rozdział pierwszyoczątek
2 lata po pokonaniu smoka ożywieńca
W gospodzie pod "Martwą Harpią" rozmawiało dwóch mężczyzn odzianych w czarne płaszcze.Nagle weszła kobieta w czarnej zbroi.Spojrzała na mężczyzn wyciągneła miecz i zaatakowała ich.Mężczyźni natychmiast zareagowali jeden złapał kobiete za ręke a drugi za noge.Szybko związali ją sznuremi wyszli na zewnątrz wśród zdziwionych ludzi.Obydwaj ściągneli kaptury.Jeden był wysoki w wieku mniej wiecej 22 lata z długimi włosami i bródką.Natomiast drugi był łysy z dziwnymi znakami na twarzy.
Łysy-jestem Kron a to mój przyjaciel Mały Toto.
Toto-Mów kim jesteś i czemu nas zaatakowałaś
Ayla-Nazywam się Ayla zaatakowałam was bochciałam zwrócić waszą uwage
Kron-Było się po prostu przysiąść a nie atakować od razu
Ayla-Nie ważne rozwiąszcie mnie musimy iść do klasztoru Innosa
Toto-dobrze
Rozwiązali ją i wyruszyli do klasztoru gdzie czekały ich złe wieści.
Gdy dotarli zatrzymał ich Nowicjusz
Now-Stać nikomu nie wolno wejść
Ayla-Mam tu list od Lorda Hagena w którym jest jasno napisane że mamy sią zpotkać z Mistrzem Pyrokarem.
Now-Przepraszam skąd mogłem wiedzieć prosze oto klucz wejdżcie Pyrokar znajduje się w kościele
Gdy weszli do środka natychmiast skierowali się naprzód w wstrone największego budynku.Kościoła.
Weszli zobaczyli przed sobą trzech magów
Pyr-Ach nareszcie jesteście
Toto-Po co tu jesteśmy co nie mamy za dużo czasu
Pyr-Dam wam list dzięki któremu zdobędziecie statek paladynów i wyruszycie po oko Innosa a wiem że tylko wy możecie się tam dostać bo podobno jesteście najlepsi
Kron-Dobrze a ile nam zapłacisz za to
Pyr-10 000 sztuk złota myśle że wystarczy
Toto-Napewno wystarczy
Pyr-Weżmiecie ze sobą paru ludzi a dokładniej 22.Wyruszą z wami napewno Ayla i mój uczeń mag Milten.Weźcie tą rune teleportujecie się dzięki niej do klasztoru Adanosa z tamtąd też paru wyruszy i tam będzie czekać Milten.
Wzieli rune i teleportowali sie do klasztoru Adanosa.
Sat-Wreszcie jesteście jestem Satras my wyruszam z wami acha już bym zapomniał nie wyruszymy w wtylu ilu wam powiedział Pyrokar troche mniej nas będzie a dokładnie Ja,Ayla,Diego,Gorn,Lester,Milten,Kronos,Vatras,Lee,Angar oraz kapitan Torlof razem nas będzie 13.Wszystko wam wyjaśnie podczas podróży.Teraz teleportujmy się do portu Khorinis.
Teleportowali się i natychmiast pobiegli w strone statku zatrzymali ich
Pal-Stać nikomu nie wolno wchodzić na statek
Sat-Odsuń się mam list polacający dać nam ten statek i masz zameldować o tym Lordowi Hagenowi no już ruszaj się
Paladyn pobiegła a grupa weszła na statek i odpłyneła.
Rozdział drugiodróż
Na statku Saturas zaczął tłumaczyć wszystko Małemu Totowi i Kronowi.
Sat-Otóż 2 lata temu na dworze Irdorath zginął wybraniec Innos Bezimienny który miał ze sobą potężny amulet oko Innosa.Legenda mówi że zrobił go sam Innos swym boskim młotem a następnie tknął kawałek swej mocy i tylko wybraniec mógł go nosić.Musimy go odzyskać
Toto-A jak zginął bezimienny
Sat-No cóż gdy pokonał smoka ożywieńca wszystko zaczelo sie walic i zaczal uciekac ale niestety nie zdazyl.W ten sposób zginął.A my odpłyneliśmy.Myśleliśmy że zło zostało pokonane ale jednak Xardas
został wybrańcem Beliara i zaczął żądzić armią zła.Nie dawno zaatakował jednego z moich magów Tandera ledwie uciekł.Dlatego postanowiliśmy odzyskać oko i pokonać zło nawet my magowie wody ponieważ równowaga została zachwiana na strone Beliara.To tyle prześpijcie się jutro bedziemy możliwe że bedziemy musieli walczyć.
Toto Kron-Dobranoc
Sat-dobranoc
Poszli spać.Następnego dnia obudzili się wczesnym rankiem i wyszli na pokład.zobaczyli tam Kronosa.Podeszli do niego.
Kron-Opowiedz mi o tym zdarzeniu z tym magiem
Kronos-nie ma czasu już dopływamy obudździe innych
Poszli wszystkich obudzić.Mieli pewne kłopoty z Gornem bo spał jak zabity
Rozdział trzeciwór Irdorath
Gdy dopłyneli zaraz zostali zaatakowani przez paru orków.Gorn szybko się nimi zajął.Zeszli na ląd i weszli do jaskinij.Nikogo ani niczego tam nie zobaczyli tylko wszystko leżało w gruzach.
Lester-Wszystko-tak samo jak w tedy kiedy wypływaliśmy
Sat-Chodźcie tam.Tam było kiedyś wejście do smoka
Poszli w góre nic tam nie było przeszukali wszystko w końcu ostanowili iść do siedziby smoka ożywieńca.Gdy wyszli po schodach zobaczyli wielu jaszczuroczłeków i orków.Jeden ork zaczął coś wrzeszczeć.Natychmiast wszyscy jaszczuroczłekowie i orkowie zaatakowali.Ludzie bronili się dobrze jednak nie mieli szans z 1000 orków i 4000 jaszczurczłeków.Gdy zaczli się wycofywać do statku orkowie i jaszczuroczłekowie wrócili do komnaty soma ożywieńca jednak paru z nich zostało i ruszyło do ataku.
Toto i Kron ruszyli pierwsi do ataku.Niestety Toto zginął ork odciął mu głowe
Kron-NIEEEEEEEEEEEEE
Kron obciął ręke orkowi następnemu głowe ale niestety jaszczuroczłek w bił mu miecz w głowe.
Gorn całkiem nieżle sobie radził ale niestety przegrywali mimo wszystko obie grupy się rozdzieliły i staneły naprzeciw siebie orków było 100.Nagle zza kolumny wyskoczył mag odziany w czerwone szaty arcymaga ognia.Wszyscy widzieli jak wziął i jednym za jednym zamachem żucił czar ognisty deszcz wszystkie orki i jaszczuroludzie zgineli.
Sat-Kim jesteś
Bez-Nie poznajesz mnie to ja Bezimienny.
Gorn-To naprawde ty nie wierze.
Wszyscy którzy znali wcześniej Bezimiennego ucieszyli się bardzo
Sat-Wracajmy do Khorinis
Bez-Jeszcze nie musze coś odebrać czekajcie na statku
Sat-Dobrze
Saturas i reszta grupy wyruszyła do statku a Bezimienny w strone sali wybrańca Beliara.Gdy doszedł podkradł się na drugą strone sali i znalazł swoją wspaniałą zbroje oraz swój magiczny miecz URIZIEL.Szybko zaczął wychodzić założył swoją zbroje dopiero gdy sądził że już jest bezpieczny.Ale nie stety zobaczył go ork.Zanim podniósł miecz z ziemi ork uderzył go pięścią tak że odleciał z pół metra.Bezimienny wstał podszedł do orka i kopnął go w to dzieki czemu jest panem a nie panią.Wziął swój mieczi obciął orkowi głowę.Pobiegł w strone statku.
Gdy dobiegł do statku Torlof go nie poznał dopiero po pewnym czasie go rozpoznał.Wypływali do khorinis
Cz.4 Podróż powrotna i spotkanie
Saturas gdy zobaczył że Bezimienny jest na statku natychmiast pobiegł w jego strone.
Sat-Nareszcie jesteś co to za zbroja wydaje się znajoma ale...
Diego-Nie poznajesz to ta w której był jeszcze w kolonij
Lester-To prawda
Bez-jutro wam wszystko opowiem jestem zmęczony
Bezimienny poszedł spać Ayla podbiegła do Saturasa i zapytała
Ayla-Co teraz wracamy uratowaliśmy go co teraz będziecie robić
Sat-My magowie równowagi musimy ją naprawić
Ayla-A zatem co zrobicie
Sat-Wyruszymy z Bezimiennym do klasztoru Innosa i pomożemy mu pokonać zło.A ty co będziesz robić
Ayla-No cóż nie wiem ale jeśli się zgodzicie to chciałabym wyruszyć z wami
Sat-Po co przecież możesz żyć bezpiecznie Pyrokar ci zapłaci
Ayla-Chodzi o Bezimiennego.Zależy mi na nim
Sat-Rozumiem...
Ayla-Ale nic mu nie mów sama mu powiem w odpowiednim czasie
Sat-Jeśli będziecie razem bedziecie naprawde ładnie wyglądać a tymczasem prześpij się jutro bedziemy w Khorinis
Ayla-Dobrze
Ayla poszła spać a Saturas poszedł porozmawiać z Lee.Gdy doszedł Lee zaczął rozmowe
Lee-Czego chciałeś
Sat-Porozmawiać
Lee-To już wiem o czym
Sat-Co teraz będziesz robił
Lee-Gdy pokonamy zło wyruszę do stolicy
Sat-Rozumiem ide spać
Saturas także poszedł spać.Nastepnego dnia Bezimienny obudził się jako pierwszy.Nie zobaczył nikogo na statku po za Torlofem więc podszedł do niego.
Tor-Witaj miło cie widzieć
Bez-Ciebie też nie spałeś całą noc
Tor-Tak no bo kto by pilnował czy nie zboczymy z kursu.
Bez-No tak racja niechce ci się spać
Tor-A jak myślisz chce mi się i to jak cholera
Bez-No tak racja widziałeś tą kobiete kto to
Tor-A co
Bez-A nic
Tor-Podoba ci się
Bez-Nie
Tor-Nie zaprzeczaj prawdzie
Bez-No dobra ale skąd wiedziałeś
Tor-no bo tak zapytałeś się o nią tak jakoś dziwnie i widziałem jak na nia patrzysz
Bez-Dobra zmieńmy temat
Tor-Idzie Gorn
Bez-Tak wiem idzie do nas
Przyszedł gGorn Podrapał się między dwoma masywnymi pośladkami puścił bąka i powiedział
Gorn-Wyspaliście się zjadłbym coś
Bez-Nie zmieniłeś się
Gorn-Ide coś zjeść
Bez-Ja też przynieś ci coś Torlof
Tor-Nie dzieki
Bez-Jak chcesz
Gdy doszli do kuchni zobaczyli już pare osób w tym Ayle Angara i Saturasa
Angar-W końcu jesteście
Gorn-Macie coś do jedzenia
Ayla-A co chcesz
Gorn-Coś dużego
Sat-Naprawde dużego.Acha no tak wy się jeszcze nie znacie Bezimienny to jest Ayla Ayla to Bezimienny.
Ayla-miło mi
Bez-Mi też
Sat-No skoro sie już znacie to jeść bom głodny
Bez-Racja
Zasiedli do stołu Bezimienny koło Ayli i Gorna.Zjedli potem poszli na pokład Ayla podeszła do Bezimiennego
Ayla-Porozmawiamy
Bez-O czym
Ayla-No wogule o twoim życiu
Bez-Dobra możemy
Ayla-To mów skąd pochodzisz i wszystko
Bez-No to tak w młodości starciłem rodzine potem posądzono mnie o zabójstwo choć tego nie zrobilem wtrącono mnie do kolonij tam pokonałem Śniącego potem bariera się załamała i ja zostałem przygniecony przez kamieniea potem 3 tygodnie później Xardas mnie wyciągnął wysłał na smoki a potem tutaj ostatni smok zabiłem Xardas wchłonął jego moc a wór się załamał znaczy rozwalił 2 lata później wy mnie uratowaliście.
Takie moje życie
W tym momencie Torlof krzyknął żeby przygotować się do walki miasto płonie.
Cz 5
Starzy przyjaciele
Gdy dopłyneli do miasta zobaczyli paladyna biegnącego w ich strone a za nim 30 orków.Wbiegł na pokład a Gorn już zabijał orki.
Pal-Szybko płyńcie do górniczej doliny
Bez-Dobrze.Torlof kierunek wieża mgieł
Tor-A gdzie to jest
Bez-Górnicza Dolina
Tor-Dobrze
Wypłyneli do Górniczej Doliny.Gdy dopłyneli zobaczyli coś wspaniałego.Królewski statek.Wyszli na brzeg i zobaczyli Lorda Hagena biegnącego w ich strone z paladynami.
Lord H-Nareszcie jesteście.
Bez-Co tu sie dzieje odbiliście Górniczą Doline
Lord H-To ty Bezimienny jak miło cie widzieć
Bez-Dziękuje odpowiedz na pytanie
Lord H-No cóż tydzień po naszym wypłynięciu przybyli do nas bandyci i najemnicy i powiedzieli że czas się wynosić że wyrusza do nas ogromna armia.Postanowiliśmy wynosić się stąd poszliśmy tutaj odbiliśmy Kolonię.
Dzień po tym przybyli do nas bandyci tak zwani szkodnicy i cienie.Na początku nie chcieliśmy żaby zostali ale potem oni walczyli z orkami pomogli nam i od tąd jesteśmy razem.
Bez-Rozumiem
Lord H-A właśnie magowie was wzywają
Bez-Wszyscy żyją
Lord H-Nie magowie z Khorinis nie żyją
Bez-To ja cy magowie
Lord H-Magowie Kręgów magij sam zobaczysz chodź
Poszli to wielkiego budynku
Lord H-Wejdźcie wszyscy
Wszyscy weszli na środku siedział Corristo obok Vatras trzecie miejsce było wolne.
Cor-Witajcie moi drodzy
Bez-Co ty żyjesz
Cor-Tak po drodze tutaj Vatras dziwnym przypadkiem znalazł runę ożywiania ożywił wszystkich magów potem nasze ciała przywrócił do użytku.Saturasie twoje miejsce po mojej prawej stronie.
Saturas zasiadł na krześle rady magów.
Vat-Jutro wyruszamy odbić miasto jest nas teraz więcej ale i tak przygotujcie się
Cz 6 Przygotowania
Zanim Bezimienny wyszedł diego spytał jakim cudem Corristo żyje a on powiedział że Vatras znalazł rune zmartwychwtania którą można użyć tylko raz a potem ożywił magów ognia.Bezimienny i reszta grupy rozdzieliła Bezimienny poszedł coś zjeść a reszta spać gdy doszedł do stołówki zobaczył znajomego cienia Fiska.
Bez-Witaj Fisk co tu robisz
Fisk-Czy my sie znamy
Bez-Nie pamiętasz mnie
Fisk-A to ty ten co kupował u mnie w kolonij
Bez-Tak to ja czym się teraz zajmujesz
Fisk-Dalej tym samym sprzedaje różne towary chcesz coś żywność oręż
Bez-A po ile
Fisk-Tobie za darmo wkońcu jesteśmy starymi kumplami
Bez-To daj chleb piwo i jakieś mięso
Fisk-Czymaj ide sie przygotować przed jutrzejszym dniem
Bezimienny został sam postanowił iść do Lorda Hagena gdy szedł oglądał stary obóz nagle zaczepił go człowiek w czerwonej zbroi,Skorpion
Skor-Cze stary dawno cie nie widziałem
Bez-Witaj ja też cie dawno nie widziałem
Skor-Masz moje pieniądze za kusze
Bez-eeeeeeee
Skor-Rozumiem że nie wiesz co upuszcze ci jak coś dla mnie zrobisz
Bez-Co
Skor-Przynieś mi kusze z lasu ten na drodze do kopalnij
Bez-Dobrze
Bezimienny wyszedł główną bramą i skierował się do lasu gdy wszedł do środka zobaczył od razu kusze Skorpiona w wąwozie na środku lasu wszedł tam wziął kusze i odwrócił się zobaczył maga w czarnej szacie
Mag-Witaj jestem wysłannikiem mego pana Xardasa
Bez-Czego chcesz
Mag-Mój pan mówi że jeśli tutaj zakończycie wojne to się spotkacie na Kontynencie
W tym momencie mag zniknął a Bezimienny wrócił do obozu.Postanowił się przespać.
Cz.7 trening
Gdy Bezimienny wrócił zobaczył mężczyzne odzianego w czerwoną zbroje. Mężczyzna był średniego wzrostu z ciemną karnacją z czarnymi włosami postawionymi do góry.
Ach ty pewnie jesteś Bezimienny-powiedział mężczyzna.
Tak to ja a ty-Bezimienny odpowiedział spoglądając na przybysza.
Jestem Borthard wojownik Adanosa przbyłem rozmawiać z wybrańcem Innosa to chyba ty-Borthard spojrzał poważnie na Bezimiennego.
Tak to ja a czego chce ode mnie wysłannik boga równowagi-Spytał spokojnie Bezimienny.
W tym momencie Wojownik rozejrzał się i powiedział-Nie chce rozmawiać przy świadkach
Dobrze zatem chodżmy do mojej komnaty-Bezimienny rzekł te słowa i ruszył w kierunku swojej sypialni.
Gdy weszli do pokoju Bezimiennego Borthard rozejrzał się po sypialni i powiedział-Zamknij drzwi
Bezimienny zamknął drzwi i powiedział-To co chciałeś mi powiedzieć.
Chciałem cię ostrzec przed czarnymi magami Xardasa-Zagrzmiał swym głosem przybysz.
Xardas-Mruknął Bezimienny.
Tak właśnie on-powiedział te słowa Borthard siadając na łuszku
Powiedz mi coś skąd przybywasz-Bezimienny spojrzał na wojownika siedzącego na łużku.
Przybywam z Myrthany przybywam wam pomóc w wojnie z orkami i uczyć cię wybrańcu innosa-Spojrzał na Bezimiennego
A zatem kiedy zaczynamy-Spytał Bezimienny.
Od razu-Powiedział pełen entuzjazmu wojownik
Bezimienny wraz z Borthardem poszli na arene.Arena zmieniła się była teraz większa i posypana piaskiem
Borthad stanął na jednym końcu areny i powiedział-Zobaczymy co potrafisz.
Bezimienny zaatakował swoim Urizielem zza głowy Borthard obronił i zaatakował z pół obrotu Bezimienny odskoczył ale to był błąd Borthard natychmiast wykorzystał sytuacje i zaatakował nogą Bezimienny padł próbował się podnieść ale czubek miecza Bortharda spoczął przy jego szyj.
No całkiem nieźle-Powiedział wojownik Adanosa pomagając Bezimiennemu wstać.
Bezimienny spojrzał na Bortharda i powiedział-Nie ma nikogo lepszego tutaj ode mnie a jednak w stolicy jest pewnie wielu takich jak ty
Borthard spojrzał na Bezimiennego i mruknął-Nie stolica została podbita król uciekł do naszej kryjówki i kazał magom teleportować mnie tutaj żebym cię uczył walczyć i żebyś był w stanie pokonać demony zła.
Bezimienny wzdychnął i powiedział-Dobrze a zatem do ćwiczeń jutro wojna.
Przez cały dzień Bezimienny trenował koło 6 obydwaj poszli coś zjeść i przespać się przed jutrzejszym dniem.
Cz.8 Wojna o Khorinis
Armia ludzi na czele z Lordem Hagenem,Bezimiennym i Borthadem wyruszyła na wojne z orkami.Każdy posiadał jakiś miecz.Paladyni na przedzie za nimi straż miejska w ciężkich zbrojach straży a za nimi obywatele większość z nich była odziana w lekką zbroje straży.Gdy dotarli na przełęcz zobaczyli orków cała armie było ich przynajmniej dwa razy więcej niż ludzi.Obie armie stały naprzeciw siebię.Bezimienny spojrzał na wzgórze.Stał tam Xardas.Mag powiedział-Ludzie to wojna w wyniku której nie przeżyjecienie pozwole na to.
Gdy Bezimienny usłyszał te słowa zdenerwował się bardzo i ryknął do Xardasa-Zginiesz od miecza który sam rozpoznałeś.
W tym momencie Xardas teleportował się na tyły armij orków tam gdzie stali szamani.
Orkowie zaatakowali.Biegli na armie ludzi.
Lord Hagen wydał rozkaz żeby łucznicy szczelali.Orkowie dobiegli do armij ludzi Bezimienny natychmiast zaatakował zabił pierwszego orka następnego zaatakował z pół obrotu zobaczył jak Borthad walczy z pięcioma orkami pobiegł by mu pomóc.Droge zagrodził mu ork elita Bezimienny odciął mu ręke a potem głowe.Gdy dobiegł do Borthada Borthad zabijał ostatniego orka.Ludzie wygrywali ale orków było cały czas tyle samo.Bezimienny i Borthad zaatakowali grupe orków szybko sobie poradzili z nimi.staneli plecami do siebie nagle pojawił się znikąd troll jaskiniowy.Wybraniec Adanosa i Innosa zaatakowali jednocześnie.Troll machnął łapą w strone Bezimiennego Bezimienny odsunął się a Borthad wskoczył trollowi na głowe.Gdy troll miotał się na wszystkie strony Bezimienny wbił mu miecz w brzuch a Borthad w głowe.Troll padł a Bezimienny ruszył na resztę orków jaka została.Nagle pojawił się przed nim Xardas i powiedział-Teraz zginiesz
Żucił w Bezimiennego kulą ognia Bezimienny odsunął się i pobiegł w strone Xardasa który żucił w niego piorunem Bezimiennego trafiła błyskawica w zbroje nawet się nie zatrzymał.Kopnął Xardasa w brzuch i powiedział-Gdyby nie ta zbroja którą mi podarowałeś już bym nie żył.Wbił miecz magowi w brzuch.Nagle pojawiła się czerwona aura która odepchneła Bezimiennego.Xardas nie żył resztki orków zaczęły uciekać ale ludzie nie pozwalali im uciec zabili wszystkich wkońcu byli wolni.
2 lata po pokonaniu smoka ożywieńca
W gospodzie pod "Martwą Harpią" rozmawiało dwóch mężczyzn odzianych w czarne płaszcze.Nagle weszła kobieta w czarnej zbroi.Spojrzała na mężczyzn wyciągneła miecz i zaatakowała ich.Mężczyźni natychmiast zareagowali jeden złapał kobiete za ręke a drugi za noge.Szybko związali ją sznuremi wyszli na zewnątrz wśród zdziwionych ludzi.Obydwaj ściągneli kaptury.Jeden był wysoki w wieku mniej wiecej 22 lata z długimi włosami i bródką.Natomiast drugi był łysy z dziwnymi znakami na twarzy.
Łysy-jestem Kron a to mój przyjaciel Mały Toto.
Toto-Mów kim jesteś i czemu nas zaatakowałaś
Ayla-Nazywam się Ayla zaatakowałam was bochciałam zwrócić waszą uwage
Kron-Było się po prostu przysiąść a nie atakować od razu
Ayla-Nie ważne rozwiąszcie mnie musimy iść do klasztoru Innosa
Toto-dobrze
Rozwiązali ją i wyruszyli do klasztoru gdzie czekały ich złe wieści.
Gdy dotarli zatrzymał ich Nowicjusz
Now-Stać nikomu nie wolno wejść
Ayla-Mam tu list od Lorda Hagena w którym jest jasno napisane że mamy sią zpotkać z Mistrzem Pyrokarem.
Now-Przepraszam skąd mogłem wiedzieć prosze oto klucz wejdżcie Pyrokar znajduje się w kościele
Gdy weszli do środka natychmiast skierowali się naprzód w wstrone największego budynku.Kościoła.
Weszli zobaczyli przed sobą trzech magów
Pyr-Ach nareszcie jesteście
Toto-Po co tu jesteśmy co nie mamy za dużo czasu
Pyr-Dam wam list dzięki któremu zdobędziecie statek paladynów i wyruszycie po oko Innosa a wiem że tylko wy możecie się tam dostać bo podobno jesteście najlepsi
Kron-Dobrze a ile nam zapłacisz za to
Pyr-10 000 sztuk złota myśle że wystarczy
Toto-Napewno wystarczy
Pyr-Weżmiecie ze sobą paru ludzi a dokładniej 22.Wyruszą z wami napewno Ayla i mój uczeń mag Milten.Weźcie tą rune teleportujecie się dzięki niej do klasztoru Adanosa z tamtąd też paru wyruszy i tam będzie czekać Milten.
Wzieli rune i teleportowali sie do klasztoru Adanosa.
Sat-Wreszcie jesteście jestem Satras my wyruszam z wami acha już bym zapomniał nie wyruszymy w wtylu ilu wam powiedział Pyrokar troche mniej nas będzie a dokładnie Ja,Ayla,Diego,Gorn,Lester,Milten,Kronos,Vatras,Lee,Angar oraz kapitan Torlof razem nas będzie 13.Wszystko wam wyjaśnie podczas podróży.Teraz teleportujmy się do portu Khorinis.
Teleportowali się i natychmiast pobiegli w strone statku zatrzymali ich
Pal-Stać nikomu nie wolno wchodzić na statek
Sat-Odsuń się mam list polacający dać nam ten statek i masz zameldować o tym Lordowi Hagenowi no już ruszaj się
Paladyn pobiegła a grupa weszła na statek i odpłyneła.
Rozdział drugiodróż
Na statku Saturas zaczął tłumaczyć wszystko Małemu Totowi i Kronowi.
Sat-Otóż 2 lata temu na dworze Irdorath zginął wybraniec Innos Bezimienny który miał ze sobą potężny amulet oko Innosa.Legenda mówi że zrobił go sam Innos swym boskim młotem a następnie tknął kawałek swej mocy i tylko wybraniec mógł go nosić.Musimy go odzyskać
Toto-A jak zginął bezimienny
Sat-No cóż gdy pokonał smoka ożywieńca wszystko zaczelo sie walic i zaczal uciekac ale niestety nie zdazyl.W ten sposób zginął.A my odpłyneliśmy.Myśleliśmy że zło zostało pokonane ale jednak Xardas
został wybrańcem Beliara i zaczął żądzić armią zła.Nie dawno zaatakował jednego z moich magów Tandera ledwie uciekł.Dlatego postanowiliśmy odzyskać oko i pokonać zło nawet my magowie wody ponieważ równowaga została zachwiana na strone Beliara.To tyle prześpijcie się jutro bedziemy możliwe że bedziemy musieli walczyć.
Toto Kron-Dobranoc
Sat-dobranoc
Poszli spać.Następnego dnia obudzili się wczesnym rankiem i wyszli na pokład.zobaczyli tam Kronosa.Podeszli do niego.
Kron-Opowiedz mi o tym zdarzeniu z tym magiem
Kronos-nie ma czasu już dopływamy obudździe innych
Poszli wszystkich obudzić.Mieli pewne kłopoty z Gornem bo spał jak zabity
Rozdział trzeciwór Irdorath
Gdy dopłyneli zaraz zostali zaatakowani przez paru orków.Gorn szybko się nimi zajął.Zeszli na ląd i weszli do jaskinij.Nikogo ani niczego tam nie zobaczyli tylko wszystko leżało w gruzach.
Lester-Wszystko-tak samo jak w tedy kiedy wypływaliśmy
Sat-Chodźcie tam.Tam było kiedyś wejście do smoka
Poszli w góre nic tam nie było przeszukali wszystko w końcu ostanowili iść do siedziby smoka ożywieńca.Gdy wyszli po schodach zobaczyli wielu jaszczuroczłeków i orków.Jeden ork zaczął coś wrzeszczeć.Natychmiast wszyscy jaszczuroczłekowie i orkowie zaatakowali.Ludzie bronili się dobrze jednak nie mieli szans z 1000 orków i 4000 jaszczurczłeków.Gdy zaczli się wycofywać do statku orkowie i jaszczuroczłekowie wrócili do komnaty soma ożywieńca jednak paru z nich zostało i ruszyło do ataku.
Toto i Kron ruszyli pierwsi do ataku.Niestety Toto zginął ork odciął mu głowe
Kron-NIEEEEEEEEEEEEE
Kron obciął ręke orkowi następnemu głowe ale niestety jaszczuroczłek w bił mu miecz w głowe.
Gorn całkiem nieżle sobie radził ale niestety przegrywali mimo wszystko obie grupy się rozdzieliły i staneły naprzeciw siebie orków było 100.Nagle zza kolumny wyskoczył mag odziany w czerwone szaty arcymaga ognia.Wszyscy widzieli jak wziął i jednym za jednym zamachem żucił czar ognisty deszcz wszystkie orki i jaszczuroludzie zgineli.
Sat-Kim jesteś
Bez-Nie poznajesz mnie to ja Bezimienny.
Gorn-To naprawde ty nie wierze.
Wszyscy którzy znali wcześniej Bezimiennego ucieszyli się bardzo
Sat-Wracajmy do Khorinis
Bez-Jeszcze nie musze coś odebrać czekajcie na statku
Sat-Dobrze
Saturas i reszta grupy wyruszyła do statku a Bezimienny w strone sali wybrańca Beliara.Gdy doszedł podkradł się na drugą strone sali i znalazł swoją wspaniałą zbroje oraz swój magiczny miecz URIZIEL.Szybko zaczął wychodzić założył swoją zbroje dopiero gdy sądził że już jest bezpieczny.Ale nie stety zobaczył go ork.Zanim podniósł miecz z ziemi ork uderzył go pięścią tak że odleciał z pół metra.Bezimienny wstał podszedł do orka i kopnął go w to dzieki czemu jest panem a nie panią.Wziął swój mieczi obciął orkowi głowę.Pobiegł w strone statku.
Gdy dobiegł do statku Torlof go nie poznał dopiero po pewnym czasie go rozpoznał.Wypływali do khorinis
Cz.4 Podróż powrotna i spotkanie
Saturas gdy zobaczył że Bezimienny jest na statku natychmiast pobiegł w jego strone.
Sat-Nareszcie jesteś co to za zbroja wydaje się znajoma ale...
Diego-Nie poznajesz to ta w której był jeszcze w kolonij
Lester-To prawda
Bez-jutro wam wszystko opowiem jestem zmęczony
Bezimienny poszedł spać Ayla podbiegła do Saturasa i zapytała
Ayla-Co teraz wracamy uratowaliśmy go co teraz będziecie robić
Sat-My magowie równowagi musimy ją naprawić
Ayla-A zatem co zrobicie
Sat-Wyruszymy z Bezimiennym do klasztoru Innosa i pomożemy mu pokonać zło.A ty co będziesz robić
Ayla-No cóż nie wiem ale jeśli się zgodzicie to chciałabym wyruszyć z wami
Sat-Po co przecież możesz żyć bezpiecznie Pyrokar ci zapłaci
Ayla-Chodzi o Bezimiennego.Zależy mi na nim
Sat-Rozumiem...
Ayla-Ale nic mu nie mów sama mu powiem w odpowiednim czasie
Sat-Jeśli będziecie razem bedziecie naprawde ładnie wyglądać a tymczasem prześpij się jutro bedziemy w Khorinis
Ayla-Dobrze
Ayla poszła spać a Saturas poszedł porozmawiać z Lee.Gdy doszedł Lee zaczął rozmowe
Lee-Czego chciałeś
Sat-Porozmawiać
Lee-To już wiem o czym
Sat-Co teraz będziesz robił
Lee-Gdy pokonamy zło wyruszę do stolicy
Sat-Rozumiem ide spać
Saturas także poszedł spać.Nastepnego dnia Bezimienny obudził się jako pierwszy.Nie zobaczył nikogo na statku po za Torlofem więc podszedł do niego.
Tor-Witaj miło cie widzieć
Bez-Ciebie też nie spałeś całą noc
Tor-Tak no bo kto by pilnował czy nie zboczymy z kursu.
Bez-No tak racja niechce ci się spać
Tor-A jak myślisz chce mi się i to jak cholera
Bez-No tak racja widziałeś tą kobiete kto to
Tor-A co
Bez-A nic
Tor-Podoba ci się
Bez-Nie
Tor-Nie zaprzeczaj prawdzie
Bez-No dobra ale skąd wiedziałeś
Tor-no bo tak zapytałeś się o nią tak jakoś dziwnie i widziałem jak na nia patrzysz
Bez-Dobra zmieńmy temat
Tor-Idzie Gorn
Bez-Tak wiem idzie do nas
Przyszedł gGorn Podrapał się między dwoma masywnymi pośladkami puścił bąka i powiedział
Gorn-Wyspaliście się zjadłbym coś
Bez-Nie zmieniłeś się
Gorn-Ide coś zjeść
Bez-Ja też przynieś ci coś Torlof
Tor-Nie dzieki
Bez-Jak chcesz
Gdy doszli do kuchni zobaczyli już pare osób w tym Ayle Angara i Saturasa
Angar-W końcu jesteście
Gorn-Macie coś do jedzenia
Ayla-A co chcesz
Gorn-Coś dużego
Sat-Naprawde dużego.Acha no tak wy się jeszcze nie znacie Bezimienny to jest Ayla Ayla to Bezimienny.
Ayla-miło mi
Bez-Mi też
Sat-No skoro sie już znacie to jeść bom głodny
Bez-Racja
Zasiedli do stołu Bezimienny koło Ayli i Gorna.Zjedli potem poszli na pokład Ayla podeszła do Bezimiennego
Ayla-Porozmawiamy
Bez-O czym
Ayla-No wogule o twoim życiu
Bez-Dobra możemy
Ayla-To mów skąd pochodzisz i wszystko
Bez-No to tak w młodości starciłem rodzine potem posądzono mnie o zabójstwo choć tego nie zrobilem wtrącono mnie do kolonij tam pokonałem Śniącego potem bariera się załamała i ja zostałem przygniecony przez kamieniea potem 3 tygodnie później Xardas mnie wyciągnął wysłał na smoki a potem tutaj ostatni smok zabiłem Xardas wchłonął jego moc a wór się załamał znaczy rozwalił 2 lata później wy mnie uratowaliście.
Takie moje życie
W tym momencie Torlof krzyknął żeby przygotować się do walki miasto płonie.
Cz 5
Starzy przyjaciele
Gdy dopłyneli do miasta zobaczyli paladyna biegnącego w ich strone a za nim 30 orków.Wbiegł na pokład a Gorn już zabijał orki.
Pal-Szybko płyńcie do górniczej doliny
Bez-Dobrze.Torlof kierunek wieża mgieł
Tor-A gdzie to jest
Bez-Górnicza Dolina
Tor-Dobrze
Wypłyneli do Górniczej Doliny.Gdy dopłyneli zobaczyli coś wspaniałego.Królewski statek.Wyszli na brzeg i zobaczyli Lorda Hagena biegnącego w ich strone z paladynami.
Lord H-Nareszcie jesteście.
Bez-Co tu sie dzieje odbiliście Górniczą Doline
Lord H-To ty Bezimienny jak miło cie widzieć
Bez-Dziękuje odpowiedz na pytanie
Lord H-No cóż tydzień po naszym wypłynięciu przybyli do nas bandyci i najemnicy i powiedzieli że czas się wynosić że wyrusza do nas ogromna armia.Postanowiliśmy wynosić się stąd poszliśmy tutaj odbiliśmy Kolonię.
Dzień po tym przybyli do nas bandyci tak zwani szkodnicy i cienie.Na początku nie chcieliśmy żaby zostali ale potem oni walczyli z orkami pomogli nam i od tąd jesteśmy razem.
Bez-Rozumiem
Lord H-A właśnie magowie was wzywają
Bez-Wszyscy żyją
Lord H-Nie magowie z Khorinis nie żyją
Bez-To ja cy magowie
Lord H-Magowie Kręgów magij sam zobaczysz chodź
Poszli to wielkiego budynku
Lord H-Wejdźcie wszyscy
Wszyscy weszli na środku siedział Corristo obok Vatras trzecie miejsce było wolne.
Cor-Witajcie moi drodzy
Bez-Co ty żyjesz
Cor-Tak po drodze tutaj Vatras dziwnym przypadkiem znalazł runę ożywiania ożywił wszystkich magów potem nasze ciała przywrócił do użytku.Saturasie twoje miejsce po mojej prawej stronie.
Saturas zasiadł na krześle rady magów.
Vat-Jutro wyruszamy odbić miasto jest nas teraz więcej ale i tak przygotujcie się
Cz 6 Przygotowania
Zanim Bezimienny wyszedł diego spytał jakim cudem Corristo żyje a on powiedział że Vatras znalazł rune zmartwychwtania którą można użyć tylko raz a potem ożywił magów ognia.Bezimienny i reszta grupy rozdzieliła Bezimienny poszedł coś zjeść a reszta spać gdy doszedł do stołówki zobaczył znajomego cienia Fiska.
Bez-Witaj Fisk co tu robisz
Fisk-Czy my sie znamy
Bez-Nie pamiętasz mnie
Fisk-A to ty ten co kupował u mnie w kolonij
Bez-Tak to ja czym się teraz zajmujesz
Fisk-Dalej tym samym sprzedaje różne towary chcesz coś żywność oręż
Bez-A po ile
Fisk-Tobie za darmo wkońcu jesteśmy starymi kumplami
Bez-To daj chleb piwo i jakieś mięso
Fisk-Czymaj ide sie przygotować przed jutrzejszym dniem
Bezimienny został sam postanowił iść do Lorda Hagena gdy szedł oglądał stary obóz nagle zaczepił go człowiek w czerwonej zbroi,Skorpion
Skor-Cze stary dawno cie nie widziałem
Bez-Witaj ja też cie dawno nie widziałem
Skor-Masz moje pieniądze za kusze
Bez-eeeeeeee
Skor-Rozumiem że nie wiesz co upuszcze ci jak coś dla mnie zrobisz
Bez-Co
Skor-Przynieś mi kusze z lasu ten na drodze do kopalnij
Bez-Dobrze
Bezimienny wyszedł główną bramą i skierował się do lasu gdy wszedł do środka zobaczył od razu kusze Skorpiona w wąwozie na środku lasu wszedł tam wziął kusze i odwrócił się zobaczył maga w czarnej szacie
Mag-Witaj jestem wysłannikiem mego pana Xardasa
Bez-Czego chcesz
Mag-Mój pan mówi że jeśli tutaj zakończycie wojne to się spotkacie na Kontynencie
W tym momencie mag zniknął a Bezimienny wrócił do obozu.Postanowił się przespać.
Cz.7 trening
Gdy Bezimienny wrócił zobaczył mężczyzne odzianego w czerwoną zbroje. Mężczyzna był średniego wzrostu z ciemną karnacją z czarnymi włosami postawionymi do góry.
Ach ty pewnie jesteś Bezimienny-powiedział mężczyzna.
Tak to ja a ty-Bezimienny odpowiedział spoglądając na przybysza.
Jestem Borthard wojownik Adanosa przbyłem rozmawiać z wybrańcem Innosa to chyba ty-Borthard spojrzał poważnie na Bezimiennego.
Tak to ja a czego chce ode mnie wysłannik boga równowagi-Spytał spokojnie Bezimienny.
W tym momencie Wojownik rozejrzał się i powiedział-Nie chce rozmawiać przy świadkach
Dobrze zatem chodżmy do mojej komnaty-Bezimienny rzekł te słowa i ruszył w kierunku swojej sypialni.
Gdy weszli do pokoju Bezimiennego Borthard rozejrzał się po sypialni i powiedział-Zamknij drzwi
Bezimienny zamknął drzwi i powiedział-To co chciałeś mi powiedzieć.
Chciałem cię ostrzec przed czarnymi magami Xardasa-Zagrzmiał swym głosem przybysz.
Xardas-Mruknął Bezimienny.
Tak właśnie on-powiedział te słowa Borthard siadając na łuszku
Powiedz mi coś skąd przybywasz-Bezimienny spojrzał na wojownika siedzącego na łużku.
Przybywam z Myrthany przybywam wam pomóc w wojnie z orkami i uczyć cię wybrańcu innosa-Spojrzał na Bezimiennego
A zatem kiedy zaczynamy-Spytał Bezimienny.
Od razu-Powiedział pełen entuzjazmu wojownik
Bezimienny wraz z Borthardem poszli na arene.Arena zmieniła się była teraz większa i posypana piaskiem
Borthad stanął na jednym końcu areny i powiedział-Zobaczymy co potrafisz.
Bezimienny zaatakował swoim Urizielem zza głowy Borthard obronił i zaatakował z pół obrotu Bezimienny odskoczył ale to był błąd Borthard natychmiast wykorzystał sytuacje i zaatakował nogą Bezimienny padł próbował się podnieść ale czubek miecza Bortharda spoczął przy jego szyj.
No całkiem nieźle-Powiedział wojownik Adanosa pomagając Bezimiennemu wstać.
Bezimienny spojrzał na Bortharda i powiedział-Nie ma nikogo lepszego tutaj ode mnie a jednak w stolicy jest pewnie wielu takich jak ty
Borthard spojrzał na Bezimiennego i mruknął-Nie stolica została podbita król uciekł do naszej kryjówki i kazał magom teleportować mnie tutaj żebym cię uczył walczyć i żebyś był w stanie pokonać demony zła.
Bezimienny wzdychnął i powiedział-Dobrze a zatem do ćwiczeń jutro wojna.
Przez cały dzień Bezimienny trenował koło 6 obydwaj poszli coś zjeść i przespać się przed jutrzejszym dniem.
Cz.8 Wojna o Khorinis
Armia ludzi na czele z Lordem Hagenem,Bezimiennym i Borthadem wyruszyła na wojne z orkami.Każdy posiadał jakiś miecz.Paladyni na przedzie za nimi straż miejska w ciężkich zbrojach straży a za nimi obywatele większość z nich była odziana w lekką zbroje straży.Gdy dotarli na przełęcz zobaczyli orków cała armie było ich przynajmniej dwa razy więcej niż ludzi.Obie armie stały naprzeciw siebię.Bezimienny spojrzał na wzgórze.Stał tam Xardas.Mag powiedział-Ludzie to wojna w wyniku której nie przeżyjecienie pozwole na to.
Gdy Bezimienny usłyszał te słowa zdenerwował się bardzo i ryknął do Xardasa-Zginiesz od miecza który sam rozpoznałeś.
W tym momencie Xardas teleportował się na tyły armij orków tam gdzie stali szamani.
Orkowie zaatakowali.Biegli na armie ludzi.
Lord Hagen wydał rozkaz żeby łucznicy szczelali.Orkowie dobiegli do armij ludzi Bezimienny natychmiast zaatakował zabił pierwszego orka następnego zaatakował z pół obrotu zobaczył jak Borthad walczy z pięcioma orkami pobiegł by mu pomóc.Droge zagrodził mu ork elita Bezimienny odciął mu ręke a potem głowe.Gdy dobiegł do Borthada Borthad zabijał ostatniego orka.Ludzie wygrywali ale orków było cały czas tyle samo.Bezimienny i Borthad zaatakowali grupe orków szybko sobie poradzili z nimi.staneli plecami do siebie nagle pojawił się znikąd troll jaskiniowy.Wybraniec Adanosa i Innosa zaatakowali jednocześnie.Troll machnął łapą w strone Bezimiennego Bezimienny odsunął się a Borthad wskoczył trollowi na głowe.Gdy troll miotał się na wszystkie strony Bezimienny wbił mu miecz w brzuch a Borthad w głowe.Troll padł a Bezimienny ruszył na resztę orków jaka została.Nagle pojawił się przed nim Xardas i powiedział-Teraz zginiesz
Żucił w Bezimiennego kulą ognia Bezimienny odsunął się i pobiegł w strone Xardasa który żucił w niego piorunem Bezimiennego trafiła błyskawica w zbroje nawet się nie zatrzymał.Kopnął Xardasa w brzuch i powiedział-Gdyby nie ta zbroja którą mi podarowałeś już bym nie żył.Wbił miecz magowi w brzuch.Nagle pojawiła się czerwona aura która odepchneła Bezimiennego.Xardas nie żył resztki orków zaczęły uciekać ale ludzie nie pozwalali im uciec zabili wszystkich wkońcu byli wolni.