Oto kawałek mojego opowiadania o przeszłości Bezimiennego. Jeśli będziecie je uważać za kompletną klapę, to nie piszę dalej. Jeśli moderatorom się nie spodoba, to proszę o nie zamykanie go tymczasem, bo chcę wiedzieć, co inni o tym myślą.
- Tak! – krzyknął – mam kolejnego syna!
Spojrzał na swoją żonę. Ledwo oddychała.
- Jak mu damy na imię? – spytał.
- Nie mogłam się zdecydować. – odparła.
I skonała.
W Myrthanie panowała tradycja, że tylko matka może nadać dziecku imię. Tak więc ojciec wychowywał chłopca jako Bezimiennego. Bezimienny wcześnie zaczął sobie radzić sam. Podkradał jedzenie ze straganów i ciągle znajdował coś na peryferiach miasta i to sprzedawał.
Pewnego dnia, gdy Bezimienny miał 5 lat, ojciec syn wracali z podróży na wschód. Wcześnie rozbili obóz i poszli spać. Chłopca obudził krzyk. Ojca nie było w obozie. Chłopak rozejrzał się. Z północy dobiegały go dogłosy walki. Ostrożnie zaczął skradać się w tamtym kierunku. Minął drzewo z wbitą w pień strzałą i odciętym konarem. Na pniu widniały wyraźne ślady nietrafionych ciosów mieczem. Usłyszał kolejny krzyk, tym razem słabszy i jakby bardziej odległy. Do jego uszu dotarł szczęk stali....
cdn. nastąpi w opowiadaniu, jeśli nie powiecie, że jest żałosne.
Wiem, że jak na razie krótkie, ale to tylko 1,5 stron A5 z 10, a jeszcze dużo do napisania.
- Tak! – krzyknął – mam kolejnego syna!
Spojrzał na swoją żonę. Ledwo oddychała.
- Jak mu damy na imię? – spytał.
- Nie mogłam się zdecydować. – odparła.
I skonała.
W Myrthanie panowała tradycja, że tylko matka może nadać dziecku imię. Tak więc ojciec wychowywał chłopca jako Bezimiennego. Bezimienny wcześnie zaczął sobie radzić sam. Podkradał jedzenie ze straganów i ciągle znajdował coś na peryferiach miasta i to sprzedawał.
Pewnego dnia, gdy Bezimienny miał 5 lat, ojciec syn wracali z podróży na wschód. Wcześnie rozbili obóz i poszli spać. Chłopca obudził krzyk. Ojca nie było w obozie. Chłopak rozejrzał się. Z północy dobiegały go dogłosy walki. Ostrożnie zaczął skradać się w tamtym kierunku. Minął drzewo z wbitą w pień strzałą i odciętym konarem. Na pniu widniały wyraźne ślady nietrafionych ciosów mieczem. Usłyszał kolejny krzyk, tym razem słabszy i jakby bardziej odległy. Do jego uszu dotarł szczęk stali....
cdn. nastąpi w opowiadaniu, jeśli nie powiecie, że jest żałosne.
Wiem, że jak na razie krótkie, ale to tylko 1,5 stron A5 z 10, a jeszcze dużo do napisania.