Nowe życie

Pirat_Skip

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
86
Dawno nie byłem na forum lecz chce zrobić powrót w wspaniałym styłu zaczynając nowe opo...a oto i one.

Nowe życie
Rozdział1. Nowe życie
- Aaaaaaa. Krzyczał Zenek spadając na ziemię. – Gdzie ja jestem ?- wołał. Nikt na to nie odpowiedział, tylko ptaki śpiewały. Zenek rozglądał się wokół siebie zauważył las, las , las i ptaki. Poranek ten był bardzo ładny, słońce świeciło, lekki wiatr powiewał w twarz, jednym słowem wspaniała pogoda. Zenek zaczął się zastanawiać skąd on się tu wziął, jednak nie znalazł na to odpowiedzi. Myślał tak przez przynajmniej kwadrans, usłyszał jakiś hałas. Zląkł się bardzo, lecz nadaremnie, nic powtórnego nie dało o sobie znać. Chłopak nie wiedział jakim człowiekiem był wcześniej ,ani gdzie wtedy przebywał. Wiedział tylko jak ma na imię i że ma 18 lat.
-Tak, czy siak muszę w końcu ruszyć się z tego miejsca bo jeszcze mnie coś lub ktoś pożre. –Powiedział.
I po tym rozglądał się gdzie najlepiej było by mu pójść, zobaczył wzgórze i ruszył tam. Przed tym jednak wziął na wszelki wypadek kij, długi na 1metr, i gruby na parę centymetrów w celu ochrony przed zwierzętami. Odstające od niego gałązki wyrwał. I ruszył w drogę na wzgórze, znajdujące się na wschodzie. Po 30 minutach dotarł na miejsce, w drapał się na górę, po czym zaczął się rozglądać. Strasznie się przestraszył ponieważ widział tylko same drzewa dosyć gęsto osadzone. Jednak było też morze i plaża.
-To tam powinienem iść- powiedział. Kiedy schodził ze wzgórza z za krzaków, wyskoczył wilk. Chciałskoczył mu do gardła, lecz wystraszony Zenek uderzył na wiwat przed siebie. Na szczęście trafił zwierzę, jednak temu ani myśl ze zrezygnowania z niedoświadczonej zdobyczy. Powtórzył atak, na szczęście chłopakowi udało się odskoczyć na bok, a sam zwierz uderzył z niebywałą prędkością w drzewo. To go ogłuszyło, Zenek wykorzystał sytuację i uderzył go z całej siły w łeb z kija. Wściekłe zwierze oddaliło się poczym znowu zaatakowało. Ugryzło Zenka w nogę, Rozrywając mu spodnie. Chłopak pomyślał że to jego koniec lecz nie chciał umierać. Teraz to Zenek zaatakował, skutecznie, zwierze dostało w plecy. Powtórzył od razu atak również skuteczny. Zwierze nie mogło się bronić zalewane ciosami, w końcu chciało uciekać, lecz w pierw dostał w nogę. Przewróciło się, Zenek już chciał dobić zwierze, kiedy powstało i zaczęło z niebywałą prędkością uciekać. Chłopak ani myśląc gonić go, wolał sprawdził ranę jego nogi. Na szczęście nie było to nic groźnego. I w dał się w wędrówkę na plaże. Po drodze przykuła jego uwagę roślina. Była bardzo mała na siedem centymetrów wysokości, i jeden grubości. Lecz na niej była kulka, w wyglądzie przypominała jagodę, tylko byłą parę razy większa. Łakomy Zenek ją skosztował, bardzo mu smakowała , jak ją zjadł czuł się jak by stał się silniejszy. Bo tak było, po kwadransie zapadał zmierzch, a na Zenka horyzoncie pojawiła się plaża. Wejście jej było wąskie, tylko na dziesięć metrów, a resztę plaży ochraniały skały na kilka metrów wysokości i potężnej szerokości. Zenkowi wydawało się że widzi tam ludzką postać. Wiedział że zaraz wszystkiego się dowie.

MAm nadzieję że się spodobało
Pozdrawiam...
 

Shadow27

Member
Dołączył
26.10.2005
Posty
354
Samo opowiadanie nawet fajne... fabuła narazie ma miliardy zakończeń bo nie wiemy gdzie jest , ani dlaczego , ani nawet kim był , więc fabuły ocenić nie mogę
błędów kilka jest (wymienione poniżej) , a ciekawość całokształtu jest nawet nawet.
Moja nota 6/10

QUOTE Chciałskoczył mu do gardła

troszkę lolowaty błąd
tongue.gif



QUOTE wolał sprawdził ranę jego nogi

tutaj to samo
tongue.gif
 

<KRUK>

Member
Dołączył
25.9.2005
Posty
139
Witam. Narazie opowiadanie zapowiada sie obiecujaco nie wiemy jaki to rok. Fajna fabula. Bledow nie widzialem(moze tylko tamte literowki). Na poczatku myslalem ze opisujesz Zenka Wójcika z 'Ten Obcy'.
blink.gif
. Dobrze ,ze nie opowiada o zadnym super silnym, super wladajacym bronia czlowieku. Moja ocena to 7.5/10.

Pozdro
wink.gif
 
Dołączył
5.10.2005
Posty
264
Jeszcze nigdy nie komentowałem opowiadań, bo mi sie ich nie chciało czytać. Trzeba zawsze zacząć. Sam pewnie lepiej bym nie napisał ale niektóre zdania (chyba) są źle złożone. Nie wiem moge się mylić bo nie jestem dobry z Polskiego. Nawet ciekawe to opo. Moja ocena to 6/10.
 

Runner

New Member
Dołączył
11.12.2005
Posty
15
Wpierw musze zauważyć iż całe opowiadanie ma w sobie nieco tajemniczości: właściwie bohater jest nam obcy, nie wiemy cóż nasepnie uczyni owy bohater i jakie będą jego dalsze losy? Właśnie to sprawia iż chętnie się to czyta...napisz kolejne opowiadanie...chętnie przeczytam
smile.gif




Lóbisz czytać głópje posdy, w kturyh jest masa błenduf i literuwek? Nie? Ja terz nie! Dlatego zanim napiszeż przeczytaj sfojego pozta, popraw błendy i przemyśl sęs twoiej wypowiedźi. Dyzortografi muwimy STOP! Przyłoncz sie i terz zrub taki opis!

Czy naprawdę chcesz zginąć? Wtedy zrób sobie też taki opis jak ten lolek. Lepiej nie róbta tak na przyszłość jeśli nei lubicie warnów - GW
 

Pirat_Skip

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
86
No i powstało, zachciałem w tym opowiadaniu użyć osoby pierwszej żeby było łatwiej DLatego Zenek to teraz ja....



Rozdział2 Nowy dom

Byłem już bardzo blisko wyspy kiedy na wschodzie zauważyłem małą jaskinie, z ciekawości do niej zajrzałem. Była prawie pusta, jedynie w samym środku jej leżała wielka księga na piedestale. Nie zważając na nic podszedłem do niej. Miała kilkaset stron, stąd wziął się jej ciężar. Na okładce pisało „Pomocnik Człowieka”. Zaciekawiło mnie to i ją otworzyłem. Pierwsze zdanie jakie przeczytałem to „Człowiek który chce założyć swój własny obóz w lesie, zaczynając od niczego powinien najpierw obóz ogrodzić".
- Hmm, może mi się to przydać, wezmę to-powiedziałem. Po czym to wykonałem, nie miałem żadnej torby dlatego wziąłem księge do ręki i ruszyłem na wybrzeże. Kiedy podchodząc bliżej zauważyłem postać człowieka jednak zastanaiwało mnie to czy jest to człowiek czy jest to normalny człowiek czy ludożerca. Zaryzykowałem i ruszyłem do niego. Był to człowiek wysoki, w krótkich brązowych włosach. Kiedy mnie widział uśmiechnął się.
- Witaj, co cię do nas sprowadza? –Spytał się człowiek.
- Witaj, sam chciałbym znać na to odpowiedź. Nie wiem po prostu obudziłem się spadając z jakiejś wysokości daleko stąd. A potem przyszedłem tutaj. I tyle.- Odpowiedziałem mu. Mężczyzna podał mi rękę i powiedział :
-To tak samo jak ja i moich dwóch towarzyszy, jedynie my spadliśmy razem.-
-Dobra, a gdzie oni są?- spytałem się.
-Tam dalej, właśnie odpoczywają, a ja stoję na warcie. A co to za księga w twoim ręku? -Spytał się.
- Nie wiem, dopiero ją znalazłem leżała w pobliskiej grocie.
-Wejdź i się rozgość, ja zaraz kończę warte.
- ok. A jak Cię zwą?
- Marian, a ciebie ?
-Zenek. Powiedziałem z uśmiechem, po czym wszedłem na plażę. Piasek na przybrzeżu był mocno ubity, a więc wygodnie się szło. Słońce już zaszło. Światem zapanował zmrok. Zobaczyłem w oddali dwóch mężczyzn.
-Czemu zszedłeś z warty Marian?- Twój czas jeszcze nie minął, Krzyknął jeden z nich.
-Ja nie nazywam się Marian jestem Zenek, przybyłem na wyspę rano. Tak jak wy, rozmawiałem z Marianem, przyprowadził mnie do was. Widzę że za bardzo to się tu nie urządziliście. – Oznajmiłem.
- Ah nie wiedziałem. Mam na imię Dawid, a to Oskar.
Cześć – powiedział Oskar. –Miło cię widzieć . Dodał.
-Wzajemnie- powiedziałem.
-Co to za księga- spytał Dawid?
-Zaraz wam wszystkim wytłumaczę, tylko zawołajmy Mariana, żebyśmy razem ją przetestowali. Dla bezpieczeństwa Wejdziemy na drzewo. –Powiedziałem, Oskar od razu poleciał do wartownika i wrócił z nim. Kiedy byliśmy we czwórkę na drzewie. Zacząłem czytać.
***


Z księgi przeczytałem około stu stron, skończyłem rano. Większa ilość była zbędna, ta księga informowała nas jak przeżyć w takich warunkach w jakim my jesteśmy. Po nocnym czytaniu, zdrzemneliśmy się wszyscy. Rano wzięliśmy się do pracy. Zgodnie z księgą, mieliśmy najpierw zacząć się bezpieczeństwem. Z tego co również wyczytałem, żył tu kiedyś lud, który miał tu wszystko pod dostatkiem np. kopalnie i różne narzędzie, dlatego można znaleźć dużo pozostałości. Wyruszyliśmy w drogę każdy miał z nas kij . Nasz cel był t poszukiwanie pożywienia i znalezienia drzewa dobrego na palisadę. Było to drzewo żelazne, a wiadoem było z księgi że są one na północ od wybrzeża. Dlatego też tam wyruszyliśmy. Kiedy tak szliśmy na drogę wyskoczyły nam dziwne zwierzęta. Podobne do ptaków tylko nie latały. Od razu nas zaatakowały, tak szybko że jeden dziobnął w nogę Mariana. Za bardzo to go nie bolało. Zaraz na pomoc Marianowi podbiegł Dawid i Oskar. Ptak dostawał ciągle tyle uderzeń że nie mógł w ogóle zaatakować. Drugi rzucił się na mnie. Przypomniałem sobie walkę z wilkiem, dlatego zrobiłem prawie to samo co wtedy, lecz nie uderzyłem na wiwat tylko skoncentrowany uderzyłem z całej siły w łeb gdy skoczył ku mnie. Potem ja na niego ruszyłem , dostał to w jeden to drugi bok, nie byłem doświadczony w tym dlatego ptak też parę razy mnie dziobnął. Były to małe nic nie szkodzące krwiaki. Widać że te ptaki były młode i również nie doświadczone. Kiedy moi kompani poradzili sobie z jednym ptakiem pomogli mi. Ptak po chwili pad trupem.
-Pewnie będzie z nich niezłe mięso- powiedział Oskar.
-Na pewno, lepiej weźmy je.- Oznajmił Marian.
Wykonaliśmy tę czynność, ptaki trzymał Oskar i Dawid, a ja z Marianem szliśmy przodem.
Rozmawialiśmy cała drogę o naszym nowym domu jak go zagospodarować itd.
Kiedy w końcu doszliśmy do żelaznych drzew. Zawiedliśmy się. Zapomnieliśmy że nie mamy siekiery, a bez niej nic nie da rady zrobić a wiadomo że nikt nie z łamie drzewa z nogi na pół metra szerokości.
- No nic musimy wrócić- Westchnął Marian.
-Tak, ale w księdze pisało że na tej wyspie były kopalnie rudy żelaza. Jakby udało nam się to znaleźć ułatwilibyśmy sobie życie !!- Powiedziałem.
-Masz racje Zenek – odpowiedziała reszta.
Od razu wzięliśmy się do szukanie. Zbliżał się już wieczór kiedy zrezygnowaliśmy i wróciliśmy na plażę. W tym dniu nic ciekawego nie znaleźliśmy oprócz żelaznego drzewa. Byliśmy już głodni nic nie jedliśmy oprócz kilku jagód w lesie. Nawet nie mieliśmy noża żeby oprawić ptaki.
*


Następnego dnia rano od razu wzięliśmy się do roboty. Jednak nie szukaliśmy rudy żelaza, jedynie jakieś pozostałości które zostały z ludu żyjącego przed nami. Wyruszyliśmy na wschód. Co dziwne przez te pół dnia nie spotkaliśmy żadnego zwierzęcia. Doszliśmy do wielkiego jeziora.
-Morze się trochę ochłodzimy chłopcy?- Spytałem się reszty.
-Jasne !! – krzyknęli. I wszyscy w ubraniach wskoczyliśmy do wody. Woda była chłodna, kąpaliśmy się chyba z 30 minut. Kiedy usłyszeliśmy wołanie.
-Ej wy tam – krzyknął jeden. Co tam robicie ?
- Pływamy, a co nie widać? – Spytał się ździwiony Oskar.
-Nie- odpowiedział jeden z nich śmiejąc się.
-Skąd się tu wzięliście?- Tym razem już poważnie spytał się jeden z nich?
-Przybyliśmy na tą wyspę parę dni temu. Kiedy się obudziliśmy spad- przerwał mi ten sam głos.
-I wtedy spadaliście z góry tak ?
-Tak, a co wy też tak mieliście?- Spytał się Dawid.
-Tak, ilu was jest ? -spytał się chyba ich kapitan.
-czterech, a was? – spytałem się.
-pięciu, przypłyńcie na brzeg to pogadamy w spokoju,- odezwał się ich kapitan.
Tak też zrobiliśmy. Zaprosili nas do swej jaskini, która była koło jeziora. Była bardzo obszerna. Mogła pomieścić w sobie dwudziestu ludzi. Ludzie ci Mieli jak że potrzebne nam narzędzia m.in. Młotki, siekierki, Piły itd.
- skąd wy to wszystko macie?- Spytałem się .
-Znaleźliśmy w ruinach miasta. Nawet mamy miecze. Co prawda zardzewiałe, ale ostre i na pewno przydatne. –Powiedział kapitan, po czym rozdał je nam dodał też nóż. jest nas teraz dziewięciu. Nasz nowy kapitan, bo dołączyliśmy się do nich nazywał się Jan. Zaproponowałem mu żeby przenieść się do naszej kryjówki na wyspę miałem już całkowity plan jak ją zagospodarować. A z narzędziami to Się uda. Jan się ze mną zgodził. Dali nam jeszcze coś do zjedzenia, po czym tego samego dnia wyruszyliśmy na plażę.
Wartę objąłem ja i kapitan. Obgadaliśmy cały nasz plan. Dowiedziałem się również że kapita przybył tu już tydzień temu.
*

Następny ranek był wyśmienity. Był dokładnie taki sam jak pierwszego mego dnia na wyspie. W tym że teraz miałem dużo lepszy humor. Jan był kapitanem, a ja jego zastępcą. Kapitan razem z Dawidem i Oskarem zostali w obozie. A ja zresztą poszedłem do żelaznych drzew. Wieczorem przynieśliśmy 10 drzew o długości 3,5 metra. Zastanawiałem się z kapitanem co z jedzeniem. Nie było go dużo dlatego musieliśmy coś wykombinować. Następnego dnia Wojtek, Janek i Maciej poszli nazbierać owoców drzew które znajdą. Byli oni ludźmi kapitana za nim spotkaliśmy się z nimi. A reszta zajmowała się piłowaniem desek. Były one krojone wzdłuż. Kiedy je przepołowiliśmy na wiele części zaczęliśmy wsadzać je do ziemi. W tym miejscu gdy po raz pierwszy spotkałem Mariana. 18 desek zupełnie wystarczyło, ponieważ 1 metr zostawiliśmy na wejście, a w pozostałe dziewięć metrów zostały powbijane deski. Wyglądało to ładnie chociaż zabrało nam to dużo czasu. Od strony wyspy zrobiliśmy rusztowanie na którym wartownicy będą stać. A nad rusztowaniem było jeszcze 1,5 metra palisady. Kiedy ludzie którzy mieli iść po owoce, wrócili donieśli nam, że w ruinach miasta znaleźli coś w rodzaju teleportu. Bardzo nas to zadziwiło.
-Czyżby istniała magia- Spytałem się reszty?- nikt na to nie odpowiedział. Odkrywcy portalu, przynieśli dużo kokosów i jagód.
- Musimy mieć łuki- Oznajmił kapitan.- zgodziliśmy się z tym. A ja dodałem:
- Dowiedzmy się trochę o nich z księgi.
Następnego wspaniałego dnia wzięliśmy się do robienia łuków. Dawid i Oskar zostali na warcie. A my poszliśmy z godnie z księgą, poszukać odpowiedniego drzewa. Wróciliśmy popołudniu z dużym zapasem drzewa na łuki. Zaczęliśmy robić, linki były z lian, który rosły w puszczy. Potem zrobiliśmy 27 strzał żeby każdy miał po trzy. Trenowaliśmy całe dnie aż w końcu zaczęliśmy trafiać w drzewo z 50 metrów. Poćwiczyliśmy także walkę w ręcz. Następnego dnia wyruszyliśmy na polowanie. Udało nam upolować aż dwadzieścia wilków. To mogło nam wystarczyć na dosyć dugo. Wieczorem ja z kapitanem zaczęliśmy zastanawiać się nad domami i kuźnią.
***

koniec
biggrin.gif
i co podobało sie pisać dalej??
 

Pirat_Skip

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
86
Hey !!
Mam do was wielką prośbę. Otuż po mojej drugiej części nikt nie odpisał co o niej myśli.
I ja teraz nie wiem czy jest jakiś sens pisać dalej?? Plx Błagam o wypowiedzi...
Sorxx za krótki post
smile.gif

Pozdrawiam ...
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Spokojnie musisz nieco poczekać aż wpadną ci, którzy to ocenią.
biggrin.gif
, Co do samego opowiadania to fabuła nienajgorsza i powiem tylko, że dobra. Ortografia jest okej tylko czasami zapominałeś zaczynać dialog z dużej litery, co jest błędem. Czasami jakieś tam słowo nie pasowało do całego zdania, ale to tylko moje czepianie się. Co do długości to jest wystarczająca. Pomysł z 1 osobą też jest dobry. Dialogi są nawet dobre, ale nie są doskonałe. Zresztą mało osób potrafi pisać dobre dialogi. Co tu powiedzieć mocna 7/10 i czekam na CD.

Tylko się nie stresuj jak ktoś nie będzie chciał go ocenić. Musisz chwile poczekać. Aha na przyszłość nie pisz posta pod postem, bo dostaniesz warna. Możesz edytować poprzedni post.

Pozdrawiam.
 
Do góry Bottom