- Dołączył
- 13.11.2007
- Posty
- 4946
Wiadomo, ludzie są dziwni, co każdy to inny, tudzież na odwrót. Ostatnimi czasy zainteresowała mnie taka oto z pozoru mało istotna cecha charakteru, która zwą dystansem do samego siebie.
Nie wiem jak to jest w waszym przypadku, ja wg mojej subiektywnej opinii mam wielki dystans do siebie. Często się sam z siebie śmieje. Nie kryję przed innymi jakichś głupich sytuacji ze mną związanych, opowiadam im o nich (o ile się do tego oczywiście nadają, granice być muszą) po to tylko, żeby się pośmiali a ja razem z nimi. Często "jedziemy się" z kumplami i nikt na nikogo się za to nie obraża, bo wiemy, że to są tylko i wyłącznie głupie żarty. Z reszta, nawet jakby tak nie było, to i tak miałbym ich zdanie głęboko w uchu, ale to watek na inny temat.
Natomiast strasznie denerwują mnie ludzie, którzy mają zbyt wysokie mniemanie o samych sobie w rozumieniu nietykalności. Nie potrafią z uśmiechem na twarzy przyjąć jakiś żarcik o sobie od osób trzecich. Rozumiem, gdyby to była jakaś chamska docinka (chociaż wszystko zależy od sytuacji, liczy się wyczucie i kalibracja) , ale nawet lekka docinka sprawia, że na ich facjatach pojawia się mina obrażonego/nej księcia/księżniczki. Takie osoby najczęściej w ogóle nie mają poczucia humoru, więc co tu od nich wymagać dystansu do swojej osoby.
A wy jacy jesteście? Potraficie przyjąć na klatę żart na własny temat? Śmiejecie się z niego autentycznie, czy wymuszenie, a może po prostu się obrażacie? Hmm?
Nie wiem jak to jest w waszym przypadku, ja wg mojej subiektywnej opinii mam wielki dystans do siebie. Często się sam z siebie śmieje. Nie kryję przed innymi jakichś głupich sytuacji ze mną związanych, opowiadam im o nich (o ile się do tego oczywiście nadają, granice być muszą) po to tylko, żeby się pośmiali a ja razem z nimi. Często "jedziemy się" z kumplami i nikt na nikogo się za to nie obraża, bo wiemy, że to są tylko i wyłącznie głupie żarty. Z reszta, nawet jakby tak nie było, to i tak miałbym ich zdanie głęboko w uchu, ale to watek na inny temat.
Natomiast strasznie denerwują mnie ludzie, którzy mają zbyt wysokie mniemanie o samych sobie w rozumieniu nietykalności. Nie potrafią z uśmiechem na twarzy przyjąć jakiś żarcik o sobie od osób trzecich. Rozumiem, gdyby to była jakaś chamska docinka (chociaż wszystko zależy od sytuacji, liczy się wyczucie i kalibracja) , ale nawet lekka docinka sprawia, że na ich facjatach pojawia się mina obrażonego/nej księcia/księżniczki. Takie osoby najczęściej w ogóle nie mają poczucia humoru, więc co tu od nich wymagać dystansu do swojej osoby.
A wy jacy jesteście? Potraficie przyjąć na klatę żart na własny temat? Śmiejecie się z niego autentycznie, czy wymuszenie, a może po prostu się obrażacie? Hmm?