Same jakieś kaszanki rozpatrywane są, a tu całkiem niezłe kino także jest.
"Słaby punkt" nie jest filmem genialnym. Jest filmem dobrym, a i to ostatnimi czasy jest wyczyn. Hopkins, choć zbyt często przypomina Hannibala [genialny umysł, zabawa młodym prokuratorem etc, etc], wypada świetnie. Fabuła, choć nie powala, jest niezła i mimo wszystko finałowe wyjaśnienie wszystkich zagadek zbrodni, podobało mi się.
Jedyne co naprawdę mnie zirytowało, to wątek zupełnie niepotrzebny, nieuzasadniony i nieskończony, jakim jest "miłosnych uniesień kilka Beachuma". To było głupie.
Poza tym, moim skromnym zdaniem, jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnio się ukazały.
"Słaby punkt" nie jest filmem genialnym. Jest filmem dobrym, a i to ostatnimi czasy jest wyczyn. Hopkins, choć zbyt często przypomina Hannibala [genialny umysł, zabawa młodym prokuratorem etc, etc], wypada świetnie. Fabuła, choć nie powala, jest niezła i mimo wszystko finałowe wyjaśnienie wszystkich zagadek zbrodni, podobało mi się.
Jedyne co naprawdę mnie zirytowało, to wątek zupełnie niepotrzebny, nieuzasadniony i nieskończony, jakim jest "miłosnych uniesień kilka Beachuma". To było głupie.
Poza tym, moim skromnym zdaniem, jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnio się ukazały.