Ja mogę powiedziec, ze widziałem w nocy wiele rzeczy ufo-podobnych, ale to równie dobrze mogłby byc samoloty; różne rzeczy widac w nocy. Od pewnego czasu, co jakis czas pojawia się na niebie cos w rodzaju gwiazdy; miga na zielono i czerwono... Ale to nie musi być UFO. Przeciez kazdy wie, ze mars jest czewony i byc moze to są jakies jego psikusy, albo po prostu satelita lub sonda z ziemi... raczej nie dopuszczam mysli o UFO, ale babcia mi opowiadała, że widziała. Po tej historii spac nie mogłem, bo babcia jest osobą, która z pewnoscią nie sciemniała; dobrze ją znam. Opowiem o tym [ah dreszczowce, genialny temat]
Jechali samochodem po uliczce; troche na zadupiu, bo za Lublinem. Mała dróżka, nawet nie ma pasów namalowanych, ciemna noc. W pewnym momencie zobaczyli szereg świateł niebiesko czerwonych, które migają. Dziadek zatrzymał auto i zaczął migać światłami, a wtedy, ten szereg świateł również: dokładnie w rytm tego, jak to robił dziadek. Przestraszyli się i wyłączyli światła; a tamte tez znikły, ale po chwili znowu sie pojawiły, ale blizej - zaraz za torami [tory są od tej uliczki jakies 30 m]
Wtedy już pojawiła sie mysl o UFO, wiec dziadek włączył samochód i dał takiego gazu, ze pokonali 500 m w pare sekund. Znowu sie zatrzymali, juz dalej byli i wyszli z samochodu. Światła nadal sie swieciły, ale w pewnym momencie błysnęły bardzo silnym swiatłem i błyskawicznie ruszyły w niebo; tak szybko, ze słychac było odłglos przecinania powietrza i taki ogłos: zyt. No i tyle. Po tej historii spac nie mogłem; Nie dziwcie sie, bo dom babci [a tam mi to opowiadała] jest jakies pół kilometra od miejsca tamtego zdarzenia.
Była tez inna historia, ale o czym zupełnie innym. Zaprzeczenie praw przyrody;
Powiem w skrócie, bo już to opowiadałem setki razy i juz mi sie troche nie chce
Mama pewnego dnia poprosiła mnie, by pójść do sklepu po produkt spozywczy [tata jeszcze nie wrócił z pracy]. Wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi [UWAGA: mam cięzkie, antywłamaniowe drzwi i kiedy się je zamyka, to słychać charakterystyczny trzask]
Zszedłem schodami w dół [by dojsc do windy] i wcisnąłem guzika by przybyło urzadzenie. W pewnym momencie usłyszałem odgłos: charakterystyczny trzask zamykanych drzwi mojego domu. Ktoś musiał wejsc. Zdziwiłem sie, ale nie zwróciłem na to uwagi i poszedłem do sklepu.
Gdy wróciłem do domu, tata był już wrócił z pracy. Przypomniałem sobie trzask zamykanych drzwi i spytałem mamy:
- Kiedy tata przyszedł?
- a dosłownie pare sekund po tobie.
Wtedy zgłupiałem. To on wchodził, gdy słyszałem trzask drzwi mojego domu. Ale jak to jest, że się nie minęliśmy?? To niemożliwe! Jak mogliśmy się nie minąć, choć w tym samym momencie, i w tym samym czasie byliśmy w tym samym miejscu!?!??!