Przede wszystkim - fajnie, że główny bohater nie jest doskonały. Choć Mike jest raczej typem twardym i zimnym, po morderstwie w kawiarni spanikował - wyszedł szybko, broń wyrzucił po paru sekundach.
Druga rzecz - skomplikowana intryga, przyznam się, ze nie mam pamięci do postaci i często nie pamiętałem o kim mowa. Stare filmy są pod tym względem wymagające i chyba trochę przez mój brak skupienia tracę. Przy trójce się postaram bardziej.
Trzecia - doskonale przedstawiona różnica między mafią "starą" a "nową" - czyli jak się kończy odejście od tradycji i wartości, na których Vito budował rodzinę. Dziwi mnie, że tak mądry człowiek jak Mike nie rozumiał ich znaczenia - ale z drugiej strony był raczej ekscentrykiem, robił wszystko po swojemu. Vito zresztą też, ale on odszedł od tej złej normy. I pewnie dlatego, że byli podobni tak bardzo Vito kochał Mike'a...
Czwarta - było kilka akcji ze świetnie zbudowanym napięciem - rzadko czuje takie emocje, jak podczas, gdy Mike wracał z rewolwerem do stolika, czy gdy Vito szedł rozmawiać z tamtym donem - nie miałem jeszcze zielonego pojęcia jak to załatwi.
No i piąta - cała ta otoczka i to, z jaką gracją don załatwiał sprawy - najpierw Vito, a potem Mike - pierwszy raz z ręką córki tego gospodarza na wsi. W pierwszej części fajnie też było czuć siłę wpływów rodziny, majestatu dona - potem, za Mike'a już to upadło, o czym pisałem w trzecim akapicie.
No i to chyba tyle spostrzeżeń miałem o tym filmie. Ogólnie na początku, kiedyś mnie ten klimat i postać dona odrzuciła od jedynki - teraz wróciłem i nie żałuję, rzadko się widzi tak dobre kino. Napisałbym "polecam", ale jak ktoś to czyta to mam nadzieję, że oglądał