Moja Praca Na J. Polski

Status
Zamknięty.

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
Tą prace zamierzam oddac typce z polskiego. Sprobujcie przewidziec jaka ocene mi za nia da i sami ocencie i pokazcie bledy kroeych ja nie zauwazylem. Mam oddac dopiero w czwatrek wiec jest troche czasu na poprawki.


Dawno, dawno temu, daleko na południu, w słonecznym Los Santos, mieście tak odległym, że nikt nigdy z niego nie powrócił. Życie ludzkie jest zbyt krótkie aby pojechać tam i wrócić.
Dwaj biedni młodzieńcy, starzy przyjaciele, spotkali się w miejscowej gospodzie by przy piwie porozmawiać o swym ciężkim żywocie.
- Oh Antonio, mój drogi Antonio. Mam już dosyć życia w biedzie! Zróbmy coś, co ustawi nas do końca życia! – zawołał Alvaro Mendoza.
- Nie tak głośno ludzie się na nas patrzą. Swoją drogą ja też mam już tego dość. Nic tylko harujemy i harujemy i nic z tego nie mamy. Właśnie wpadł mi do głowy pewien pomysł jak zbić grubą kasę.
Kojarzysz zapewne króla i namiestnika Los Santos Don Ricarda-Manuela-Montoje? Ma on dwie piękne córy. Starsza, Maria Lusesita straszne mi się podoba. Gdyby ją tak uwieść i ożenić się? Jej ojciec obsypał by nas złotem.
- Zapominasz że ja jestem strasznie brzydki i nikogo nie uwiodę. Ty jesteś miejscowym podrywaczem i uwodzisz kobiety lekkich obyczajów, a co ze mną? – westchnął Alvaro.
- Jesteś moim przyjacielem i nie zostawię cię. Ja uwiodę Marię i wspólnie okradniemy jej haciendę, uciekniemy daleko i nigdy nie wrócimy do Los Santos.
- Jesteś łotrem Antonio! Ale jak taka łachudra jak ty zbliży się do księżniczki?
- Ty mi w tym pomożesz. Jutro podczas spaceru Ricardo wraz z córkami będzie przechadzał się po mieście. Będziesz udawał złodziejaszka i napadniesz na nich. Wtedy ja, boski Hose Antonio przybędę im z pomocą. Ty uciekniesz i po krzyku. Maria Lusesita zakocha się we mnie bez pamięci, a Don Ricardo pozwoli mi wstąpić do straży. Będę mógł dalej spotkać się z Marią.
- Iście szatański plan. – pogratulował Alvaro.
Jak mówili tak zrobili. Wszyscy w mieście uwielbiali wdowca i króla Don Ricarda, dlatego nikt nie ośmieli się na niego napaść. Mógł więc podróżować bez ochrony. W samo południe rodzina królewska wyszła na spacer. Alvaro Mendoza przebrał się w czarny strój. Założył długą peleryna, i okrągły kapelusz, na twarzy miał kominiarkę. Cienka szpada zwisała mu przy boku. Wyglądał jak Zorro.
Gdy spacerowicze znaleźli się w parku, drogę zagrodził im Alvaro. Zażądał złota, w gotówce, nie oznakowanego i w nominałach stu peso.
- Que pasa! Nie dostaniesz nic ode mnie ty łobuzie! Ratunku! – zaprotestował Don Ricardo
Alvaro dobył szpady, gdy z tłumu ludzi wybiegł Hose Antonio krzycząc – Wynoś się gagatku, bo ci skórę wygarbuję! – na ten umówiony znak Alvaro zaczął uciekać. Antonio pobiegł kawałek za nim udając że go goni, po czym wrócił do Don Ricarda.
- Dziękuję ci za ratunek nieznajomy, uratowałeś mnie i moje córki przed tym bandito. Jak mogę ci się odwdzięczyć? – zapytał namiestnik.
- Jestem Hose Antonio DeLaVega-Schanco-Schancez-Hulio-Gonzales-Navalon, z rodu Salvadores. Nie śmiał bym przyjąć nic w zamian. Uczyniłem, to co uczynił by każdy na moim miejscu! – mówiąc te słowa puścił oczko do Lusesity.
- Jednak nikt inny nie pośpieszył mi z pomocą. Powiedz czego żądasz? Dam ci wszystko o co poprosisz.
- Pozwól mi wstąpić na służbę do twojej straży, abym mógł zawsze dbać o twe bezpieczeństwo.
Król zgodził się. Antonio uradowany że wszystko poszło jak z płatka zaczął służbę w straży. Jednak zamiast Marii Lusesity, w Antoniu zakochuje się młodsza Kolcita. Alvaro nie zdołał zbiec, pochwycili do żołnierze kilka ulic dalej i teraz oczekuje na egzekucje w lochu. Będzie to pierwsza tak wysoka kara od wielu lat. Jeszcze tego samego dnia, miasto obiegły straszliwe wieści. Zły wezyr i maharadżdża Eseban, wraz z wojskami zamierza zaatakować miasto. Ricardo wysyła staż, Antonio rusza wraz z nimi. Lamentuje głośno że zginie w bitwie. Mimo przegranej udaje mu się przeżyć, został lekko ranny. Po powrocie do hacjendy Ricarda, Maria Lusesita zakochuje się w nim. Antonio jest szczęśliwy, teraz ma do wyboru dwie kobiety, z którą by się nie ożenił i tak będzie bogaty.
Szczęście nie trwa jednak długo, do miasta przybywa poseł z wiadomością od wezyra. Estaban przestanie atakować miasto w zamian za córki Ricarda, które trafią do jego haremu na pustyni. Król nie ma wyboru, chcąc ratować miasto wybiera mniejsze zło. Oddaje to co miał najcenniejsze. Kolcita i Maria gdy się o tym dowiaduję namawiają Hose Antonia by uciekł z nimi. W nocy, o północy wymykają się z hacjendy. Zatrzymują się na przedmieściach Los Santos, na ranczo jednego z tutejszych gringo. Tam Antonio konsumuje obie panie i wspólnie czekają na rozwój wydarzeń. Alvaro zostaje powieszony głową w dół, a do miasta przybywa Esteban na wielbłądzie. Kiedy dowiaduje się ze seniority uciekły uznaje, że Ricardo zadrwił z niego i zabija go.
Wezyr wyznacza nagrodę za sprowadzenie do niego dziewcząt. Hose Antonio postanawia oddać kobiety Estebanowi. Co mu po dwóch babach bez majątku? Teraz to on będzie je musiał utrzymać. W zamian dostaje trochę pieniędzy które wydaje na zabawę i kobiety. Zły wezyr odjeżdża do swej oazy na pustyni i dalej zajmuje się hodowlą wielbłądów. Antonio dalej żyje w biedzie i snuje plany jak by tu zarobić i się nie narobić. Teraz jednak bez swego przyjaciela Alvaro.


Wiem wiem strasznie nudne bo to ma byc nowela z planem ramowym. Pewnie nie wiecie co to jest? Ja teznie wiem. Musze to jeszcze przepisac na kartke bo kolesiowa nie przyjmuje wpyracowan z kompa.

Opowiadanie i tak jest za długie, po przepisaniu na papier zajmuje 3 strony formatu A4 a ja pisze bardzo wąsko. Musze zrobic jeszcze przypisy do słów obcego jezyka. Ale nie wszystkie wiem co oznaczaja pomóżcie mi.

gringo - to chyba jakas szlachta mexykanska?
peso - to waluta ale nie wiem z jakiego kraju
wezyr- ??
maharadźa -??
Que pasa - gdzies to slyszalem ale nie wiem co znaczy
hacjenda, seniorira, ranczo i reszte to wiem co oznaczja
 

Jay_Kay

Magister vitae
Dołączył
22.10.2005
Posty
589
Kilka błędów jest, ale to praktycznie interpunkcja.
QUOTE - Nie tak głośno ludzie się na nas patrzą. Swoją drogą ja też mam już tego dość.
Po "głośno" i "drogą" powinny być przecinki.

QUOTE Zapominasz że ja jestem strasznie brzydki i nikogo nie uwiodę.
Przed "że" przecinek.

QUOTE - Que pasa! Nie dostaniesz nic ode mnie ty łobuzie!
Po "mnie" przecinek
tongue.gif
.

QUOTE - Dziękuję ci za ratunek nieznajomy,
Po "ratunek" przecinek.

QUOTE Zły wezyr i maharadżdża Eseban, wraz z wojskami zamierza zaatakować miasto.
Zamiast "maharadżdża" -> "maharadża", a także usuń przecinek, bo jest niepotrzebny.

QUOTE Lamentuje głośno że zginie w bitwie.
Przed "że" przecinek...

QUOTE Antonio jest szczęśliwy, teraz ma do wyboru dwie kobiety, z którą by się nie ożenił i tak będzie bogaty.
To zdanie przekształć na:

QUOTE Antonio jest szczęśliwy - teraz ma do wyboru dwie kobiety; z którą by się nie ożenił, to i tak będzie bogaty.

QUOTE Jej ojciec obsypał by nas złotem.
"Obsypałby" razem...

QUOTE Starsza, Maria Lusesita straszne mi się podoba.
Po "Lusesita" przecinek i "strasznie"...
Nie chce mi się już wymieniać tych błędów, bo się spieszę... Jak znajdę czas, to zrobię edit.
Pozdro.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Po pierwsze wielkie WOW... Ciekawe zadanie masz na polski^^
Nowela przypomina troche telenowele, ale to chyba tylko moje odczucie. Generalnie jakiś ogromnych wad to nie ma. Tylko czasami śmiać mi się chciało z troche teatralnych kwestii typu: "Oh Antonio, mój drogi Antonio." I to mężczyzna mówi:p Skojarzenia się nasuwają dziwne...

QUOTE zbyt krótkie aby "zbyt krótkie, aby"

QUOTE obsypał by "obsypałby

QUOTE Zapominasz że "Zapominasz, że"

QUOTE Mógł więc "Mógł, więc "

QUOTE udając że "Udając, że"
itp. popraw interpunkcje, bo polonistki mają na tym świra.


QUOTE Hose Antonio DeLaVega-Schanco-Schancez-Hulio-Gonzales-Navalon omg... ale bez tych pauz między imionami/nazwiskami/pseudo/czy co tam jest
tongue.gif


Na początku akcja nie dzieje się za szybko. Dopiero od połowy nabiera rozmachu i idzie na całość. Popracuj nad treścią, dialogami itp.

Ale nie jest źle.
 

sir frugo

Member
Dołączył
25.2.2006
Posty
105
Heh fajne opowiadanko amigo! Lubie takie meksykańskie klimaty. Trochę niewiarygodna ta historyjka, ale mi się podoba. Co do tych przypisów:
gringo - tak mówią meksykanie na obcokrajowców
wezyr - heh, jest (a raczej był) to odpowiednik polskiego hetmana tylko że w Turcji
maharadża - kojarzy mi się ta nazwa z królem Indii, albo coś takiego
a peso i que pasa nie kojarzy mi się z niczym

Pozdro.
 

Z@dzior

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
412
Dzięki wszystkim którzy ocenili moja prace. Juz ja oddałem w zeszłym tygodniu i pani juz ja oddala. Ocenila ją na 4-. Suka głupia. Mysle ze temat mozna juz zamknac bo po co ma tu byc?? Nie??
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom