Nadążanie za nowościami i komputerowy wyścig zbrojeń to zdecydowanie nie moja broszka; klasyki gatunków to monolity i kamienie milowe, to właśnie je charakteryzuje, że z podium nic ich nie zmiecie, dosłownie nic. Niestety, developerzy poszli na komercję i się sprzedali, nie interesuje ich nic poza wynikami sprzedaży, a jeśli to oznacza znalezienie większego targetu kosztem spłycenia gry i zrobienia z niej tzw. "gówna", to trudno. Idealnym przykładem jest najnowszy Red Alert, który z ciężkim, wciągającym klimatem poprzednika ile ma wspólnego? Zupełnie nic. Prawie jak kolorowanka dla dzieci, wrażenia z gry - zgoła odmienne, kogoś komu się podobał Red Alert 2 odrzuci, jak mnie.
Niestety taki proces możemy obserwować prawie w każdym rodzaju gier, i mało wychodzi ambitnych tytułów, które zasługują na zapamiętanie, i pod względem grywalności nowe gry nie dorastają klasykom do pięt; Wielu uważa, że najlepszym Falloutem był pierwszy, z serii HoMM na szczycie niezmiennie pozostaje trójka - i moim zdaniem mają rację. Nowym grom po prostu brakuje tego, co powodowało że wracaliśmy do nich wciąż; Przechodzimy je raz i odkładamy na półkę. Perełki z ostatnich lat można wyliczyć na palcach, jedynym solidnym na wszystkich frontach tytułem dość nowym pozostaje Singularity, która zachwyca na każdym kroku.
Jednak niestety, mimo świetnych zapowiedzi większość nowych gier rozczarowuje i nie dorasta do oczekiwań gracza, jak chociażby Metro 2033, które mimo bycia dość dobrą grą - idealnym tytułem, na jaki się zapowiadało, niestety nie było; niestety, rynek gier ulega większemu naciskowi na produkcję i sprzedaż, co widzimy chociażby w tym że co rok mamy nowe Call of Duty, Fifę, itd...