Piszę nowe opowiadanie. Tym razem o myśliwym, Janie. Zapraszam do czytania i do komentowania.
Narodziny Myśliwego
Był taki czas że do miasta Khorinis przypływały jeszcze statki i przywoziły różne towary. Mięso, Szynka, broń, zbroje to jedne z najważniejszych.
W pewnej biednej rodzinie, która mieszkała w dzielnicy portowej narodziło się dziecko. Wszyscy byli bardzo zadowoleni, bo narodził się chłopczyk tak jak bardzo chcieli. Nazwali go Jan. Kilka tygodni później Jan przystąpił do chrztu w Klasztorze. Ochrzcił go sam Pyrokar. Na uroczystość przyszło nawet dużo ludzi, bo ta rodzina miało dużo przyjaciół. Gdy po chrzcie wracali do domu zaczął nagle padać deszcz. Jan zaczął płakać, a jego matka próbowała go uciszać. W końcu doszli do miasta i zatrzymała ich straż.
- Stójcie złodzieje! - Powiedział jeden ze strażników. - Takich złodziejaszków jak wy nie wpuszcza się do miasta. Ukradliście wino z klasztoru! Dawajcie je! Natychmiast!
- Ale my nic nie ukradliśmy, to jakieś nie porozumienie.
- Każdy tak mówi! Do wiezienia!
- A dziecko?
- My narazie je przypilnujemy! Koniec rozmowy! Do wiezienia!
Na końcu coś mi klawiatura sie popsuła wiec nie moglem robić kresek przy a itd....
To był prolog!
Narodziny Myśliwego
Był taki czas że do miasta Khorinis przypływały jeszcze statki i przywoziły różne towary. Mięso, Szynka, broń, zbroje to jedne z najważniejszych.
W pewnej biednej rodzinie, która mieszkała w dzielnicy portowej narodziło się dziecko. Wszyscy byli bardzo zadowoleni, bo narodził się chłopczyk tak jak bardzo chcieli. Nazwali go Jan. Kilka tygodni później Jan przystąpił do chrztu w Klasztorze. Ochrzcił go sam Pyrokar. Na uroczystość przyszło nawet dużo ludzi, bo ta rodzina miało dużo przyjaciół. Gdy po chrzcie wracali do domu zaczął nagle padać deszcz. Jan zaczął płakać, a jego matka próbowała go uciszać. W końcu doszli do miasta i zatrzymała ich straż.
- Stójcie złodzieje! - Powiedział jeden ze strażników. - Takich złodziejaszków jak wy nie wpuszcza się do miasta. Ukradliście wino z klasztoru! Dawajcie je! Natychmiast!
- Ale my nic nie ukradliśmy, to jakieś nie porozumienie.
- Każdy tak mówi! Do wiezienia!
- A dziecko?
- My narazie je przypilnujemy! Koniec rozmowy! Do wiezienia!
Na końcu coś mi klawiatura sie popsuła wiec nie moglem robić kresek przy a itd....
To był prolog!