Takie krótkie opowiadankop neidawnowymyśliłem więc je zamieszcze
Jakby co akcja rozgrywa się w SO
Dwaj strażnicy porwadzą jakiegos kopacza do lochów zamkowych schodzą na doł po czym wrzucają go do jednej z cel klucze dają innemu strażnikowi po czym odchodzą.Wrzucony kopacz nazywa sie Detl za kilka godzin odbędzie się jego ekzekucja...
Koło celi właśnie przechodzi kolejny strażnik zabiera klucze od temtego po cyzm wchodzi do celi gdzie siedzi kopacz Detl,zamyka drzwi po czym zatrzymuje się przed Detl'em
-Weź wode
-Poco mi woda?Po ci mi jedzenie?Zachwile niebede miał głowy więc poco mi wogóle ubranie?-odezwał się Detl po czym usiadł pod ścianą,strażnik zamurowało niewiedział co mówić.
-Jak się tu dostałeś?
-Wrzucono mnei bo kradłem...tutaj też kradłem..życie w koloni dla was strażników jest łatwe a nawet wesołe a dla nas kopaczy...phi!Harówka tylko harówka....
-Mógłbyś mi o tym opowiedzieć?-powiedizał strażnik po czym usiadł pod ścianą.
-Cóż to i tak będzie najlepsze zajęcie ehhh....no dobrze słuchaj..
-Mów
-Już gdy wrzucono mnie do koloni byłem nikim ruszyłem w strone Starego obozu i po drodze omało niezostałem zabity przez ścierwojady....Gdy doszłem do Obozu niezostałem miło powitany jedne z koipaczy skopał mnie ale któryś ze strażników oddał mu za mnie.
-Weż tą wode zaraz zaschnie ci w gardle
-Dobra.Moge konntyuować?Dobrze a więc...Byłem biedny mijało kilka dni zdobyłem pietnaście bryłek rudy ,znalazłem je w ruinach pozatym miałem bochenek chleba i tyle.Ukryłem się w ruinach zabijałem chrząszcze i jadłem surowe zawsze to było coś.Czas mijał byłem już w koloni trzy miesiące zaś ja znalazłem jedynego przyjaciela Snafa kucharza codziennie dawał mi jedzenie pozatym pozwalał mi spać w swojej chacie.
Chciałem zarobić byłem do tego taki uzależniony jak...jak niewiem kto lub co,postanowiłem obstawić walke na arenie obstawiłem 20 bryłek i odziwo wygrałem!Teraz czesto udawało mi isę wygrywać kupiłem sobie kilof oraz strój kopacza pewnego dnia była jakaś nudna walka walczyło jakiś dwóch nowych ludzi tą walke obstawuiłem tylko ja i takzawany Scatty...
On wygrał wygrałe całe moje pieniądze!Byłem zdenerwowany całkowicie taki wściekły więc postanowiłem go okraść i zabić....
-Chciałeś zabić Scatty'ego?Niemoge w to uwierzyć to samobójstwo.
-Wtedy o tym niewiedziałem.Poszłem w nocy do jego chaty i już chciałem walnąc go kilofem alo on wstał i walnąl mnei w brzuch,skręcałem się na ziemi z bólu po jakimś czasie przyszli strażnicy i wzieli mnie tutaj...to wszystko idź już ....chcem zostać sam.....
-Żegnaj....
Strażnik wyszedł a gdy otwierał dzwi Detl usłyszał słowa,,Zaraz egzekucja" Strażnik poszedł na góre do pokoji straży gdzie ściągnął zbroje strażnika pod którą miał szarą dziurawą koszule i czarne spodnie ze swojej skrzyni wyciągnął wilki lśniący topór oburęczny a z kieszeni wyjął czarną maske na twarz która miała tylko otwory na oczy....Za chwile miał ściąć głowe osobie,osobie która opowedziała mu histore swego życia
The End
Troche krótkie ale napisałem musiałem tol z siebie wyrzucić
Jakby co akcja rozgrywa się w SO
Dwaj strażnicy porwadzą jakiegos kopacza do lochów zamkowych schodzą na doł po czym wrzucają go do jednej z cel klucze dają innemu strażnikowi po czym odchodzą.Wrzucony kopacz nazywa sie Detl za kilka godzin odbędzie się jego ekzekucja...
Koło celi właśnie przechodzi kolejny strażnik zabiera klucze od temtego po cyzm wchodzi do celi gdzie siedzi kopacz Detl,zamyka drzwi po czym zatrzymuje się przed Detl'em
-Weź wode
-Poco mi woda?Po ci mi jedzenie?Zachwile niebede miał głowy więc poco mi wogóle ubranie?-odezwał się Detl po czym usiadł pod ścianą,strażnik zamurowało niewiedział co mówić.
-Jak się tu dostałeś?
-Wrzucono mnei bo kradłem...tutaj też kradłem..życie w koloni dla was strażników jest łatwe a nawet wesołe a dla nas kopaczy...phi!Harówka tylko harówka....
-Mógłbyś mi o tym opowiedzieć?-powiedizał strażnik po czym usiadł pod ścianą.
-Cóż to i tak będzie najlepsze zajęcie ehhh....no dobrze słuchaj..
-Mów
-Już gdy wrzucono mnie do koloni byłem nikim ruszyłem w strone Starego obozu i po drodze omało niezostałem zabity przez ścierwojady....Gdy doszłem do Obozu niezostałem miło powitany jedne z koipaczy skopał mnie ale któryś ze strażników oddał mu za mnie.
-Weż tą wode zaraz zaschnie ci w gardle
-Dobra.Moge konntyuować?Dobrze a więc...Byłem biedny mijało kilka dni zdobyłem pietnaście bryłek rudy ,znalazłem je w ruinach pozatym miałem bochenek chleba i tyle.Ukryłem się w ruinach zabijałem chrząszcze i jadłem surowe zawsze to było coś.Czas mijał byłem już w koloni trzy miesiące zaś ja znalazłem jedynego przyjaciela Snafa kucharza codziennie dawał mi jedzenie pozatym pozwalał mi spać w swojej chacie.
Chciałem zarobić byłem do tego taki uzależniony jak...jak niewiem kto lub co,postanowiłem obstawić walke na arenie obstawiłem 20 bryłek i odziwo wygrałem!Teraz czesto udawało mi isę wygrywać kupiłem sobie kilof oraz strój kopacza pewnego dnia była jakaś nudna walka walczyło jakiś dwóch nowych ludzi tą walke obstawuiłem tylko ja i takzawany Scatty...
On wygrał wygrałe całe moje pieniądze!Byłem zdenerwowany całkowicie taki wściekły więc postanowiłem go okraść i zabić....
-Chciałeś zabić Scatty'ego?Niemoge w to uwierzyć to samobójstwo.
-Wtedy o tym niewiedziałem.Poszłem w nocy do jego chaty i już chciałem walnąc go kilofem alo on wstał i walnąl mnei w brzuch,skręcałem się na ziemi z bólu po jakimś czasie przyszli strażnicy i wzieli mnie tutaj...to wszystko idź już ....chcem zostać sam.....
-Żegnaj....
Strażnik wyszedł a gdy otwierał dzwi Detl usłyszał słowa,,Zaraz egzekucja" Strażnik poszedł na góre do pokoji straży gdzie ściągnął zbroje strażnika pod którą miał szarą dziurawą koszule i czarne spodnie ze swojej skrzyni wyciągnął wilki lśniący topór oburęczny a z kieszeni wyjął czarną maske na twarz która miała tylko otwory na oczy....Za chwile miał ściąć głowe osobie,osobie która opowedziała mu histore swego życia
The End
Troche krótkie ale napisałem musiałem tol z siebie wyrzucić