Gmo - Za Czy Przeciw?

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
GMO jest kontrowersyjnym tematem, który przewija się co jakiś czas, a co gorsza jest forsowany tak jak ACTA za naszymi plecami.

Dla słabiej zaznajomionych tu znajdziecie kilka informacji o GMO
http://gmo.net.pl/co-to-jest-gmo-i-dlaczego-nie-chcemy-upraw-gmo-w-polsce/

Jaka jest wasza opinia w kwestii dopuszczania do pełnych upraw GMO i braku nakazu znakowania produktów pochodzących z takich upraw. Czy niesie ze sobą ryzyko, czy jednak jest związane z najzwyczajniejszym rozwojem genetyki i będzie służyć ludzkości.
 

abi

Witch numero Uno
Członek Załogi
Dołączył
22.11.2008
Posty
8869
moja wiedza jest zbyt słaba w tej dziedzinie. wydaje mi się że naukowcy sami do końca nie są wstanie przewidzieć ew zalet jak i skutków ubocznych za xLAT.

kiedyś człowiek padł na pomysł aby bydło karmić mączką kostną, bo to takie super... efektem jest BSE.
dzisiaj najczęściej drób faszeruje się antybiotykami i innymi świństwami aby szybciej rosły i wyrastały na wielkie bydlaki, nie myśląc o skutkach ubocznych dla zdrowia tych co spożywają takie mięso.

mamy już bardzo skażone środowisko i już 'wyrastają' mutanty z gleby ;). grzebanie w genetyce roślin, może być dobrym rozwiązaniem ale co będzie z tym za kilka lat? boję się że może to posunąć się za daleko, że skutki będą dla nas katastrofalne, zarówno dla naszego zdrowia jak i rozwoju roślin. to również wpłynie na zwierzęta które będą spożywać takie produkty, a potem to wszystko znajdziemy w mięsie.

wg mnie nie warto na siłę 'ulepszać' natury bo można przedobrzyć. jestem przeciw GMO, jeżeli wprowadzą do obiegu - koniecznie oznakowane.
 

yeed

Trolololo Guy
Weteran
Moderator
Dołączył
10.1.2007
Posty
8225
Prywatnie jestem za GMO wyłącznie w celach medycznych, w przypadku kwestii żywieniowych jeśli faktycznie zostaniemy zmuszeni do akceptowania GMO chcę jasno wiedzieć i mieć oznaczone produkty z tego typu hodowli. De facto w Polsce większość pasz jakimi są karmione zwierzęta na ubój zawierają składniki modyfikowane genetycznie, chyba, ze ktoś karmi zwierzęta tradycyjnie. Chcę mieć prawo wyboru, a nie na silę oddawać się w macki korporacji, które lansują GMO. Ich głównym celem jest zysk i to jest największe ryzyko, że trafią do nas produkty niebezpieczne.
 

Barneyek

Starsza Wiedźma
Członek Załogi
Moderator
Dołączył
4.11.2011
Posty
1306
Nie demonizowałabym idei GMO jako takiej. Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, że produkty, które jemy na co dzień, niewiele mają wspólnego z „naturą”. Człowiek od wieków dokonywał modyfikacji genetycznych wszystkiego, co sadził i hodował. Znane nam obecnie zboża, rośliny uprawne, zwierzęta hodowlane to mutanty, które w warunkach naturalnych nie występują. Selekcja, celowa hodowla miała zawsze na celu uzyskanie „produktu”, który najlepiej spełnia nasze określone potrzeby: zboże ma mieć więcej ziaren w kłosie, kapusta ma być większa, jabłka słodsze, świnia tłustsza, a pies polujący na lisy niski, długi i na krótkich łapkach, żeby się zmieścił do nory. Robimy to, odkąd istnieje hodowla i rolnictwo. Poprzez selekcjonowanie odpowiednich egzemplarzy wzmacniamy sztucznie pewne cechy, a eliminujemy inne, tworzymy rasy i krzyżówki międzygatunkowe, które w przyrodzie nie mają racji bytu i pozostawione same sobie albo giną, albo po pewnym czasie wracają do stanu zbliżonego do pierwotnego - zdziczała jabłoń z roku na rok rodzi coraz mniejsze i kwaśniejsze owoce, zdziczałe zboże ma mniejsze i rzadsze kłosy, a jeśli zdziczałe zwierzęta zdołają przetrwać i się rozmnożyć, to kolejne osobniki nabiorą stopniowo cech ułatwiających przetrwanie (ubarwienie ochronne, gęstsza sierść, mniejszy lub większy rozmiar itp.).
Krótko mówiąc, dłubiemy w genach z dawien dawna, nierzadko w dość brutalny sposób, tyle, że prymitywnymi środkami i trochę na oślep. Rozwój genetyki pozwala robić to samo niejako na skróty, „od środka”, czyli zamiast krzyżować ze sobą kolejne pokolenia osobników posiadających określoną cechę, nauczyliśmy się przestawiać ich „genetyczne cegiełki” tak, by uzyskać ten sam efekt z mniejszym marginesem błędu.

Niestety określenie „modyfikacja genetyczna” budzi u wielu ludzi skojarzenia rodem z horrorów i wyobrażenia jakichś absurdalnych monstrów, które „zatrują” czy „zmutują” nasze organizmy. Faktem jest, że i tak już faszerujemy się różnorakimi substancjami, które, nawet jeśli spełniają określone, pozytywne role, to w innych rejonach szkodzą, choćby antybiotyki.
Modyfikacja genetyczna żywności nie jest sztuką dla sztuki. Teoretycznie ma określone cele, jak zwiększenie plonów czy odporność na choroby lub szkodniki – a więc cele, które „naturalna” hodowla miała zawsze. Jest nas na świecie coraz więcej i niestety, czy nam się to podoba czy nie, istnieje konieczność zapewnienia tej liczbie ludzi odpowiedniej ilości żywności. Podział tej żywności na świecie to już osobne zagadnienie, ale nasza liczebność to sztuczna sytuacja, którą trzeba ratować następną sztuczną sytuacją.

To jednak, co w tym artykule może niepokoić, to wzmianka o tym, iż w praktyce możliwości modyfikacji roślin uprawnych wykorzystywane są raczej dla nadania im odporności na opryski, a więc ułatwiają wprowadzanie do organizmów roślinnych obcych, zewnętrznych substancji, mogących już mieć negatywny wpływ na organizmy, które te rośliny spożywają. Może to wywoływać słuszne podejrzenie, że zasadniczym celem upraw GMO jest raczej nabijanie kabzy producentów tych chemikaliów, niż próba zwiększenia puli dostępnej żywności i polepszenia jej jakości, a to już brzmi paskudnie, zwłaszcza kiedy się pomyśli, że odpowiednia modyfikacja mogłaby właśnie wyeliminować potrzebę stosowania niebezpiecznych substancji przy uprawach.

Jednym słowem – nie boję się zmodyfikowanej żywności dla niej samej. Obawiam się jedynie wykorzystania możliwości inżynierii genetycznej na dużą skalę do celów innych niż te, którym w założeniu powinna służyć.

No i jestem za oznaczaniem :)
 
Do góry Bottom