Harner_Blake
New Member
- Dołączył
- 27.1.2005
- Posty
- 19
Witam!!
Piszę z kolegą opowiadanie dziejące się w realiach Gothica, a dokładniej to w większości na terenach znanych z Nocy Kruka. Piszemy je wyłącznie w celach rozrywkowych, więc nie wiem jak się Wam spodoba, ale tak czy siak to co zaraz zaczniecie czytać to jest tyko pierwsza część (to co do tej pory napisaliśmy):
Bezimienny obudził się rano z pękającym łbem. Uniósł głowę, rozejrzał się i stwierdził , że nie wie gdzie jest. Widział tylko wymioty pokrywające ok. 99% jego ciała. Tylko jedno oko było czyste, na drugim substancja zaschnąła i nie mógł go otworzyć. Wstał, zeskrobał z siebie to co się dało i postanowił dowiedzieć się gdzie jest. Dostrzegł postać, leżącą w podobnym stanie co on, na łóżku w rogu domku. Gibkim ruchem otwartej dłoni, trafił... w powietrze. Nie zniechęciło go to jednak i spróbował ponownie. Za czwartym podejściem trafił postać w ryj. Ciosem tym sprawił, że zaschnięta warstwa rzygów odpadła z twarzy nieznajomego. Postać wstała z niewiarygodną prędkością i powiedziała:
- Cholera, co JEST ??
Bezimienny zorientował się, że jest to jego kumpel Lee:
- Cze Lee ! Nie wisz muże przipadkkkn... eeeee... przypadkim gdzzzie my jesteśmyy ?? - wybełkotał Bezi.
- O kuuuu*wa mój ryj !!! - powiedział chwytając się za twarz - Noooo rozpierd*li mi goooooooo !!
- Nu okiej un chiba nic ni wi - powiedział Bez do siebie.
Następnie wyszedł chwiejnym krokiem z chatki i zauważył leżącego na ławce Lestera z ledwie kopcącymi się skrętami (bo było ich około 10) w ustach. Próbował go obudzić podobnie jak Lee, ale to nie pomagało. Zaczął więc wyciągać mu z ust kolejne skręty. Po wyciągnięciu ostatniego Lester odziwo się obudził. Tak obudziło pozbawienie go jego fajek, że Bez zarobił solidnego plaskacza w ryj.
- Ałaaa Lester po*ebało cię ??
- O k*rwa Bez !! Sorry, ale pozbawiłeś mnie życiodajnego dymu i włączyły się moje mechanizmy obronne.
- Dobra nie pierd*l, tylko daj mi jednego skręta, bo mi zaraz łeb r*zdupi.
- Ołkidołki, trzymaj - powiedział wręczając mu skręta z bagiennego ziela i odpalając go.
Bez zaciągnął się i rozejżał po okolicy. Teraz sobie wszystko przypomniał. Znajdował się obok chatki pewnego gościa, znajdujacej się na południowym-zachodzie Jarkendaru. Przypomniał sobie także co ma do zrobienia w tych stronach. Zadań było dużo - znalezienie zaginionych bezdomnych pijaków, impreza u piratów, zbieranie ziela na bagnach, czy w końcu znalezienie ŻÓŁWIĄDZA, ale Bez jak zawsze się nie spieszył i chodził, gdzie mu się podobało. Dokończył blanta, spojrzał na mapę i ruszył w kierunku obozu piratów. Jakoś specjalnie nie chciało mu się iść, więc wyjął zza pazuchy eliksir prędkości (czyli denaturat rozcieńczony nieznacznie spirytusem) , wypił go i tak się rozpędził, że nie wychamował przed "bramą" obozu. Zatrzymał go dopiero solidny cios w łeb, zadany mu przez strażnika bramy. Bez ocknął się po 5 minutach, wstał, otrzepał się i podszedł pewnym krokiem do owego strażnika:
- Ty k*rwa, złamasie, w morde je*ana mać !!
- Hmmm.. Mówiłeś coś - zadrwił z groźby Beza strażnik.
- Eeeee... Nie ?? - Bez nie czuł się zbytnio na siłach do walki po ostatniej popijawie.
- To dobrze.
- Powiesz mi gdzie znajde Grega ??(Bez poznał przywódcę piratów w Khorinis - pomagał mu wykopywać jego browary)
- Wodza jeszcze nie ma, poszedł do Tesco po zagrychę...
- Tak wiem podobno szykuje sie impreza.
- No właśnie
- Więc może znajdziesz dla mnie jakieś zajęcie, bo mam zamiar się wprosić z kumplami.
- Hmmmmm... Taaaak myśle, że mam coś dla ciebie. Widzisz tą wieżę - strażnik wskazał na podniszczony budynek niedaleko obozu.
- No trochę widzę - powiedział Bez, pocierając oczy.
- No to kopnij się tam i wygoń zamelinowanych lumpów.
- Mam ich zamordunn.. zamlfm.. eee.. zabić ?? (krótkotrwałe skutki "przyspieszacza")
- Nie no widzę, że nie jesteś w najlepszej formie. Wystarczy, że zakosisz im bimber z magazynu. Jakąś godzinę po tym wyjdą ledwo żywi, a potem to ja sam się nimi zajmę.
- No dobra to idę.
Bez ruszył w stronę wieży. Dobiegały z niej zachęcające dźwięki tj. śpiew, trzask butelek i wydobywał się dym, ale Bez musiał się powstrzymać od pokusy i wykonać zadanie. Wszedł do magazynu, pokonując przedtem drzwi z zamkiem na który zmarnował z 30 wytrychów [ale nie chciało mu się wczytywać gry]. Wódy było całkiem sporo, więc pomyślał o imprezie u piratów. Do tego znalazł też piłę mechaniczną firmy "Shtil"(na kabel). Zapakował to wszystko... hu* wie gdzie, ale ważne, że się wszystko zmieściło. I tak Bez ruszył spowrotem w stronę obozu piratów.
- Już jestem.
- To dobrze.
- No.
Zapadła niezręczna cisza.
- Eeee.. gdzie mam wypakować zdobyty towar ??
- (??)
- Kontrola, gdzie mam wypakować ten towar!?
- Eee... Telefony za złotówke i....
- To nie ta bajka, kretynie!!!
- Bo ja wiem... Zanieś Zenkowi Zaczesce do jaskini, tylko mu powiedz żeby wszystkiego nie wychlał.
- A gdzie go szukać??
- no W jaskini!!
- ja pierd*le!!ale gdzie jest ta jaskinia?!?!?
- a w dupie!! - strażnik bramy zakonczył ten głupi dialog głupią odpowiedzią.
- wal sie na ryj fagasie - pomyślał Bez i poszedł szukać pierd*lonej jaskini.
Bez przeszedł bramę pewnym krokiem, rozejrzał sie i zrozumiał, że musi tu zahaczyc na dłużej!! Wszyscy tam imprezowali: jedni juz najeb*ni, śpią gdzies po kątach, inni naj*bani jak ci pierwsi, ale jeszcze nie śpią. Lecz szczególną uwagę Beza przyciągnął (oczywiście) zapity, stary, jednooki, jednoręki,jednonogi i jednowłosy wilk morski, nad którego głową widniało, jakżesz piękne imię Rozcisław. Bez postanowił do niego zagadać...
- dlaczego masz tylko jedno oko?
- żeby cię gożej widzieć.
- a dlaczego masz tylko jedną rękę?
- żebym ci nie mógł wpierd*lic!!
- a dlaczego...
- a weź się k*rwa odpierd*l i mi tu dialogów z bajek nie odpierd*laj, nie potrafisz opowiadac bajek, a 5 groszy to zawsze 5 groszy!! Nie twój zasrany interes. Jądro też mam tylko jedno i też chcesz wiedzieć dlaczego??- Oburzył sie pirat.
- Dziadzia k*rwa co taki nerwós z ciebie? Masz walnij se flachę na lepszy humorek.- Bez wyciągnął (niewidomo skąd?) jedną z 999 butelek bimbru od zgredów z wieży.
- dzięki ci młodzieńcze! Ale bez zagrychy juz nie moge! Greg pojechał do Tesco, ale boje się że dziś jest tam wycieczka pierd*lonych emerytów i jeszcze bardziej pierd*lonych rencistów, z jeszcze bardziej pierd*lonego Wąchocka!! Pewnie te stare pokraki pokradły wszystkie koszyki!
- A to ci!- powiedział zszokowany Bez.
- A właśnie!- szybko zripostował go jednooki, jednoręki, jednonogi i jednowłosy pirat.
- To co robimy?- zapytał Bez
- Wszystko w twoich rękach młodzieńcze, musisz iść do Tesco i zaj*bać koszyka jakiemuś dziadowi- odpowiedział
- Odezwał sie młodzieniaszek- pomyślał Bez - to co mam przynieść?
- Weź ogórki kiszone, kiełbase i te długie... no...jak to było...BAGIETKI K*RWA!- wykrzyknął wyraźnie zadowolony z siebie stary pirat.- ale nie bież sera! Dziwki spleśniały mają.
- Spoko dziadzia, ale najpierw musze rozładowac te 998 flaszek bimbru. Nie wiesz gdzie moge zostawić?
- Może zanieś je Zenkowi Zaczesce do jaskini.- odpowiedział dziad.
- Zaczesce?
- No ten popierd*leniec ma mało włosów to robi sobie zaczeski. Poza tym to dobry chemik i mechanik- naprawia to co inni spierd*lą, a z tych 998 flaszek bimbru to zrobi pewnie 998 flaszek Cristala.
- Ta dziadu, gadasz jakbyś ty miał afro na głowie.
- no ale przynajmniej sobie zaczesek nie robię!!
- Przecierz kur*a z jednego włosa się nie da!- pomyślał.
- Zaczyna mi sie k*rwa u was podobać!!- odpowiedział wyraźnie podniecony Bez- Tylko mi powiedz jeszcze jak dojść do tej jaskini?
- Idź do morza, a potem w prawo.- zakończył rozmowe Rozcisław.
Szedł wzdłuż plaży i był tak wpatrzony i zachwycony widokiem pięknego, cudownego wręcz morza, od którego odbijały się promienie zachodzącego słońca [ co ja k*rwa odpier*alam? - pomyślałem pisząc to zdanie ], że przeszedł jaskinię, w której znajdował się Zenon. Szedł dalej, do końca plaży. Tam też znajdowała się jaskinia, tyle że Bez nie wiedział jeszcze co go tam czeka.....
- Osz kurczątko ale tu ciemno [ fajne przekleństwo - pomyślałem ]
- ŁAAAAAAAvhnskdjvnhjk!!!- usłyszał dżwięki dochodzące z głębii jaskini.
- Ja pierd*le! Czym on sie schlał?- cicho powiedział do siebie Bez, po czym krzykął- ZENEK TO TY??
- RRRRRRRR!!!!!
- Oj Zenonie ale masz przepity głos, coś ty k*rwa pił?
Nagle na Beza coś skoczyło i zaczęło mu ściągać spodnie.
- O k*rwaaa... to PEDOSTWÓR!! - przestraszył się Bez
Wyciągnął szybko z.... ehhh niech będzie, że z ekwipunku piłę mechaniczną firmy "Shtil"(na kabel) i odciął potworowi h*ja.
- Masz pedale, juz nikogo nie wydymasz- rzekł zadowolony ze swojego nowego "trofeum" Bez.
Monstrum skuliło się na ziemi z bólu i po chwili umarło. Bez zapalił pochodnię i zaczął szukać wszystkiego co mogło mu się przydać. Znalazł parę sztuk złota, (będzie na fajki - pomyślał) jakieś złote puchary, smołę , kwarcyt (ale nawet tego nie brał bo wiedział że nigdy nie uzbiera 1000 sztuk złota aby wstąpić w szeregi klechów) i łuj kretoszczóra. I tu się zastanowił - Do czego pedał może używać łoju - szybko zrozumiał do czego i na wszelki wypadek szybko schował łuj do "ekwipunku"(myślał że nikt go nie widział)
- Kto wie co może sie człowiekowi przydać? - powiedział sam do siebie.
I stał tak chwilę, aż nasuneło mu się pytanie - GDZIE JA DO KU*WY NĘDZY JESTEM. Musiałem niezauważyć jaskini Zenka i zaszłem (co za chamstwo) za daleko. Musze iść spowrotem. - Naszego bohatera wyraźnie olśniło.(Bez)zwłocznie wrócił się parę metrów i wszedł do otworu skalnego, nad którym widniał zachęcający napis "MELINA".
- Cze Zenek!!- zwrócił się do napotkanego tam faceta, pasującego do opisu Rozcisława [Zresztą i tak kur*a miał on nad sobą napisane jak byk "Zenon Zaczeska"]
- Yyyy... kto to? Co to??
- A widzisz ja cie znam a ty mnie nie!!- pierdol*ął zadowolony z siebie Bez.
- Gadaj ku*wa coś za jeden albo wylecisz z tąd na zbity ryj!!
Trzęsący się ze strachu Bez zaczął bez słowa wyciągać bimber z... [może z dupy??]
- A widzisz trzeba było tak odrazu...
Bez nabrał po jego słowach pewności siebie i rzekł:
- Nononononono... Tylko mi tu wszystkiego nie wychlej. Z tego mają być Cristale na balangę!
- Noł problem- zawieśniaczył Zenonek i zaczął wyjmować z komórki jakieś dziwne przyrządy alchemiczne.
- Ehh dobra wolę nie patrzeć jak robisz coś co później będę pił. Mam jeszcze sprawy do załatwienia, narka!!
- Trzymaj się!- krzyknął Zenek na pozegnanie nie odrywając się od swoich zajęć.
Kto to taki Żółwiądz, dowiecie się w późniejszyc częściach
. Piszcie jak się podoba, a jeśli ktoś nie lubi opowiadań z przekleństwami, to niech nie pisze głupich komentów...
CDN...
Piszę z kolegą opowiadanie dziejące się w realiach Gothica, a dokładniej to w większości na terenach znanych z Nocy Kruka. Piszemy je wyłącznie w celach rozrywkowych, więc nie wiem jak się Wam spodoba, ale tak czy siak to co zaraz zaczniecie czytać to jest tyko pierwsza część (to co do tej pory napisaliśmy):
Bezimienny obudził się rano z pękającym łbem. Uniósł głowę, rozejrzał się i stwierdził , że nie wie gdzie jest. Widział tylko wymioty pokrywające ok. 99% jego ciała. Tylko jedno oko było czyste, na drugim substancja zaschnąła i nie mógł go otworzyć. Wstał, zeskrobał z siebie to co się dało i postanowił dowiedzieć się gdzie jest. Dostrzegł postać, leżącą w podobnym stanie co on, na łóżku w rogu domku. Gibkim ruchem otwartej dłoni, trafił... w powietrze. Nie zniechęciło go to jednak i spróbował ponownie. Za czwartym podejściem trafił postać w ryj. Ciosem tym sprawił, że zaschnięta warstwa rzygów odpadła z twarzy nieznajomego. Postać wstała z niewiarygodną prędkością i powiedziała:
- Cholera, co JEST ??
Bezimienny zorientował się, że jest to jego kumpel Lee:
- Cze Lee ! Nie wisz muże przipadkkkn... eeeee... przypadkim gdzzzie my jesteśmyy ?? - wybełkotał Bezi.
- O kuuuu*wa mój ryj !!! - powiedział chwytając się za twarz - Noooo rozpierd*li mi goooooooo !!
- Nu okiej un chiba nic ni wi - powiedział Bez do siebie.
Następnie wyszedł chwiejnym krokiem z chatki i zauważył leżącego na ławce Lestera z ledwie kopcącymi się skrętami (bo było ich około 10) w ustach. Próbował go obudzić podobnie jak Lee, ale to nie pomagało. Zaczął więc wyciągać mu z ust kolejne skręty. Po wyciągnięciu ostatniego Lester odziwo się obudził. Tak obudziło pozbawienie go jego fajek, że Bez zarobił solidnego plaskacza w ryj.
- Ałaaa Lester po*ebało cię ??
- O k*rwa Bez !! Sorry, ale pozbawiłeś mnie życiodajnego dymu i włączyły się moje mechanizmy obronne.
- Dobra nie pierd*l, tylko daj mi jednego skręta, bo mi zaraz łeb r*zdupi.
- Ołkidołki, trzymaj - powiedział wręczając mu skręta z bagiennego ziela i odpalając go.
Bez zaciągnął się i rozejżał po okolicy. Teraz sobie wszystko przypomniał. Znajdował się obok chatki pewnego gościa, znajdujacej się na południowym-zachodzie Jarkendaru. Przypomniał sobie także co ma do zrobienia w tych stronach. Zadań było dużo - znalezienie zaginionych bezdomnych pijaków, impreza u piratów, zbieranie ziela na bagnach, czy w końcu znalezienie ŻÓŁWIĄDZA, ale Bez jak zawsze się nie spieszył i chodził, gdzie mu się podobało. Dokończył blanta, spojrzał na mapę i ruszył w kierunku obozu piratów. Jakoś specjalnie nie chciało mu się iść, więc wyjął zza pazuchy eliksir prędkości (czyli denaturat rozcieńczony nieznacznie spirytusem) , wypił go i tak się rozpędził, że nie wychamował przed "bramą" obozu. Zatrzymał go dopiero solidny cios w łeb, zadany mu przez strażnika bramy. Bez ocknął się po 5 minutach, wstał, otrzepał się i podszedł pewnym krokiem do owego strażnika:
- Ty k*rwa, złamasie, w morde je*ana mać !!
- Hmmm.. Mówiłeś coś - zadrwił z groźby Beza strażnik.
- Eeeee... Nie ?? - Bez nie czuł się zbytnio na siłach do walki po ostatniej popijawie.
- To dobrze.
- Powiesz mi gdzie znajde Grega ??(Bez poznał przywódcę piratów w Khorinis - pomagał mu wykopywać jego browary)
- Wodza jeszcze nie ma, poszedł do Tesco po zagrychę...
- Tak wiem podobno szykuje sie impreza.
- No właśnie
- Więc może znajdziesz dla mnie jakieś zajęcie, bo mam zamiar się wprosić z kumplami.
- Hmmmmm... Taaaak myśle, że mam coś dla ciebie. Widzisz tą wieżę - strażnik wskazał na podniszczony budynek niedaleko obozu.
- No trochę widzę - powiedział Bez, pocierając oczy.
- No to kopnij się tam i wygoń zamelinowanych lumpów.
- Mam ich zamordunn.. zamlfm.. eee.. zabić ?? (krótkotrwałe skutki "przyspieszacza")
- Nie no widzę, że nie jesteś w najlepszej formie. Wystarczy, że zakosisz im bimber z magazynu. Jakąś godzinę po tym wyjdą ledwo żywi, a potem to ja sam się nimi zajmę.
- No dobra to idę.
Bez ruszył w stronę wieży. Dobiegały z niej zachęcające dźwięki tj. śpiew, trzask butelek i wydobywał się dym, ale Bez musiał się powstrzymać od pokusy i wykonać zadanie. Wszedł do magazynu, pokonując przedtem drzwi z zamkiem na który zmarnował z 30 wytrychów [ale nie chciało mu się wczytywać gry]. Wódy było całkiem sporo, więc pomyślał o imprezie u piratów. Do tego znalazł też piłę mechaniczną firmy "Shtil"(na kabel). Zapakował to wszystko... hu* wie gdzie, ale ważne, że się wszystko zmieściło. I tak Bez ruszył spowrotem w stronę obozu piratów.
- Już jestem.
- To dobrze.
- No.
Zapadła niezręczna cisza.
- Eeee.. gdzie mam wypakować zdobyty towar ??
- (??)
- Kontrola, gdzie mam wypakować ten towar!?
- Eee... Telefony za złotówke i....
- To nie ta bajka, kretynie!!!
- Bo ja wiem... Zanieś Zenkowi Zaczesce do jaskini, tylko mu powiedz żeby wszystkiego nie wychlał.
- A gdzie go szukać??
- no W jaskini!!
- ja pierd*le!!ale gdzie jest ta jaskinia?!?!?
- a w dupie!! - strażnik bramy zakonczył ten głupi dialog głupią odpowiedzią.
- wal sie na ryj fagasie - pomyślał Bez i poszedł szukać pierd*lonej jaskini.
Bez przeszedł bramę pewnym krokiem, rozejrzał sie i zrozumiał, że musi tu zahaczyc na dłużej!! Wszyscy tam imprezowali: jedni juz najeb*ni, śpią gdzies po kątach, inni naj*bani jak ci pierwsi, ale jeszcze nie śpią. Lecz szczególną uwagę Beza przyciągnął (oczywiście) zapity, stary, jednooki, jednoręki,jednonogi i jednowłosy wilk morski, nad którego głową widniało, jakżesz piękne imię Rozcisław. Bez postanowił do niego zagadać...
- dlaczego masz tylko jedno oko?
- żeby cię gożej widzieć.
- a dlaczego masz tylko jedną rękę?
- żebym ci nie mógł wpierd*lic!!
- a dlaczego...
- a weź się k*rwa odpierd*l i mi tu dialogów z bajek nie odpierd*laj, nie potrafisz opowiadac bajek, a 5 groszy to zawsze 5 groszy!! Nie twój zasrany interes. Jądro też mam tylko jedno i też chcesz wiedzieć dlaczego??- Oburzył sie pirat.
- Dziadzia k*rwa co taki nerwós z ciebie? Masz walnij se flachę na lepszy humorek.- Bez wyciągnął (niewidomo skąd?) jedną z 999 butelek bimbru od zgredów z wieży.
- dzięki ci młodzieńcze! Ale bez zagrychy juz nie moge! Greg pojechał do Tesco, ale boje się że dziś jest tam wycieczka pierd*lonych emerytów i jeszcze bardziej pierd*lonych rencistów, z jeszcze bardziej pierd*lonego Wąchocka!! Pewnie te stare pokraki pokradły wszystkie koszyki!
- A to ci!- powiedział zszokowany Bez.
- A właśnie!- szybko zripostował go jednooki, jednoręki, jednonogi i jednowłosy pirat.
- To co robimy?- zapytał Bez
- Wszystko w twoich rękach młodzieńcze, musisz iść do Tesco i zaj*bać koszyka jakiemuś dziadowi- odpowiedział
- Odezwał sie młodzieniaszek- pomyślał Bez - to co mam przynieść?
- Weź ogórki kiszone, kiełbase i te długie... no...jak to było...BAGIETKI K*RWA!- wykrzyknął wyraźnie zadowolony z siebie stary pirat.- ale nie bież sera! Dziwki spleśniały mają.
- Spoko dziadzia, ale najpierw musze rozładowac te 998 flaszek bimbru. Nie wiesz gdzie moge zostawić?
- Może zanieś je Zenkowi Zaczesce do jaskini.- odpowiedział dziad.
- Zaczesce?
- No ten popierd*leniec ma mało włosów to robi sobie zaczeski. Poza tym to dobry chemik i mechanik- naprawia to co inni spierd*lą, a z tych 998 flaszek bimbru to zrobi pewnie 998 flaszek Cristala.
- Ta dziadu, gadasz jakbyś ty miał afro na głowie.
- no ale przynajmniej sobie zaczesek nie robię!!
- Przecierz kur*a z jednego włosa się nie da!- pomyślał.
- Zaczyna mi sie k*rwa u was podobać!!- odpowiedział wyraźnie podniecony Bez- Tylko mi powiedz jeszcze jak dojść do tej jaskini?
- Idź do morza, a potem w prawo.- zakończył rozmowe Rozcisław.
Szedł wzdłuż plaży i był tak wpatrzony i zachwycony widokiem pięknego, cudownego wręcz morza, od którego odbijały się promienie zachodzącego słońca [ co ja k*rwa odpier*alam? - pomyślałem pisząc to zdanie ], że przeszedł jaskinię, w której znajdował się Zenon. Szedł dalej, do końca plaży. Tam też znajdowała się jaskinia, tyle że Bez nie wiedział jeszcze co go tam czeka.....
- Osz kurczątko ale tu ciemno [ fajne przekleństwo - pomyślałem ]
- ŁAAAAAAAvhnskdjvnhjk!!!- usłyszał dżwięki dochodzące z głębii jaskini.
- Ja pierd*le! Czym on sie schlał?- cicho powiedział do siebie Bez, po czym krzykął- ZENEK TO TY??
- RRRRRRRR!!!!!
- Oj Zenonie ale masz przepity głos, coś ty k*rwa pił?
Nagle na Beza coś skoczyło i zaczęło mu ściągać spodnie.
- O k*rwaaa... to PEDOSTWÓR!! - przestraszył się Bez
Wyciągnął szybko z.... ehhh niech będzie, że z ekwipunku piłę mechaniczną firmy "Shtil"(na kabel) i odciął potworowi h*ja.
- Masz pedale, juz nikogo nie wydymasz- rzekł zadowolony ze swojego nowego "trofeum" Bez.
Monstrum skuliło się na ziemi z bólu i po chwili umarło. Bez zapalił pochodnię i zaczął szukać wszystkiego co mogło mu się przydać. Znalazł parę sztuk złota, (będzie na fajki - pomyślał) jakieś złote puchary, smołę , kwarcyt (ale nawet tego nie brał bo wiedział że nigdy nie uzbiera 1000 sztuk złota aby wstąpić w szeregi klechów) i łuj kretoszczóra. I tu się zastanowił - Do czego pedał może używać łoju - szybko zrozumiał do czego i na wszelki wypadek szybko schował łuj do "ekwipunku"(myślał że nikt go nie widział)
- Kto wie co może sie człowiekowi przydać? - powiedział sam do siebie.
I stał tak chwilę, aż nasuneło mu się pytanie - GDZIE JA DO KU*WY NĘDZY JESTEM. Musiałem niezauważyć jaskini Zenka i zaszłem (co za chamstwo) za daleko. Musze iść spowrotem. - Naszego bohatera wyraźnie olśniło.(Bez)zwłocznie wrócił się parę metrów i wszedł do otworu skalnego, nad którym widniał zachęcający napis "MELINA".
- Cze Zenek!!- zwrócił się do napotkanego tam faceta, pasującego do opisu Rozcisława [Zresztą i tak kur*a miał on nad sobą napisane jak byk "Zenon Zaczeska"]
- Yyyy... kto to? Co to??
- A widzisz ja cie znam a ty mnie nie!!- pierdol*ął zadowolony z siebie Bez.
- Gadaj ku*wa coś za jeden albo wylecisz z tąd na zbity ryj!!
Trzęsący się ze strachu Bez zaczął bez słowa wyciągać bimber z... [może z dupy??]
- A widzisz trzeba było tak odrazu...
Bez nabrał po jego słowach pewności siebie i rzekł:
- Nononononono... Tylko mi tu wszystkiego nie wychlej. Z tego mają być Cristale na balangę!
- Noł problem- zawieśniaczył Zenonek i zaczął wyjmować z komórki jakieś dziwne przyrządy alchemiczne.
- Ehh dobra wolę nie patrzeć jak robisz coś co później będę pił. Mam jeszcze sprawy do załatwienia, narka!!
- Trzymaj się!- krzyknął Zenek na pozegnanie nie odrywając się od swoich zajęć.
Kto to taki Żółwiądz, dowiecie się w późniejszyc częściach
CDN...