Nowe Zagrożenie

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
No opowiadanie dobre, ale niestety pojawiło się w nim mnóstwo błędów i powtórzeń… Przykre, ale prawdziwe. I trzeba o tym wspomnieć.

Co do akcji to przyznam, że nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Miejscami nudnawe było a i opisy walk są raczej mizerne. Nie wykorzystałeś możliwości, jakie dawał ten pomysł. Nie podoba mi się to, że uparłeś się z tym odrywaniem głowy. Jest wiele sposobów na zabicie, ale uciąć, a tym bardziej oderwać komuś głowę jest bardzo ciężko. Emocje twoich bohaterów również nie są zbyt dobrze ukazane. Dialogi, mimo, że są poprawne również do wspaniałych się nie zaliczają.

Pomysł świetny, ale wykonanie już nie. Myślę, że ocena -7/10 będzie odpowiednia.


Dodam jeszcze, że bardzo chętnie piszesz że: QUOTE Uznano go za idiotę
Pojęcie idiota pochodzi z starożytnej grecji... Powstało w atenach w czasie tworzenia się tamtejszej demokracji... Idiota to osoba która nie interesuje się polityką. W tej sytuacji znacznie bardziej pasowałoby wyraz "wariat"

Edit: Sory za dwa posty… były jakieś problemy z serwerem i to dlatego… Skasujcie ten pierwszy.
 

EdGaR

Member
Dołączył
3.3.2005
Posty
853
No, ta ostatnia część był najlepsz z wszystkich, świetna akcja... te walki itd, tylko myślałem że więcej osób przeżyje, a nie tylko Wil.. o sorry Wrzód
wink.gif
A to z tym wrzodem to naprawdę mnie zadziwiłeś. O błędach nie wspomną, bo sam dużo ich robię
wink.gif
.
Tak więc czekam na dodatek i CD
smile.gif

Moja nota 10/10 czyli nic dodać nic ująć
wink.gif


Pozdro all
 

zino

Member
Dołączył
17.6.2005
Posty
49
eeeeeeee zapomniałes że Predator nie zabija bezbronnych "kodex honorowy" mu zarbrania a pozatym to już koniec ? szypko sie skonczyło i nie było żadnej znanej postaci no ewentualnie gdzies tam imie lee sie przewlekało Ale Fabuła była niezla



QUOTE Predator skończył wyrywać głowę z kręgosłupem Gorianowi.


Skąd oni wiedzieli że bestia tak sie nazywa
 

Lord Vader

Member
Dołączył
8.7.2005
Posty
191
No, no jest naprawdę dobrze. Ta część wyszła ci najlepiej. Jest wartka akcja, klimat, są opisy, dialogi też niczemu sobie. Bardzo ciekawie to wszystko przedstawiłeś i zrobiłeś tak, że chciało się czytać dalej. Co prawda błędów pare było, ale nie na tyle by obniżyć jakoś ocenę tego opa. Daje znowu 9/10
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Właśnie przed chwilą brałem sobie prysznic i coś sobie uświadomiłem...

Twoje opowiadanie zaczyna się od śmierci Neka a kończy się na "powstaniu" Wrzoda.

Z tego, co wiem Wrzód był Wrzodem dużo przed śmiercią Neka. Rozumiem, że to twoje opowiadanie i jest to twoja wizja, ale nie lubię jak ktoś nie trzyma się fundamentalnych faktów zawartych w grze. Traktuje ten fakt jako błąd w opowiadaniu.
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
Opowiadanie bardzo fajne, podobało mi się,do świata Gothica wcisnąłeś wątek obcego i predatora. Pierwsze 2 części mi się nie podobały pozostałe są w porządku. Zdarzają się powtórzenia. Błędów ortograficznych i stylistycznych raczej nie zaóważyłem. Mówisz,że raczej nie będzie kolejnej części ale jeśli się na nią zdecydujesz ja chętnie ją przeczytam zresztą pewnie jak większość userów.
 

Boba Fett

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
334
Ile to czasu minęło od ostatniej oceny? Hę? Sam nie wiem: 4 miesiące? Może 5, ale to już nie ważne. Wtedy skończyłem pierwszą część Nowego Zagrożenia, które zostało bardzo ciepło przyjęte za mój ciekawy pomysł i powiązanie bardzo dobrze ze światem Gothica. Nie wiem też ile osób to czytało... po ocenach wydaje się, ze chyba mało. Może druga część będzie lepsza. Heh, tak, druga. Omiajam ten obiecany dodatek ze względu na to, ze byłby nudny, tak samo jak wtedy pomysł tatmej drugiej części.
Teraz jednak ustaliłem sobie, że wszsytko potoczy się inaczej i nie będzie to koniec zgrozy w Górniczej Dolinie... O fabule nic narazie nie powiem, żeby nie psuć smaczku. Powiem jednak, że prolog nie długo się ukaże, pokazujący, że opowieść, gdzie kończyła się jedynka trwa dalej.
Już wtedy wspomniałem, że w powieści jest motym pokazujący, że z jednego ze strażników wychodzi młody obcy... jak nie wiecie, to gorąco polecam przeczytać całe Nowe Zagrożenie, a nwet już tym, ktorzy je czytali, zrobić to ponownie, by przypomnieć sobie zdarzenia.
Na tym skończę swoją wypowiedź, czekając na wasze opinie dotyczące wznowionych prac nad tą ciekawą opowieścią...

Pozdrawiam
Boba Fett
... który powrócił niczym łowca...
 

Boba Fett

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
334
Zamierzałem pokazać wam prolog dopiero jutro, ale zdecydowalem się, że będziecie mogli przeczytać go już dzisiaj. Wybaczcie, ze piszę dwa posty pod rząd, ale nie chciałem, aby dużo tekstu było nad opowiadaniem. To chbya wszystko, życzę jak zawsze miłej lektury i oczekuję oceń...


Nowe Zagrożenie 2



Prolog


Była noc. Ledwo ocalały łowca siedział w jaskini, która wdrążona była po środku klifu. Monstrum, które przybyło niewiadomo skąd, by polować... a raczej by przejść swój ,,egzamin”. Teraz, gdy królowa obcych nie żyła jego ranga wśród swoich wzrosła.
Powoli założył na twarz maskę, po czym przyczepił specjalny kabel, aby mógł oddychać swoim życiodajnym gazem. Z głowy zwisały jego włosy. Grube i czarne opadały na jego barki ochraniane przez specjalny pancerz. Na lewym barku przyczepione było działko plazmowe, które czerpało potrzebną energię ze specjalnej baterii umieszczonej na plecach bestii. Łowca zaczął zakładać na prawe przedramię jakąś dziwną rękawicę, ale jakby była zakończona do nadgarstka, potem już tylko odsłonięta ręka z długimi pazurami. Z jej końca wystawały dwa małe ostrza czekające tylko, by je całkowicie wyciągnąć i zadać śmiertelną ranę. Po chwili na jego lewym przedramieniu przyczepione zostało drugie takie coś, ale tym razem z dziwnym sprzętem. Wstał, podniósł jego złożoną i opartą o ścianę włócznie i przyczepił ją sobie do pleców. To samo uczynił z dyskiem, który umieścił u swego pasa, gdzie znajdowały się inne rzeczy, jak np. zestaw medyczny drugiego stopnia i specjalny sprzęt do oczyszczania trofeów. Uklęknął przy małym przyrządzie, które emitowało mały promień światła. Wziął je w swoje łapy i zaczął chować. W grocie zaległa ciemność. Łowca nie obawiał się, że bateria wysiądzie, ponieważ mógł ów ,,latarkę” naładować z tej baterii, którą nosił na plecach działającą przez kilka lat. Podszedł wolnym krokiem do wyjścia i spojrzał na zewnątrz. Nadal dziwna bariera stała jak stała i uniemożliwiała mu wyjście na zewnątrz poprzez skok do wody. Królowa obcych właśnie tak zginęła – wpadła w nią. Momentalnie zginęła, a on w dosłownie ostatniej sekundzie złapał się wystającej skały przyczepionej do ściany. Wdrapał się do jaskini i czekał. Czekał na swoją okazję. Uwięziony tutaj został już na tydzień. Zaczęło mu powoli brakować pożywienia. Lecz teraz przeczuwał, że coś się stanie. Spojrzał na trzy czaszki przyczepione do jego piersi na specjalnym uchwycie. Jego trofea, które były tylko dodatkiem do czaszki obcego. Jednak już nie było tamtych potworów. Zadbał o to, by już się nie rozmnożyły i wybiły wszystko, co tu się znajduje. Podniósł wzrok i ujrzał, że dziwna bariera zaczyna zanikać. Już zbyt długo na to czekał. Kiedy wydostanie się, spróbuje jeszcze coś upolować, a potem udać się na jakiś wolny teren, aby przywołać swój statek i odlecieć do statku matki. Truchtem podbiegł do końca jaskini i pędem zaczął biec ku wyjściu, poczym wykonał długi skok w przepaść. Predator wyruszył ponownie na łowy...

By Boba Fett
cool.gif
 

Jay_Kay

Magister vitae
Dołączył
22.10.2005
Posty
589
Zacznę od tego, że opo nie ma akapitów, ale to raczej błąd kompozycyjny, a nie merytoryczny czy stylistyczny. Po prostu jak opo ma akapity, to lepiej się je czyta.
Błędów poważniejszych nie ma, znalazłem chyba tylko jedno powtórzenie i literówkę, ale nie biorę tego pod uwagę przy ocenie.
Jest to prolog, więc trzeba to ocenić inaczej niż "normalne" opowiadanie.
Dalsza część zapowiada się ciekawie, z prologu można dużo się dowiedzieć (plus).
Mocne 8/10, napisz c.d., to z chęcią przeczytam i na pewno ocenię
wink.gif
.
Pozdrawiam.
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
Dużo powiedzieć nie można po tak krótkim fragmencie, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Jeśli chodzi o błędy to zdarzyły Ci się powtórzenia, ale nie warto takich rzeczy się bardzo czepiać. Nie ma w tym nic złego, że w tekście pojawią się dwa takie same określenia. Nawet profesjonalnym pisarzom to się zdarza.

Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieje, że będzie on znacznie dłuższy.

Aha ocena 7+/10 głównie za długość.
 

Boba Fett

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
334
Rozdział 1 Krwawy kontakt

Łowca wyjął swoją włócznię z martwego ciała orka. Złożył ją i ukucnął. Podniósł głowę w stronę nieba i na nie patrzył. Pierwszym, co zauważył kiedy znalazł się już na brzegu, to to, że sklepienie jest jakieś takie ciemne... i jakby więcej różnych istot jest wrogo nastawionych.
Jego dwa ostrza, które były dotychczas schowane w ,,rękawicy”, wysunęły się szybko. Monstrum przystawiło je pod brodę swojej ofiary...
Zdobycie tego trofeum nie było trudne. Jeszcze jedna czaszka została dołączona do kolekcji, która wisiała mu na boku klatki piersiowej. Była ogołocona już ze skóry i dobrze wypolerowana specjalnym przyrządem. Predator biegł lekkim truchtem w poszukiwaniu następnych istot, które stanowiłyby dla niego wyzwanie. Poszukiwania nie trwały długo.
Stanął na górce i patrzył w dół. W masce ustawiony był specjalny obraz, który wykrywał ciepło. W dole ujrzał dwoje ludzi rozmawiających ze sobą. Wyłączył swój kamuflarz, który dotychczas miał uaktywniony przed niespodziewanym atakiem.
- Co to jest, do jasnej... – Łowca usłyszał za sobą krzyk. Odwrócił się i zobaczył inną istotę ludzką. - Certi, zabijmy to ścierwo!
Z boku nadleciał pocisk wystrzelony przez innego bandytę. Bełt trafił w środek pancerza i odbił się z lekkim brzękiem. Predator odwrócił się na ułamek sekundy w jego stronę by wystrzelić sieć. Oplotła go i wbiła się w pień szerokiego dębu. Mężczyzna zaczął krzyczeć w niebogłosy. Nagle sieć zaczęła się zwężać i wbijać do skóry. Z trudnością wyciągnął mały sztylet i próbował przeciąć swoje więzienie. Ostrze nagle pękło, kiedy zetknęło się z dziwnym materiałem. Sieć zaczęła już przebijać się przez skórę. Mężczyźnie zostało tylko około dziesięciu sekund życia.
Z innej strony nadleciał następny bełt, ale tym razem chybił. Teraz łowca odwrócił się w jego stronę. To, co się stało trwało najwyżej trzy sekundy. Wyciągnął zza pleców swoją dziwną broń, nastawił ją i strzelił jak z kuszy. ,,Strzałka” leciała z niewyobrażalną szybkością i wbiła się w szyję człowieka. Ów szyja po krótkim locie wbiła się drzewo, a ciało upadło na ziemię. Głowa zaś poturlała się w dół zbocza do dwóch mężczyzn na dole, którzy przyglądali się szybkiej walce.
Z jeszcze innej strony bandyta zrozumiał, że zaraz zginie, więc schował swoją kuszę i zaczął uciekać. Łowca jednak nie pozwolił mu na to. Z jego rękawicy, gdzie były schowane dwa ostrza, wystrzelił ostry pocisk, który po ułamku sekundy wbił się w tył czaszki uciekającego. Martwe ciało upadło w locie i kawałek drogi turlało się.
Ostatni człowiek, który wydawał rozkazy podszedł do potwora z wyciągniętym przed siebie małym, jednoręcznym mieczem. Predator wyciągnął swoją włócznię i rozłożył ją. Mężczyzna zamachnął się i cudem udało mu się trafić przeciwnika. Na biodrze monstrum widniała teraz jaskrawozielona krecha. Zza maski wydobył się ryk. Szybkim ruchem ręki obciął ofierze nadgarstek. Bandyta zaczął wrzeszczeć z bólu, jednak po chwili można było usłyszeć tylko bulgot, bowiem drugi koniec broni Predatora wbity już był w jego brzuch.
Wyciągnął włócznię ze ścierwa człowieka i podszedł do zbocza górki. Wbił broń do ziemi i popatrzył na pozostałą dwójkę. Po chwili zaczął odpinać od pasa dysk...

- Innosie... Jaki to pomiot Beliara ich zabił? Krzykacz! Do jaskini! Tam nas nie dopadnie! – wrzasnął Kosa.
- Pierwszy raz widzę taką rzeźnię!
Oboje szybko wbiegli do groty, po czym Krzykacz przycisnął przycisk, dzięki któremu metalowa krata spadła na ziemię z donośnym brzękiem. Odwrócili się i popatrzyli w głąb pieczary. Nagle z cienia wyłoniła się czarna gębą bez oczu i z ogromnymi zębami. Usłyszeli syk gdzieś z boku, odwrócili się w prawo, a tam następna już na nich patrzyła. Coś śluzowatego skapnęło na twarz Kosy. Popatrzał w górę, a tam już trzecie monstrum wpatrywało się w niego. Jego szczęka powoli się otworzyła, a z wnętrza wysunął się język zakończony także małymi szczękami. Po chwili mężczyzna padł martwy i dziurą w czaszce...

Predator usłyszał, jak z groty dobiega krzyk, lecz po chwili ucichł. Nie zauważył, że coś szybko się przemieszcza w jego stronę. Obraz w masce ciągle był ustawiony, by wykrywać ciepło. Odwrócił się w prawo i nagle na jego klatkę piersiową skoczył Obcy i powalił go. W ostatniej sekundzie złapał za gardło bestii. Nie mógł sobie z nim poradzić. Był jakiś inny, jakiś silniejszy... tak, jakby jego nosicielem był ten ogromny zielony stwór, którego niedawno upolował. Nie mógł tak długo wytrzymać, powoli opuszczały go siły. Szczęki Obcego zaczęły się powoli otwierać, a ślina spływała na maskę łowcy. Ogon potwora wywijał się, a po chwili przeciął ramię ofiary.
Gdzieś z boku nadleciał pocisk, który wbił się w bok bestii. Poleciała i przez chwilę nie ruszała się. Z rany potwora zaczął wydobywać się mały dym. Po chwili jeden koniec bełtu opadł na ziemię.
Predator już był przy Obcym, złapał go za ogon i odrzucił jeszcze dalej od siebie. Podniósł sobie przed maskę lewą rękawicę, gdzie były dziwne przyrządy. Wystukał coś na klawiaturze i z jego działka na ramieniu poleciała niebieska wiązka energii. Trafiła w środek łba monstrum. Na około poleciał żrący kwas. Łowca uklęknął i popatrzył na ranę zadaną przez ostry ogon.
Mężczyzna, który nazywał się Mordrag, podszedł do dziwnej istoty, której uratował zapewne życie. Predator wstał i popatrzył się na niego. Jego lewa ręka powędrowała do kabla z boku maski, przez który płynął specjalny gaz do oddychania. Wyciągnął go i można było usłyszeć przez chwilę cichy syk. Potem oburącz złapał hełm i zaczął go ściągać. Oczom mężczyzny ukazał się przerażający widok. Cała twarz łowcy była żółtawego odcienia, oczy czarne niczym noc, a zamiast szczęki... widniały cztery wielkie kły, a za nimi właśnie była mała szczęka. Podszedł jeszcze bliżej człowieka.
- Ty brzydka cholero... – zaczął Mordrag.
Nagle żuchwa rozwarła się na całą szerokości i z gardła wydobył się niewyobrażalnie głośny ryk, który można było usłyszeć na kilkaset metrów. Po chwili ucichł. Lewy górny kieł zaczął rytmicznie podrygiwać, co wyrażało zainteresowanie potwora.
- No? Zabiłeś wszystkich moich kumpli, to teraz czas na mnie! Dawaj szkarado!
Predator jednak nic nie zrobił, bowiem jego kodeks honorowy nie pozwalał zabijać kogoś, kto uratował mu życie. Nawet jeśli to była jego ofiara. Oczywiście mógł pozbawić ją życia, ale wtedy splamiłby swój honor i pozostawałoby mu tylko popełnić samobójstwo.
Odwrócił się od człowieka i zaczął iść do martwego ciała jednego z bandytów. Mordrag zaczął uciekać, nie rozumiejąc dlaczego nie został zabity.
Łowca przygotował swój specjalny sprzęt, by obedrzeć ze skóry każdego martwego człowieka, a potem zawiesić na drzewach na specjalnych linach.

Kiedy skończył, popatrzył na niebo i ujrzał dwie jasne smugi, które spadały. Wylądowały kilkadziesiąt kilometrów dalej. Predator uznał, że to dwójka członków jego klanu. Zamierzał się tam udać jak tylko opatrzy swoje rany.
Cztery ścierwa wisiały na drzewach lekko się huśtając. Kruki i inne drapieżne ptaki zwabione łatwym pożywieniem zaczęły się posilać, a łowca powolnym krokiem odszedł uaktywniając swój kamuflaż...
 

s_e.b_a

Active Member
Dołączył
13.2.2005
Posty
1253
No pierwszy rozdział jest bardzo dobry. Pojawiły się drobne literówki, ale można na to przymknąć oko. Fabuła jest bardzo ciekawa a opisy walk zasługują na wysoką notę. Bardzo jestem ciekaw, co będzie dalej. Ciekawe czy Predator dojdzie do miasta?

Ocena 9/10
 

Boba Fett

Member
Dołączył
26.4.2005
Posty
334
Oto po długiej przerwie pojawił się drugi rozdział NZ2. Mam nadzieję, że nie będzie odstawał od poprzednich i wyszedł mi dobrze... Jednakże życzę miłej lektury. :)


Rozdział 2 Niewidzialna zagłada


Nad Górniczą Doliną zaległa ciemna noc. Grupa Skorpiona zbliżała się do miejsca, gdzie powinien znajdować się obóz Kosy... ale, ku zdziwieniu mężczyzny, obozowisko było całkiem puste. Jeszcze dwa, trzy dni temu jeden ze zwiadowców Mordraga wręczył mu przesyłkę, w której pisało, by przybył w pobliże tej jaskini jak najszybciej.
Skorpion, zwykle opanowany człowiek, miał teraz złe przeczucia. Mogłem się nie zadawać z tymi szumowinami, pomyślał. Gdy Gomez rozkazał zamknąć Stary Obóz, on uciekł i znalazł schronienie przy chacie Cavalarona, z którym często rozmawiał i przesiadywał przy ognisku. Niebawem poszedł z nim do Nowego Obozu. Wiedząc, że ludziom nie spodoba się jego pomysł, wstąpił do niezbyt ufających mu Szkodników. Kilka dni po upadku Magicznej Bariery, on z kilkunastoma chłopcami, miast uciekać jak inni, zorganizowali się i zostali w Kolonii. Potem zmuszeni byli utworzyć dwie specjalne grupy. Jednak jak się teraz okazywało, jedna znikła gdzieś jak kamień rzucony w wodę. Byłemu strażnikowi naprawdę się to nie podobało.
- Drax, ty z pięcioma osobami pójdziesz z lewej strony tej groty. Lewus, ty zrobisz to samo, tylko, że z prawej strony. Ja z całą resztą będę powoli szedł wprost do obozu. Dodatkowo niech każdy z was ustawi jednego strażnika po swojej stronie.
Dwójka przywódców bez słowa poszła wykonać swoje zadanie, a Skorpion w tym czasie uklęknął i raz jeszcze spojrzał na opustoszałe obozowisko. Po chwili wstał i rozkazał iść za nim w wyznaczonym szyku.

- Mówisz, że to jakiś stwór, którego wcześniej nigdy nie widziałeś na oczy, tak Mordrag? – zapytał były Najemnik imieniem Burier.
- Nie wiem co to było, ale wybiło nasz obóz w kilka minut. To jakiś pomiot Beliara. Zesłał go tutaj, byśmy teraz odpokutowali za nasze czyny.
- Czyś ty aby nie za długo przebywał w towarzystwie tych sekciarzy? Albo może to zielsko Ciphera tak na Ciebie działa? W końcu godzinami siedziałeś z nim w tej knajpie na jeziorze...
- Widzę, że mi nie wierzysz. – Mordrag na chwilę zamilkł i wyjął coś ze swojej sakwy uwieszonej u skórzanego pasa. Była do strzałka kilkucentymetrowej długości zakończona dwoma małymi szpikulcami.
- Co to jest? – zapytał lekko zdziwiony Burier.
- Gdy pewnego razu niosłem ważną wiadomość dla Magów Ognia, zaczepił mnie pewien kopacz. Oj, denerwujący typ, tylko takiemu przylać. Gadał cały czas o jakimś zdarzeniu. Był z jakąś grupą poszukiwawczą, którą zaatakowało coś, czego nie było widać. Wiele z jego słów nie zrozumiałem. Kazałem mu to udowodnić, a on dał mi właśnie to coś. Powiedział, że mogę sobie to zatrzymać. Gdy wreszcie się od niego uwolniłem, usłyszałem, że miał spotkanie u Gomeza... – odpowiedział drugi dawny członek Nowego Obozu.
- Załóżmy, że to prawda. Co zamierzasz w takim razie teraz zrobić?
- Trzeba jaki najszybciej uciekać z Górniczej Doliny, ale pierw muszę odnaleźć Skorpiona i jego grupę.
- Mordrag, znam cię od pierwszych dni, jak trafiłeś do tej zasranej Kolonii. Nie mam chyba wyboru i muszę iść z tobą.
- Dzięki, Burier...
- Podziękujesz, jak już się stąd wydostaniemy. Chodźmy.

- Otwieraj tę cholerną bramę, Lewus! – krzyk Skorpiona było słychać aż w pobliskim lesie.
- Jeszcze chwila... ktoś zamknął ją od środka...
- Nie jemy tu tera sera! My tu teraz umieramy... – wykrzyknął Drax, ale jego głos nagle zamarł. W jego ciele widniała teraz wielka czerwona dziura, z której leciał strużek dymu. Martwy już Najemnik padł z głuchym uderzeniem na ziemię.
Pobliski mężczyzna widząc to, puścił się biegiem przy prawej ścianie jaskini. Gdy wbiegł na wzniesienie, zobaczył całkiem zmasakrowane ciało strażnika, którego zostawił tu Lewus. Zebrało mu się na wymioty, które z ledwością opanował. Przed sobą zauważył gęsty i ciemny las. Pędząc naprzód nie zauważył, że powietrze niedaleko niego dziwnie drga. Będąc już u celu, usłyszał świst, który się do niego zbliżał. Sekundę potem był oplątany i przybity do drzewa przez metalową sieć, która powoli zaczęła się zwężać.
Donośny krzyk bólu uciekającego usłyszeli wszyscy jeszcze żyjący, którzy z przerażeniem wypatrywali niewidzialnego wroga. Stojący nieopodal Skorpiona członek grupy Draxa nagle stracił w niewyjaśniony sposób głowę. Znikąd pojawiła się dwumetrowa, ciemna sylwetka. Na głowie miała dziwną maskę a w rękach trzymała włócznię. Wszyscy tu obecni pierwszy raz widzieli coś tak dziwnego.
- Jest! Udało się! – krzyknął niczego nie wiedzący Lewus. Po chwili odwrócił się i zamarł w bezruchu jak pozostali. – Co to jest do jasnej...
- Wszyscy do środka! – wydał rozkaz Skorpion.
Kilkanaście osób wypełniła zadanie, a reszta stała i ciągle gapiła się w zbliżającego się potwora. Przywódca nie widząc innej możliwości, opuścił wielką kratę, która uderzyła z donośnym hukiem o kamienną posadzkę.
Predator puścił się biegiem w stronę ludzi. Pierwszemu wbił w brzuch swoją włócznię. Drugiemu tą samą bronią jednym ruchem odciął głowę. Trzeci z przerażenia upuścił miecz i zaczął się jąkać. Łowca powalił go jednym ruchem ręki, a gdy ten leżał wbił mu bez litości dzidę w klatkę piersiową. Kolejny, który próbował uciec także został powalony na ziemię poprzez strzał z dziwnej kuszy. Ostatnia żyjąca osoba podbiegła do potwora z podniesionym nad głową mieczem, lecz nie udało jej się wykonać zamierzonego celu. Ostrza umocowane na nadgarstkach łowcy wbiły się w jego ciało jak gorący sztylet w masło. Trzymając człowieka metr nad ziemią Predator wydobył z siebie głośny ryk oznaczający zwycięstwo. Odrzucił już nieżyjącą ofiarę i wyjął z leżącego nieopodal trupa swoją włócznię.
W oddali za lasem usłyszeć można było podobny odgłos...

- Wiedzieliście, co on zrobił Mertowi i innym? – zapytał z przerażeniem Lewus.
- Co to w ogóle było? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem! – krzyknął ktoś z grupki stłoczonych Najemników.
- Ani ja – rzekł Skorpion – jednak to nie usprawiedliwia nas, byśmy nie sprawdzili, co tak zainteresowało Kosę w tej jaskini.
Wiedząc, co ich czeka na zewnątrz, wszyscy bez szemrania ruszyli za przywódcą. Nie wiedzieli, że niebawem wszyscy tam zginą...
 
Do góry Bottom