Lord_Beregond
New Member
- Dołączył
- 3.5.2005
- Posty
- 24
Pragnę wam dać do przeczytania moje opowiadanie (napisałem narazie I rozdział). Opowiadanie opisuje historie szkodnika z nowego obozu ,któremu odaje się uciec do Khorinis i zostać paladynem i później zostaje bohaterem Myrtany. A więc zapraszam do czytania i ocenienia.
Dzień Upadku Bariery ( dzień I )
Tego dnia postanowiłem opuścić Nowy Obóz na jedną nockę [ może to i lepiej ,bo dzień wcześniej dwaj magowie (jeden Wody ,drugi ognia imieniem Milten) wykorzystali moc magiczną kopca rudy mi napełnić moc jakiegoś mieczyka ] do chatki mego znajomego Cavalorna. Gdy się zbliżyłem do jego chaty zauważyłem jakiegoś strażnika obok ogniska. Popatrzyliśmy na siebie gniewnie ,ale po tym nic więcej między nami nie było. Kiedy weszłem do jego chaty powitał mnie słowami:
- Witaj Beregondzie ! Dawno mnie nie odwiedziłeś ty skurczybyku !
- Wybacz mi Cavalornie… Ale u mnie w obozie to były „małe” problemy z ludźmi Gomeza. - oznajmiłem
- Tak słyszałem…
- Co to za cep stoi koło ogniska ?? – spytałem
- To Skorpion. Kiedy Gomez oszalał ,on uciekł z obozu. – odpowiedział
- Aha ….
To tej wymianie słów rozłożyliśmy się na trawie i spoglądaliśmy w gwiazdy rozmawiając o byle czym. Podczas rozmowy piliśmy wino i gin oraz objadaliśmy się kolonijnymi rarytasami ( chleb ,ser ,mięso ). Niestety ,naszą konsumpcje i rozmowę przerwał przeraźliwy wrzask rozchodzący się echem po całej kolonii karnej. Chwile potem nastąpił dziwny efekt świetlny oślepiając mnie i mojego znajomego. Gdy otworzyliśmy oczy zauważyliśmy … ,że bariera zniknęła ! Na tą chwilę wszyscy więźniowie czekali od lat. Od razu ja z Cavalornem wstaliśmy i pobiegliśmy na miejsce wymian. Biegnąc spotykaliśmy uciekających sekciarzy ,cieni ,strażników ,szkodników ,najemników biegnących w tym samym kierunku co my. Gdy dobiegliśmy do miejsca wymian wszyscy zauważyliśmy żołnierzy królewskich schodzących do doliny. Na ten widok wszyscy więźniowie wyciągnęli broń. Ci co mieli łuki i kusze także je wyjęli. Rycerze króla nawet nas nie zauważyli ,więc zaatakowaliśmy ich z zaskoczenia. Z kieszeni jednego z ludzi króla wypadła runa teleportacji ,którą od razu wziąłem. Okazała się runą teleportująca na jakąś farmą w okolicach miasta Khorinis Od razu jej użyłem. Chwile potem pojawiłem się na jakieś polanie przy jakimś jeziorze. W tle widziałem mury miasta Khorinis. W jeziorze właśnie kąpał się jakiś farmer ,a jego ubranie leżało przy brzegu. Po cichu zdjąłem swoje ubranie ,a ubrałem się w strój tego farmera. Resztę wieczoru postanowiłem spędzić w pobliskiej grocie. Tak zaczął się mój pierwszy dzień na wolności.
Dzień Upadku Bariery ( dzień I )
Tego dnia postanowiłem opuścić Nowy Obóz na jedną nockę [ może to i lepiej ,bo dzień wcześniej dwaj magowie (jeden Wody ,drugi ognia imieniem Milten) wykorzystali moc magiczną kopca rudy mi napełnić moc jakiegoś mieczyka ] do chatki mego znajomego Cavalorna. Gdy się zbliżyłem do jego chaty zauważyłem jakiegoś strażnika obok ogniska. Popatrzyliśmy na siebie gniewnie ,ale po tym nic więcej między nami nie było. Kiedy weszłem do jego chaty powitał mnie słowami:
- Witaj Beregondzie ! Dawno mnie nie odwiedziłeś ty skurczybyku !
- Wybacz mi Cavalornie… Ale u mnie w obozie to były „małe” problemy z ludźmi Gomeza. - oznajmiłem
- Tak słyszałem…
- Co to za cep stoi koło ogniska ?? – spytałem
- To Skorpion. Kiedy Gomez oszalał ,on uciekł z obozu. – odpowiedział
- Aha ….
To tej wymianie słów rozłożyliśmy się na trawie i spoglądaliśmy w gwiazdy rozmawiając o byle czym. Podczas rozmowy piliśmy wino i gin oraz objadaliśmy się kolonijnymi rarytasami ( chleb ,ser ,mięso ). Niestety ,naszą konsumpcje i rozmowę przerwał przeraźliwy wrzask rozchodzący się echem po całej kolonii karnej. Chwile potem nastąpił dziwny efekt świetlny oślepiając mnie i mojego znajomego. Gdy otworzyliśmy oczy zauważyliśmy … ,że bariera zniknęła ! Na tą chwilę wszyscy więźniowie czekali od lat. Od razu ja z Cavalornem wstaliśmy i pobiegliśmy na miejsce wymian. Biegnąc spotykaliśmy uciekających sekciarzy ,cieni ,strażników ,szkodników ,najemników biegnących w tym samym kierunku co my. Gdy dobiegliśmy do miejsca wymian wszyscy zauważyliśmy żołnierzy królewskich schodzących do doliny. Na ten widok wszyscy więźniowie wyciągnęli broń. Ci co mieli łuki i kusze także je wyjęli. Rycerze króla nawet nas nie zauważyli ,więc zaatakowaliśmy ich z zaskoczenia. Z kieszeni jednego z ludzi króla wypadła runa teleportacji ,którą od razu wziąłem. Okazała się runą teleportująca na jakąś farmą w okolicach miasta Khorinis Od razu jej użyłem. Chwile potem pojawiłem się na jakieś polanie przy jakimś jeziorze. W tle widziałem mury miasta Khorinis. W jeziorze właśnie kąpał się jakiś farmer ,a jego ubranie leżało przy brzegu. Po cichu zdjąłem swoje ubranie ,a ubrałem się w strój tego farmera. Resztę wieczoru postanowiłem spędzić w pobliskiej grocie. Tak zaczął się mój pierwszy dzień na wolności.