Blaze Sarinstji

  • Thread starter Anonymous
  • Rozpoczęty
A

Anonymous

Guest
To jest moje pierwsze opowiadanko jestem ciekawy czy sie spodoba mam nadzieje że niebędziecie mnie bic.... przyjemnej lektury i prosze o komętarze

Prolog


"Świat skąpany w ciemności , wojnie,
przepełniony zazdrością , nienawiścią i złem .
Złem tak potężnym że jest tylko jedna rzecz która może mu sie przeciwstawić,
jedna rzecz i jeden bohater .
Traktowany jak wyrzutek i śmieć urodzony w ubogiej rodzinie.
Stanie sie wszechpotężny.
Stanie na czele swej rasy,
Na czele wszystkich ras i rozgromi zło
Lecz zanim sie to stanie czeka go próba próba magii i przyjaźni
proba której może nieprzeżyć"

Greon obudził się. Był cały zlany potem, w głowie nadal słyszał słowa przepowiedni.
Ten sen nawiedzał go każdej nocy. Ale sen? Nie to niebył sen to była przeszłość mroczna przeszłość. To było wtedy, na tej naradzie, na naradzie magów. On, Lehros oraz Theron dyskutowali na temat Mrocznej wtem Threon upadł na ziemie i wypowiedział słowa, słowa przepowiedni :

"Świat skąpany w ciemności , wojnie,
przepełniony zazdrością , nienawiścią i złem .
Złem tak potężnym że jest tylko jedna rzecz która może mu sie przeciwstawić,
jedna rzecz i jeden bohater .
Traktowany jak wyrzutek i śmieć urodzony w ubogiej rodzinie.
Stanie sie wszechpotężny.
Stanie na czele swej rasy,
Na czele wszystkich ras i rozgromi zło
Lecz zanim sie to stanie czeka go próba próba magii i przyjaźni
proba której może nieprzeżyć"

Od tamtej pory mineło 10 lat lecz nic co miało oznaczać koniec wojny i zła nienadeszło o nieczym niesłyszano to był koniec , koniec tego świata. Moc Mrocznej Pani jest teraz w rozkwicie najwieksza odkąd tylko pojawiła sie ona w krainie ludzi Langonii która prawie przestała istnieć został zniej zgliszcza jeszcze tylko 10 miast. Dziesięć największych miast Langonii chronionych przez tych którzy jeszcze żyją. Przez magów i wojowników.
Greon wyszedł z łóżka miał na sobie jedwabną szate nocną białą najbielszą z białych był on najważniejszym białym magiem w Langonii . Mistrz Białej Magii był wysoki, szczupły broda sięgała mu pasa, włosy zawsze ładnie ułożone teraz rozczochrane może dlatego że dopiero podniósł sie z łóżka twarz miał pomarszczoną przez trudy magii i starość, oczy miał zielone widać w nich było mądrość i moc lecz cóż znaczy moc Mistrza Białej Magii w starciu z Mroczną Panią odpowiedź jest prosta tyle co kropla w oceanie.Greon podszedł do szafy i wyjął z niej białą szate zdobioną złotymi runami może nietyle były to ozdoby co runy chroniące i wzmacniajace magie. Założył szate i podszedł do okna, słońce dopiero wschodziło budziło sie życie o ile można to tak nazwać , i nikt nieprzewidywał tego co miało sie wkrótce wydarzyć .

Rozdział 1


Krew lała mu sie ciurkiem z nosa który najprawdopodobniej był złamany, tak samo jak dwa żebra, głowa strasznie bolała. Lecz mimo to Blaze Sarinstji był z siebie zadowolony obronił swoją młodszą siostre przed jakimiś dwoma opryszkami , co znaczyło obronił, żucił sie na nich z gołymi pieściami i odciągnął ich od siostry, która zdążyła ucieć. Bandyci troche się nad nim znęcali, po 30 minutach dali mu spokój. A teraz siedział oparty o ściane jakiegoś budynku , leżał tutaj już 2 godziny, niemógł się podnieść, nikt niechciał mu pomóc , każdy przechodzien który na niego spojrzał myślał "Pewnie sie uchlał a pijakowi pomagać niebęde" lub "Niech leży to niemoje zmartwienie".
-Na raz, dwa, trzy -powiedział do siebie cicho poczuł straszne rwanie w lewym boku zakręciło mu się w głowie i ...znów wylądował na ziemi opierając się o sciane -" Próbujemy jeszcze raz" pomyślał-Raz,dwa,trzy-tym razem sie udało trzymał się na nogach, choć ledwo co. Kiedy kuśtykał przez najlepszą dzielnice miasta ludzie mierzyli go dziwnym wzrokiem, wzrokiem pełnym wyższości .Może dlatego że pochodził on z biednej rodziny odziany był w stare naddarte, brudne łachmany miał "dom" i "ubranie" tylko dlatego że jego mamtka była służką jakiegoś dworzanina służką i dziwką, robiła wszytko to co jej kazał. Doszedł do wielkiego pięknego domu.Dom był biały dwupiętrowy okna miały złote wzory w rogach szyb, drzwi duże drewniane, elfickiej roboty. Poszedł za dom był tam piekny ogród. A za ogrodem ....stała mała rozwalajaca sie chałupka zbita dechami mała miała max. 1 pokoik i kuchenke. Wszedł do środka drzwi zaskrzypiały przeraźliwie, zobaczył siostre siedzącą na podłodze i szlochającą głośno. Kiedy usłyszała że ktoś wchodzi do chaty odwruciła sie raptownie
-Blaze ty żyjesz -krzykneła rzucając mu sie na szyje jego bok przeszył przeraźliwy ból 2 złamane żebra dały o sobie znać lecz nieokazał tego siostrze niechciał żeby sie martwiła.
-Już chciałabyś sie mnie pozbyć co?? -zapytał próbując sie uśmiechnąć lecz zamiast uśmiech na twarzy pojawił się grymas bólu.
-Nie! Wiesz że nie. Jesteś moim bratem i -mówiła poprzez łzy.
Była ładna, złote włosy spływały po jej głowie , oczy niebieskie, biała cera, zgrabna.
patrzyła na niego, a łzy spływały jej po policzkach.
-Wiem, wiem. I wiedz że jestem gotów obronić cie jeszcze raz i będe cie bronił dopuki starczy mi sił.-odpowiedził-I niepłacz juz Forecast przecież już jestem -dodał widząc że znów wtuliła się w jego ramie i zaczeła płakać.
Blaze niebył do niej podobny w rzadnym wypadku miał kruczo-czarne włosy i oczy zielone przenikliwe,średniego wzrostu i chudy.Sam dziwił się że jeszcze żył miał pełno siniaków.
-A teraz daj cię opatrze -powiedziała poczym wyjeła z komody bandaż już wiele razy używany.
-Ach!-krzykął kiedy dotkneła jego boku
-Och już sie uspokuj musze ci zawiązać ten bandarz maż złamane żebra !-krzykneła-I to przezemnie -znów zaczeła płakać
-Och daj że spokój Forcie-mówił zaciskając zęby
-No skończyłam-odpowiedział z satysfakcją 16-letnia dziewczyna-Teraz idź się połóż wiesz że jutro masz iść do kowala.
-Tak wiem już ide-odpowiedział poczym połozył się na "łózku" zrobionym ze słomy i skór które matka przyniosła pewnego wieczora.

Rozdział 2

Słońce już wzeszło dzień zapowiadał się ładny na niebie niewidać było chmurki. Blaze był już ubrany i gotowy do wyjścia, miał dziś pomagac miejscowemu kowalowi. Pieniądze matki już się skończyły zresztą nigdy niebyło ich dłużej niż 5 dni , jego matka lubiła sobie popić. Dziś w nocy niewróciła pewnie znów robiła za nadworną panienke do łóżka. Blaze pamietał te czasy kiedy była porządną kobietą , kiedy mieszkali razem z ojcem. Póziniej on odszedł nikt niewiedział gdzie , następnie pieniądze się skończyły trzeba było sprzedać dom , ziemie i tak się zaczeło, Blaze miał wtedy może 6 lat jego siostra 3 lata. Teraz szedł przez miasto jako 19-letni chłopak który niema grosza przy duszy , matke służke i nadworną dziwke oraz siostre którą musi sie opiekowac żeby nieposzła w ślady matki. Doszedł wreszcie do kowala. Kowalem w mieście Snoowendel był stary krasnolud , zrzęda wszystkiego sie czepiał czesto młody Sarinstji miał problemy z wyciągnięciem pieniędzy za prace.
-Dzieńdobry -rzucił Blaze kiedy tylko otworzył duże drewniane drzwi i ujrzał krasnoluda
-Wiecej szacunku młody człowieku bo inaczej możesz poczuć ten młot na głowie -odpowiedział krasnolud unosząc wielki czarny młot.
Blaze tylko prychnął. Był przezwyczajony do pogróżek krasnoluda.
-Bieryj że to łopate i dorzuć do ognia póziniej nalej do tych wiader wody-rzucił Blaezowi 4 duże wiadra pod nogi- A póziniej sie zobaczy-wybełkotał Krasnolud
Sarinstji wziął łopate, dorzucił do ognia. Następnie podniósł z ziemi cztery wiadra wyszedł za budynek w którym mieściła sie siedziba kowala i podszedł do studni napełnił wiadra wodą podniósł i wrócił do budynku. Wiadra były ciężkie Blaze i popczuł ulge kiedy postawił je przed twarzą brudnego krasnoluda , sam tez niebył zbyt czysty niebyło gdzie podgrzac wody kompał się w rzece teraz był srodek wiosny, woda była zimna. Pracował u krasnoluda do wieczora dorzucał do ognia przynosił wode zanosił zamówione przez ludzi rzeczy i podkówał konie. Wracając przez miasto wstąpił do sklepu i kupił 2 bohenki chleba oraz dwie laski kiełbasy z tego co zarobił już ledwie co zostało.
-Cześć Forcie -przywitał sie z siostrą. Jak rano wychodził jeszcze spała niechciał jej wtedy budzić-Kupiłem chleb i kiełbase -powiedziawszy to urwał kawał chleba i kiełbasy, podał siostrze a nastepnie powiesił kiełbase na sznurku a chleb zawinął w szmate i położył na "stole"-Widziałaś sie z matką ?
-Nie. Pewnie została tam całą noc i nieopłacało jej sie przychodzić-odpowiedziała Forecast z zatroskaniem
-Pewnie tak
***
Dni mijały powoli i zwyczajnie Blaze chodził pomagać wieśniakom na polach marne były z tego pieniadze, ale kowal znalazł sobie pomocnika , krasnoluda który przybył niedawno do miasta.
-Forcie wychodze -oznajmił Blaze
-Gdzie przeciez jest późno ?-zapytała go siopstra patrząc przez "okno" na miasto spowite w mroku nocy -Jest dwudziesta druga.
-Tak i co z tego ?-zapytał starając sie na nią niepatrzeć
-Niebyłes dawno u kowala ani na niepomagałeś wieśniakom co sie stało-zaczeła go wypytywac
-Kowal znalazł sobie nowego pomocnika a w polu robota sie skończyła -odpowiedział lekko poirytowany ciągłymi pytaniami siostry
-A co z...
-Wychodze-przerwał siostrez i zamknął za sobą drzwi miał dość tłumaczenia się z tego co robi i bedzie robić
niema co jeść on sam niejadł już od trzech dni wszystko co miał oddawał siostrze choć ona o tym niewiedziala myślałe że on też je. Miał już tego dosyc wszyscy nim pomiatali ,wyzywali czuł sie okropnie każdy myślał że on Blaze Sarinstji musi byc złodziejem a teraz chce dać im do tego podstawy , to znaczy niechce ale musi. Matka tylko pije sam niewie czy jescze każe sobie płacić za swoje"usługi". A on z siostrą niemają co jeść gdyby nie Forecast dawno by sie wyniósł z tego miasta.
Zobaczył jakiegoś starszego człowieka człapiącego z wolna ulicą minął go i skręcił w ciemną uliczke tam zobaczył uchylone okno jakiegos domu. Otworzył okno na ościerz i wśliznął sie do środka znalazł się w pięknej komnacie meble były tutaj bogato zdobione fotele z czerwonego materiału pułka pełna książek Blaze lubił czytac choć przeczytał tylko trzy ksiązki ponieważ tylko tyle miał. Podszedł do sporej komody zrobionej z dębu leżał na niej jakiś pierścionek i pergamin. Wziął pierścionek i wsunął do kieszeni następnie otworzył po kolei wszystkie szafki, przeszukał dokładnie cały pokój. Zabrał z tamtąd jeszcze srebrny wisiorek i troszke pieniędzy niebyło tego dużo ale na tydzień powinno straczyć. Zrzerało go sumienie miał ochote wrócić tam i oddać to wszystko lecz niemógł wszestko co miał sie skończyło niemiał nawet co sprzedać. A niepozwoli siostrze głodować on sam niemusi jeść.
"Ale co ja jej powiem skąd to mam skąd mam na chleb i jedzenie " szedł powoli przez uliczki zamartwiając sie co powie Forcie miał nadzieje że będzie spać.
"No ale wkońcu niewidać że coś ukradłem powiem że ....że byłem sie przejść a póziniej powiem że ide gdzieś coś wymyśle że tam dostałem pieniądze ..właśnie tak powiem"
Doszedł do swojej chaty wyciągnął reke żeby otworzyć drzwi i wtedy poczuł silne uderzenie w tył głowy .Upadł na ziemie.
Usłyszał skrzypienie drzwi i męski głos
-Mówiłem że niema tu czego szukac stara rudera
-Masz racje -inny głos przytaknął pierwszemu
-No niewiem -inny głos przerwał cisze ktora zaległa w domku -Popatrzcie tam -wskazał reką na dziewczyne skuloną za jakąs starą szafką
-No to jednak się zabawimy-nastepny głos
A więc było ich czterech . Czterech meżczyzn i ......i Forecast. Usłyszał tylko jej krzyki. Zerwał sie na równe i wbiegł do chaty pomylił sie niebyło ich czterech ale siedmiu każdy trzymał nóż w reku a jeden trzymał ten nóż na piersi Forecast.
-O braciszek przyszedł na pomoc
Teraz juz wiedział . Byli tu ci sami dwaj mężczyźni którzy napadli na Forcie.
-Zostawcie ją !-krzyknął i postąpił krok do przodu, bał sie bardzo sie bał nie o siebie ale o Forcie
-Rusz sie jeszcze raz a wsadze jej ten nóż głąboko w to piekne ciałko
Nogi zaczeły mu sie trząść ugieły sie podnim.Reszta bandyów śmiała się w głos dwuch złapało za jego ręce zaczął sie szamotać zobaczył jak jeden bandyta próbuje ściągnąć starą sukienke z Forcie
-Zostaw ją!-krzyknął jak najgłśniej potrafił.dostał w brzuch.Udało mu sie wyrwać.Zaczął biec w strone człowieka trzymającego jego siostre . Ten obrucił sie natychmiastowo i znów przystawił nóż do serca Forcie
-Tak ci na niej zalezy co??-zapytał z drwiącym uśmiechem -A więc masz ją -Wbił nóż w serce Forcie i pchnął ją na Bleaza
złapał ją i usłyszał jej ciche słowa
-Braciszku ja...
Umarła. Jego siostra umarła. On jej niepomógł. Przyrzekł ojcu że będzie o nia dbał że nieda jej skrzywdzic miał wtedy 6 lat.Wszystkie szczęśliwe chwile jakie spędził z Forcie migneły mu przed oczami opuścił głowe.Złota łza spłyneła po jego policzku i kapneła na ziemie. Z transu wyrwał go śmiech śmiech zabójcy drwiący siemiech
-Co takie z niej ścierwo a ty za nią płaczesz a zreszta ty tez jestes ścierwem- krzyknął bandyta
Blaze niewiedzial co się z nim dzieje podniósł głowe jego oczy, zawsze zielone teraz były czerwopne dosłownie płonął.
Jego ręka uniosła sie choć wcale niechciał tego robic z warg płyneły mu słowa których nigdy niesłyszał nierozumiał ich wykreslił ni niebie jakis znak. Słup swiatła wzbił się w niebo jeden bandyta po drugim padał na ziemie .Blaze niewiedział co sie z nim dzieje niebył tego świadom czare błyskawice wystrzeliwały z jego palców słup światł nadl go otaczał słyszał teraz błagalne prosby zabójcy "Czy on zlitował sie na Forcie?Nie" z ręki Bleaza wystrzelił promień światła w strone zabójcy, przeszył go na wylot. Blaze osunął sie na kolan i zemdlał

Rozdział 3


-Co do...-Greon był zszokowany dzień minął spokojnie aż tu wieczorem.....wybuch energi magicznej słup światła wzbił się w powietrze. Mistrz Białej Magii obserwował całe zajście , patrzył przez okno na moc czystą moc której niejeden mag i nietylko mag pożądał ,pragnął. Ale jakim cudem ktoś mógł ukryć przednim tak wielką moc magiczną, odrazu wiedział by o jakimś przybyszu.Ale takiego przybysza niebyło nikt dziś niewchodził do mista, a o tym że mógłbyc jakiś mag samouk, nie to było niemozliwe.
-Mistrzu czy ...-do pokoju wpadł młody odziany w błąkitną szate.Greon uciszył go machnięciem ręki
-Wiem Resminie-odpowiedział mag. Słup światła zniknął.-Wiem to jest ktoś potęrzny ale nieczuje już jego energi magicznych musisz go znaleźć rozumiesz to??
***
Blaze obudził się światło raziło jego oczy ,miał rozmazany obraz ale nareszcie oprzytomniał.
-Forecast!-krzyknął zrywając sie z łóżka. Zakręciło mu sie w głowie i opadł spowrotem na łoże.
-Leż mój drogi jestes jeszcze bardzo słaby
-Co? Kim ty jesteś?- zapytał kiedy zauważył mówiącego. Był odziany w białą szate która raziła go jeszcze bardziej niż promyki słońca, miał siwą brode siegającą pasa i kaptór na głowie zasłaniający jego twarz.
-Właśnie chciałem zapytać cię o to samo młodzieńcze
-Gdzie ja jestem?
-Wszystko w swoim czasie teraz leż mam pewne sprawy do załatwienia -odpowiedział czarodziej-Porozmawiamy wieczorem.
-Ale ja co...-niezdąrzył nic powiedzieć mag zamknął za sobą drzwi.
Blaze położył się.Leżał teraz na pieknym łóżku z baldachimem przez okno rozpościerał sie piekny widok na miasto meble były bogato zdobione półka pełna książek w pięknych okładkach.Jednak Blaze niemyślał o pieknościach tego pokoju, myślał o Forecast myślał o niej długo, dopuki niezasnął.
***
-Mistrzu co masz zamiar z nim zrobić-zapytał Resmin kiedy tylko Greon zamknął drzwi.
-On nic niepamięta, niepanuje nad swoją mocą , niewiem czy on wogóle wie co się stało-odpowiedział Greon - Ale wiem jedno jeśli przyjmiemy go w swoje szeregi będzie najlepszy, Bedzie sie uczył z tobą chce żebyś mial go na oku ale narazie niech śpi póziniej musze z nim porozmawiac.
-Tak jest.
***
Młody Sarinstji obudził się wcześnie rano. Rozciągnął się i rozgądał po pokoju wkońcu zdecydował zwlec się złożka ubrać i wrócić do domu. Dobrze pamiętał co sie stało ale tylko doczasu kiedy złota łza kapneła na podłoge. Niemógł znaleźć także swojego ubrania przeszukał cały pokój i nic, w szafie znalazł jedynie błękitną szate, którą po chwili namysłu zdecydował się ubrać.Kiedy ją załozył i podszedł do lustra niemógł uwierzyć własnym oczom szata leżała na nim doskonale.Wtedy drzwi się otworzyły stanął w nich ten sam mag który rozmawiał z nim wczoraj wieczorem
-Widze że już się ubrałeś siadaj -wskazał ręką dwa krzesła i stolik których jeszcze przedchwilą tu niebyło.-Musze z tobą porozmawiać czy wiesz co wydarzyło 3 dni temu?-zapytał
-Jakie trzy dni temu co ja tutaj wogóle robie kim jestes?
-Widze że nic się niedowiem dopuki nieodpowiem na twoje pytania-zadumał się na chwile-A więc dobrze. Byłes tutaj 2 dni leżałeś, znaleźli cie moi ludzie. A ja jestem Greon Mistrz Białej Magii.
Blaze niemógł uwierzyć co Mistrz Białej Magii robił z jakimś wieśniakiem w pokoju i wogóle dlaczego z nim rozmawiał.
-Wieć może teraz ty się przedstawisz i odpowiesz na moje pytania?-zapytał mag
-Tak jest Wielebny Panie-odpowiedział spuszczająć głowe. Uczyła go tego matka jeśli odezwał by się inaczej do jakiegoś szlachcica napewno dostał by mocne baty. -Wielebny Panie przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie ja...-przypomniało mu się jak zwracał się do Greona
-Ależ nic się niestało ale ja niewidze tutaj żadnego Wielebnego Pana ani nawet kapłana naimie mi Greon -odpowiedział-ostatcznie niektórzy mówią domnie Mistrzu albo Mistrzu Greonie.-dodał
-Tak Mistrzu a więc co chciałbyś usłyszeć?-Blaze był wdzięczny losowi że niesiedział teraz w jakiś lochach z jakimś drabem który miał go biczować.
-Chce wiedzieć kim jesteś i czy wiesz co stało się trzy dni temu
-Nazywam się Blaze Sarinstji i wiem co się stało ale tylko do czasu kiedy moja siostra umarła póziniej juz niepamiętam.-odpowiedział lekko zakłopotany, przypomniał mu sie widok umierającej siostry. Poczuł żę jeśli niesiedziałby na krześle znów by upadł.
-Czyli niepamiętasz najważniejszego. Posiadasz moc magiczną dość silną i chciałem zapytac cię czy niezechciałbyś zostac magiem nawet nieźle leżą na tobie te szaty-Greon uśmiechnął sie-Więc czy chciałbyś się rozwijac?
-Mistrzu przepraszam że pytam ale jaka znów moc magiczna nieposiadam żadnej takiej.
-Ależ posiadasz ujawniła się trzy dni temu pewnie po wstrząsie jaki przerzyłeś po stracie siostry , znaleziono na miejscu jej ciało ciebie i jakiś 7 ludzi wyglądało jakby zostali złapani przez doświadczonego maga.
-Ale to napewno nie ja !-krzyknął lecz pochwili znów przypomniał sobie do kogo mówi i dodał : Mistrzu
-Alez to ty mój drogi. Po każdym czarze lub urzyciu mocy magicznej jej cząssteczki są wyczuwalne dlatego mozna określic że to napewno ty jestes magiem wirują one w powietrzu i wokół ciebie niesą widoczne ale wyczuwalne.
-Jeśli tak to zostane tutaj zresztą...niemam juz dokąd wracać-odpowiedział Blaze
-Dobrze bardzo mnie to cieszy, jutro rano przyjdzie po ciebie mój uczeń i oprowadzi cię po tej wieży oraz budynkach ją otaczających a jeśli chcesz dowiedziec się czegoś wiecej o magii i tym podobnyc żeczach możesz skożystac z tych ksiąg-wskazał ręką półkę z książkami.-A teraz jeśli pozwolisz już sobię pojde
-Oczywiście Mistrzu
***
Greon zamknął za sobą drzwi, byl troche zły na siebie że niepowiedział chłopakowi wszystkiego. Znał kiedys jednego Sarinstji ale czy to miało jakiś związek? Napewno.
***
Gdy tylko Mistrz zamknął za sobą drzw Blaze dorwał się do książek i zaczął studiować wszystkie po koleji aż do późnej nocy następnie przebrał się w szate którą znalazł(choć niewiedział skąd się tam wzieła) w szafie. Połozył się i leżał dosć długo rozmyślając o ostatnich dniach, wkońcu zasnął

to tyle (narazie) jesli niejest az takie straszne :wink:
 
Do góry Bottom