SO: Strażnik. Dlaczego? Stronię od magii a bycie strażnikiem daje mi duże pole manewru w innych dziedzinach. Raz w konwoju dóbr zza bariery uczestniczyłem. Dwie ładne kobitki nam zrzucili, ale przed wyruszeniem magnaci zabronili ich tknąć. Bo w przeciwnym razie nam jajca by pourywali. Myślałem by z dwoma innymi strażnikami wziąć je pod swoje skrzydła i ukryć się w opuszczonej chatce myśliwskiej.
NO: Najemnik. Why? For money. Raz kazali nam zaatakować dostawę rudy ze starej kopalni. Lee powiedział, że jak zdobędziemy rudę to my ją wymienimy na surowce. Toteż zebrała się nas kupa i ruszyliśmy na konwój. Wszystko byłoby pięknie, wiadomo, że strażnicy to laleczki co to jednoręcznymi sieczą. Ale nie spodziewaliśmy się aż takiej ochrony, jakiś skazaniec - z gęby go znałem, bo był w nowym obozie kilka razy - ochraniał ten konwój. Dodatkowo miał magiczny miecz. Do Beliara z taką magią. Nie dość, że jednego z naszych sieknął to go jeszcze piorun sieknął ino się słup popiołu ostał. I nic nie zarobiliśmy
OB: Strażnik Świątynny: A bo ziółka darmowo dają, to czemu nie.