Ja bardzo lubie imperezki. Bywam na nich żadko z dwóch powodów:
1. Mało ludzi je organizuje...bo komu chce sie potem sprzątać cały syf po imprezie? Wszędzie rozrzucone jedzenie, rozlany alkohol i wydzieliny z organizmów imprezujących (czyt. żygi ;])
2. Brak czasu. Jestem w pierwszej klasie LO...troche trzeba zakówać (choć ja to robie raczej rzadko), lekcje kończe późno (w pon i wtorki o 17 jestem w domu). Cóż...czekam na wakacje :].
Gothi:
ja jestem abstynentem z wyboru [miałem niejedną okazję do napicia się i zawsze odmawiałem] nie jestem godny zaufania [a bynajmniej nigdy nie nakablowałem widząc taką sytuację] i jestem na "marginesie". To jest chore =/
hmm...pierwszy kontakt z alkoholem miałem dopiero rok temu, czyli miałem 16 lat. Moi kumple już dawno próbo
wali bądź pili regularnie piwo, czy wódke.
Kolegow i koleżanek miałem zawsze sporo. I choć bylem abstynentem nie byłem nigdy na zadnym "marginesie". Chodziłem na palarnie z qmplami, ale papierowsów nie paliłem (dotrzymywałem tylko towarzystwa). Pare razy sprobowałem...ale to tylko mały epizod.
Teraz w mojej klasie z 6 chłopakow tylko 2 pija alkohol (ja i mój kolega). Dziewczyn mamy 28 z tego 18 pija sobie "małe co-nie-co". To właśnie z koleżankami zwykle do knajp chodze. Na qmpli liczyć nie moge.
Co do knajp...nie chodze tam sie schlać jak świnia tylko kulturalnie wypić jednego browarka.
Za rok wybije mi 18-stka. Wtedy już nie bede musiał kryć sie przed matka ani ojcem. Legalnie bede chodził na homing (imprezy domowe).