A
Anonymous
Guest
Rozległa równina,noc.W oddali las. Mgła jak kotara mydli mi oczy. Stoje, serce bije jak szalone, dusza też.Sierp księżyca dodaje mi odwagi.Drogowskaz światła, czy odbijająca światło satelita? Dostrzegam gwiazdozbiór, wspomnienia, już ich nie pamiętam, błądze w przestrzeni, lecz nagle deszcz mnie otrzeźwia. Idę, trawa szeleści. Las Rhovanionu zaszumiał, przywitał, pyta mnie o imię? Ogromna puszcza pyta mnie o imie?, czy ja zwariowałem? Mgła ustała. Po deszczu ani śladu. Biorę pochodnię i wchodzę z nadzieją ze wyjdę. Oglądam się za siebie, nie ma nic. Widze białego jednorożca, wskazuje mi drogę? Podążam, pot mi się leje, czy to może deszcz.?
Nie czuje nic, próżnia, jeszcze raz, cóż to? miało być tak pięknie, gdzie moja chatka, mleko na śniadanie? po co mi skarby, już nie wróce.........
mam jedynie wspamnienia.
Nie czuje nic, próżnia, jeszcze raz, cóż to? miało być tak pięknie, gdzie moja chatka, mleko na śniadanie? po co mi skarby, już nie wróce.........
mam jedynie wspamnienia.