Moja Twórczość

Glifion

Hitman
Weteran
Dołączył
19.11.2004
Posty
563
Postanowiłem wywlec na wierzch swoją twórczość, większość z tego jest dosyć stara i może niektórzy znają to, ale co mi tam. Z nowych utworów jednego nie umieściłem, ze względów czysto etycznych.


Las

W ciemnej nocy się gubię
Dookoła widać posępny las
Takiego spokoju nie lubię
Już nie ma... nie będzie nas

Obok mały krzyżyk, krzyż dziecka
Wyruszyło ono w podróż do Boga
Umarło przedwcześnie
Smutek budząc rodziców i rozpacz

Dalej starzec, wielki krzyż stoi
Spodziewał się śmierci
Odszedł o właściwym czasie
Lecz już nikt go nie pamięta

Zmarły tragicznie, tak nagle...
Człowiek to musiał być młody
Krzyż średni z ziemi wyrasta
Łzy kobiety padają na kamień

Samobójcy z wielkiego budynku
Krucyfiks oto wyrósł niewielki
Kilkanaście lat miał zaledwie
Matka płacze w noce i we dnie

Rosną krzyże kolejne, dookoła
Ciągle i ciągle ktoś ich woła
Jedne małymi pozostają
Inne na wielkie wyrastają

I mój krzyż zobaczyłem, niezbyt okazały
Z dnia na dzień się powiększał
Patrzyłem na niego ze smutkiem
Licząc dni do śmierci

Lecz to jeszcze nie był mój czas
Ale nie trzeba się martwić
Wkrótce spotkamy się wszyscy
Gdy mój krzyż przestanie rosnąć

Ciało me leżeć będzie wśród was
Matko, ojcze, siostro, bracie...
Zasilę czarnych krzyży las
Gdy tylko skończy się moja męka


Sen...

Zobaczyłem jej łzę
Była czarna jak krew
Spływała po policzku
Cierpka lecz taka słodka.

Strach w jej oczach ujrzałem,
Tak nie było, gdy ją spotkałem
Bała się mnie, to zabolało
Mocno moje serce zakołatało

Sen przerwany został
Człowiek z łoża powstał
Otrząsnąć się nie mógł
Strach się jeszcze wzmógł

Istoto piękna czemu drżysz?
Czy to przeze mnie? Oh czyż?
Krew chciałem ujrzeć,
Zobaczyć, a potem umrzeć.

Blisko Ciebie nieraz byłem,
Lecz gdy tylko zobaczyłem...
Nie... nie potrafię tak
Czemu życie nie idzie wspak?

Strach, strach dookoła
Nie mój... lecz jej krew z czoła
Spłynęła jak strumień
Na twarzy pojawia się purpurowy rumień

Anioł umarł, sen się skończył
A nas... los nie połączył.
Widziałem smutny jej koniec,
Byłem jak Śmierci czarnej goniec.

Zaniosłem wiadomość i uczynek.
Zasłużyłem chyba na ten spoczynek?
Daj mi go, daj
Chcę zobaczyć znów ten raj...

Czułem go, gdy widziałem jej oczy,
Piękne... lecz gdy je łza zamoczy,
Stawały się jeszcze piękniejsze,
Ciemne lecz nie najmroczniejsze

Ciemniejsza moja dusza...
Pusta jak leśna głusza,
Człowiek nie zniesie miłości
Prędzej Śmierć rozrzuci jego kości...


Trzy marności

Niczym byłem i w proch się obrócę
Prędzej niźli mały owad, życię porzucę
Ach czymże jest ten marny świat?
Jaki mały i delikatny w Twoich rękach kwiat.

Już czuję szubienicy mej woń,
I rzucę się w śmierci ciemną toń,
Niebo całe pociemnieje,
A świat, tak szybko zmarnieje.

Niczym to już dla mnie będzie,
Kura usiędzie na swej grzędzie,
Kogut dla niej zapieje,
A ja... już dawno nie istnieję.

Porzucę wszystkie ziemskie uciechy,
Nie mogę patrzeć na kobiet grzechy,
Diabła to warte... nie Boga!
Strawi was wszystkich płomienna pożoga.

A ja spocznę w grobie, sam
Już niemal sięgam niebios bram
Bo być nie chcę tu już...

Marne jest życie...
Marny jest świat...
I marny jestem ja...
Zupełnie jak ten kwiat.


Kropla

Dziś w chwale, stanąłem przed Tobą
Uklęknąłem przed Twym czujnym okiem
Walczyłem o to, by pozostać sobą
A było to przed ponad rokiem.

Moje pełne dumy spojrzenie
Rzuciłem na bitwy pole
Lud wrogi płakał uniżenie
A miałem oczy sokole

Widok pewien we mnie uderzył
Chłopiec mały ginął od szabli
Nikt by pewnie w to nie uwierzył
Gdyby nie jeden z moich konstabli

Człowiek to był mąrdy nad tłumy
Cisnął włócznią w żołnierza
Ten nosił na sobie ślady dżumy
A potem tak mi się zwierza

Przelałem kroplę poczciwej krwi
Winien tego ja jestem, nie ty
Wstałem, spojrzałem i zmarszczyłem brwi
Szatanie jesteś taki okrutny i zły

Czy cieszy cię to, co widzisz?
Gdy człowiekowi dumy ujmiesz
Swój złowrogi uśmiech skrzywisz
Swoim podłym okiem mnie zmierz.

Uciekli ode mnie jak od szaleńca
Zdrajcy to wszyscy i tchórze
Co zobaczyli we mnie potępieńca
A nie pociechy bezpieczne wzgórze.

Ujrzałem jakąś senną marę
Kielich krwi rozlała nade mną
W ostatniej chwili złapałem tą czarę
Po cóż mi to było? Nadaremno.

Kropla jedna spadla na ziemię
Wtem rozwarła się ona pode mną
Dusza ma uleciała w płomienie
Diabły me ciało opalą i zapomną.

Lecz ujrzałem światło z nieba
Było ciepłe i kojące zarazem
Pragnąłem go bardziej niż głodny chleba
Pięknym to wszystko było obrazem

Wolny się stałem, lecz kruchym
Przed Twym obliczem, ja niegodnym
Pokazać się z okiem suchym
Oraz ciała humorem pogodnym.

Tyś jest surowy, lecz dobry
Nie zaufałem Ci wtedy o Panie
Byłem nazbyt wobec Ciebie chrobry
Skazany zostaję na wieczne zadumanie.


Ogień

Serca mego żal, płomieni żar
Ach, nocy czarna pełna mar
Straszna jesteś, lecz łagodna
Taka spokojna i pogodna

Wśród twych gwiazd, znajduję czas
Zagubiony wchodzę w ciemny las
By odnaleźć się, znaleźć cię
Miłości ma, zatraciłem dawno się

To mej duszy pustka jest, samotność
Ten las tajemniczy, oka łagodność
Spójrz w me serce, zrozumiałem błąd
Nie, nie chce cię odejdź stąd

Zaświeciło piękne Słońce znów,
Upadają setki nieskalanych głów,
Tobie dniu powierzyłem mój los
Cóż mi z tego, gdy idę na stos.

Za co cierpieć muszę?
Ach te nieznośne katusze.
Dostrzegłem krzyż, to za niego płonę
Zostawiam po sobie życie niezapełnione.

Dnia tego znienawidzony czar
Człowiek czuje w ciele żar
Nie spocznie on, póki ma skroń
Nie spłynie krwią, w dłoń wziął swą broń

Ogień jego trawi ciało me,
Niegdyś tak słuchałem Cię
Byłaś mi życiem, czasem
Teraz me myśli krążą nad lasem

Tam gdzie poznałem się,
Ścięto właśnie drzewa te
Nad, których ogniem skonam
Wiedziałem, że Śmierci nie pokonam.

Miłość ma odeszła przez ten mroczny las
Zagubiony, sam powracam tam, czas
Tego mi właśnie brak,
Spojrzałem za siebie wspak.

Cóż dojrzałem? Spytasz się
Nic oprócz martwych drzew
Szarzyzny rzek, umarłych mew
Śmierci ma, ogarnij dziś mnie.

Człowiek dziś jest niczym proch
Cierpi na marne, upływa jego czas.
Życie jego twarde niczym groch,
Chce znów spojrzeć na ten las.


Preludium do śmierci

Śmierci swej widzę cień
Noc po nocy, dzień w dzień
Już dawno utraciłem życia sens.

Uwięziony wśród bezsensu wód
Uciekam, mój próżny trud
Już dawno utraciłem życia sens.

Nowoczesność mój jedyny dom
Dla niej porzucam Biblii tom
Już dawno utraciłem życia sens.

Dusza ma nie słucha mnie
Uciec chce, w noce, dnie
Już dawno utraciłem życia sens.

Człowiek jest zniewolony
Stwórcy musi bić pokłony
Za co? Za życia utracony sens.

Tych cierpień nie zniosę już
Niech przerwie je skrwawiony nóż

Szaleństwo to ogarnia mnie
Z bólem tym kończyć chcę
Zabić czas, zabić się

Upuściłem narzędzie to
Cóż to opętało mnie za zło

Życia się mego zbliża kres
Z drogi tej nie powraca nikt
Przekwita pachnący bez
Życia czar na zawsze znikł.


Mogiła

Ziemia czarna ta, jak ciało
Przegniła cała, odór jakich mało
Czym jest zapach ten?
Czy to, o tam kwitnący len?

Nie! To śmierci swąd,
Uciec chce jak najdalej stąd.
Coś mnie powstrzymało,
Gdy spojrzałem, już uleciało.

Cóż to jest? Mogiła ta,
Niewarta jest nawet psa.
Lecz coś w niej pięknego,
Zerwałem nieco kwiecia cudnego.

Bukiet swój położyłem nań,
Poruszyłem stopą darń
Poczułem przepływający dreszcz,
Spadł szybko niczym wiosenny deszcz.

Umarłem na miejscu tym
Pozostał po mnie jedynie dym.
Umarłem i nie powstanę, stań i złóż tu kwiat
A człowiek, znów ożyje, nie zapomni o nim świat.
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Oj mamy niezły wysyp wierszy wszelkiego rodzaju na forum ostatnio. Przed chwilą oceniałem inne wiersze. Jako że nie czytałem żadnych twoich wierszy to teraz to nadrobiłem. Muszę przyznać, że poezja mnie nie pociąga, ale masz nawet całkiem fajne wiersze. Podobają się mi cała ta nazwijmy to "fabuła" wierszy i to, co w nich piszesz. Może jak napiszesz kolejne części to je tutaj zamieścisz. Daje 9/10 i to tyle ode mnie.
 

Jay_Kay

Magister vitae
Dołączył
22.10.2005
Posty
589
Nic dodać nic ująć - Glifion wielkim poetą jest
biggrin.gif
. Jego wiersze, podobnie jak Sworda, mają coś w sobie, co nie pozwala obok nich przejść obojętnie. Duża doza refleksji, przepiękna liryka i rymy dopełniają dzieła. Po prostu mistrzostwo i spontaniczność w jednym
biggrin.gif
.
Z czystym sumieniem daję 10/10, szkoda że nie można dać 11 punktów, bo z chęcią bym dał. Napisz kolejne, ja w przeciwieństwie do Darka lubię czytać poezję, a zwłaszcza dobrą.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Twoje wiersze, pośród twórczości Booma i Sworda plasują się tak po środku. Nie ma w nich wiecznego optymizmu czy zwykłej radości, marzeń (elementy te wystepują w wierszach Nekro) ani tez dekadentyzmu, smutku, przygnębienia (patrz Sword). Fabuła jest zawsze dopracowana, zaczynając pierwszy wers już wiesz jak całość ma wyglądać. U ciebie pojawiają sie rymy, pewna śpiewność, melodyjność niektórych zwrotów.
QUOTE Marne jest życie...
Marny jest świat...
I marny jestem ja...
Zupełnie jak ten kwiat. Ten fragment spodobał mi się najbardziej. Wspaniała myśl kończąca utwór. Marność nad marnościami, wszystko marność...

Kohelet 2, 22-23

"Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność."

Czyż nie? Nota 9/10
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Geniusz drogi Glifionie.
Lubię czytać wiersze, ale nie zawsze skłaniają mnie one do pisania krótkiego komentarza. Z Twoimi było inaczej.
Podobnie piszesz do Gothiego, choć on inaczej pokazuje swoje uczucia i dobiera słowa. Ty przedstawiasz swoje uczucia w sposób bardzo spontaniczny i bardzo refleksyjny. Pokazujesz wartości, których czasem człowiek nie dostrzega. Bardzo dobrze dobierasz słowa i każdy rym pasuje do drugiego.
Niektóre fragmenty są smutne, ale zaraz po tym przychodzi taka metafora, która ukazuje nam radosne stwierdzenia. Bardzo mi się podoba sposób pisania wierszy i ich przedstawienie. Powiem, że jesteś w tym bardzo dobry. Piszesz o życiu i śmierci. Przedstawiasz nam swoje odczucia i czuję w nich ból, ból, który jest zadany przez kobietę...

QUOTE A ja spocznę w grobie, sam
Już niemal sięgam niebios bram
Bo być nie chcę tu już...

To jest jakże cudowne
smile.gif

Gratki Glifion
 

Glifion

Hitman
Weteran
Dołączył
19.11.2004
Posty
563
Ot takie małe nic... ostatnie dwa dziełka.

Płacz

Krzyk niezmienny, potworny
Krzyk rozpaczy, bólu
Krzyk jakiś suchy, wytworny
Krzyk umierającej pszczoły w ulu

Niesłyszany przez nikogo
Bolesny ponad wszelką miarę
Wyzywający ludzi wrogo
Niszczący naszą wiarę

Płacz, płacz samotnie
Rozwiń śmiertelne skrzydła
Nie siedź sama tak marktonie
Co z tego, że miłość Ci obrzydła

Nad grobem sama stoi
Z żył płynie czarnej krwi struga
Twych ran nic już nie zagoi
Śmierci chwila strasznie długa

Kropla po kropli wypływa
Tak łatwo upływa Twe życie
Nam wszystkim czasu ubywa
Ach marne to nasze bycie

Daruj choć tego widoku
Odejdź stąd, bardzo daleko
Wyjdź dopiero po zmroku
Kryj się śmiertelna kaleko

Ja żyję tylko swoimi sprawami
Nie pokazuj swoich cierpień
Nikt nie nagrodzi tych czynów brawami
Tak powoli upływa sierpień

Chcesz cierpieć? Cierp sama
Otóż prze tobą otwiera się grobu brama
Proszę nie rób tego na pokaz
Błagam trochę litości nam okaż


Bez tytułu

Za twoje cudne oczy
Niech Cię szlag
Za marzenia o miłości
Niech Cię szlag
Za uśmiech i radość
Niech Cię szlag
Za życie bez Ciebie
Niech Cię szlag

Gdy widzę Cię codziennie
Czuję smutek i w sercu żal
Kocham Cię wciąż nieodmiennie
Uczucie licho pal

Nienawidzę twych oczu
Twego uśmiechu i łez
Na samo wspomnienie imienia
Mrok ogarnia mnie

Miłośc i nienawiść się przeplata
Jednak uczucie na zawsze zostanie
Nie chcę Cię ranić
Dlatego milczę

Nie nadejdzie odpowiednia pora
Na wyznanie
Na uśmiech w Twą stronę
Na wspólne łzy

Nie mogę znieść Twego widoku
Gdyż on osłabia mnie
Dlaczego to musisz być Ty?
Ta której tak nienawidzę...

Oczy me płoną, noce nieprzespane
Marzenia o Tobie
Sny, pragnienia, koszmary
Niech zginie uczucie

Niech płonie, płonie ponad miarę
Niechaj ten ogień dotknie mej duszy
Zabierze ją w otchłań
Daleko od tych oczu...
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
No i mamy kolejne wspaniałe całe 2 wiersze od Glifiona, więc mamy, co czytać i trzeba wystawić opinie i naszą ocenę. Te dwa wiersze są raczej smutne, bo radości się nie dopatrzyłem, ale może była a ja jej nie widzę
biggrin.gif
Całkiem fajne i tak jak reszta bardzo mi się podobają i czekam na kolejne części. Mam nadzieje, że jeszcze będą. Najbardziej spodobał mi się ten wers "Za twoje cudne oczy
Niech Cię szlag"
biggrin.gif
biggrin.gif
biggrin.gif


Daje ci 9.5/10 I czekam na kolejne części.
 

Jay_Kay

Magister vitae
Dołączył
22.10.2005
Posty
589
Nowe wiersze Glifiona, nowa ocena 10/10. Po prostu poezja jaką lubię czytać.

QUOTE
Krzyk niezmienny, potworny
Krzyk rozpaczy, bólu
Krzyk jakiś suchy, wytworny
Krzyk umierającej pszczoły w ulu

Mi się to najbardziej podobało. Te rymy ...

Błędów, jak zawsze u Ciebie, nie znalazłem. Twoje wiersze skłaniają do refleksji, aż chce się głębiej pomyśleć o życiu.
Oczywiście pisz kolejne części. Masz wybitny talent, pomyślałeś kiedyś o wydaniu tomika poetyckiego? Na pewno bym go kupił
biggrin.gif
.
 

Kacperex

KacŚpioszek
Dołączył
26.10.2004
Posty
6508
Oczywiście Glif napisałeś na medal. Rośnie nam tu poeta. Heh jak będziesz sławny to mam nadzieje, że nie będę musiał stać w kolejce za autografem do Ciebie.
Wiersze są przepełnione bólem, smutkiem i żalem. Widać, jak bardzo cierpisz(cierpiałeś - moje domysły). Pięknie napisana poezja i super okazanie uczuć i tysięcy myśli, które znajdują się w Twojej głowie. Nie mam się, do czego przyczepić i wszystko stoi na wysokim poziomie. Wierze, że napiszesz jeszcze kilka dzieł, gdyż warto je czytać i pokazują mi one wiele rzeczy, które wymagają refleksji. Twoje wiersze powinny promować hasło Kochajmy chwilę, bo nic nie trwa wiecznie.

QUOTE Płacz, płacz samotnie
Rozwiń śmiertelne skrzydła
Nie siedź sama tak marktonie
Co z tego, że miłość Ci obrzydła


Ten fragment RLZ.

Pozdro dla Ciebie Glifion
 

Glifion

Hitman
Weteran
Dołączył
19.11.2004
Posty
563
Oto trzy dzieła moje najnowsze.


Poeta

Sława i chwała, niczym pomnik
Rośnie, tężeje, twardym się staje
Poety los ciężki, doświadczenia straszne
Powstań liczba wielka dookoła

Gdy głowa posągu wciąż budowana
Nogi już ktoś podcina młotem
Zawiść ludzka ponad potęgę, pod pięknem schowana
Strach pomyśleć co będzie potem

Wieszcz wielki, poeta ludzi
Zmarł dawno, lub w Stambule został otruty
Kto lubi ludzi ten się nie nudzi
W obozie jeńcym, chronieni przez kolczaste druty

Smutni i posępni są jakoś
Szare ludzi szeregi, po horyzont stoją
Czytają w ukryciu otuchy wzajemnej sobie dodając
Przed okiem schowani, cisi, ciszy się boją

Szkielet poety, jego poezja, sztuka martwa
Umarłych pieśni się niosą, dla umarłych
Człowiek jest już tylko cieniem swoim
Mniej znaczy niż swoje dzieło

Jeden zapamięta, drugi zapomni
Pierwszy zaśpiewa, kolejny z pogardą spojrzy
Jeden się zakocha, drugi znienawidzi
Pierwszy stworzy, a kolejny zniszczy

Złem się zasłaniać, grozą, tematu nieznajomością
Cytować Biblię, Abyssus abyssum invocat
Niszczyć twórczość innych, wykazywać się zazdrością
Zachowywać się niewłaściwie, bronić zła niczym diabła adwokat

Pogrzebane ludzkie kości, zupełnie jak marzenia
Krwawe ściany, trup posoką ociekający
Szczątki niknące od pieców płomienia
Gaz duszę ludzką stale wyrywający

Poeta z ludzi, dla ludzi piszący
Gdzie się podział nasz narodowy romantyzm?
Z niepodległością zniknął lud cierpiący
Krew za wolność przelana, w ziemię wsiąkła

Na czele od tysiąclecia umęczonego narodu
Mickiewicz, Słowacki stoją
Ich poezja już nie zachwyca ludu
Nie porywa do walki o własną wolność

Teraz właśnie zamiast pomniki niszczyć
Wspomnienia, sławę i chwałę niszczyć
Trzeba walczyć z komercją, potworem demokracji
Gdzie każdy Mickiewicza może sprzedać

Kupuje kto chce, kupuje cierpienia umysłów
Dramatyczne losy mas ludzkich, umierających
Stawia na równi z setkami chorych, kosmicznych pomysłów
Fantazją i magią, pełną płomieni i ogni gorących

O ludu starodawny i waleczny, powstań znów
Poetów swych wielkich ratuj
Niechaj szarlatanów nowych, spadną setki głów
I problemem pieniądza się więcej nie katuj.


Uczuciowość

Jak brzemię na mych ramionach
Ciąży niemiłosiernie
Piekielny stwór o wielu imionach
Leży we mnie wiernie

Jak trup leży w grobie
Czeka na swego zbawcę
Uwięziłem go w sobie
Nie myśląc o wysokiej tego stawce

Samotność czasem mi doskwiera
Duszę mą tłamsi, dusi
Umysł, ciało sponiewiera
Które uwolnić się kiedyś musi

Muzyka, muzyka dźwięczy w uszach
Padają smutne słowa

Taki samotny dzień i jest mój
Najsamotniejszy dzień mego życia

Bóg ubrany na czarno
Nic tylko szydzi z ludzi
Dookoła wciąż gwarno
Niech ciało do życia się zbudzi

Niewarto czekać na ukochaną
Niewarto tłumić w sobie uczucia
Niewarto kochać kogoś
Niewarto, oj niewarto

Motyw oczu przewija się często
Cierpienie duszy
Trup wszędzie pada gęsto
Znoszenie katuszy

Czas płynie, czekać każe
Oczy zamykam, widzę tą jedyną
Leżę i tylko marzę i marzę
O tej której z cudnych oczu łzy popłyną

Ciężko tłumić smutne uczucia
Krew czarna wciąż się przelewa
Człowiek pozbawiony zostaje czucia
Życie ulatuje, jak nad morze mewa

Czas, całe życie płynie
Na biernym oczekiwaniu, obserwowaniu
Sam nic nie zrobię
Nie przynam się jej, do mojej miłości

Może właśnie teraz to czyta
Ale cóż mi z tego
Czy to o mnie? Pewnie się pyta
Nie pozna głębi serca mego

Serce nie sługa
Nic mu narzucić wolą umysłu nie mogę
ale i o niej zapomnę
Wyruszę wreszcie w swą ostatnią drogę.

Jeśli pójdziesz,
chcę iść z Tobą
Jeżeli umrzesz,
Chcę umrzeć z Tobą
Wziąć Twą dłoń i odejść

Muzyka życia milknie
Umilkła na wieki.


Sen II

Noc ponura, snów obłoki
Księżyc znika, ciemność
Gęsta mgła świat otula
Mrok i cisza, noc ponura

Cieni szepty się unoszą
Cmentarz śpi, groby-łoża
Dusze o swój spokój proszą
Umęczone, cóż to za litość Boża

Krzyży las, śmierci swąd
Dookoła snują się trupy
Martwe i puste ich oczy
Przeganiają, wyrzucają nas stąd

Coś diabolicznego
Aniołów czarne posągi
Zmurszałe trumny
Ku śmierci jadące pociągi

Szepty umysłu nocnego
Konszachty z diabłem
Śmierci na karku oddech
Pęknięta płyta nagrobna

Głosy spod kamieni
Niczym słowa smutnej pieśni
Ciało leżące pod kupą ziemi
Gnije aż się zbezcieleśni

Budzę się w nocy
Krzyk na ustach, serce bije
Dreszcze straszne, silne
Czy umarłem? Nie!

Znów je widzę... ciała
Trupy wszędzie gdzie spojrzę
Z mgły się wyłaniają
Oni nie umarli, oni tylko śpią.
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
No i mamy kolejne dwa wiersze. Tym razem nie będę pisał swoich wypocin czy są dobre czy są złe, bo w sumie, po co to, komu skoro wiadomo, że wiersze są bardo dobre i nie ma się, czego w nich przyczepić. Wiadomo bez błędów no i rymy są. Wiersze są po prostu dobre. Nic dodać nic ująć.

Ahh miałem nie pisać wypocin.
biggrin.gif
, Ale napisałem. Daje 9/10 i czekam na kolejne wiersze.

Pozdro dla wszystkich piszących wiersze na forum.
smile.gif
 
Do góry Bottom