Dwaj Bracia

Chris

New Member
Dołączył
1.8.2005
Posty
24
Wiele lat temu, gdy Khorinis było jeszcze wspaniałym, bogatym miastem, a dostawy magicznej rudy były ogromne i przybywały na czas żyło dwóch braci: Robert i Bernard. Obaj urodzili się w biednej rodzinie w portowej dolinie. Ojciec ich zajmował się połowem ryb, matka zaś szyła piękne ubranie na zamówienie. Jednak czas beztroskich dni doczekał się końca. Orkowie zaczęli podbijać Myrtane. Król postanowił działać od razu. Kowale dzień i noc wykuwali miecze i pancerze z magicznej rudy. Alchemicy przygotowywali magiczne mikstury dla żołnierzy, a łuczarze wytwarzali łuki z Myrtańskiego Dębu – najtwardszego i najletszego drzewa w całym królestwie. Gdy Orkowie wtargnęli do miasta ojciec rzucił się, aby ratować rodzinę. Matka zaś kazała chłopcą uciekać jak najdalej. Chłopcy wskoczyli do morza, opływając szerokim łukiem miasto i wyszli na brzeg. Z daleka widzieli zażartą walkę.
Nagle zza drzewa wyskoczył ork. Robert bez chwili namysłu wyciągnął z kieszeni mały nożyk służący do obierania warzyw i rzucił się na przeciwnika, który z wrażenia przewrócił się zmniejszają tym szanse na przeżycie do zera. Po zabiciu groźniej bestii pojawił się większy oddział, który z pewnością rozszarpałby chłopców gdyby się nie rozdzielili. Robert wskoczył do morza, a Bernard uciekł ścieżką prowadzącą do klasztoru magów ognia.
Gdy wojska króla Rhobara II dotarły do Khorinis i rozprawiły się z nieprzyjacielem, Robert dotarł do miasta, gdzie spotkał go straszliwy widok. Prawie połowa mieszkańców zgineła. Chłopiec pobiegł szybko do domu gdzie okazało się, że jego rodzice podzielili los innych nieszczęśników. Robert wrócił na rynek i z rąk martwego strażnika wyjął miecz. Wiedział, co chce robić. Wiedział, że musi pomścić śmierć swojej rodziny. Dlatego szybko pobiegł do Lorda Fernanda, który dowodził tamtejszą strażą. Gdy ów paladyn usłyszał, co chce zrobić Robert roześmiał się głośno i kazał wrócić, gdy dorośnie. Biedak był głodny i zmęczony, a potrzebował pieniędzy. Poszedł, więc szukać pracy u kowala. Ten zgodził się aby chłopiec został jego czeladnikiem.
W tym samym czasie Bernard po przebiegnięciu sporej odległości padł ze zmęczenie na ziemię w pobliżu Kapliczki Innosa. Przechodzący tamtędy młody mag Pyrokar ulitował się nad chłopcem i zabrał go do klasztoru. Następnego dnia Bernard obudził się w pięknej aczkolwiek skromnej komnacie. Natychmiast wstał i podszedł do okna, Zobaczył przez nie jak nowicjusze uprawiali ziemię pod magiczne zioła. Chłopiec wyszedł z komnaty, zszedł po schodach i spotkał się oko w oko ze swym wybawicielem. Po krótkiej wymianie zdań mag zaprowadził chłopca do kuchni by ten się posilił. Młodzik wiedział już, że chcę zostać magiem. Czuł w sobie moc, która nakazywała mu dokonać szybkiego wyboru. Poszedł, więc do Najwyższej Rady i zgłosił swoją kandydaturę. Po wykonaniu odpowiednich przedsięwzięć
Bernard został Nowicjuszem.
Dwadzieścia lat później, wielki wojownik Robert patrolował lasy, czy przypadkiem nie czai się w nich jakaś zła istota. W tym samym czasie przechodził tamtejszą ścieżką Bernard – mag, który wyruszył do Khorinis, aby naprawić swojego „Pogromcę Beliara”. Po oddaniu miecza kowalowi poszedł do gospody, żeby się posilić i spędzić noc. Przebywał tam też Robert, który wrócił już z patrolu. Po wejściu do gospody mag zaczął czuć, że coś bliskiego mu znajduję się w karczmie. To samo poczuł Robert. Gdy na siebie spojrzeli od razu się rozpoznali. Obaj nie mogli uwierzyć, że drugi przeżył. Całą noc rozmawiali o tym, co przeżyli przez ostatnie dwadzieścia lat. Przyrzekli sobie, że już nigdy się nie opuszczą.

To moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieje, że się wam spodoba.
Pozdrowienia dla wszystkich.
 

Sever Sharivar

Słodka...
VIP
Dołączył
1.5.2005
Posty
1339
Opowiadanie średnie, ortów na szczęście nie ma, ale są pewne nieścisłości. Otóż:
QUOTE   w portowej dolinie chyba dzielnicy portowej

QUOTE dni doczekał się końca "dobiegł końca"

QUOTE Chłopcy wskoczyli do morza, opływając szerokim łukiem miasto i wyszli na brzeg. Z daleka widzieli zażartą walkę. Skoro byli daleko to jak widzieli walkę? Mieli lornetki?
happy.gif


QUOTE Nagle zza drzewa wyskoczył ork. Robert bez chwili namysłu wyciągnął z kieszeni mały nożyk służący do obierania warzyw i rzucił się na przeciwnika, który z wrażenia przewrócił się zmniejszają tym szanse na przeżycie do zera. coś strachliwy ten ork, na dodatek dał się zabić nożykiem do warzyw
dry.gif

Fabuła byłaby ciekawsza, gdybyś dodał do niej dialogi, popracował nad opisami i zrobił z niej obszerniejsze "dzieło". Ten kawałek wygląda po prostu jak streszczenie większej historii.
Nota 6/10

PS.
QUOTE Myrtane Zawsze myślałam, że pisze się Myrthana....
 

Roioan

Member
Dołączył
20.7.2005
Posty
424
Opowiadanie nawet dobre(oprucz tych błędów które wymieniła Sever Sharivar).
Troche trudno ocenić po takim kawałku ale jak na razie masz 5/10.Wszyzcy maci racie że można się pomylić.Jak na twoje pierwsze opowiadanie to naprawde dobre.A więc jak narazie spoks
cool.gif
.

Pozdro
tongue.gif
 

Dark Shadows

Active Member
Dołączył
21.10.2005
Posty
1349
Według mnie nie za bardzo się przyłożyłeś do tego opowiadania. Nie jest może złe, bo jest całkiem dobrze napisane. Jednak przyczepić się można do tych rzeczy, co wymieniła Sever np. portowa dolina. Następnym razem zanim zamieścisz opowiadanie to je sam przeczytaj i po poprawiał. Na twoim miejscu dodałbym dialogi w kolejnym twoim opowiadaniu oraz nieco opisów a po za tym by było nieco dłuższe niż to.

Poczekam na CD a na razie 6/10 tak jak Sever.
 

Jedi

Caporegime
VIP
Dołączył
21.7.2005
Posty
1605
Poza błędami które wymieniła Sever dodaje tan QUOTE Dębu – najtwardszego i najletszego drzewa w całym królestwie... zdaje mi się że pisze się najlżejszy, po za tym nie doszukałem się więcej błędów, samo opowiadanie mi się podoba chodx moim zdaniem jest zbyt proste i liniowe. Powinieneś dodac więcej dialogówi wątków akcji, naszsym bohaterom nie może nie non stop powodzić, po za tym jeżeli to były czasy zanim powstała bariera ( tego nie powiedziałes, więc nie jestem pewnien) to mógłbyś dodać do najwyższej rady ognia Xardasa ( tylko tak sobie myśle nie musisz brać tego poważnie) tymczasem daje note 7/10 Pisz dalej i się nie zniechęcaj (tak jak ja
biggrin.gif
)




Pozdro








[/COLOR][/COLOR]
 

<INOS>

Member
Dołączył
29.1.2005
Posty
457
QUOTE Wiele lat temu, gdy Khorinis było jeszcze wspaniałym, bogatym miastem, a dostawy magicznej rudy były ogromne i przybywały na czas żyło dwóch braci: Robert i Bernard.

Trochę dziwnie wygląda to z tym dwukropkiem!!
A poza tym za długie to zdanie.


QUOTE Obaj urodzili się w biednej rodzinie w portowej dolinie
Powtórzenie "W"

Nie chce mi sie dalej wymieniać. Ja też popełniam takie błędy kiedy pisze.

Ogólnie opowiadanie raczej średnie z wieloma błędami stylistycznymi.

Ocena- 4/10
 

Shadow27

Member
Dołączył
26.10.2005
Posty
354
Zacznę od tego , że miałem nie czytać tego opowiadania bo jest króciutkie
tongue.gif
ale jednak przeczytałem więc tak : błędy już wymieniali poprzednicy więc ja Ci ich nie powytykam (poprostu weż edit i je popraw to będzie ładniej wyglądać). Cóż brakuje mi tutaj dwóch ważnych rzeczy, a mianowicie dialogów (popracuj nad tym) i niepowodzeń bohaterów
tongue.gif
to tyle ocena 6/10
 

Jay_Kay

Magister vitae
Dołączył
22.10.2005
Posty
589
Opo średnie, kilka błędów jest (wymienili je poprzednicy), parę ortów też się znajdzie...
Plusem jest to, że dobrze ropzlanowałeś całość (łatwo się czyta takie coś niż zbite w jedną kupę zdania, niektórzy tak robią - ja czasem także) i całkiem, całkiem ciekawie się to czyta.
Dam 6/10, napisz c.d, ale popraw błędy i dopracuj nieścisłości
wink.gif
.
QUOTE Opowiadanie nawet dobre(oprucz tych błędów kture wymieniła Sever Sharivar).
O Boże, panie Boże...
tongue.gif

P.S. To mój 150 post
biggrin.gif
.
 
Do góry Bottom