Reynevan
de Tréville
- Dołączył
- 30.10.2004
- Posty
- 1999
Czerwone Wino, Czerwona Krew!
Komedia
Akt I – Dziwne Zajścia w domu Gutowskich
Scena I
Sporych rozmiarów sala, w jej środku stoi stół i dwa krzesła, w rogu zaś stara lampa. Tło stanowi czarna ściana z dwoma drzwiami.
August Gutowski i jego małżonka siedzą przy stole. On trzyma w ręku gazetę, ona ceruje skarpetę...
August Gutowski
Ach moja droga
Cóż za parny dzień
Kara boska sroga
Ale za co ta kara?..
Anna Gutowska
Chyba za śmierdzące stopy
Trzeba było się myć jełopie
August
Znowu się zaczyna...
Anna, grożąc Augustowi długą igłą
Oj ja zacznę, stary dziadzie!
August
O!
Anna
Co o?
August
Piszą w porannej gazecie
Że to kogoś zabili wczoraj
Jakie to dziwy dzieją się na świecie
Za krztyny bezpieczeństwa....
Anna
Ja się nie dziwię
Bezpieczna z tobą nie jestem!
August
A odczep się ode mnie ty stara babo!
Anna
Ja ci dam starą babę
Wyliniały stary dziadzie!
Do pomieszczenia wpadają w biegu dwaj starsi panowie w długich frakach.
Pierwszy gość
Och!
Drugi gość
Ach!
Anna
Co to ma znaczyć?!
August
Nie zamknęłaś drzwi?!
Anna
Przecież to ty miałeś...
Pierwszy gość
Wybaczcie nam to najście!
Mamy strasznie ciężki dzień
W rynku odbyło się pewne zajście
Wszyscy wylądowali w więzieniu!
Anna
Wam też by się to przydało
Wpadać do mieszkania i robić larum
Wielu by was na policję wydało
Cieżcie się z gościnności
August
Co taka nagła zmiana?
Anna
Moi znajomi
Alfred, Zygmunt!
August, z podejrzliwością w głosie
Znajomi?
Anna
Tak, znajomi!
Myślisz, że ja niewolnica?
Czyja chyba?...
August, krzyczy
Basta!
Anna
Więc się zamknij
Alfred i Zygmunt, razem
Może my jednak pójdziemy
Przeszkadzamy widać
Inne lokum sobie znajdziemy
Wypijemy wasze zdrowie...
Anna
Nie!
Macie zostać!
Pierwszy
Rozkaz!
August wychodzi przez lewe drzwi
Scena II
To samo pomieszczenie, na stole zastawa. Zapalono świeczki, zepsuta lampa służy jako wieszak – powiesili na niej swoje ubrania dwaj goście Anny
Anna i Alfred siedzą przy stole, Zygmunt chodzi w kółko za nimi
Alfred
Już trzecia godzina mija!
Męża szanownej pani nie ma
Mgła za oknem widok spowija
Wypadałoby obiad jeść, a tu...
Anna
Czekamy....
Zygmunt, z lekkim podnieceniem w głosie
Pani Anna nawet nie wie
Jak to dzisiaj okropnie tam było
Nawet i mnie próbowali zgarnąć, mnie!
Chciałem im przyrżnąć..
Alfred
Ale Cię powstrzymałem głupcze.
Pewnie roztrzaskali by łeb
A być w szpitalu pojutrze
Narzekał na mnie, żem nie powstrzymał
Zygmunt
Aj gadaj se gadaj!
Gdyś mnie za frak chwycił
Próbowałem krzyknąć, odwarczeć „spadaj”
Alce się nie udało...
Serce mnie rozbolało
Alfred
Tym bardziej nie powinieneś nic robić
Skoro choroby jakieś tam trzymasz
Tobie nie teraz z świata już schodzić
W końcu jesteśmy młodzi
Zygmunt
Ale żem głodny niepomiernie
Od tego gadania a
Od tego gadania aż skurcz żołądek łapie...
Anna
Czekamy...
Alfred
Ileż można?
Anna
Do skutku!
Scena III
Sala jak przedtem, bohaterowie na swoich pozycjach, wychodzi policjant z lewych drzwi.
Policjant
Czy to dom państwa Gutowskich
Anna, z lekkim strachem
Tak..
Policjant
Pan August Gutowski
Zamieszkały przy alei...
Anna, z krzykiem wstaje
Cóż się stało?!
Alfred
Mów pan co z naszym kuzynem!
Myśmy niecierpliwi strasznie
Szybko!....
Policjant z niedowierzaniem w głosie
Grozisz?
Alfred
Skądże znowu!
Co za pomysł?
Jaki niedorzeczny
Zygmunt
Milcz!
Policjant
Mam mówić, czy nie?
Anna
Mów pan wreszcie!
Policjant
Pan Gutowski w więzieniu!
Anna, pada na krzesło
Ach!...
Alfred
Za co?
Po co?
I na co?
Policjant
Za to i owo, a na co?
Pytaj się na komisariacie
Zygmunt
Niedorzeczność, co za pomysł!...
Policjant
Chcesz tam też wpaść na dłużej?
Alfred
Nasz kuzyn Gutowski dobry
Nie wiem po co go wsadziliście
Człowiek miły, skromny
Lepiej...
Policjant
Co lepiej zostawmy sądowi
Żegnam!
Akt II w drodze....
Komedia
Akt I – Dziwne Zajścia w domu Gutowskich
Scena I
Sporych rozmiarów sala, w jej środku stoi stół i dwa krzesła, w rogu zaś stara lampa. Tło stanowi czarna ściana z dwoma drzwiami.
August Gutowski i jego małżonka siedzą przy stole. On trzyma w ręku gazetę, ona ceruje skarpetę...
August Gutowski
Ach moja droga
Cóż za parny dzień
Kara boska sroga
Ale za co ta kara?..
Anna Gutowska
Chyba za śmierdzące stopy
Trzeba było się myć jełopie
August
Znowu się zaczyna...
Anna, grożąc Augustowi długą igłą
Oj ja zacznę, stary dziadzie!
August
O!
Anna
Co o?
August
Piszą w porannej gazecie
Że to kogoś zabili wczoraj
Jakie to dziwy dzieją się na świecie
Za krztyny bezpieczeństwa....
Anna
Ja się nie dziwię
Bezpieczna z tobą nie jestem!
August
A odczep się ode mnie ty stara babo!
Anna
Ja ci dam starą babę
Wyliniały stary dziadzie!
Do pomieszczenia wpadają w biegu dwaj starsi panowie w długich frakach.
Pierwszy gość
Och!
Drugi gość
Ach!
Anna
Co to ma znaczyć?!
August
Nie zamknęłaś drzwi?!
Anna
Przecież to ty miałeś...
Pierwszy gość
Wybaczcie nam to najście!
Mamy strasznie ciężki dzień
W rynku odbyło się pewne zajście
Wszyscy wylądowali w więzieniu!
Anna
Wam też by się to przydało
Wpadać do mieszkania i robić larum
Wielu by was na policję wydało
Cieżcie się z gościnności
August
Co taka nagła zmiana?
Anna
Moi znajomi
Alfred, Zygmunt!
August, z podejrzliwością w głosie
Znajomi?
Anna
Tak, znajomi!
Myślisz, że ja niewolnica?
Czyja chyba?...
August, krzyczy
Basta!
Anna
Więc się zamknij
Alfred i Zygmunt, razem
Może my jednak pójdziemy
Przeszkadzamy widać
Inne lokum sobie znajdziemy
Wypijemy wasze zdrowie...
Anna
Nie!
Macie zostać!
Pierwszy
Rozkaz!
August wychodzi przez lewe drzwi
Scena II
To samo pomieszczenie, na stole zastawa. Zapalono świeczki, zepsuta lampa służy jako wieszak – powiesili na niej swoje ubrania dwaj goście Anny
Anna i Alfred siedzą przy stole, Zygmunt chodzi w kółko za nimi
Alfred
Już trzecia godzina mija!
Męża szanownej pani nie ma
Mgła za oknem widok spowija
Wypadałoby obiad jeść, a tu...
Anna
Czekamy....
Zygmunt, z lekkim podnieceniem w głosie
Pani Anna nawet nie wie
Jak to dzisiaj okropnie tam było
Nawet i mnie próbowali zgarnąć, mnie!
Chciałem im przyrżnąć..
Alfred
Ale Cię powstrzymałem głupcze.
Pewnie roztrzaskali by łeb
A być w szpitalu pojutrze
Narzekał na mnie, żem nie powstrzymał
Zygmunt
Aj gadaj se gadaj!
Gdyś mnie za frak chwycił
Próbowałem krzyknąć, odwarczeć „spadaj”
Alce się nie udało...
Serce mnie rozbolało
Alfred
Tym bardziej nie powinieneś nic robić
Skoro choroby jakieś tam trzymasz
Tobie nie teraz z świata już schodzić
W końcu jesteśmy młodzi
Zygmunt
Ale żem głodny niepomiernie
Od tego gadania a
Od tego gadania aż skurcz żołądek łapie...
Anna
Czekamy...
Alfred
Ileż można?
Anna
Do skutku!
Scena III
Sala jak przedtem, bohaterowie na swoich pozycjach, wychodzi policjant z lewych drzwi.
Policjant
Czy to dom państwa Gutowskich
Anna, z lekkim strachem
Tak..
Policjant
Pan August Gutowski
Zamieszkały przy alei...
Anna, z krzykiem wstaje
Cóż się stało?!
Alfred
Mów pan co z naszym kuzynem!
Myśmy niecierpliwi strasznie
Szybko!....
Policjant z niedowierzaniem w głosie
Grozisz?
Alfred
Skądże znowu!
Co za pomysł?
Jaki niedorzeczny
Zygmunt
Milcz!
Policjant
Mam mówić, czy nie?
Anna
Mów pan wreszcie!
Policjant
Pan Gutowski w więzieniu!
Anna, pada na krzesło
Ach!...
Alfred
Za co?
Po co?
I na co?
Policjant
Za to i owo, a na co?
Pytaj się na komisariacie
Zygmunt
Niedorzeczność, co za pomysł!...
Policjant
Chcesz tam też wpaść na dłużej?
Alfred
Nasz kuzyn Gutowski dobry
Nie wiem po co go wsadziliście
Człowiek miły, skromny
Lepiej...
Policjant
Co lepiej zostawmy sądowi
Żegnam!
Akt II w drodze....