Roz. 1: Chaos
Myrtana pogrążona w wiecznej wojnie Innosa z Beliarem czasem wygrywa jedna ze stron ale druga zaraz dokonuje odwetu i tak już od kilku wieków
ludzie są zabijani torturowani niewoleni wszędzie latają smoki orkowie napadaja na ostatnie ludzkie wioski a jezeli orkowie zostają wyparci
to przybywają wysłanicy Innosa aby zrekrutowac siłą wojowników któży są wysyłani do piekieł na pewną śmierć
Historia zaczyna się w jednej z wiosek broniącej sie przed orkami
-Generale Generale!- krzyczy Noris wbiegając do namiotu.
- Melduj Kapralu Noris- Powiedział spokojne barczysty męrzczyzna Imieniem Gorino wstając z fotela.
-Panie Generale orkowie zostali zmuszeni do ucieczki, ale to był tylko zwiad.
- A więc już wiedzą gdzie jesteśmy-powiedział siadając ponownie na fotelu- Daj rozkaz niech wszyscy złożą namioty i czekają na mnie przy bramie palisdy.
-Tak jest sir!
Gorino podparł głowę ręką i patrząc na wiszący w kącie obraz powiedział se w myslach "Kiedy to sie skończy Ojcze kiedy nie bedziemy musieli uciekać"
zamyslenie przerwał mu Noris wchodzący do namiotu.
-Panie generale mieszkańcy gotowi do drogi - mówił głośno Noris
-Norisie nie musisz mnie tytuować generałem byłem kiedy istniała jeszcze regularna armia - zwrucił sie do Norisa z usmieszkiem - Mów mi Gorino.
-Jak pan sobie życzy - powiedział Noris z jeszcze głupszym uśmiechem
- No dobra ruszamy- powiedziawszy to obaj wyszli z namiotu i poszli pod bramę palisady.
Gorino popatrzał na mieszknców
- Tylko tyle ich zostało?
- Niestety tak, ponosimy ogromne straty przy każdym starciu- odparł mu Noris
- Idziemy - powiedział ze smutkiem Gorino
Karawana ruszyła
szli już jakiś czas przez głęboką puszcze Gorino wogle sie nie odzywał tylko rozmyślał.
nagel obudził sie z letargu rozejżał i dał znak aby wszyscy się zatrymali, podbiegł do niego Noris i spytał
- Co się stało ?
na to mu odparł ze spokojem Gorino
-Nic, tu nas tak prętko orkowie nie znajdą rozbic obóz i zacząc budowe palisady
Noris odszedł aby wszystko nadzorować, tym czasem Gorino położył sie na trawię i patrzył sie w czerwone niebo aż zasnoł.
przysnił mu sie dziwny sen widział dwie armie jedna była złożona z ludzi w pieknych zbrojach i doskonałuch mieczach a nie
drewnach tarczach toporach z kamienia i skużanych zbrojach niskiej jakości stali oni na zielonej trawie pod błękitnym niebem.
Natomiast druga armia składała sie z orków demonów i innych plugastw obie armie dzieliło wielkie morze po którym stąpali
ludzie w niebieskich sztach wyglądali na magów ale nie widział ngdy takiego zakonu znał tylko magów ognia któzy nawiedzali
wioski żeby wcielac do armi ich mieszkanców i wysyłac do piekieł do walki z armiami beliara.
- Goriono ! Gorino! - usłyszał jak by znajomy głos.
Nagle zobaczył nad sobą Norisa
- Troche ci sie przysneło, pozwoliłem sobie przenieśc cię do namiotu
- Ile spałem ???- zapytał zdezorientowany
- O lepiej nie mówić zdazyliśmy skończyć palisade- powiedział półżartem Noris- apropo, znalezlismy jakieś metalowe ostrze i doszlismy do wniosku że ty je powinieneś nosić - to powiedziawszy wyciagnoł troche pordzewiały miecz i dał go generałowi, miecz nie był taki piekny jak te w jego śnie ale nareszcie mógł po wielu latach dotknąć broni z metalu.
hehe cięszko szukac błedów jak sie ma dysortografie ale postaram sie prosze bądźcie obiektywni to moje pierwsze opowiadanie.
Myrtana pogrążona w wiecznej wojnie Innosa z Beliarem czasem wygrywa jedna ze stron ale druga zaraz dokonuje odwetu i tak już od kilku wieków
ludzie są zabijani torturowani niewoleni wszędzie latają smoki orkowie napadaja na ostatnie ludzkie wioski a jezeli orkowie zostają wyparci
to przybywają wysłanicy Innosa aby zrekrutowac siłą wojowników któży są wysyłani do piekieł na pewną śmierć
Historia zaczyna się w jednej z wiosek broniącej sie przed orkami
-Generale Generale!- krzyczy Noris wbiegając do namiotu.
- Melduj Kapralu Noris- Powiedział spokojne barczysty męrzczyzna Imieniem Gorino wstając z fotela.
-Panie Generale orkowie zostali zmuszeni do ucieczki, ale to był tylko zwiad.
- A więc już wiedzą gdzie jesteśmy-powiedział siadając ponownie na fotelu- Daj rozkaz niech wszyscy złożą namioty i czekają na mnie przy bramie palisdy.
-Tak jest sir!
Gorino podparł głowę ręką i patrząc na wiszący w kącie obraz powiedział se w myslach "Kiedy to sie skończy Ojcze kiedy nie bedziemy musieli uciekać"
zamyslenie przerwał mu Noris wchodzący do namiotu.
-Panie generale mieszkańcy gotowi do drogi - mówił głośno Noris
-Norisie nie musisz mnie tytuować generałem byłem kiedy istniała jeszcze regularna armia - zwrucił sie do Norisa z usmieszkiem - Mów mi Gorino.
-Jak pan sobie życzy - powiedział Noris z jeszcze głupszym uśmiechem
- No dobra ruszamy- powiedziawszy to obaj wyszli z namiotu i poszli pod bramę palisady.
Gorino popatrzał na mieszknców
- Tylko tyle ich zostało?
- Niestety tak, ponosimy ogromne straty przy każdym starciu- odparł mu Noris
- Idziemy - powiedział ze smutkiem Gorino
Karawana ruszyła
szli już jakiś czas przez głęboką puszcze Gorino wogle sie nie odzywał tylko rozmyślał.
nagel obudził sie z letargu rozejżał i dał znak aby wszyscy się zatrymali, podbiegł do niego Noris i spytał
- Co się stało ?
na to mu odparł ze spokojem Gorino
-Nic, tu nas tak prętko orkowie nie znajdą rozbic obóz i zacząc budowe palisady
Noris odszedł aby wszystko nadzorować, tym czasem Gorino położył sie na trawię i patrzył sie w czerwone niebo aż zasnoł.
przysnił mu sie dziwny sen widział dwie armie jedna była złożona z ludzi w pieknych zbrojach i doskonałuch mieczach a nie
drewnach tarczach toporach z kamienia i skużanych zbrojach niskiej jakości stali oni na zielonej trawie pod błękitnym niebem.
Natomiast druga armia składała sie z orków demonów i innych plugastw obie armie dzieliło wielkie morze po którym stąpali
ludzie w niebieskich sztach wyglądali na magów ale nie widział ngdy takiego zakonu znał tylko magów ognia któzy nawiedzali
wioski żeby wcielac do armi ich mieszkanców i wysyłac do piekieł do walki z armiami beliara.
- Goriono ! Gorino! - usłyszał jak by znajomy głos.
Nagle zobaczył nad sobą Norisa
- Troche ci sie przysneło, pozwoliłem sobie przenieśc cię do namiotu
- Ile spałem ???- zapytał zdezorientowany
- O lepiej nie mówić zdazyliśmy skończyć palisade- powiedział półżartem Noris- apropo, znalezlismy jakieś metalowe ostrze i doszlismy do wniosku że ty je powinieneś nosić - to powiedziawszy wyciagnoł troche pordzewiały miecz i dał go generałowi, miecz nie był taki piekny jak te w jego śnie ale nareszcie mógł po wielu latach dotknąć broni z metalu.
hehe cięszko szukac błedów jak sie ma dysortografie ale postaram sie prosze bądźcie obiektywni to moje pierwsze opowiadanie.