej koronie na szczycie, której złociło się kilka liści by zaznaczyć jego rolę. Korę miał jasną i gładką, wydawałoby się, że bardzo miękką. Lecz to był tylko pozór. W rzeczywistości była twarda, najtwardsza ze wszystkich. Posiadał podłużne liście, dosyć wąskie, poszerzające się na końcu, o błękitnym odcieniu. Ten sam kolor posiadały jego oczy. Wyzierała z nich dobroć i wiedza. Przeznaczone mu było wieczyste władanie roślinami.
Klejnot stworzył drzewom jeszcze innych poddanych. Były to Elfy. Istoty wielkiej urody. Zadaniem ich było posłannictwo, jako że drzewa były bardzo powolne. Koranor wyznaczył im władcę jemu podległego, kobietę o imieniu Nitena , tajemniczą i skrytą lecz nad wyraz zwinną, zaradną i inteligentną. Przewyższała urodą swych poddanych. Jej siedzibą stał się pałac Ilviona co w języku elfów znaczy środek. I rzeczywiście znajdował się w samym sercu państwa Koranora, czyli puszczy. Ta rozciągała się na zachodnich i północnych terenach lądu. Elfy charakteryzowały się wysoką, zazwyczaj szczupłą sylwetką, jasnymi włosami. Uwielbiały śpiewać i tańczyć. Poruszały się zwinnie, szybko i bezszelestnie. Miały sokole oczy. Potrafiły rozróżnić twarze na odległość dwóch kilometrów. Miały dar długowieczności ale nie nieśmiertelności. Mogły żyć nawet 600 lat. Były to spokojne istoty uwielbiające uczty i zabawy. Ich ulubionym jadłem były owoce leśne, nie gardziły także pieczywem. Jedli stosunkowo rzadko bo dwa razy na dzień. Za napój służyło im wino jeżynowe, którego produkcję doprowadzili do perfekcji. Wszystkie później powstałe cywilizację zaopatrywały się w to wino tylko u elfów.
Klejnot powołał do istnienia wszelkiej maści zwierzęta by rozpowszechniły się po całym lądzie. Podzielił je na dwie grupy: szlachetne i normalne. Szlachetne charakteryzowały się tym, że umiały mówić, normalne były przeznaczone na jedzenie. Władcą zwierząt została istota pokrewna elfom, lecz niezależna od Koranora, czyli człowiek. Nie będę opisywał jacy byli ludzie bo w końcu wszyscy to wiedzą. Różnili się od nas jedną cechą: tak jak elfy byli długowieczni, mogli żyć nawet 350 lat. Pierwszym władcą został Radaman. Był średniego wzrostu o czarnych włosach i błękitnych oczach, pociągłej twarzy i szlachetnych rysach. Sylwetkę miał smukłą. Zasłyną jako władca hojny i mądry. Za żonę obrał Vitrę, kobietę niezwykłej urody o jasnych włosach, zielonych oczach i delikatnych rysach twarzy. Ich siedzibą zostało miasto Frian nad rzeką Sitaną. Państwo Radamana rozciągało się od puszczy Koranora, przez Góry Wschodnie aż po wielką dolinę na południu.
Kolejnymi istotami powołanymi przez Klejnot byli magowie. Niewiele można o nich powiedzieć. Zostali powołani by pomagać innym istotom oraz zgłębiać wiedzę tajemną. Oczywiście byli to ludzie najmędrsi ze swego szczepu, wezwani przez Klejnot i wysłani w Góry Wschodnie z nakazem zgłębiania tajemnic magii (każdy z nich dostał cząstkę mocy Kamienia). Dostali we władanie Góry Wschodnie. Z czasem objęli też tereny na wschód od nich.
Zorganizowali się w zakon na czele, którego stał mistrz. Klasztor powstał na Pracie, szczycie położonym w południowej części gór. O samym charakterze magów niewiele można powiedzieć. Byli skryci i rzadko pokazywali się w innych państwach. Małomówni, często mówili zagadkami. Ze wszystkich istot ci żyli najdłużej bo aż 1000 lat, zawdzięczali to posiadanej mocy.
Ostatnim plemieniem lądowym jaki stworzył Klejnot były centaury. Istoty o twarzy i torsie ludzkim a nogach końskich. Mieli za zadanie wyczytywać przyszłość z gwiazd. Byli dosyć wysocy. Sierść mieli zazwyczaj ciemną a włosy jasne. Zawsze poważni, rzadko kiedy żartowali (przypomniała mi się Goto zwany Zabawnym, jedyny niepoważny centaur). Rodzili się ludźmi, dopiero w wieku 15 lat przeobrażali się w centaury. Do czasu przemiany mieli dar siedmiomilowości, czyli byli bardzo szybcy. W jednej chwili potrafili przebyć nawet sto kilometrów. Jak każda z istot Gariadrii były długowieczne żyły do 800 lat. Centaury nie miały swojej stolicy. Ich państwo znajdowało się na południe od doliny. W swoim kraju popostawiali wiele wież obserwacyjnych, skąd śledzili gwiazdy. Ich królem był Cyrus. Nie różnił się zbyt wiele od swych poddanych tylko był trochę wyższy i miał szlachetne rysy.
Klejnot powołał jeszcze jedno królestwo, największe ze wszystkich, Królestwo Morza. Jego władcą został Witepton, nieśmiertelny Duch Wody. Nie mogę za bardzo go opisać z wyglądu zewnętrznego gdyż takowego nie posiadał. Był spokojnym oraz nad wyraz miłym i zabawnym królem. Jego państwem były wszystkie wody. Jako poddanych miał trytony i syreny. Trytony to były wyłącznie osobniki płci męskiej a syreny płci żeńskiej. Te pierwsze były niebieskie, mieli kanciaste uszy, płaskie nozdrza, blade, duże oczy i duże usta. Między palcami u nóg i rąk posiadali błony. Ich pożywieniem były glony i ryby. Największą rozrywką dla nich były udawane bitwy morskie (dwie drużyny nacierały na siebie ze sztucznymi mieczami. Wygrywali ci co najmniej razy oberwali mieczami). Upodobania syren były podobne do trzytonowych, z wyjątkiem bitew. Wolały śpiewać. Syreny były to pół kobiety pół ryby. Miały jasną skórę i blond włosy, delikatne rysy twarzy. Ogólnie były uznawane za najpiękniejsze istoty Gariadrii.
Sam Klejnot osiadł na małym płaskowyżu przy ujściu Sitany. Nie wymagał czci od mieszkańców Gariadrii, chciał by jedynie o nim pamiętano. Sama nazwa krainy wywodzi się z języka syren, najpiękniejszego ze wszystkich, od słowa gariad, co znaczy radość. Najbliższe tysiąc lat nazwane zostało Czasem Dobrobytu, lecz ten minął. Po nim nastał Czas Krwawych Wojen, a jak do tego doszło to już inna historia…
Cóż to koniec tego opowiadania, jakbyście chcieli usłyszeć co będzie dalej to napiszcie. A i jeszcze jedno: w księdze jest tyle ciekawych zdarzeń i historii, że nie wiem, które z nich opublikować. Jakby co to pytajcie czy jest coś co was interesuje.