Kiedy na myśl przychodzi mi nazwa Grand Theft Auto na mojej twarzy maluje się szczery uśmiech. Seria po przez swoja innowację na zawsze zapisała się na kartkach historii elektronicznej rozrywki. W moich słowach nie ma ani krzty przesady, bo panowie ze studia Rockstar za każdym razem fundują nam wyrafinowaną zabawę w wirtualnym świecie. GTA IV w wersji na konsole swoją premierę miało kilka miesięcy temu, jednak wtedy nie posiadałem jeszcze sprzętu nowej generacji, więc musiałem się obejść smakiem. Pochlebne opinie w branży i oznaki podniecenia u graczy dały mi do zrozumienia, że produkt jest czymś wyjątkowym. W momencie kiedy na początku grudnia miała miejsce premiera produktu w wersji na komputery osobiste obiecałem sobie, że będę miał tą grę. Kilka dni później w moim napędzie wylądowało Grand Theft Auto IV , które w mojej opinii pobiło wszystkie dotychczasowe produkcje. Nie ma i pewnie długo nie będzie gry równie wybitnej jak omawiany produkt, jednak zacznijmy od początku...
Przed rozpoczęciem zabawy miałem pewne obawy co do tytułu. Wielokrotnie zdarzało się, że gry nagłaśniane medialnie okazywały się totalna klapą. Budżet aplikacji to ponad 100 milionów dolarów! Magiczne pieniądze, utalentowani programiści i duża reklama medialna - gra musiała osiągnąć sukces.
Niko Bellic to jedna z najlepszych postaci w historii gier wideo, programiści po raz pierwszy oddali w nasze ręce bohatera, który jest tak na prawdę zwyczajnym człowiekiem. Niko to emigrant z europy, który ląduje w Liberty City - mieście marzeń, nieskończonych możliwości. Nasz bohater wyglądem nie przypomina żadnego umięśnionego herosa, ani też postaci o specjalnych zdolnościach. Bellic to nietuzinkowa postać o wielkiej charyzmie, który wyglądem przypomina nam recydywistę z więziennego spacerniaka. Chudy, wysoki z dwudniowym zarostem, o wyłupiastych oczach, zgolony na jeżyka emigrant z Serbii marzący o wielkich pieniądzach. Postać przypomina mi trochę naszych rodaków, którzy emigrują na zachód za lepszym życiem. Niektórym się udaje, inni wracają z niczym. Niko mimo swojego wyglądu budzi zaufanie, jest postacia godną zaufania. Kiedy sterujemy nim w grze wczuwamy się w jego historię, stajemy się Bellickiem.
Roman Bellic to otyły hazardzista o skłonności do kłamstw, towarzyszy nam przez cała nasza przygodę i niejednokrotnie musimy ratować mu skórę. Tak naprawdę to właśnie on wprowadza nas w tajniki życia w rozległej metropolii. Kuzyn jest postacią barwną i przebojową. Prócz Romana, na naszej drodze napotkamy wiele równie barwnych postaci co nasz główny bohater.
Grand Theft Auto nigdy dotąd nie uraczyło nas tak unikatową postacią. CJ był prostym chłopakiem z getta stylizowanym na wszechobecną kulturę hip-hopową. Tomi z Vice City to chłopak z ferajny, który chce zabawić się w gangstera. Niestety historia omawianych gości była liniowa, ich życie strasznie przewidywalne i człowiek nie utożsamiał się z nimi.
Fabuła GTA IV to istny majstersztyk! Nigdy, ale to nigdy nie spotkałem się z grą, która tak mocno wciąga. Przemyślana jest od początku do końca, a rozwój kolejnych wydarzeń ukazuje nam skrywane tajemnice z życia bohatera. Niko Bellic to weteran wojenny pochodzący z Serbii, który trafia do Ameryki po listach, które otrzymał od swojego kuzyna, Romana. Roman opisywał w nich Amerykański sen, o bogactwie, kobietach i luksusowych samochodach. Czar pryska kiedy Niko schodzi na stały ląd, wita go kuzyn i zawozi do swojego królestwa. Tak naprawdę to nie jest ani bogaty, ani nie ma ekskluzywnych samochodów. Posiada tylko małą firmę taksówkarską, która znajduje się na skraju bankructwa. My trafiamy do obskurnego mieszkania, jeden pokój z aneksem kuchennym, łóżko, budzik. Kilka dolarów w kieszeni na długo nie starczy i trzeba szybko rozejrzeć się za jakaś pracą. Roman przeprowadza brudne interesy i gość o umiejętnościach Niko na pewno się przyda. Kuzyn staje się naszym pierwszym zleceniodawcą i wraz z rozwojem sytuacji wprowadza nas w przestępczy świat Liberty. Tak w skrócie prezentuje się wątek fabularny aplikacji. Jednak uwierzcie mi na słowo, program oferuje nam bardzo wiele! Główna postać nie raz stanie na życiowym zakręcie, a każde podejmowane przez nas decyzję będą miały wpływ na rozwój sytuacji. Fabuła może konkurować z najlepszymi scenariuszami, gdyż gracz im więcej gra tym więcej chce grać. Produkt po prostu wciąga swoim realizmem. Autorzy ogromny nacisk położyli na opowiadaną nam historię, gra naszpikowana jest przerywnikami filmowymi, które opowiadają nam historię emigranta
Podczas wykonywania poszczególnych zadań, gracz najpierw musi przebrnąć przez labirynt poszczególnych ulic, aby dotrzeć do celu, zaznaczonego na mapie miasta. Trasę możemy przebyć pieszo, metrem, taksówką, lub samochodem. Środków lokomocji jest naprawdę sporo, więc mamy w czym wybierać. Zadania jakie przyjdzie nam wykonywać są przemyślana i strasznie rozbudowane. Początkowe niuanse mogą trochę nużyć, gdyż jesteśmy traktowani jak zwykły chłopiec na posyłki, jednak po kilku godzinach gry stajemy się kimś kogo należy szanować. A wtedy zabawa staje się wyrafinowana. Poszczególne misje różnią się od poprzednich głownie rozmachem i pomysłowością programistów. Kradniemy samochody, zabijamy, uciekamy, wszystkie elementy z kryminalnych filmów akcji zostały zawarte w grze komputerowej. Nie mamy czasu na odpoczynek, Niko ciągle jest w akcji, i to w jakiej akcji!
Grand Theft Auto IV to jednak nie tylko znakomita fabuła i barwne postacie, ale i magiczne miasto Liberty City. Rockstar dzięki nowym technologiom stworzył nam trójwymiarowe miasto wzorowane na Nowy Jork, który jak wiemy nie zawsze jest spokojnym miastem. Metropolia, którą przyjdzie nam zwiedzać to olbrzymie i zróżnicowane siedlisko ludzi, w którym ciągle coś się dzieje. My jesteśmy skazani na dzielnicę Broker w której rozpoczynamy rozgrywkę. Ulica Hove Beach, pełna emigrantów z Europy wschodniej to nasz nowy dom i niestety nie zamienimy go na nic innego, bo władze miasta obawiają się ataków terrorystycznych. Stąd pomysł o umiejscowieniu wszystkich emigrantów w jednym miejscu. Liberty City jest niezwykle rozbudowane i zróżnicowane. Znajdziemy w nim drapacze chmur i gąszcz ulic, ale także i spokojne osiedla o jednorodzinnych domkach, gdzie ruch jest skromny. Kiedy zechcemy się odprężyć możemy się udać nad morze, usiąść na ławce i podziwiać fale. Liberty to miasto niekończących się możliwości, w nim nie jest nudno i z pewnością nigdy nie będzie. W dzielnicy Algonquin znajdują się potężne drapacze chmur i Statua Radości (tak, ta Statua Wolności). W Bohan kręci się wiele prostytutek i handlarzy narkotyków, stojących w ciemnych zaułkach. Każda dzielnica jest skonstruowana w sposób przemyślany i zróżnicowany. Mijając kolejne ulice towarzyszy nam przyjemny element odkrywania, gdyż każdy skrawek miasta oferuje nam co innego. Miasto jest ogromne, zróżnicowane, i przepięknie wykonane. Niejednokrotnie przystawałem i podziwiałem osiągnięcia budowlane grafików. A frapsem zrobiłem ponad 200 ciekawych ujęć, które zapierają dech w piersiach. Obojętnie czego bym nie powiedział na temat lokacji to i tak nie jestem w stanie oddać tego czym urzeka nas miasto. To wszystko trzeba zobaczyć na własne oczy. Rockstar zadbał o każde detale wykazują się przy tym ogromnym pietyzmem.
Czwarta odsłona GTA różni się wieloma aspektami w stosunku do części poprzednich. Na pochwałę zasługuje cały system sztucznej inteligencji. Miasto żyje własnym życiem, mieszkańcy robią rożne rzeczy. jedni chodzą na zakupy, inni kradną samochody, kolejni natomiast stoją bez większego celu na ulicy. Ciasne chodniki są kolebką życia, znajdziemy na nich emigrantów, biznesmenów, prostytutki, dilerów, oraz wiele innych zróżnicowanych postaci. Kiedy zaczepimy przechodnia i damy mu w pysk, ten nosi się z zamiarem oddania nam, inni mieszkańcy stoją z boku krzycząc na nas, lub próbują pomóc poszkodowanemu. Ciekawie prezentują się algorytmy odpowiedzialne za policję. Kiedy zrobimy jakieś wykroczenie i zostanie zwołana na nas nagonka, to uciec jest. Ucieczka na piechotę jest strasznie trudna, bo policja biegnie w równym tempie za nami i ciężko ich zgubić. Kiedy zdobędziemy samochód i pozbędziemy się ogona, to połowa sukcesu ponieważ musimy jeszcze wyjechać po za radar poszukiwań. Kiedy ta czynność się nam uda to jesteśmy wolni i przestępstwo uszło nam na sucho. Niestety kiedy przytrafi nam się wersja mniej optymistyczna i zostaniemy złapani przez gliny to trafiamy na komisariat. Kiedy giniemy, ekwipunek zostaje przy nas, niestety kiedy złapią nas mundurowi tracimy wszystko. Cała ucieczka przed policjantami jest strasznie ekscytująca i czasochłonna, można by zaryzykować stwierdzeniem, że uciekanie jest równie ekscytujące jak cała gra.
Przemodelowany został także cały system walki. Niko jako były żołnierz jest biegły w walce wręcz, potrafi wykonać ciekawą kombinacje ciosów pięścią, potrafi też oponenta potraktować z dyńki, a na koniec skopie. Jednak walka w ręcz to tylko kropla w morzu. Walka na noże jest bardzo efektowna jak i ryzykowna. Kij bejsbolowy to znakomity środek perswazji. A prócz tego otrzymaliśmy szereg broni palnej. Małe pistolety, karabiny, granaty, koktajle Mołotowa i wiele, wiele więcej. Broni jest pod dostatkiem jeśli tylko mamy na nią dolary, lub przejmiemy ją od naszego wroga po wygranym starciu. Walka, niszczenie samochodów i ucieczka przed policjantami tym żyje każdy przestępca i niestety Amerykański sen o lepszym życiu tak wygląda dla naszego bohatera. Do gustu przypadło mi zastosowanie systemu chowania się za obiektami znanego nam choćby z Gears of War. Niko może kucać za skrzynkami, chować się za murem i wystawiać tylko giwerę, możliwości chowania się jest naprawdę wiele.
Musze wspomnieć, że zawiodłem się na modelu jazdy. Ja wiem, że GTA nigdy nie słyneło z poprawnego prowadzenia się wozu, ale miałem osobistą nadzieje, że w GTA 4 się to zmieni. Niestety prowadzenie pojazdów jest strasznie niekomfortowe. Samochód jadący szybko nie jest wstanie zmieścić się w prostu zakręt, powodem tańczenia wozem jest zbyt miękkie zawieszenie, które zdaje się pływać. Inaczej prowadzi się wozy sportowe, ciężarówki, czy zwykłe sedany, ale efekt jest ten sam. Trzeba przed zakrętami jechać bardzo wolno, bo nie wyrobimy a hamulec ręczny tylko wprowadzi nas w "zarzucenie". Przyjemniej prowadzi się motocykle, czy nawet motorówki
. Kuleje także system zniszczeń pojazdów. Kolizja z latarnią i późniejsze przyjęcie jej na dach powoduje tylko pękniecie reflektora i lekki w gniot. Ba nawet wyskok z mostu wprost na autostradę nie jest dla nas straszny. Zniszczenia są minimalne, a wóz można dalej prowadzić.
W grze bardzo ważne są nasze decyzje o czym wspomniałem już na początku. Musimy dbać o naszych przyjaciół i naszą miłość. Trzeba dzwonić umawiać się na spotkania i pamiętać, że komuś na nas zależy. Podobnie ma się moment kiedy w zadaniach musimy wybrać jak postąpimy. Możemy decydować o czyimś życiu, zdrowiu i ma to niebagatelny wpływ na dalszy rozwój akcji. Miło jest od czasu do czasu zadzwonić do koleżanki i iść z nią na kręgle, lub z Romanem na lotki miłe możliwości rozluźnienia skołatanych nerwów.
Wspomniałem o lotkach i kręglach nie bez powodu! Otóż Grand theft Auto 4 posiada wiele mini gierek. Przy okazji wypadów w miasto możemy się odprężyć. Mini gierki są strasznie dopracowane i odwzorowują w sposób charakterystyczny daną rozrywkę.
Niko Bellic w Liberty City może robić wszystko, na co tylko ma ochotę. Kiedy mamy mało życia, lub po prostu chcemy coś zjeść idziemy do restauracji, do miasta trafiamy ubrani w wynoszone dresy i brzydką kurtkę, jednak im więcej zadań robimy tym lepsze sklepy stoją dla nas otworem. Możemy ubierać się w jeansy, garnitury, lub ulubione dresy. Asortyment jest spory więc mamy w czym wybierać. Prezencja wpływa w dużym stopniu na kontakty z innymi ludzmi. Jeśli nam się nudzi możemy sobie śmignąć na prostytutki, by się odprężyć, lub wpaść do klubu ze striptizem by popatrzyć na wyginające się panienki, które są
bardzo ładnie dopracowane!
Naszym nieodłącznym gadżetem jest telefon komórkowy. Odbieramy rozmowy z klientami i przyjaciółmi, dostajemy smsy, dzwonimy gdzie chcemy. Nasze swoiste centrum dowodzenia skryte w małym przenośnym urządzeniu. Zdradzę wam jedna misję. Kiedy musimy zlikwidować jednego kolesia, będąc na dachu nie widzimy całego pokoju gdzie znajduje się ofiara, ale mamy widok na jego telefon. Wybieramy numer z komórki, klient podchodzi do słuchawki i bang, nie ma go na świecie. Motyw ciekawy i znakomite wykorzystanie telefonu jako wabika.
Muszę wspomnieć o fakcie, że gra jest strasznie brutalna. Aplikacja zawiera przemoc, erotykę, narkotyki i wulgaryzmy. Nie jest to jednak tępa rzeź w stylu Manhunt'a. Każda egzekucja wykonana przez Serba ma swoje uzasadnienie, a przy okazji oglądania filmiku scenarzyści nie oszczędzili nam szczegółów. Widzimy lufę przy skroni, zasłanianie twarzy, rozpacz i moment strzału kiedy kula robi ogromną dziurę w głowie człowieka. Świat, w którym przyszło nam toczyć zabawę jest brutalny i żeby przeżyć my tez musimy być brutalni, choć często nie mamy na to żadnego wpływu.
Grę napędza silnik Rage i robi to w sposób fenomenalny. Mamy ogromne, realistyczne miasto o zróżnicowanej infrastrukturze. Każdy budynek rożni się od poprzedniego, mamy mosty i kapitalne morze. Nawet asfalt nie jest jednakowy! Ot w niektórych miejscach jest połatany, widać dziury i pęknięcia. Silnik jest bardzo wydajny i generuje świetne efekty wizualne. Wschody i zachody słońca, zachmurzone niebo i opady atmosferyczne są strasznie realistyczne. Do tego wszystkiego zieleń, krzewy, i drzewa. Wszystko zachowuje się naturalnie i strasznie efektownie. Przy obcowaniu z GTA IV słowo next-gen nabiera prawdziwego znaczenia, to co wyprawia się na ekranie naszego monitora na długo zapada w pamięć. Zachwyca także wygląd samochodów, gdyż mimo braku licencji bez trudu można rozpoznać takie fury jak SUV, Mercedes GL450, jest także i Hummer.
Na osoby akapit zasługuje cała animacja postaci. Niko Bellic porusza się strasznie naturalnie, biega, skacze, zasłania się przed ciosami. Jednak kiedy oglądamy przerywniki filmowe aplikacja pokazuje pazurki. Mimika twarzy, gesty rękoma, grymasy, czy wrzaski są jeszcze bardziej dopracowane. Mowa ciała jest kapitalna, jeszcze nie spotkałem się z aplikacją, w której postacie poruszały by się z taką realistką. W nowym GTA postacie żyją!
Po raz pierwszy w serii zaimplementowano moduł dla wielu graczy. Po sieciowym Liberty City może poruszać się, aż szesnastu graczu na raz. Co ciekawe, aby uruchomić tryb sieciowy wystarczy wybrać opcję w telefonie dostępnym w grze. Kiedy przejdziemy tryb dla jednego gracza możemy rzucić się w wir walki multiplayer, a jest w czym wybierać. Oprócz klasycznego trybu Team DeathMatch mamy możliwość wcielić się w złodzieja samochodów. W trybie Cops&Crooks zmagają się dwie drużyny - policjantów i złodziei policja musi. Jeśli mamy ochotę to możemy pojeździć w wyścigach. W Team Mafiya Work wykonujemy zadania zlecane nam przez mafię. Wybór jest spory i na pewno przedłuży to żywotność aplikacji!
Muszę ponarzekać na Polskie wydanie gry. Cenega Polska nie pokusiła się o spolszczenie aplikacji, więc gra jest w wersji angielskiej co może być barykadą dla ludzi nie znających zbytnio tego języka, bo ominie ich wiele znaczących faktów z życia Niko. Dodatkowo gra wymaga rejestracji w usłudze Windows Live, która w Polsce jest niedostępna i przy rejestracji musimy skłamać z danymi. Prócz tego trzeba instalować Rockstr Social Club, na koniec musimy aktywować swoja kopię gry onilne.
Grand Theft Auto IV to gra wielka! Gracza wgniata w fotel a 30 godzin emocjonującej rozgrywki odrywa nas od realnego świata. Przygody Niko Bellicka to fantastyczna przygoda i opowieść o niespełnionym amerykańskim śnie. Nigdy dotąd nie spotkałem się z tak szczegółowa grą. Fabuła to istny majstersztyk przemyślany od początku do końca, a gracz przeżywa każde wydarzenie tak jakby faktycznie brał w nich udział. Osadzenie w głównej roli emigranta z Bałkanów było ryzykowne, ale powiem, że nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. GTA IV miażdży wszystkie inne aplikacje i jest najlepsza grą ostatnich lat. Aplikacja pokazała jakimi drogami powinny podążać inne gry by dążyć do ideału. GTA 4 wdrapał się na panteon sławy i pewnie długo tam zabawi. Obok przygód Niko nie można przejść obojętnie, a wrażenia jakie dostarcza gra są nie do opisania. Produkt posiada małe wady, o których nawet nie warto wspominać, bo aplikacja swoją wielkością miażdży i bez wątpienia zasługuje na tytuł najlepszej aplikacji tej dekady! Gorąco polecam.
Moja recenzja GTA 4 w wersji PC jakby kotoś miał ochotę poczytać