Nazywam Się Ed

Luke Flamesword

New Member
Dołączył
31.3.2005
Posty
5
Nazywam się Ed. Jednak nie imię jest ważne a fakt, że zostałem skazany na dożywotni pobyt w Górniczej Kotlince. Jest to niewielka kotlinka otoczona niby magiczną barierką(metalowa, wysokość 0,5 m). Magowie twierdzą, że i tak nikt nie ucieknie, ponieważ rzucili pewien czar na nią – każdy kto ją przekroczy, zostanie skazany na wieczny ból jąder. Na szczęście dotyczy to tylko wychodzenia z kotliny.
Tak czy siak, za chwile miałem zostać kolejnym skazańcem. Sędzia odczytywał wyrok, a w każdym razie próbował:
- w imieniu...eee...króla Robaka the Second, skazujem ciem na...
Nagle zza krzaka wybiegł jakiś gość w różowej szacie arcymaga kręgu ognia. Niczym baletnica podbiegł do sędziego.
- witaj mój ptysiu – zagadał wesoło
- nie teraz Pyrciu – odpowiedział sędzia – jestem zapracowany
- ciągle ta praca i praca, nigdy nie masz dla mnie czasu – powiedział nadąsany – jednak nie po to dzisiaj przyszedłem. Musze wysłać kilka listów za barierkę. Ilu masz dzisiaj skazańców?
- Tylko jednego. Możesz go ehhmm...wykorzystać.
- Dobra. Słuchaj uważnie – zwrócił się do mnie mag – mam tu 3 listy, które musisz dostarczyć do: Misiaczka Corristo, Mojego Mięśniaczka Saturn-assa i Mrocznego Xard-asska. Co prawda nie ufam ci, ale chyba nie mam wyboru.
- Czemu mi nie ufasz?
- Bo ci źle z jąder patrzy
- ?
- Nie ważne idź już
Tak więc dostałem klapsa na szczęście od Pyrcia i wrzuciłem się za barierkę. Leciałem dosyć długo więc wykorzystałem wolne chwile, żeby się zrelaksować. Pooglądałem krajobrazy i zjadłem paczkę rodzynek w czekoladzie. Pod wieczór dotarłem na miejsce. Zleciałem prostą na ziemie, ale że byłem twardy, to tylko się otrzepałem i wstałem. Wtedy zauważyłem jakiegoś anorektyka stojącego przede mną.
- Jestem Bull-it i zaraz zrobię ci jesień średniowiecza z twarzy!
- Zobaczymy
Nagle zza krzaka wybiegł jakiś gość w masce, ubrany cały na czarno.
- Jestem Zerro i przybyłem, żeby cię uratować. Tutututtu – nadciągam!!!
Zerro jak powiedział tak zrobił i zaczął biec w moim kierunku. Oczywiście wywrócił się o najbliższy korzeń i stracił przytomność.
- Teraz jesteśmy sami śmiertelniku – powiedział Bull-it
Uderzył mnie prosto w brzuch i krzyknął z bólu
- Ty idioto złamałeś mi rękę! Idę do papy Gomeza, naskarżę mu!
Bull-it odbiegł, a ja podszedłem do Zerro. Zdjąłem mu maskę. Ukazała mi się twarz młodego latynosa. Nagle odzyskał przytomność.
- Zdjąłeś mi maskę! – krzyczał – teraz wiesz, że jestem Diego, który zamienia się w dzielnego i walecznego Zerro, walczącego z niesprawiedliwością i złem!
- Tego nie wiedziałem...
- Ups...No nieważne. Chodź, zaprowadzę cię do jedynego obozu w grze.
- W grze?
- To znaczy w Kotlince, przejęzyczyłem się.
Tak więc szliśmy i szliśmy, aż doszliśmy. Droga nie była zbyt trudna – ot prosta ścieżka. Przed mymi oczętami ukazała się potężna brama. Było tylko jedno ale. Brama ta była narysowana na pobliskiej tablicy przedstawiającej plan przyszłej budowy przez firmę „Niewolnicy Gomeza corp.”
- Dopiero się budujemy – usprawiedliwiał się Diego – Zawsze brakuje niewolników.
- Taaa...
- No, nieważne. Rozgość się w obozie, a ja pójdę do magów. Mam pilną sprawę.
- Ja też musze pogadać z magami, może pójdę z tobą? - zapytałem
- No nie wiem, oni nie lubią nowych
Wtedy w kieszeni Diega zauważyłem moje listy od Pyrcia.
- Ty złodzieju – wrzasnąłem – ukradłeś moją przepustkę do bogactwa
- Ups...wydało się – spanikował Diego – gwałcą, gwałcą – zaczął się drzeć i uciekać
Ludzie zaczęli się dziwnie na mnie gapić, więc wolałem nie gonić tego parszywego złodzieja. Wtedy podszedł do mnie pewien strażnik.
- Jestem blood-win – przedstawił się – słyszałem, co krzyczał Diego. Skoro on nie był chętny, to co powiesz na przystojnego strażnika – zaproponował filuternie
- Eeee...może innym razem – odpowiedziałem grzecznie
- Coooo? To ja ci proponuje taaaaaką rozkosz a ty mi odmawiasz? Niech tylko papcio Gomez się dowie.
Blood-win wezwał dwóch strażników i zaprowadzono mnie przed oblicze papcia Gomeza.
- Kto to? – zapytał ze swojego potężnego nocnika
- Nowy więzień, mój mistrzu – odpowiedział Blood-win
- Pedał?
- Nie, mój mistrzu
- To na co mi on? Zgłupiałeś zupełnie? Za karę nie będzie żadnego fiku miku przez tydzień – zezłościł się Gomez
- Ależ papciu, nie wytrzymam, błagam – prosił zrozpaczony strażnik
- Zabrać go – powiedział władca do strażników – a co do ciebie – zwrócił się do mnie – dam cię magom, żeby mogli sobie porobić eksperymenty. Masz tu przepustkę, zgłoś się do nich w najbliższym czasie.
Wyszedłem szczęśliwy na dziedziniec zamku. Przecież nie musze mówić magom, że mam być następną ofiarą ich eksperymentów. Ale pójdę do nich – może złapie tego cwaniaka z moimi listami. Po drodze spotkałem jeszcze jakiegoś kretyna ubranego w ciasny, skórzany strój. Na głowie miał namalowanego kruka, w ręku trzymał bicz i zdecydowanym krokiem podążał w kierunku komnat Gomeza. Wolałem wyminąć gościa, więc przybyłem do klasztoru magów jakieś 5,456s później. Przed wejściem stał mag ognia w swej różowej szacie.
- Jestem Milten – mrugnął do mnie – idziesz do magów?
- Tak
- Jak fajnie – ucieszył się – ludzie nie zaglądają tu z własnej woli
- Taaa, był tu gość o imieniu Diego? Ukradł mi listy, które miałem wam dostarczyć.
- Był tutaj i odebrał swoją nagrodę, ale nie martw się – mogę ci dać to samo co mu dałem
- Naprawdę? – ucieszyłem się
- Tak, proszę. Oto magiczna fasolka – powiedział podając mi fistaszka
- A co takiego robi ten fistaszek?
- Fasolka – poprawił mnie
- Jak chcesz...
- No więc gdy ją zjesz nie będziesz głodny przez następne 10 minut. Niezłe nie?
- Taaaa...
Wszedłem wraz z Miltenem do klasztoru.
- Przedstawię ci szefów. Ten tam to Corristo – powiedział Milten pokazując starszego maga ognia czytającego z przejęciem list od Pyrcia
- Zawsze się tak rumieni? – zapytałem
- Nie, tylko jak czyta listy od Pyrcia – odpowiedział – o, jest i Xard-ass
- Joł, joł homie – przywitał mnie Nekromanta – opowiem ci trochę o sobie, nigga. Jestem nekrofilem i lubię heavy metal, rap i hip-hop. Więcej nie musisz wiedzieć, man.
- Taaaa
- No to został już tylko Saturn-ass, ale niestety jak zwykle pakuje na siłowni, więc lepiej mu nie przeszkadzać.
Postanowiłem zdradzić magom cel mojego przybycia do klasztoru
- Otóż drodzy magowie – zacząłem uroczyście – chciałbym prosić o pomoc w uwolnieniu się z tego...WARIATKOWA!!! NIE WYTRZYMAM DŁUŻEJ!!! – straciłem chwilowo kontrole – proszę.
- Święta makrelo – skomentował krótko Corristo
- Po co ten pośpiech , nigga – dodał Xardas – OG for life, homie!!
- A więc nie pomożecie mi? – zapytałem smutno
- Nie, buahahahaha – odpowiedzieli chórem magowie
Załamany poszedłem do zewnętrznego pierścienia i usiadłem na ławce.
- Czy może być jeszcze gorzej? – zapytałem sam siebie
- Coś taki załamany – podszedł do mnie jakiś kopacz – Czuje, że zostaniemy przyjaciółmi
- Nazywam się Ed
- Mówią na mnie Wrzód i bardzo lubię zwierzęta
Cichutko zapłakałem całkowicie załamany.
 

Lord Sado

Member
Dołączył
12.8.2005
Posty
398
Zajebiste, żartowałem
biggrin.gif
. No, ale nawet, nawet poprzekręceś nazwy: Pyrokar jest homo
tongue.gif
papa Gomez, mnień nazwę na papa Gomcio
laugh.gif
. Ale fajne z powodu humoru daje ci 8.9/10. Pzdro i pisz dalej
 

cichy

Member
Dołączył
15.5.2005
Posty
749
QUOTE Joł, joł homie – przywitał mnie Nekromanta – opowiem ci trochę o sobie, nigga. Jestem nekrofilem i lubię heavy metal, rap i hip-hop. Więcej nie musisz wiedzieć, man.

Nie no ten tekst po prostu zwalił mnie z nóg
laugh.gif
widać że wzorowałeś się na GTA San Andreas... ach ten OG Loc
biggrin.gif


Opowiadanie jest luks, przy każdym zdaniu nie mogłem wytrzymać ze śmiechu
tongue.gif
, widać że nie jest to kolejne durne opowiadanie w stylu Wrzoda, pisz dalej homie bo zaje***cie ci to wychodzi, nigga
biggrin.gif


Pozdro
 

GORN15

Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
153
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif
GENIALNE!!!!! super czekam na ciąg dalszy tylko jak najszybciej i cię poganiam bo już sie nie moge się doczekać nigdy czegoś takiego nie czytałem normalnie nienormalne 20/10 to moja ocena żądzisz stary. Tylko szybko
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Bardzo zabawna historyjka
laugh.gif
Masz pomysły, wykonanie super...Xardas słucha heavy metalu! Obóz samych....wiecie czego. Humor jest jak najbardziej w porządku, tylko niektóre zdania (w dialogach) są z małej litery.
QUOTE Jestem blood-win – przedstawił się – słyszałem, co krzyczał Diego. Skoro on nie był chętny, to co powiesz na przystojnego strażnika – zaproponował filuternie
- Eeee...może innym razem – odpowiedziałem grzecznie
- Coooo? To ja ci proponuje taaaaaką rozkosz a ty mi odmawiasz? Niech tylko papcio Gomez się dowie.

QUOTE Po drodze spotkałem jeszcze jakiegoś kretyna ubranego w ciasny, skórzany strój. Na głowie miał namalowanego kruka, w ręku trzymał bicz i zdecydowanym krokiem podążał w kierunku komnat Gomeza. Wolałem wyminąć gościa, więc przybyłem do klasztoru magów jakieś 5,456s później.
To było dobre!!!
Podoba mi się to opo. Nie jest cudem, ale z czegoś trzeba sie pośmiać.
 

Nadja

Member
Dołączył
17.7.2005
Posty
130
Nic dodać, nic ująć. Taka dziwna odmiana... to opo chyba zrobi rewolucję - oczywiście w mym przekonaniu, bo zawsze znajdą się przeciwnicy
dry.gif
. Nie mam pod ręka słownika języka polskiego do opisania mej oceny (ee chyba by mi nie pomógł), bo mi się słownictwo skończyło
biggrin.gif
. Jeszcze tak "odmiennego" opowiadania nie czytałam. Niektóre texty zwalały z nóg. Było bardzo wiele opowiadań o GD, ale to... Nie wiem, co dalej napisać... Nigdy tak sie nie uśmiałam - zwłaszcza dialog sędziego z Pyrokarem był, delikatnie mówiąc, "zabawny". Nie mam nic tutaj do pisania - to był genialny pomysł. Czekam z ogomną
laugh.gif
niecierpliwościa na kolejny kawałek.
 

Cahir

Member
Dołączył
15.7.2005
Posty
477
Wiec:
QUOTE Nagle zza krzaka wybiegł jakiś gość w różowej szacie arcymaga kręgu ognia. Niczym baletnica podbiegł do sędziego.
- witaj mój ptysiu – zagadał wesoło
- nie teraz Pyrciu – odpowiedział sędzia – jestem zapracowany
- ciągle ta praca i praca, nigdy nie masz dla mnie czasu – powiedział nadąsany – jednak nie po to dzisiaj przyszedłem. Musze wysłać kilka listów za barierkę. Ilu masz dzisiaj skazańców?

Jak to przeczytałem to myślałem że kipne na krzesle od kompa
biggrin.gif

Dobra poza tym to bardzo dziwny humor... strasznie dużo o pedalach
smile.gif


Tak na moje oko
laugh.gif
8/10 można ci dać
smile.gif
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
No cóż opowiadanie zarąbiste, nie będe wymieniał przy którym fragmencie śmiałem się najbardziej. Opowiadanie bardzo zabawne, dawka humoru jest jak najbardziej przyzwoita. Błędów nie ma, jedno z najbardziej zabawnych opowiadań jakie czytałem na tym forum. Pragnąłeś napisać opowiadanie z humorem i wyszło ci to pod każdym wzgłędem. Moja ocena oczywiście 10/10.


pozdrawiam
tongue.gif
 

Luke Flamesword

New Member
Dołączył
31.3.2005
Posty
5
Macie tu następną część:
biggrin.gif


- Odczep się wreszcie ode mnie! – wrzeszczałem do Wrzoda po raz setny
- Nie mogę cię zostawić samego. Wyglądasz na takiego zagubionego. Musze ci pomóc odnaleźć swoje wewnętrzne ja, czy jakoś tak
- Zabije cię we śnie!
- Mówisz jak mojej niezbyt świętej pamięci mamusia. Od teraz jesteś dla mnie jak brat. Choć no tu, to cię pocałuje – piszczał Wrzód
- Bracia się nie całują!
- Nie?
- Nie!
- A wiesz, że lubię zwierzęta?
- Wiem!
- Nie sądzisz, że Xard-ass ma zgrabny tyłek?
- Zabije!!! – rzuciłem się na wrzoda – uduszę cię!!! Słyszysz?
- Arrrghhhh!! Arrghhuu, arrgghhaaa!!!
- Wkurzasz mnie nawet podczas charczenia! – dusiłem dalej
Nagle z nieba odezwał się potężny i nieziemski głos
- EDZIE, ZEJDŹ ZE ŚCIEŻKI ZŁA!
- To ty mamo? – zapytałem
- Arrggghhh? – dodał Wrzód
- NIE, TO JA EEE...ISTOTA NIEZIEMSKA. MÓW MI LUKE, CHOĆ LEPIEJ BYŁOBY JAK PO PROSTU BYŚ SIĘ NIE ODZYWAŁ.
- To co mam zrobić z nieudanym eksperymentem, Wrzodem?
- SKĄD WIEDZIAŁEŚ, ŻE MAGOWIE NA NIM EKSPERYMENTOWALI? NIEWAŻNE, JA SIĘ GO POZBĘDE.
Nagle coś huknęło, błysło, trzasło i Wrzód wyparował.
- Dzięki, jak ja ci się odwdzięczę?
- WYSTARCZY FAKT, ŻE JESTEŚ MOJĄ ZABAWKĄ
- Że co?
- NIEWAŻNE, IDĘ POPYKAĆ W SAN ANDREASA, WIĘC DAJ MI SPOKÓJ
- Że co? Nic nie rozumiem. Co tu się dzieje na twarde sutki Beliara? – zapytałem, ale odpowiedzi nie uzyskałem
Zdziwiony całą sytuacją poszedłem się przejść po obozie. Gdy przechodziłem niedaleko bramy do zamku wpadł na mnie jakiś oszołom.
- To ty! To ty! – wrzeszczał rozradowany – to ciebie widziałem w mojej wizji!
- A nie oberwałeś czasem za mocno w głowę?
- Nie, widziałem cię wizji! Masz mi przekazać dalsze instrukcje planu, który pozwoli zniszczyć barierkę!
Wolałem nie wkurzać tego szaleńca, więc musiałem improwizować.
- No więc musisz...eee... – niepewnie zacząłem – pójść na bagno
- Tak, tak mów dalej mistrzu!
- Na tym bagnie...zbudujesz obóz...
- Sam?
- Nie, znajdziesz ludzi, którzy ci pomogą. Razem zbudujcie obóz.
- I co dalej?
- Eee...zaczniesz uprawiać uzależniające ziółka i czcić starożytnego demona orków, który po przywołaniu zeżre wam mózgi – zacząłem fantazjować – oczywiście obóz musicie zbudować na drzewach. I całymi dniami będziecie na nich siedzieć i wypatrywać końca świata.
- Mistrzu! Jesteś genialny! Już biegnę szukać wyznawców dla...eee...
- Wielkiego Bambosza – dokończyłem
- O tak! Wielkiego Bambosza! Do zobaczenia!
- Poczekaj. Jak się zwiesz wielce naiwny?
- Y’Berion mistrzu!
- Och, twoja matka musiała być okrutną kobietą.
Powoli zaczynałem mieć dość wrażeń, jak na jeden dzień. Postanowiłem kontynuować mój spacer po obozie, tym razem jednak rozglądając się uważnie. Unikałem Y’Beriona, który biegał po zewnętrznym pierścieniu z coraz większą grupką ludzi. W końcu zauważyłem na ścianie zamku jeden z wielu plakatów. Podszedłem i zacząłem czytać:
„Już niedługo wielki koncert na dziedzińcu zamkowym! Przyjeżdża do nas DJ z samego klasztoru w obozie – DJ Xard-ass! Będziecie mogli posłuchać największych przebojów ostatnich stuleci!(m.in. „biały cieniostwór”, „Otwieram ryżówkę z moją dziewczyną” oraz „Ups, I did it again – czyli Gomez na nocniku”). Zapraszamy wszystkich, którzy dysponują sporą ilością rudy czy innego fajnego towaru. Bilety do kupienia w klasztorze. Kopacze i robole będą mile niewidziani.”
- Koncert? – pomyślałem – przydałoby się trochę rozrywki, tylko jak mam zdobyć bilet? Przecież w hierarchii obozu stoję niżej niż kopacze i robole, bo w ogóle nie pracuje. No chyba, że kradzież żarcia to praca.
Postanowiłem przejść się do tego starego nekrofila, żeby spróbować coś załatwić.
- Witaj Miltenie! – powiedział do maga, który jak zwykle stał przy wejściu – Jest Xard-ass?
- Jest na górze. Znowu się kłóci z Corristo.
- O co poszło?
- Znowu o ożywianie różnych martwych rzeczy. Corristo się boi zombiaków i jest zazdrosny.
- Zazdrosny? O którego z was? – spytałem ironicznie
- A to już zupełnie inna historia. Corristo jest zazdrosny bo Xard-ass potrafi czarować.
- Że co!? A wy nie umiecie!?
- My tylko oszukujemy ludzi. Stosujemy proste sztuczki. Jak chcesz mogę pokazać jak wyciągam ci monetę z odbytu – zaproponował z nadzieją
- Eee...może innym razem. – szybko odmówiłem – Jak Xard-ass nauczył się czarować?
- Problem w tym, że nie wiemy. Jest tak zazdrosny o swoją moc, że nie chce się z nikim podzielić tą wiedzą.
- Bardzo ciekawe – ziewnąłem – idę do niego
- Uważaj na siebie, bracie! – wrzasnął Milten i mnie mocno przytulił zanim zdążyłem odskoczyć
Szybko się wyrwałem z jego objęć i pobiegłem po schodach na górę. Tam zastałem kłócących się magów
- Jesteś słaby, homie! – wrzeszczał Nekromanta
- Ranisz moje uczucia – odpowiedział Corristo ze łzami w oczach
- Nie dostrzegasz prawdziwej potęgi, ty ty ty...robaku!
- Cooooo? Jak możesz? Nie lubię cię! – odbiegł mag ognia pochlipując do swej komnaty.
- Widzę, że nie możesz narzekać na nudę, ziom – przywitałem Xard-assa jak starego kumpla
- To ty nigga! Już myślałem, że żaden ziom z obozu mnie nie lubi! Mogę ci się wyżalić? – zapytał
- Oczywiście ziomuś! Po to tu jestem! – kłamałem jak najęty
Następne 3 godziny minęły mi na przytakiwaniu staremu nekromancie, który opowiadał o swym tragicznym dzieciństwie. W końcu skończył gadać i powiedział coś na co czekałem od dawna:
- Dzięki, man! Od razu mi lepiej! Jak ja ci się odwdzięczę?
- Chętnie bym poszedł na twój koncert – zacząłem niewinnie – a nie stać mnie na bilet
- To żaden problem. Masz tu jeden! – powiedział mi wręczając prezent
- Dzięki, ziom! Nie zapomnę ci tego!
- Nie ma za co! O.G. 4 life! Wpadaj czasami!
Zadowolony wyszedłem na dwór. Robotnicy zaczęli już budować scenę na koncert. Miałem jeszcze kilka dni, więc postanowiłem zrobić coś pożytecznego – zbudować sobie chatę. Spanie pod drzewem przestało już mnie bawić. Minęło kilka dni, aż nadszedł dzień w którym miał odbyć się koncert. Kończyłem moją chatę i ku mej radości udało mi się to na godzinę przed wielką imprezą Xard-assa. Na koniec pomodliłem się do Innosa:
- Innosie! Poświęć ten o to dom swoją mocą, niech twój blask oświetla zawsze to domostwo! – modliłem się gorliwie
- HEH, DA SIĘ ZAŁATWIĆ – odezwał się znany mi już głos z nieba
- To ty Luke? Kim lub czym ty jesteś na Beliara i jak chcesz to załatwić?
- WSZYSTKO W SWOIM CZASIE CHŁOPCZE! A TERAZ POCZEKAJ CHWILE – powiedział, po czym nastała chwila ciszy
- Co ty robisz? – pytałem zniecierpliwiony
- CIIII...POCZEKAJ CHWILE...tuuu....tuuuu...tuuu(przerywany sygnał)...CZEŚĆ INNOS! CO U CIEBIE?... OH, TO DOBRZE... NIE, JUŻ ZAŁATWIŁEM...TAK U NAS TEŻ DOBRZE, CHOCIAŻ JUSTINE OSTATNIO MI...EEE....MOŻE OPOWIEM INNYM RAZEM, JA W INNEJ SPRAWIE. JEST ROBOTA.POŚWIĘCENIE DOMU. WARIANT C. OK, DZIĘKI. NARA.
- Co ty robiłeś? Nic nie rozumiem!
- POWINIENEŚ MI PODZIĘKOWAĆ! ZAŁATWIŁEM CI, ŻE INNOS POŚWIĘCI TWÓJ DOM!
- Naprawdę!? Już myślałem, że jesteś wredną małpą bez uczuć – powiedziałem lekko zbyt szczerze
Nagle, ku mojemu przerażeniu, moja piękna chatka zaczęła płonąć.
- yhhhhhhhm – zdołałem z siebie wykrztusić
- PŁOŃ ŚWIĘTY OGNIU, PŁOŃ!
- Yyyhhhhhhhhhhmm!
- BLASK INNOSA ROZŚWIETLIŁ TWÓJ DOM!
- Yyyhhhhhhhhmm!
- NO, NIE SMUĆ SIĘ. I TAK BĘDZIESZ NIEDŁUGO MIESZKAŁ GDZIE INDZIEJ. JA SPADAM, NARA
- Yyyyhhhhhhhhhmm?
Nagle pojawił się na mnie niebieski pancerz, a mój piękny dom właśnie kończył się palić. Zostały z niego tylko prochy. Zastanawiając, dlaczego ktoś się uwziął na mnie i skąd ten pancerz, usiadłem na pobliskiej ławce i znowu cichutko zapłakałem.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Fajny CD, podoba mi się. Taki rozweselacz na deszczowe wieczory ( u nas leje juz 3 dzień
dry.gif
). Błedów nie ma, ortów też, stylistycznie jest dobrze.
QUOTE Już niedługo wielki koncert na dziedzińcu zamkowym! Przyjeżdża do nas DJ z samego klasztoru w obozie – DJ Xard-ass! Będziecie mogli posłuchać największych przebojów ostatnich stuleci!(m.in. „biały cieniostwór”, „Otwieram ryżówkę z moją dziewczyną” oraz „Ups, I did it again – czyli Gomez na nocniku”) to było dobre

QUOTE - Jesteś słaby, homie! – wrzeszczał Nekromanta
- Ranisz moje uczucia – odpowiedział Corristo ze łzami w oczach
- Nie dostrzegasz prawdziwej potęgi, ty ty ty...robaku!
- Cooooo? Jak możesz? Nie lubię cię! – odbiegł mag ognia pochlipując do swej komnaty. to też.
Mało kiedy podobaja mi sie takie opo z humorem ale to jest super.
 

GORN15

Member
Dołączył
13.10.2005
Posty
153
Super Luke Flamesword jesteś genialny mam nadzieję, że to opo nigdy się nie skończy
laugh.gif
nigdy jeszzce czegoś takiego nie czytałem nie będe opisywał kiedy się śmiałem bo śmiałem sie caly czas
laugh.gif
czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością mam nadzieję, że będzie już jutro
cool.gif
będe oceniał każdą część ta też zasługuje na 20/10
 

cichy

Member
Dołączył
15.5.2005
Posty
749
I kolejna świetna część, tak samo jak wcześniej nie mogłem przy niektórych zdaniach wytrzymać ze śmiechu, chłopie to jest genialne!! Pisz dalej bo nie mogę się doczekać kolejnych przygód Ed'a i papcia Gomeza, nigga
biggrin.gif

Moja ocena 10/10!

Pozdro
 

Lord Sado

Member
Dołączył
12.8.2005
Posty
398
Zajebiste, teraz nie żartuję. Jest super, pisz, pisz i nie kończ. Dobre było to jak Luke dzwonił do Innosa. Eee, ocene dam celującą 10/10. Zapowiada się ciekawie, jest to chyba najlepsze opo, pozdro.

Ledwie udało ci się przekroczyć minimum... na przyszłość staraj się pisać dłuższe posty - Glifion
 

Konfistador

Member
Dołączył
26.8.2005
Posty
246
No cóż ta część jest trochę mniej zabawna niż pierwsza ale fajnie wcisnąłeś wątek powstania obozu na bagnie. Błędów znowu nie ma, fajnie się je czyta, takie opowiadanie z humorkiem można się uśmiechnąć. Pewnie wolałbyś aby oceniano twoje opo pod względem humoru niż ortografii i stylistyki. Humoru jest dużo a błędów też nie ma. Więc bez namysłu 10/10.



pozdrawiam
tongue.gif
 

Cahir

Member
Dołączył
15.7.2005
Posty
477
No to tak:
QUOTE Już niedługo wielki koncert na dziedzińcu zamkowym! Przyjeżdża do nas DJ z samego klasztoru w obozie – DJ Xard-ass! Będziecie mogli posłuchać największych przebojów ostatnich stuleci!(m.in. „biały cieniostwór”, „Otwieram ryżówkę z moją dziewczyną”

Jak to przeczytałem to się herbatą zadławilem
biggrin.gif
laugh.gif
laugh.gif


To opo poprostu wymiata
biggrin.gif
:D:D

Daje 11/10 !!

Pozdro Cahir czekam na cd...
 

Isgaroth

Member
Dołączył
7.7.2005
Posty
131
Opowiadanie jest genialne. Ogólnie nie lubię takiego parodiowania GOTHIC'A, ale tobie udało się zrobić to tak, że nawet mi się to spodobało. Nie zauważyłem żadnych ortów i literówek. Daję 10/10

QUOTE - To ty! To ty! – wrzeszczał rozradowany – to ciebie widziałem w mojej wizji!
- A nie oberwałeś czasem za mocno w głowę?
- Nie, widziałem cię wizji! Masz mi przekazać dalsze instrukcje planu, który pozwoli zniszczyć barierkę!
Wolałem nie wkurzać tego szaleńca, więc musiałem improwizować.
- No więc musisz...eee... – niepewnie zacząłem – pójść na bagno
- Tak, tak mów dalej mistrzu!
- Na tym bagnie...zbudujesz obóz...
- Sam?
- Nie, znajdziesz ludzi, którzy ci pomogą. Razem zbudujcie obóz.
- I co dalej?
- Eee...zaczniesz uprawiać uzależniające ziółka i czcić starożytnego demona orków, który po przywołaniu zeżre wam mózgi – zacząłem fantazjować – oczywiście obóz musicie zbudować na drzewach. I całymi dniami będziecie na nich siedzieć i wypatrywać końca świata.
- Mistrzu! Jesteś genialny! Już biegnę szukać wyznawców dla...eee...
- Wielkiego Bambosza – dokończyłem
- O tak! Wielkiego Bambosza! Do zobaczenia!
- Poczekaj. Jak się zwiesz wielce naiwny?
- Y’Berion mistrzu!
- Och, twoja matka musiała być okrutną kobietą.

Kiedy to przeczytałem, o mało z krzesła nie spadłem
laugh.gif



QUOTE Następne 3 godziny minęły mi na przytakiwaniu staremu nekromancie, który opowiadał o swym tragicznym dzieciństwie. W końcu skończył gadać i powiedział coś na co czekałem od dawna: - Dzięki, man! Od razu mi lepiej! Jak ja ci się odwdzięczę? - Chętnie bym poszedł na twój koncert – zacząłem niewinnie – a nie stać mnie na bilet - To żaden problem. Masz tu jeden! – powiedział mi wręczając prezent - Dzięki, ziom! Nie zapomnę ci tego! - Nie ma za co! O.G. 4 life! Wpadaj czasami!

To też było dobre!
 
Do góry Bottom